wtorek, 26 czerwca 2012

#1 Imagine


 Właśnie wróciłaś z urodzin najlepszej przyjaciołki. Był późny wieczór, ale nie odczuwałaś zmęczenia. Przecież tyle się działo! Zrobiłaś sobie kakao, usiadłaś w miekkim fotelu przy oknie i myślami powróciłaś do wydarzeń z dzisiejszego dnia.
Specjalnie na tą okazje wyobrałaś turkusową, wąską sukienkę sięgającą ci do połowy ud. Nogi to jeden z twoich największych powodów do dumy. Były szczupłe i długie. Do tego dobrałaś wysokie, czarne szpilki. Twoje długie, kręcone włosy luźno opadały ci na plecy. Perfumy wybrałaś o zapchu wanilii. Lekko podkreśliłaś oczy maskarą, przejechałaś błyszczykiem po ustach i byłaś gotowa do wyjścia.
Przyjęcie było świetne. Poznałaś wiele nowych osob, ale jedna szczególnie zwróciła twoja uwagę. Przez całą imprezę czułaś na sobie wzrok wysokiego bruneta, o ciemnych lokach i nienagannej szczupłej sylwetce. Widać było, że chodzi na siłownię. Wyglądał na zmarwionego, jego zielone oczy wydawały się być przepełnione lekiem i niepewnością. Gdy tylko na niego spojrzałaś on spuszczał powieki, na końcu których znajdowały się gęste rzęsy. Rozmawiał tylko z niższym od niego blondynem o dosyć dziecinnej, ale jakże słodkiej urodzie. Długo zastanaiwiałaś się jak ma na imię. „Tanner, Carol.... nie.... nie pasuje do niego”- rozmyślałaś. Myslałaś również co mogło go trapić. Delikatnie odwróciłaś wzrok w jego stronę. Siedział na szerokiej, beżowej kanapie po drugiej stronie pokoju. Jego loki lużno opadały mu na twarz, zakrywając tym samym te jego głębokie oczy. Jego kumple własnie coś do niego powiedział, wywołując w Lokatym delikatny uśmiech, z którego powstały dołeczki po obu stronach jego policzków. Znów zerknął w twoja stronę. Odwróciłaś wzrok. Nagle ktoś zaczął gwizdać. Gwar w dużym pomieszczeniu przepełnionym ludźmi momentalnie ustał. To twoja koleżanka, Liliana. Dosyć niska brunetka, o jasnej karnacji, która słyneła z szalonych pomysłów. Tak było i tym razem. Zaproponowała grę w butelkę na całowanie. Z powodu licznej grupy gości zostaliście podzieleni na 3 tury. Liliana oznajmiła iż każdy losować ma karteczkę, na której jest jedna z 3 cyfr. Po dość długim oczekiwaniu wreszcie nadeszła twoja kolej. Odkąd musiałaś całowac się z najbrzydszym chłopakiem w klasie.Nie byłaś skora do takich zabaw. Zaryzykowałaś. „Trudno! Żyje się tylko raz!” - zdecydowałaś. Wylosowałaś numer 1. Pare minut później każdy miał juz swój numerek. Rozejrzałaś się do okoła. Nie widziałaś Lokatego. „Może juz poszedł...” -pomyślałaś, czując w głebi siebie zawiedzenie. Lila zwołała pierwszą grupę. Podeszłaś do niej i znieruchomiałaś. W grupie liczącej około 15 osób był On. Stał tam z skrzyżowanymi rękoma, bawiąc się swoimi nogami. Nagle podniósł wzrok, jakby poczuł, że ktoś go obserwuje. Wasze oczy się spotkały. On także pojął, że wylądowaliście w tej samej grupie. Zacisnełaś zęby, wiedziałaś, że się nie możesz wycofać. Zaczeła się gra. Pierwsza para wylosowana. Zadanie: pocałować się w usta. Pocałunek miał trwać długej niż 5 sekund. Trafiona para wstała. Była to Agata, wysoka blondynka o niecodziennej urodzie. Wiele dziewczyn zazdrościło jej powodzenia u chłopców. Jej parterem został troche niższy od niej Patrick, który w przeciwieństwie do niej bardzo się ucieszył móc pocałować własnie ją. Mineło pare minut. Cały czas łapałaś wzrok Loczka. Rozmyślałaś jakby to było całować go. Przygryzał co chwile usta, zwilżał je nadając im połysk. „No dobra kochani! Lecimy dalej! Ktoś na ochotnika?” - wykrzykneła Elena, kolejna szalona dziewczyna. Lokaty znów zerknął na ciebie. Czyżby chciał, aby szansa nadażyła się własnie wam? Marzyłaś. Twoje mysli jak człowiek w czasie burzy stojący pod drzewem przyciągneły to pragnienie do rzeczywstego świata. „ Kolejna para to...” wyszeptał ktoś z kręgu z lekkim rozbawieniem. „Harry i ...” w tym momencie wszystkie oczy padły na Lokatego, który chyba jeszcze nie do końca zdawał sobie sprawę, że zaraz będzie się musiał całować. „Harry?!” - pomyślałaś, jego imię dzwięczało ci w głowie. Lokaty oprzytomniał i spojrzał na uradowaną Lilę, która własnie kręciła drugi raz butelką, aby wyłonić partnerkę Harremu. „ ..iii Łucja!!” Teraz to ty wróciłaś szybko do rzeczywistości. Nie wierzyłaś w to co usłyszałaś. Masz całować się z chłopakiem, który obserwował cie przez cały wieczór. Z tym którego nawet nie myślałaś, że kiedykolwiek będziesz miała szansę zamienić choćby słowo. W środku czułaś przypływ adrenaliny. Czułaś jak robisz sie czerwona. Twoje serce kołatało sie w twojej klatce piersiowej jakby chciało stamtad uciec. „No dalej, nie wstydźcie się !!” - ktos inny zaczął poganiać was. Siedzący równo na przeciwko ciebie Harry chwilę się zawachał, po czym gwałtownie wstał. Widać, że czuł się zakłopotany. Ułożył włosy jednym machnięciem głowy. Jeden z jego ciemnych loków uparcie odstawał od reszty. Biała bluzka, która miał na sobie podwineła się trochę do góry odsłaniając kawałek jego umięśnionego ciała. Lokaty jednym zwinnym ruchem ułożył ją i ruszył w twoim kierunku. Wyciągnął dłoń, pomagając ci wstać. Była ciepła i silna. Gdy złapałaś równowagę puścił ją. Teraz stojąc bardzo blisko niego widziałaś, że był od ciebie wyższy o około 20 centymetrów, a jego oczy sie jeszcze głębsze niż ci się wcześniej wydawało. Stanełaś na palcach. Harry nieśmiało uśmiechnął się do ciebie. Założył ci pare kosmyków za ucho. Nagle poczułaś się jakby nikogo w okoł was nie było. Jesteście tylko wy – ty i Harry. Facet, którey pochłaniał wszystkie twoje myśli tego dnia. Wasze usta się złączyły. Zaczął cię całować. Najlpierw powoli, nieśmiało. Nie był pewny czy odwzajemnisz go. Zaczełaś robić to na co miałaś tak bardzo ochote. Twoje dłonie powędrowały na jego wysportowany tors. Harry objął twoją twarz, która w jego dłoniach wydawała się taka malutka. Spięcie znikneło, rozluźniłaś się. Poczułaś się pewniejsza siebie. Nagle Loczek przyspieszył, wasze języki się złączyły. Wykonując tylko im znany taniec. Wasz pocałunek był żarliwy, lekko się od siebie odsuneliście łapiąc oddech. Wasze czoła sie złączyły. Czułaś, że oboje sie uśmiechacie. Z letargu wyrwały was oklaski. Cała grupa biła brawo za odwagę i namiętnośc pocałunku. Zakłopotana odsunełaś się od Harrego i wolnym krokiem wróciłaś do kręgu. Spojrzałaś na Hazzę, który także dołączył do reszty. Oblizywał swoje wargi, jakby chciał jeszcze raz poczuć wasz pocałunek. Uwierzyć, że to się na prawdę stało. Jego oczy już nie były takie smutne. Pojawiła się w nich nadzieją. Delikatnie uśmiechnełaś sie do niego. Odwzajemnił go.
Nagle poczułaś, że ktoś cię trzącha i krzyczy do ucha. To twój młodszy brat, Alex. „co on tu robi?!” - szybko myślałaś. Rozejrzałaś się do okoła. Byłaś w swoim łózku. Na dworzu robiło sie jasno. „Łucja za pare minut mamy autobus! Wstawaj!” - Alex próbował zwrócić na siebie twoja uwagę. Miał na sobie białą bluzeczkę z kołnierzykiem i ciemne spodenki. Opadłaś plecami na poduszki. Spojrzałaś na ścianę znajdującą się na przeciwko ciebie. Wisiał tam platak z podobizną Harrego Styles'a i 4 innych członków One Direction. „To był tylko sen...” - dotarło do ciebie. Sen, który prawdopodbnie zostanie na zawsze już tylko snem i marzeniem. Zrezygnowana zakryłaś twarz kołdrą. Próbowałaś się skupić i powrócić do snu. Wiedziałaś, że to już niemożliwe...

6 komentarzy:

  1. Super ,szkoda że mi się nie śnią takie sny,mi się w ogóle nic nie śni:(

    OdpowiedzUsuń
  2. też miałam kilka podobnych snów, to jest koszmar jak się obudzi :c ale imagin zajebisty! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. to dziwne ale czytałam spowita w spazma dreszczy przeszywających onje ciało hihihihihih :**

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)