Właśnie wróciłaś z urodzin
najlepszej przyjaciołki. Był późny wieczór, ale nie
odczuwałaś zmęczenia. Przecież tyle się działo! Zrobiłaś
sobie kakao, usiadłaś w miekkim fotelu przy oknie i myślami
powróciłaś do wydarzeń z dzisiejszego dnia.
Specjalnie na tą okazje wyobrałaś
turkusową, wąską sukienkę sięgającą ci do połowy ud. Nogi to
jeden z twoich największych powodów do dumy. Były szczupłe
i długie. Do tego dobrałaś wysokie, czarne szpilki. Twoje długie,
kręcone włosy luźno opadały ci na plecy. Perfumy wybrałaś o
zapchu wanilii. Lekko podkreśliłaś oczy maskarą, przejechałaś
błyszczykiem po ustach i byłaś gotowa do wyjścia.
Przyjęcie było świetne. Poznałaś
wiele nowych osob, ale jedna szczególnie zwróciła
twoja uwagę. Przez całą imprezę czułaś na sobie wzrok wysokiego
bruneta, o ciemnych lokach i nienagannej szczupłej sylwetce. Widać
było, że chodzi na siłownię. Wyglądał na zmarwionego, jego
zielone oczy wydawały się być przepełnione lekiem i niepewnością.
Gdy tylko na niego spojrzałaś on spuszczał powieki, na końcu
których znajdowały się gęste rzęsy. Rozmawiał tylko z
niższym od niego blondynem o dosyć dziecinnej, ale jakże słodkiej
urodzie. Długo zastanaiwiałaś się jak ma na imię. „Tanner,
Carol.... nie.... nie pasuje do niego”- rozmyślałaś. Myslałaś
również co mogło go trapić. Delikatnie odwróciłaś
wzrok w jego stronę. Siedział na szerokiej, beżowej kanapie po
drugiej stronie pokoju. Jego loki lużno opadały mu na twarz,
zakrywając tym samym te jego głębokie oczy. Jego kumple własnie
coś do niego powiedział, wywołując w Lokatym delikatny uśmiech,
z którego powstały dołeczki po obu stronach jego policzków.
Znów zerknął w twoja stronę. Odwróciłaś wzrok.
Nagle ktoś zaczął gwizdać. Gwar w dużym pomieszczeniu
przepełnionym ludźmi momentalnie ustał. To twoja koleżanka,
Liliana. Dosyć niska brunetka, o jasnej karnacji, która
słyneła z szalonych pomysłów. Tak było i tym razem.
Zaproponowała grę w butelkę na całowanie. Z powodu licznej grupy
gości zostaliście podzieleni na 3 tury. Liliana oznajmiła iż
każdy losować ma karteczkę, na której jest jedna z 3 cyfr.
Po dość długim oczekiwaniu wreszcie nadeszła twoja kolej. Odkąd
musiałaś całowac się z najbrzydszym chłopakiem w klasie.Nie
byłaś skora do takich zabaw. Zaryzykowałaś. „Trudno! Żyje się
tylko raz!” - zdecydowałaś. Wylosowałaś numer 1. Pare minut
później każdy miał juz swój numerek. Rozejrzałaś
się do okoła. Nie widziałaś Lokatego. „Może juz poszedł...”
-pomyślałaś, czując w głebi siebie zawiedzenie. Lila zwołała
pierwszą grupę. Podeszłaś do niej i znieruchomiałaś. W grupie
liczącej około 15 osób był On. Stał tam z skrzyżowanymi
rękoma, bawiąc się swoimi nogami. Nagle podniósł wzrok,
jakby poczuł, że ktoś go obserwuje. Wasze oczy się spotkały. On
także pojął, że wylądowaliście w tej samej grupie. Zacisnełaś
zęby, wiedziałaś, że się nie możesz wycofać. Zaczeła się
gra. Pierwsza para wylosowana. Zadanie: pocałować się w usta.
Pocałunek miał trwać długej niż 5 sekund. Trafiona para wstała.
Była to Agata, wysoka blondynka o niecodziennej urodzie. Wiele
dziewczyn zazdrościło jej powodzenia u chłopców. Jej
parterem został troche niższy od niej Patrick, który w
przeciwieństwie do niej bardzo się ucieszył móc pocałować
własnie ją. Mineło pare minut. Cały czas łapałaś wzrok Loczka.
Rozmyślałaś jakby to było całować go. Przygryzał co chwile
usta, zwilżał je nadając im połysk. „No dobra kochani! Lecimy
dalej! Ktoś na ochotnika?” - wykrzykneła Elena, kolejna szalona
dziewczyna. Lokaty znów zerknął na ciebie. Czyżby chciał,
aby szansa nadażyła się własnie wam? Marzyłaś. Twoje mysli jak
człowiek w czasie burzy stojący pod drzewem przyciągneły to
pragnienie do rzeczywstego świata. „ Kolejna para to...”
wyszeptał ktoś z kręgu z lekkim rozbawieniem. „Harry i ...” w
tym momencie wszystkie oczy padły na Lokatego, który chyba
jeszcze nie do końca zdawał sobie sprawę, że zaraz będzie się
musiał całować. „Harry?!” - pomyślałaś, jego imię
dzwięczało ci w głowie. Lokaty oprzytomniał i spojrzał na
uradowaną Lilę, która własnie kręciła drugi raz butelką,
aby wyłonić partnerkę Harremu. „ ..iii Łucja!!” Teraz to ty
wróciłaś szybko do rzeczywistości. Nie wierzyłaś w to co
usłyszałaś. Masz całować się z chłopakiem, który
obserwował cie przez cały wieczór. Z tym którego
nawet nie myślałaś, że kiedykolwiek będziesz miała szansę
zamienić choćby słowo. W środku czułaś przypływ adrenaliny.
Czułaś jak robisz sie czerwona. Twoje serce kołatało sie w twojej
klatce piersiowej jakby chciało stamtad uciec. „No dalej, nie
wstydźcie się !!” - ktos inny zaczął poganiać was. Siedzący
równo na przeciwko ciebie Harry chwilę się zawachał, po
czym gwałtownie wstał. Widać, że czuł się zakłopotany. Ułożył
włosy jednym machnięciem głowy. Jeden z jego ciemnych loków
uparcie odstawał od reszty. Biała bluzka, która miał na
sobie podwineła się trochę do góry odsłaniając kawałek
jego umięśnionego ciała. Lokaty jednym zwinnym ruchem ułożył ją
i ruszył w twoim kierunku. Wyciągnął dłoń, pomagając ci wstać.
Była ciepła i silna. Gdy złapałaś równowagę puścił ją.
Teraz stojąc bardzo blisko niego widziałaś, że był od ciebie
wyższy o około 20 centymetrów, a jego oczy sie jeszcze
głębsze niż ci się wcześniej wydawało. Stanełaś na palcach.
Harry nieśmiało uśmiechnął się do ciebie. Założył ci pare
kosmyków za ucho. Nagle poczułaś się jakby nikogo w okoł
was nie było. Jesteście tylko wy – ty i Harry. Facet, którey
pochłaniał wszystkie twoje myśli tego dnia. Wasze usta się
złączyły. Zaczął cię całować. Najlpierw powoli, nieśmiało.
Nie był pewny czy odwzajemnisz go. Zaczełaś robić to na co miałaś
tak bardzo ochote. Twoje dłonie powędrowały na jego wysportowany
tors. Harry objął twoją twarz, która w jego dłoniach
wydawała się taka malutka. Spięcie znikneło, rozluźniłaś się.
Poczułaś się pewniejsza siebie. Nagle Loczek przyspieszył, wasze
języki się złączyły. Wykonując tylko im znany taniec. Wasz
pocałunek był żarliwy, lekko się od siebie odsuneliście łapiąc
oddech. Wasze czoła sie złączyły. Czułaś, że oboje sie
uśmiechacie. Z letargu wyrwały was oklaski. Cała grupa biła brawo
za odwagę i namiętnośc pocałunku. Zakłopotana odsunełaś się
od Harrego i wolnym krokiem wróciłaś do kręgu. Spojrzałaś
na Hazzę, który także dołączył do reszty. Oblizywał
swoje wargi, jakby chciał jeszcze raz poczuć wasz pocałunek.
Uwierzyć, że to się na prawdę stało. Jego oczy już nie były
takie smutne. Pojawiła się w nich nadzieją. Delikatnie
uśmiechnełaś sie do niego. Odwzajemnił go.
Nagle poczułaś, że ktoś cię
trzącha i krzyczy do ucha. To twój młodszy brat, Alex. „co
on tu robi?!” - szybko myślałaś. Rozejrzałaś się do okoła.
Byłaś w swoim łózku. Na dworzu robiło sie jasno. „Łucja
za pare minut mamy autobus! Wstawaj!” - Alex próbował
zwrócić na siebie twoja uwagę. Miał na sobie białą
bluzeczkę z kołnierzykiem i ciemne spodenki. Opadłaś plecami na
poduszki. Spojrzałaś na ścianę znajdującą się na przeciwko
ciebie. Wisiał tam platak z podobizną Harrego Styles'a i 4 innych
członków One Direction. „To był tylko sen...” - dotarło
do ciebie. Sen, który prawdopodbnie zostanie na zawsze już
tylko snem i marzeniem. Zrezygnowana zakryłaś twarz kołdrą.
Próbowałaś się skupić i powrócić do snu.
Wiedziałaś, że to już niemożliwe...
Fajny :)
OdpowiedzUsuńSuper ,szkoda że mi się nie śnią takie sny,mi się w ogóle nic nie śni:(
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnegooo ;3
OdpowiedzUsuńteż miałam kilka podobnych snów, to jest koszmar jak się obudzi :c ale imagin zajebisty! <3
OdpowiedzUsuńto dziwne ale czytałam spowita w spazma dreszczy przeszywających onje ciało hihihihihih :**
OdpowiedzUsuńjej świetny *.*
OdpowiedzUsuń