czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział XI

Rozdział z dedykacją dla Ady. :) 
<3 

Gdy ja zniknęłam za drzwiami pokoju Harry w tym czasie do kogoś zadzwonił. Nie słyszałam rozmowy bo Styles nie należał do osób, które krzyczą jak z kimś rozmawiają przed komórkę. Za przykład mogłabym podać moją mamę, która chyba nie zdaje sobie z  tego nawet sprawy. Ruszyłam najpierw do garderoby. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet gdzie idziemy. Jaki więc stój powinnam wybrać? Dres party to nie będzie na pewno. Sukienki też nie chciałam jakoś specjalnie wkładać.  Stanęłam przed szafą, w której znajdowały się moje ubrania i zaczęłam przegrzebywać jej zawartość. W końcu postawiłam na klasyczne jasne, lekko starte jeansy, a do tego biało beżową bluzkę w paski, która opadała luźno na biodrach. Odszukałam jeszcze brązową torebkę, która leżała po drugiej stronie garderoby i ruszyłam do łazienki. Przechodząc przez pokój Harry rzucił mi zaciekawione spojrzenie. Parę miesięcy temu nawet nie pomyślałabym, że ktoś taki jak Harry Styles będzie leżał na moim łóżku. Chwile potem zniknęłam we wnętrzu łazienki. Szybko założyłam wybrany strój po czym zaczęłam się malować. Jak zawsze nałożyłam ciemny cień i tusz do rzęs. Usta przejechałam błyszczykiem. Włosy rozczesałam i nadałam lokom wyraźnego kształtu. Ostatni raz spojrzałam w lustro po czym wróciłam do Harrego, który wciąż leżał rozwalony na moim łóżku. Na brzuchu położył białą poduszkę. Z oddali przypominał małego chłopca, który tuli do siebie misia. Na mój widok szeroko się uśmiechnął i zlustrował mnie od góry do dołu.
-No, no. Czy ty potrafisz choć raz źle się ubrać?
-Podoba ci się rozumiem?- zalotnie spojrzałam na niego
Harry wstał i podszedł do mnie.
-Oczywiście, że tak.
Delikatnie się pocałowaliśmy. Zabrałam torebkę i wyszliśmy. Przed moim domem stała taksówka. Spojrzałam wymownie na Harrego prosząc, aby wytłumaczył mi dlaczego nie mogliśmy po prostu wsiąść w autobus.
-Już trochę zamieszania się w okół nas zrobiło - przypomniał mi - poza tym taksówką będzie o wiele szybciej.
Weszliśmy do środka. Kierowca obdarzył  nas przyjacielskim uśmiechem. Harry podał mu małą karteczkę, na której zapewne widniała nazwa miejsca do którego mnie zabierał. Taksówkarz przytaknął głowa i ruszył. Podróż nie trwał bardzo długo. Próbowałam rozpoznać mijane budynki, jednak Harry wciąż zagadywał mnie zmuszając, abym patrzyła na niego, a nie na to co znajduje się na zewnątrz. W pewnym momencie taksówka zwolniła. Zatrzymaliśmy się przed parkiem, którego na początku nie rozpoznałam. Harry zapłacił za przejazd, po czym wziął mnie za rękę i oboje ruszyliśmy alejką otoczoną liściastymi drzewami. Próbowałam nie zwracać uwagi na mijających nas ludzi, którzy bez wątpienia rozpoznali Stylesa. Zatrzymaliśmy się dopiero na wzgórzu. Widok zaparł mi dech w piersiach. Wcześniej nigdy tu nie byłam. Teraz rozpoznawałam to miejsce. Słyszałam o nim wcześniej. To Primrose Hill. Usiedliśmy na trawie. W oddali dostrzec było można London Eye i inne budynki centrum Londynu. Zbliżał się wieczór. Park powoli pustoszał. Ptaki przestawały ćwierkać, a na ich miejsce wkraczały świerszcze i inne owady.
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam wciąż rozglądając się w okół
-Bo to miejsce ma dla mnie pewne sentymentalne znaczenie.
Spojrzałam na niego zachęcając do dalszych zwierzeń.
-To tutaj przychodziłem kiedy było mi źle. - Harry oparł ręce na rozstawionych kolanach. Głowę spuścił jakby wstydził się, że przyznaje się komuś do czegoś bardzo prywatnego -Pierwszy raz przyszedłem tutaj z rodzicami. Jak jeszcze byli razem. Kochałem grać w piłkę z tatą w tamtym miejscu - ręką wskazał rosnące w małej odległości od siebie cztery drzewa.- Służyły nam jako bramki. Mieliśmy taką małą tradycję, że zawsze w niedziele przychodziliśmy tutaj i spędzaliśmy razem czas. Parę razy udało mi się nawet namówić ojca na pójście do ZOO. On nie przepadał za zwierzętami tak jak ja, ale wiedział jaką radość mi sprawia zgadzając się. - Harry na moment zamilkł. Po jego minie wyraźnie widać było, że wspomina tamte czasy całym sobą- To właśnie tutaj przyszedłem gdy dowiedziałem się o rozwodzie rodziców. Wcześniej słuchałem nie raz jak się ze sobą kłócą, ale z Gemmą wierzyliśmy ,że zawsze będziemy razem w czwórkę. Pamiętam, że siedziałem mniej więcej w tym samym miejscu co my teraz i długo płakałem.
Przez moment zastanawiałam się czy czegoś nie powiedzieć, jednak Harry kontynuował;
 - Mieszkaliśmy jeszcze w Londynie. Dlatego jako siedmiolatek potrafiłem odnaleźć samemu to miejsce. Tamtego dnia prawie po ośmiu godzinach szukania mnie po całym Londynie znalazła mnie mama. Tata wtedy jak się później dowiedziałem nie chciał pogarszać sprawy i na parę dni wyniósł się do hotelu. Po rozwodzie tata zabrał mieszkanie, a my z mamą wyprowadziliśmy się do Holmes Chapel. Pamiętam jakby to było dziś. Tutaj jest jakaś energia, która mobilizuje do życia i walczenia o swoje szczęście. Obiecałem sobie, że będę dzielny i będę robił wszystko, aby osiągnąć to o czym zawsze marzyłem. Niezależnie jak będzie trudno. Wiesz.... Trochę ciężko wychowywać się w żeńskim gronie. Parę dni później umarł mój dziadek. Świat mi się zawalił po całości. Boże.... miałem zaledwie siedem lat.- w oczach Harrego dostrzegłam napływające łzy. Nie miałam pojęcia jak wyglądała jego przeszłość. Dłonią objęłam jego policzek, zmuszając, aby spojrzał mi w oczy. 
-Nie martw się. Teraz jest wszystko dobrze. Jedno z marzeń już spełniłeś. Jesteś niesamowicie utalentowanym wokalistą.
-Nie jedno marzenie. Dwa.
Przez moment próbowałam zrozumieć o co chodzi, ale na szczęście chłopak mnie wyręczył.
-Drugie to ty.
Zarumieniłam się.
Harry podniósł głowę do góry, aby zahamować tkwiące w oczach łzy. Zaczerpnął powietrza po czym spojrzał na moją rękę gdzie znajdowały się blizny.
-Opowiesz mi o swojej przeszłości? To znaczy trochę mi opowiadałaś już, ale temat blizn nigdy nie poruszaliśmy.
Zaczerpnęłam powietrza do płuc. Nie lubiłam o tym mówić, ale wiedziałam, że muszę.
-Dwa lata temu przeżyliśmy z rodzicami wielki kryzys finansowy. Brakowało nam na chleb, na najpotrzebniejsze produkty. Mój dom paradoksalnie znajdował się w bogatszej części Dover. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to się stało, że tam zamieszkaliśmy. Do mojej starej szkoły chodziło dużo bogatych i zadufanych w sobie osób. Często znęcali się nas słabszymi i biedniejszymi. Wśród nich byłam i ja- spojrzałam ukradkiem na chłopaka. Jego twarz wyrażała zdenerwowanie - Pewnego dnia znęcali się nade mną psychicznie do takiego stopnia, że po powrocie do domu postanowiłam ze sobą skończyć- potrząsnęłam głową nie mogąc uwierzyć, że na prawdę chciałam to uczynić- O ile dobrze pamiętam był to czternasty lutego. Wiem, to walentynki. Prawie wszyscy w szkole kogoś mieli. Ja zawsze byłam szarą myszką, która wolała siedzieć w domu, a nie tak jak oni dla fanu pić i palić trawkę. To też jeszcze mocniej umocniło mnie w przekonaniu, że chcę zakończyć moje życie.- gdyby nie płynąca łza po prawym policzku nie zorientowałabym się, że płacze.- Tego dnia nikogo nie było w domu. Rodzice pracowali do późna. Poszłam do kuchni po nóż. Nie pamiętam za bardzo co było dalej. Obudziłam się w swoim pokoju. Z ręki leciała mi krew. Podejrzewam, że ból spowodował omdlenie. Zrozumiałam, że nawet do samobójstwa jestem za słaba. Czułam się beznadziejnie. Jakby nikt na tym świecie mnie nie potrzebował. Rodzice więcej pracowali, aby jakoś przeżyć nić zajmowali się mną. Przywykłam do samotności. 
Zamilkłam. Nie wiedziałam co jeszcze powinnam powiedzieć. Harry chyba zrozumiał to bo przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.
-Nigdy więcej tego nie rób.
-Wiem...
Wolną ręką obrócił moją twarz ku swojej. 
-Jesteś zbyt inteligentna, zbyt piękna, aby marnować swoje życie na przejmowanie się krytyką beznadziejnych dupków. Jak długo będę żyć, tak długo będę przy tobie. Pamiętaj o tym. Nie pozwolę ci na nic głupiego.
-Kocham Cię Harry- zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy mówię mu o tym. Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział czule
-Ja też cię kocham.
Połączyliśmy nasze usta w krótkim, ale bardzo przyjemnym pocałunku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ktoś może znów robić nam zdjęcia, ale zlekceważyliśmy to. Gdy nasz pocałunek się skończył wtuliłam się w jego objęcia i mocno przylgnęłam do jego ciepłego torsu. Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu wpatrując się w światła Londynu, który tak pięknie wyglądał o zmierzchu. Myślałam nad jego słowami. Obiecał mi coś czego pragnęłam. Być z nim do końca naszych dni. On miał zaledwie 17 lat, ja za parę dni również skończę siedemnaście. Byliśmy zbyt młodzi na myślenie o przyszłości jako rodzina. 

                     ***PERSPEKTYWA HARREGO***

Długo analizowałem jej słowa. Jak ona mogła sobie coś takiego zrobić? Jak bardzo złych ludzi musiała spotkać, aby wyżywali się na niej. Czym ona zawiniła? Gdybym tylko mógł odnalazłbym ich wszystkich i zabił. Nie żałowałem, że złożyłem jej obietnicę. Chciałbym z nią być już zawsze. Pogładziłem jej długie pachnące brzoskwiniowym szamponem włosy i pocałowałem ją w głowę. Postanowiłem trochę zmienić temat, aby przestała myśleć o swojej przeszłości z Dover. 
-W tym parku również lepiej poznaliśmy się z Louisem, Liamem, Niallem i Zaynem. Trochę dalej znajduje się fontanna do której wrzuciliśmy Nialla dla zabawy. Trochę się wkurzył bo jak to Niall wpadł do fontanny z jedzeniem. Nie odzywał się do nas pół dnia. Ale w końcu mu przeszło i sam żartował z tej sytuacji. 
Lil zaśmiała się.
-Myślę, że życie wreszcie wypłaca mi odszkodowanie za to co musiałam przejść.
Przytaknąłem jej. Tez tak uważałem. Zresztą sam widziałem w swoim życiu zmiany na lepsze.
-Los uśmiechnął się do nas obojga. Wygrana w totka, przeprowadzka, możliowość pójścia na wasz koncert, no i przede wszystkim - wyszczerzyłem się w zadowoleniu bo wiedziałem co zaraz powie- mam ciebie.
-Mimo przytłaczającej przeszłości nie zmieniłbym teraźniejszości za nic.
-Ja to samo.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, trochę wspominaliśmy. Opowiedziałem jej również o tym jak trudno było Paulowi zapanować nad nami. Miał i w sumie wciąż ma z nami niezłe przedszkole. Ledwo się obejrzeliśmy a już dochodziła 22. Szum uliczny nieco przygasł. Park odwiedzało mało osób. Poczułem jak w moich ramionach Lil delikatnie dygocze. 
-Zmarzłaś?
-Troszeczkę
Pocierałem dłonią jej ramię, aby choć trochę ją rozgrzać.
-Wracajmy bo całkiem mi tu zamarzniesz. 
Wstaliśmy z trawy i jeszcze przez moment cieszyliśmy się widokiem miasta.

*****

-Kiedy konkretnie wyjeżdżamy do Camber Sands?- zapytałam gdy wolnym krokiem zmierzaliśmy ku wyjściu z parku
-Za cztery dni.
-Okej. Jakieś uwagi do tego co powinnam koniecznie wziąć?
-Kostium kąpielowy - Harry obdarzył mnie cwanym uśmiechem, który wyeksponował jego idealnie białe zęby i dołeczki w policzkach. Dałam mu kuksańca w bok. Nie chcieliśmy jeszcze wracać do domu więc skierowaliśmy się w stronę kawiarni, aby coś zjeść. Wybraliśmy małą, ulokowaną na uboczu cukiernię. Pomalowane w jasne odcienie żółci ściany, na których wisiały zdjęcia różnych miejsc świata sprawiały, że można było przenieść się w jedno z nich. Zapomnieć choćby przez sekundę o szarej rzeczywistości. Zajęliśmy stolik w połowie pomieszczenia. Gdy kelner do na podszedł zamówiliśmy dwa kawałki ciasta czekoladowego. 
-Zawsze chciałeś być piosenkarzem? -zapytałam w pewnej chwili
-O ile dobrze pamiętam to zawsze ciągnęło mnie do śpiewu. To moja mama odkryła, że może być z tego coś więcej niż tylko hobby. 
-I to ona namówiła cię, abyś spróbował swoich sił w X-Factorze?
Harry przełknął kawałek ciasta, który miał w buzi po czym odpowiedział ;
-Tak to ona. Strasznie się bałem tego jak wypadnę. Nie byłem pewny czy mam talent.
-Taki głos jak twój mało kto ma.
Harry spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się
-Dzięki. A ty planujesz już coś?
-To znaczy?
-No, masz już pomysł na siebie?
Prawdę mówiąc nigdy wcześniej o tym nie myślałam w sposób poważny. Moje zainteresowania zmieniały się jak pogoda w Londynie. Choć jedno pozostało niezmienne
-Możliwe, że będzie to coś z architekturą wnętrz. 
-Ciekawe, naprawdę. Mój kumpel zajmuje się projektowaniem. Myślę, że nie miał by nic przeciwko pomocy tobie przy rozkręceniu większego interes- mrugnął do mnie. 
-Nie męczy cię sława?
-Czasami chciałbym wyjść gdzieś i zostać anonimowy. Choć posiadanie fanów i świadomość, że komuś podoba się to co robię, a przede wszystkim ja robię to co kocham jest ogromnie satysfakcjonujące i można się przyzwyczaić.
Zjedliśmy do końca po czym zamówiliśmy taksówkę. Wyszliśmy z cukierni i na dworze czekaliśmy na taksówkę. Oczywiście Directionerki są wszędzie i Harry musiał pozować do zdjęć. Zdziwiło mnie bardzo, że jedna z nich chciała zrobić sobie zdjęcie także ze mną. Na to pytanie tylko zaśmiałam się i grzecznie odmówiłam. Taksówka przyjechała parę minut po tym wydarzeniu, a my wsiedliśmy do środka. Pod moim domem nie wiem ile czasu później byliśmy  Przez całą podróż nie mogłam oderwać wzroku od Stylesa. Miał w sobie coś tak bardzo intrygującego. Mając takie widoki czas nie grał roli. Wysiedliśmy z taksówki oboje. Chciałam zaprotestować, żeby jechał już dalej, ale on się uparł, że musi koniecznie odprowadzić mnie do samej furtki. 
-Co robisz jutro? - zapytałam idąc żółwim tempem.
-Praca, praca, praca...- skrzywił się
Posmutniałam.
-No dobra. W takim razie będziemy pod kontaktem telefonicznym - pocałowałam go w policzek. Już miałam ruszać kiedy Harry popchnął mnie na płot i przycisnął mocna do niego. Ledwo zdołałam złapać oddech kiedy nasze usta się złączyły. Hazza długo nie chciał mnie wypuścić z objęć. Palcami przeczesałam jego gęste loki. W końcu nasze wargi oderwały się od siebie.
-Teraz możesz już iść- wyszczerzył się w satysfakcjonującym go uśmiechu.
-Wariat
-Ale twój
-No pewnie - uwielbiałam nazywać go moim wariatem.
-Dobranoc Lil.
-Dobranoc



Mam nadzieję, że podoba Wam się. :) Prawdę mówiąc ten i poprzedni rozdział w ogóle nie miał istnieć, ale zdecydowałam się, że jednak nie pominę go :). Jeśli jesteście z niego zadowoleni zostawiajcie komentarze. Dla Was to dwie minuty dla mnie satysfakcja, że czytacie to i podoba Wam się. 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział X

Było mi ciepło. 
Właściwie gorąco.
 Dookoła słyszałam czyjeś głosy. Zayna? I chyba Liama Otworzyłam oczy. Widziałam tylko ciemność. Wyczuwałam jakiś materiał w ogól mojej głowy. Ktoś specjalnie zawiązał mi oczy. Próbowałam zdjąć go ręką. Bezskutecznie. One również były skrępowane za moimi plecami. Palcami wymacałam zimną, nierówną powierzchnię. Prawdopodobnie byłam przywiązana do ściany. Znów usłyszałam głos. Tak, to na pewno Zayn. Postanowiłam go zawołać. Niestety w usta też coś mi wsadzono.Tam gdzie się znajdowałam trudno było oddychać. Czułam jak kropelki potu spływają po moim czole. Nagle usłyszałam kroki. Coraz głośniejsze. Podświadomie wiedziałam, że ktoś stanął obok mnie. Czyjeś ręce zaczęły dotykać tyłu mojej głowy. Chwile później zdjęto mi chustę, którą miałam zasłonięte oczy. Zamrugałam, aby wyostrzyć obraz. To co zobaczyłam wyglądało jak piekło. Ciemna postać oddalała się szybkim krokiem. Z przerażeniem zaczęłam rozglądać się próbując rozpoznać miejsce w którym się znalazłam. Okrągłe pomieszczenie w okół, którego ułożone były niepasujące do siebie płytki. W niektórych miejscach były bardzo zniszczone i popękane. Na środku tkwiła wielka dziura, z którego unosiły się iskry i pojedyncze płomienie ognia. Próbowałam się ruszyć, ale poczułam straszliwy ból w prawej nodze. Spojrzałam na nią. Moje kolano było zdarte aż do krwi. Ubrana byłam w podartą czarną sukienkę, której nigdy wcześniej nie widziałam. Ból był tak potężny, że musiałam odchylić głowę do tyłu. Z trudem łapałam oddech. Chwile potem zamarłam na widok tego co zobaczyłam. Pięć metrów na przeciwległej ścianie pomieszczenia dostrzegałam Harrego, Zayna i Liama. Stali na wąskiej desce. W ich oczach malowało się przerażenie. Harry pochwycił mój wzrok i wyszeptał słowa, których nie byłam wstanie zrozumieć. On również miał poharatane ciało. Z policzka leciała mu wąska stróżka krwi. Widziałam, że Liam płacze. Zayn stracił przytomność. Jego głowa bezwiednie przechyliła się na lewą stronę. Dopiero teraz dostrzegłam jakiegoś faceta, również w czarnym stroju jak ten, który odsłaniał mi oczy. Stał przy dźwigni trzy metry od chłopaków. Moment zajęło mi ogarnięcie co zamierzał zrobić. Zaczęłam krzyczeć. Niestety przedmiot tkwiący w mej buzi stłumił głos. Usłyszałam zgrzyt przekręcanej dźwigni. Deska, na której stały Harry, Liam i Zayn zaczęła niebezpiecznie przechylać się ku dołowi. Zaczęłam płakać. Próbowałam uwolnić skrępowane ręce. Harry upadł. Dłonie mocno trzymał oplecione w ogól drewna. Nagle się puścił. Nie wytrzymał...

- NIE NIE NIE!! PROSZĘ! !!!! -usiadłam na łóżku krzycząc z całych sił. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to był tylko koszmar. Byłam mokra od potu, który płynął po całym moim ciele. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzecia nad ranem. Pokój pogrążony był w ciemnościach. Jedyne światło pochodziło z elektronicznego zegarka.  Opadłam na łóżko. Głęboko zaczerpnęłam powietrza do płuc. Zaczęłam płakać. Dłońmi odgarnęłam włosy z twarzy. Serce powoli uspokajało swój szaleńczy bieg.
-To był tylko zły sen....- powtarzałam sobie. Zdałam sobie sprawę jak wiele mi uświadomił. Bardzo zależało mi na Harrym. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Przed oczami wciąż miałam sceny z tego koszmaru. Nie dałabym rady żyć wiedząc, że coś złego go spotkało. Serce zaczynało normować swoją pracę. Trochę się uspokoiłam. Próbowałam ponownie zasnąć, jednak zbyt bardzo się rozbudziłam. Leżałam tak przypominając sobie dobre chwile z Harrym. Szczególnie ta ostatnią, kiedy wyznał mi co czuje. Od tego minęło zaledwie kilka godzin. Nie mogłam uwierzyć w to, że spośród tylu dziewczyn dostrzegł akurat mnie. Jak moje życie wyglądałoby gdybym go nie spotkała? Co był było gdyby tata nie wygrał w totka? Wciąż byłabym smutną, nie mającą po co żyć dziewczyną? Nie poznałabym Charlotte, która stała się dla mnie jak siostra. Nie przeprowadziłabym się do Londynu, w którym wcześniej nigdy nie byłam. Nie poszłabym na koncert 1D. Baa! W ogóle pewnie bym o nich nie wiedziała. Bo w moim "poprzednim życiu" nie korzystałam często z internetu. Możliwe jednak, że usłyszałabym gdzieś ich piosenkę, ale nie wiem co by było dalej. Dobrze, że tamten rozdział w moim życiu jest już zamknięty. Przez tak krótki czas życie wywróciło się o 180 stopni.
 Ledwo się obejrzałam, a na dworze zrobiło się jasno. Zegarek wskazywał siódmą nad ranem. No to ładnie.... pomyślałam. Czując się trochę bezpieczniej wiedząc, że jest widno spróbowałam ponownie zasnąć. Tak jakby zły sen mógł wrócić tylko gdy będzie ciemno. Pokręciłam się na łóżku jeszcze parę minut po czym wreszcie  zasnęłam.

                        *** PERSPEKTYWA HARREGO ***

-Harry. Harry obudź się wreszcie!! - Louis trząsł moim ciałem. 
-Jeszcze trochę- wymamrotałem w pół śnie. Miękkie, ciepłe łóżko nie pozwalało mi wstać. Przewróciłem się na brzuch głowę wtykając pomiędzy dwie poduszki. 
-Harry...- materac po mojej lewej stronie ugiął się pod ciężarem Tomlinsona- Dochodzi ósma. Za godzinę mamy sesję do tego nowego magazynu.
-Niech odbędzie się beze mnie. Chce spać...
-Harry debilu, nie odbędzie się bez ciebie.
-Powiedz, że jestem chory.
-Miłość to nie choroba.- zażartował Louis
-Wymyśl coś.
-"Hej słuchajcie! Harry po wczorajszym spotkaniu z Lil, którą całował na środku chodnika jest chory na niezidentyfikowaną przez lekarzy chorobę i nie może ruszać się z domu." Tak może być? - Louis był coraz bardziej na mnie wkurzony. W pewnym momencie usiadłem bo coś w jego słowach wydawało się dziwne.
-Skąd wiesz, że całowaliśmy się na ulicy ?!- nie pamiętałem, abym wcześniej cokolwiek wspominał Louisowi. 
-Wystarczy otworzyć internet. Macie z wczoraj śliczne zdjęcia- drażnił się ze mną Lou.
Wstałem energicznie z łóżka i podszedłem do stołu gdzie stał mój laptop. Otworzyłem net i faktycznie. Zdjęcia były wszędzie. Przeczytałem artykuł pod jednym z nich;

"Harry Styles, członek boysbandu One Direction widziany był wczoraj na jednej z londyńskich ulic z niejaką Lilianą Pettyfer. Paparazzi przyłapali ich na dość uczuciowej scenie. Plotki głoszą, że Styles spotyka się z Pettyfer od paru miesięcy..."

Nie czytałem dalej. Zamknąłem laptopa. Lil nie spodoba się, że świat tak wcześnie dowiedział się o nas. Wiem, że wolałaby ukrywać się. Wiedziałem, że nie chce być w centrum uwagi mediów. Postanowiłem po sesji pojechać do niej.
-Czas ucieka....- Louis postukał w markowy zegarek, który miał na lewej ręce.- Ogarnij się. Będę czekał w salonie.
Poczekałem, aż Lou zamknie za sobą drzwi po czym poszedłem do łazienki. Zimną wodą opłukałem twarz. Umyłem zęby i poszedłem się ubrać. Zapiąłem guziki niebiesko - czerwonej koszuli, wciągnąłem jeansy i wyszedłem z pokoju. Po drodze zmierzwiłem włosy, które nie potrzebowały, aby ktoś poświęcił im więcej czasu. Louis leżał na kanapie i prawdopodobnie pisał już do Eleanor bo jak głupi uśmiechał się do telefonu. Gdy mnie zobaczył wsadził komórkę do kieszeni i wstał z kanapy. 
-Wreszcie! - pokazałem mu język 

Na miejscu czekała na nas już pozostała trójka i fotograf. 
-Chyba mogę ci oficjalnie pogratulować - mrugnął do mnie Niall po czym poklepał mnie po ramieniu. Wywnioskowałem, że oni tez już wiedzieli. Wiedziałem dobrze, że będę hejty ze strony fanów. Mimo wszystko byłem szczęśliwy z bycia z Lil i antyfani w tym momencie mnie nie interesowali.
-No dobra chłopaki!- fotograf na oko koło czterdziestki z dużym brzuchem i pojedynczymi siwymi włosami klasnął w dłonie zwracając na siebie naszą uwagę. - Zayn, Liam wy staniecie tu - nakazał chłopakom stanąć przy czerwonej ścianie, która robiła za tło - Harry, Louis - wy usiądziecie o tutaj - gestem wskazał dwa stołki przez Zaynem i Liamem- Niall ty ukucniesz między Zaynem i Liamem- chłopak wykonał jego polecenie - Trochę niżej. O tak ! Jest super! Nie ruszajcie się.
Uśmiechaliśmy się do obiektywu dobre dwie godziny. Fotograf wykonał serię zdjęć po czym pokazał nam wyniki swojej pracy.
-Dziękuję ! Właśnie skończyliśmy.
Na te słowa odetchnąłem z ulgą. Wreszcie będę mógł pojechać do Lil. Już kierowałem się w stronę drzwi, kiedy zatrzymał mnie Paul. 
-Nie tak szybko. Jedziecie jeszcze na dwie inne.
-CO?! Mieliśmy mieć tylko jedną!!
-Tak, ale właśnie dostałem potwierdzenie dwóch innych. 
Byłem wkurzony, ale nie mogłem się sprzeciwić. Wyszliśmy ze studia. Na zewnątrz czekała na nas rzesza fanów. Paul odsuwał ich, aby zrobić nam przejście. Starałem się nie słuchać ich wrzasku, ale trudno nie słyszeć paru pytać pod moim i Lil adresem. 

Harry to prawda, że jesteś z Lilianą?

Przecież to ja jestem twoją dziewczyną!
To tylko przyjaźń?!

Nie rób tego !

Ona na ciebie nie zasługuje!!

Wszystkie obelgi bardzo mnie raniły. Krzywdząc Lilianę, krzywdzili mnie. Czym prędzej wsiadłem do samochodu. Gdy drzwi wreszcie się zamknęły odezwał się Liam.
-Nie przejmuj się nimi. Muszą nauczyć się szacunku do innych. 
Westchnąłem. Wiedziałem, że tak będzie. Pamiętałem dobrze jak traktowali Danielle, Perrie i Eleanor, gdy Liam, Zayn i Louis zaczęli się z nimi spotykać. Byłem podatny na krytykę innych. Wszystko brałem zbyt bardzo do siebie. Będzie ciężko, ale mam Lil. Przejdziemy przez to razem.  
Gdy wreszcie dojechaliśmy na miejsce kolejni fotografowie czekali na nas. Dwie sesje zajęły nam dobre pięć godzin. Wolni byliśmy dopiero koło 15. Od razu zamówiłem taksówkę, która zawiozła mnie prosto pod dom Liliany. Furtka była otwarta, więc wszedłem przez nią. Drzwi do domu otworzyła mi mama Lil.
-O ooo. Harry ! Miło cię widzieć - kobieta miała na sobie zielony fartuch. Prawdopodobnie coś gotowała.
-Dzień dobry
-Wchodź do środka
Zamknąłem za sobą drzwi.
-Liliana jest u siebie. Ostrzegam cię, że może spać. Miała nieprzespaną noc i teraz zapewne jeszcze odsypia.
Pokiwałem grzecznie głową po czym za pomocą wskazówek udzielonych przez jej mamę ruszyłem na górę. Nigdy nie byłem w jej pokoju. Wchodząc po schodach przyglądałem się fotografiom wiszącym na ścianach. Większość przedstawiała Lil. Moją uwagę przykuło szczególnie jedno zdjęcie. Mała słodka dziewczyna z poczochranymi kręconymi włoskami uśmiecha się do aparatu. Musiała być bardzo mała bo miała tylko jedną jedynkę. Mały szczerbulec. M ó j słodki szczerbulec. Uśmiechnąłem się do fotografii po czym dalej ruszyłem na górę. Drzwi do jej pokoju były zamknięte. Delikatnie nacisnąłem klamkę, aby w razie czego nie obudzić jej. Pokój był duży. Wszędzie panował porządek. Otwarte okno wpuszczało ciepłe powietrze do środka. Zamknąłem za sobą drzwi. Dopiero teraz zauważyłem dziewczynę. Wciąż spała. Twarz miała lekko zasłoniętą przez wpadające kosmyki. Kołdrę wysoko podsunęła do samej szyi. Podszedłem do łózka i przykucnąłem przy niej. Jej oddech był cichy ale równomierny. Przez moment patrzyłem na nią w milczeniu. Była piękna. Dotknąłem dłonią jej policzka. Pocałowałem jej czoło, które wcześniej uwolniłem spod zasłony włosów. Nie chciałem jej budzić. Widok śpiącej Liliany sprawiał że miałem ochotę mocno przytulić ją do siebie. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem jej zdjęcie. Ten obraz już zawsze będzie ze mną. Ustawiłem go jako tapetę i schowałem telefon. Ponownie pogładziłem jej delikatny policzek. 

                             *** PERSPEKTYWA LILANY***

Poczułam czyjś dotyk. Leniwie otworzyłam zaspane oczy. Zobaczyłam Harrego. M o j e g o Harrego.
-Witaj skarbie - wyszeptał obdarzając mnie najszczerszym uśmiechem
-Co tu robisz- zapytałam przeciągając się na łóżku- Która godzina?
Spojrzałam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. 
Dochodziła siedemnasta.
-Rany, przespałam cały dzień.
-Słyszałem od twojej mamy, że miałaś jakiś koszmar.
-Tak. Zeszłam tylko na śniadanie i wróciłam z powrotem spać.
-Opowiesz mi o nim?
Spojrzałam na niego z płaczliwą miną
-Wolałabym nie. Był straszny. Chce o nim zapomnieć.
Harry pochylił się nade mną. Złożył pocałunek na moim czole.
-Dobrze. Posuń się trochę.
Zrobiłam to o co prosił. Maksymalnie posunęłam się do ściany, aby zrobić trochę miejsca Harremu. Przysunął się do mnie i objął ramieniem.
-Przyjemnie- wymruczałam wtykając nos w jego koszulę. 
-Teraz żaden koszmar już ci nie grozi.
Zaśmiałam się cicho. Przy nim każde zło stawało się małą błahostką niemającą żądnego znaczenia.
-Co robiłeś dzisiaj?
-Trzy sesje do różnych magazynów. Gdyby nie one już dawno byłbym tutaj z tobą. Choć ciesze się, że się wyspałaś. 
Przez chwilę żadne z nas nie odzywało się. Położyłam rękę na jego torsie. Czułam jak rytmicznie się unosi. Uśmiechnęłam się do siebie na samą myśl o tej bliskości.
-Moja mama nie przeprowadzała z tobą  ankiety?
Harry na początku nie wiedział o co chodzi, ale w końcu załapał.
-Nie. 
-Dziwne. Czasami potrafi pól dnia wypytywać o ciebie.
Zaśmialiśmy się.
-Muszę ci coś powiedzieć. 
-Słucham. Nigdzie się nie wybieram.
-Wczoraj ktoś zrobił nam zdjęcia...
Dźwignęłam się na przedramię.
-Jak to?
-Gdy całowaliśmy się. Paparazzi tam było.
Położyłam czoło na jego klatce piersiowej.
-Czyli cały świat wie?
-Dokładnie.
-Wspaniale....
Harry podniósł mój podbródek zmuszając, abym spojrzała mu w oczy. Najchętniej utonęłabym w ich zieleni.
-Lil. Nie wszyscy fani są zadowoleni. To logiczne.
-Spodziewałam się tego.- przerwała mu
-Nie możesz brać do siebie tego wszystkiego co przeczytasz, usłyszysz- kontynuował. -Rozumiesz? 
-Tak- wiedziałam, że będzie trudno. 
-Obiecaj mi, że tego będziesz się trzymać.- wciąż patrzyliśmy sobie w oczy
-Obiecuję.
Delikatnie pocałował mnie w usta.  Z powrotem położyłam głowę na jego piersi. Zapanowała krótka cisza. Jako pierwsze ja ją przerwałam.
-Myślisz, że damy radę?
-Oczywiście, że tak! - mocniej przyciągnął mnie do siebie. Wydawało się, że bliżej być już nie mogliśmy - Kocham Cię. Damy radę.
Leżeliśmy tak jeszcze parę minut. Po czym Harry zadecydował.
-Dobra. Ja tu czekam, a ty idź się przebrać.
-Gdzie idziemy?-zapytałam z ciekawością.
-Zobaczysz - mrugnął do mnie 

Kochani! Kogoś przestraszyłam początkiem rozdziału? Jeśli tak, to przepraszam! ;) . 
Pierwsza dziesiątka już za nami. Szczerze mówiąc, zaczynając pisać tego bloga nie wierzyłam, że uda mi się dojść nawet do piątego rozdziału xD. Ciesze się, że mnie wspieracie i podoba Wam się to co pisze :). Dziękuję za komentarze. Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą i jak motywują do dalszego pisania <3 
Jesteście wspaniali. 

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział IX

Kolejnego dnia miałam mały opór jeśli chodzi o opuszczenie pokoju. Zastanawiałam się na jaką reakację ze strony mamy mam liczyć tym razem. W końcu wzięłam się w garść i w pidżamie zeszłam na śniadanie. Na moje nieszczęście zarówno mama jak i tata siedzieli przy stole. Przywitałam się z nimi. Gdy wyjmowałam mleko z lodówki przypomniałam sobie coś;
-Gdzie Michael ?
-Jak spałaś Lena odebrała go z Jeremym. Upierałam się, żeby go zostawili, a sami poszli odpocząć po weselu, ale oni koniecznie chcieli wziąć go od razu - mama wywróciła oczami. Strasznie lubiła Michaela i zapewne liczyła, że będzie mogła jeszcze się z nim trochę pobawić. Odszukałam pudełko z płatkami po czym usiadłam do stołu.
-Nigdy nie spodziewałabym się, że przyprowadzisz do domu jakąś gwiazdę- mama znów zaczynała
-Mówicie o Harrym ? -wtrącił tata
Obydwie pokiwałyśmy głowami.
-Wczoraj długo zastanawiałem się skad znam twarz tego chłopaka. To ten z One Direction, prawda?
Mój tata odkrył Amerykę ! Zaśmiałam się wyobrażając sobie jak analizuje w głowie skąd mógłby kojarzyć Stylesa.
-Tak tatusiu - powiedziałam pieszczotliwie
-Czyli w tym wywiadzie pare tygodni temu mówił o tobie? - uniusł znacząco brew. Nie myślałam, że jeszcze pamięta ten wywiad.
-Prawdopodbnie tak - zarumieniłam się.
Dalej nasza rozmowa zeszła na inny tor. Po posiłku poszłam na górę do siebie. Nie czekająć aż rozmyślę się chwyciłam za telefon i napisałam wiadomośc do Harrego.

"Przejdziesz się ze mną na spacer? 
     

                        *** PERSPEKTYWA HARREGO ***

Obudziłem się rano w wyjątkowo dobrym humorze. W sumie nie ma się czemu dziwić. Ciepłe promienie słońca przebijały się przez zasłony i wpadały do pokoju. Rozbudziłem się dość szybko co dla mnie było dziwne. Rozciągnąłem się na łóżku po czym omiotłem wzrokiem zabałaganiony pokój. Powoli wycząłgałem się z ciepłego łóżka. W samych bokserkach poszedłem do kuchni. Robiłem sobie kanapkę, kiedy do pomieszczenia wszedł mój współlokator.
-Cześc Louis - przywitałem się z zaspanym przyjacielem.
-No hej - odparł i podniósł stojącą na blacie butelkę z sokiem po czym napił się prosto z gwinta.
-Choć raz użyłbyś szklanki. Nie chce później widzieć twojej śliny w tym...
Nie lubiłem jak to robi. Choć prawdę mówiąc sam też zdarzało mi się robić. Louis wystawił do mnie język.
-Widzę, że masz dobry humor. Zapewne ma to związek z Lilianą? - po chwili dodał - Jak było? - opadł na krzesło stojące tuż obok mnie. Wyszczerzyłem się na samą myśl o niej.
-Bardzo dobrze
-To znaczy, żę całowaliście się.
-Może...- udawałem obojętnego
-No dobra, widze, żę to robiliście! Za dobrze cię znam Styles!
W odpowiedzi rzuciłem mu znaczące spojrzenie, które Louis odczytał jako twierdzącą odpowiedź.
-Jej rodziców też miałem okazję poznać.
Na początku Tomlinson nie rozumiał skąd moje rozbawienie tym faktem. Musiałem mu po krótce powiedzieć o okolicznościach zaistniałej sytuacji. Louis skwitował to śmiechem.
-Chyba żartujesz?! -ledwo wypowiedział te słowa i znów płakał ze śmiechu - Mieli wyczucie czasu!!
Widząc, że nie może się opanować trochę żałowałem, że w ogóle mu o tym powiedziałem, ale ufałem mu. Wiedziałem, że nikomu nie powie. Postanowiłem zmienić temat.
-A ty nie u Eleanor?
-Pracuje dzisiaj
-Aha.
Przez moment jedliśmy w milczeniu.
-Dobra- wstając od stołu poklepałem go po ramieniu - Idę się ogarnąć.
-Na razie Curly

Wróciłem do mojej dość typowo męskiej sypialni. Dookoła rozrzucone były ciuchy, na nocnej szafce stały dwie puste butelki po coli. Kiedyś Louis proponował, żebyśmy wynajeli sprzątaczke, ale w końcu uznaliśmy, że sami powinniśmy nauczyć się sprzątać. Prawda była taka, że jego pokój był najczęściej sprzątany przez Eleanor, która za każdym razem gdy nas odwiedziała nie potrafiła wytrzymać w bałąganie jaki Lou miał we własnej sypialni. Moim pokojem nie miał kto się zająć więc powoli przyzwyczajałem się do tego wszystkiego. Poza tym, nie dałbym swojej dziwczynie sprzątac tego. Czułbym się wtedy głupio. Ubrałem się w niebieską koszulkę znajdującą się na kupce rzeczy, które można spokojnie włożyć jeszcze raz,  jeansy wciągnąłem na białe bokserki Calvina Kleina. Cały czas myślałem o Lil. Chciałem ją gdzieś dzisiaj wyciągnąć no i zapytać o coś. Liczyłem się z tym, że może odmówić. Znaliśmy się w końcu nie tak bardzo długo. Jednak nadzieja wciąż była ze mną.  Klapnąłem na niespołane łożko w ręku trzymając telefon. Myślałem nad tym co by jej napisać. Obracałem w dłoni urządzenie, gdy jakby za pomocą telepatii dostałem od niej smsa. Motylki w brzuchu dały o sobie znać. Chciałbym spędzać z nią każdą chwilę. Jedna właśnie się przytrafiła. Szybko wstukałem odpowiedź.

****

W czasie oczekiwań na smsa poszłam się przebrać. Założyłam białą bluzkę z nadrukiem, czarne rurki i dżinsową bluzę. Wróciłam do pokoju, a tam czekał już na mnie sms.

"Jasne!. Podejdę pod ciebie za 20 minut"


Uśmiechnęłam się do telefonu. Musiałam ogarnąc jakoś włosy, które dzisiaj odmawiały posłuszeństwa. Zaplotłam więc warkocz kładąc go na prawym ramieniu i przeszłam do robienia delikatnego makijażu. Gdy wszystko było gotowe akurat zadzwonił dzwonek.
-Mamo wychodze !
Zbiegłam pośpiesznie po schodach mało się na nich nie zabijając w śliskich skarpetkach. Zamknęłam drzwi fronotwe. Przed furtką czekał już Styles. Przywitaliśmy się pocałunkiem w policzek.
-To gdzie idziemy? - zapytał i złapał mnie za rękę. Nasze dłonie splótł razem.
-A gdzie masz ochotę? - było mi naprawdę obojętnie. Byle po prostu być z nim.
-Hmmm, Hyde Park?
-Dobra- uśmiechnęłam się do niego.
Pomimo, że od parku dzielił nas spory kawałek szliśmy na piechotę.
-Jak po wczorajszym wieczorze? - zarumieniłam się mimowolnie.
-Pomijając kwestię twoich rodziców i płaczącego Michaela tak jak ci pisałem było cudownie - spojrzał mi w oczy. 
Spytałam go o to ponieważ czerpałam nie mała satysfakcję słysząc to prosto z jego ust. Nagle usłyszeliśmy pisk i głośny krzyk jakiejś dziewczyny za nami.
- O MATKO ! TO HARRY STYLES !!- dziewczyna trochę młodsza od nas stała po drugiej stronie ulicy, a za nią statko koleżanek.
-Rozdaj mi autografy a ja poczekam.
Nie przyzwyczaiłam się do tego, że Harry nie może wyjść nigdzie i nie zostać zauważonym. Jednak wiedziałam jak dla tych dziewczyn spotkanie swojego idola w realu jest niezwykłe i niepowtarzalne. Dziewczyny popiskiwały i ruszyły przez ulice. Kierowcy zaczęli trąbić na nie.
-Mam lepszy pomysł - spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi, kiedy ten nagle pociągnął mnie za rękę. Zaczeliśmy biec. Hazza był zdecydowanie szybszy, ale wciąż  trzymał moją dłoń. Odwróciłam się na sekundę do tyłu. Fanki również biegły. Były co prawda spory kawałek od nas, ale nie poddawały się. Widziałam, że jedna wyciąga telefon i zaczyna robić nam zdjęcia.
-Tędy.
Skręciliśmy w pierwsza lepszą drogę na prawo. Trafiło na zatłoczoną ulicę. Tam zwolnilniliśmy. Trudno było zobaczyć coś poza głową osoby idącej tuż obok ciebie.
-To było szalone!!- wyzipiałam
-Coś mi sie wydaje, że Hyde Park odpada.
-To gdzie idziemy? Lub jak wolisz biegniemy. -zażartowałam wciąż nie mogąc uspokoić oddechu.
-Może do mnie?- chytrze popatrzył mi w oczy
-No to prowadź - rozłożyłam ręce
Złapaliśmy taksówkę trzy ulicy dalej. Przed domem Harrego - i jak się później dowiedziałam- Louisa byliśmy pól godziny później. Styles nie mógł wynajmować domu sam bo nie był jeszcze pełnoletni, dlatego Louis wziął go pod swoje skrzydła. 
-Louisa nie ma w domu? - zapytałam gdy chłopak otwierał drzwi
-Nie. Pojechał gdzieś. Wchodź i rozgość się. 
Ruszyłam prosto korytarzem. Po drodze przyglądałam się wszystkiemu na około. Dom był urządzony w jasnych kolorach. Albo Harry z Louisem świetnie odnaleźli się w roli projektantów wnętrz, albo wynajęli kogoś, aby się tym zajął. Byłam pod wrażeniem. Harry poprowadził mnie do salonu.
-Przepraszam za syf- zaczął zbierać pojedyncze części garderoby z kanap. Usiadłam na posprzątanej części i przyglądałam mu się z zainteresowaniem. 
-Często tak reagujesz gdy widzisz fanki? -zaśmiałam się
-Nie, ale czasami mały spontan nie zaszkodzi -mrugnął do mnie.- Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.
Harry wyniósł to co zebrał do innego pomieszczenia. W tym czasie telefon, który pozostawił na stole zawibrował. Gdy chłopak wrócił odczytał wiadomość i zwrócił się do mnie.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko towarzystwu Eleanor i Louisa?
Co do Lou to miałam pewność, że nie, gorzej jeśli chodzi o El.
Harry chyba to dostrzegł.
-Zawsze mogę napisać im, żeby poszli gdzieś indziej.
-Nie, nie. Jest okej.
Chłopak usiadł obok mnie. Lewą dłoń położył na moim kolanie.
-Chodzi o Eleanor?
-Tak...
-Słuchaj, nie przejmuj się nią. Ona taka była dla wszystkich na początku. Nawet Louisa. -po chwili dodał - Rozchmurz się. Będzie dobrze- pocałował mnie w czoło. Jabłkowy zapach perfum uniósł się w powietrze. 
Parę minut później do domu weszli Lou z El.
-J E S T E Ś M Y!
Swoim przyjściem narobili tyle hałasu, że przez moment myślałam, że może jeszcze Liam, Niall i Zayn postanowili wpaść. 
-Miło cie widzieć Lili - powiedział do mnie Louis siadając z impetem na kanapie stojącej na przeciwko mnie. 
-Cześć Lilianna ! Hej Harry. - Eleanor miała wyraźnie lepszy humor. Ubrana w zieloną bluzkę i leginsy robiła wrażenie. Dużo dziewczyn oddałoby wszystko, żeby mieć taką figurę jak ona. Za Louisa też dużo by dały. Jej chłopak zaczął opowiadać jak jakiś facet mało nie wjechał w jego nowy samochód. El droczyła się z nim mówiąc, że to Louis nie umiał prowadzić tego auta. Robiła to w taki kokietujący sposób, że Lou pomimo wcześniejszych zaprzeczeń teraz był gotowy ustąpić i przyznać jej rację. Widać było, że dużo dla niego znaczy. El sprawiała, że czuł się szczęśliwy. I było to widać na sto kilometrów. Ich związek ma szanse przetrwać wszystko. To samo Danielle i Liama. 
Czterdzieści minut później Eleanor faktycznie stała się dla mnie milsza. 
-Liliana, to nie jest brytyjskie imię, prawda? -zapytała
-Nie, moja mama jest Polką, tata Anglikiem, ale zdecydowali, że pierwsze imię będę mieć Polskie. 
-Mamy dużo fanów w Polsce- wtrącił Harry
-Musicie kiedyś tam pojechać w trasę - zachęcałam ich 
- W przyszłym roku zamierzamy, ale może jeszcze w tym pojedziemy tam bardziej rekreacyjnie. Kto wie? - Louis puścił do mnie oko.
-A' propos - Harry siedzący tuż obok mnie zawahał się przez chwilę nie wiedząc jak ubrać myśli w słowa.- Za tydzień jedziemy na parę dni do Camber Sands-spojrzał mi w oczy- Pojechałabyś z nami? Wynajmiemy domek w jakimś odludnym miejscu z dala od fotoreporterów. 
Przez moment nie wiedziała co odpowiedzieć. To by było niesamowite móc pojechać z cała ich piątką, Perrie, Danielle i Eleanor. No, ale szczególnie z Harrym. Czułam na sobie trzy pary oczu. W końcu odpowiedziałam;
-Jasne chciałabym ! O ile wam to nie przeszkadza?
-Ależ skąd! -trudno w to uwierzyć, ale te słowa padły z ust Elki. 
-El ma rację -Louis przyciągnął ją bliżej siebie - No i Hazza by miał przy sobie swoją dziewczynę- znacząco spojrzał na przyjaciela.
 Zapanował cisza przerywana jedynie odgłosem tykającego zegara i szumem dochodzącym z ulicy. Louis nazwał mnie dziewczyną Harrego. Prawda była jednak taka, że sama nie wiedziałam kim dla niego byłam. Przyjaciółką, jak przedstawił mnie parę dni temu czy raczej kimś więcej. 

                       *** PERSPEKTYWA HARREGO ***

Louis idioto czy ty zawsze musisz taki być?! W myślach krzyczałem na przyjaciela. Zastanawiałem się jak na te słowa zareagowała sama Lil. Ale byłem zbyt zawstydzony tą sytuacją, aby spojrzeć jej w oczy. Dobrze, że zgodziła się  na ten wyjazd. Wreszcie Liam da mi spokój i przestanie wypytywać czy już jej proponowałem. Louis chyba wreszcie zauważył, że postawił nas w niezręcznej sytuacji bo jako pierwszy przerwał ciszę.
-Harry, uciekałeś znów przed fankami? To prawda?
Wzruszyłem ramionami. Wciąż byłem na niego zły.
-Na Twitterze tylko o tym piszą! - Louis nieudolnie próbował rozkręcić na nowo rozmowę. 
-Przepraszam, ale będę musiała się już zbierać -Lil wstała z kanapy.
-Odprowadzę cię- zaproponowałem. Wstając rzuciłem Louisowi wrogie spojrzenie. 

****
Pożegnałam się z Eleanor i Louisem. Na początku szliśmy na piechotę w ciszy. Nie wiem dlaczego słowa Lou tak wpłynęły na mnie. Zaryzykowałam i spytałam o to co od dawna siedzi mi w głowie.
-Harry?
-Mm..? -najwyraźniej wyrwałam go z rozmyślań.
Zatrzymaliśmy się. Rozejrzałam się wokół. Na szczęście ulica była prawie pusta. Było mniejsze ryzyko, że znów dorwą nas fanki Harrego.
-Chyba wiem o co chcesz spytać..- zmierzwił dłońmi włosy po czym spojrzał mi w oczy - Chcesz tego?
-A ty? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Wolałam, aby to on wypowiedział się na ten temat pierwszy. Harry westchnął i objął dłońmi moją twarz.
-Lil. Jak mógłbym nie chcieć być z tobą? -na moment przerwał po czym kontynuował- Gdy cię pierwszy raz zobaczyłem wiedziałem, że muszę za tobą pobiec. Jakaś siła przyciąga mnie do ciebie. Byłem załamany, gdy wsiadłaś do tamtego autobusu i zostawiłaś mnie samego na ulicy. Ale już parę dni później byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Lilianna, odkąd cię poznałem wszystko jest inne. Lepsze. Nigdy nie czułem czegoś takiego jak do ciebie. Głuptasie, Kocham Cię. Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Wiem, że będzie trudno. Niektóre fanki nie będą cię tolerowały, ale to nie są nasze prawdziwe fanki. Prawdziwe wiedzą, że powinny szanować to kogo my mamy tutaj- wziął moją dłoń i położył na swojej pierwsi gdzie znajdowało się serce. Jeśli się nie zgodzisz będę zły, będę rozmyślał co zepsułem, ale uszanuję twoją decyzję. 
Zaparło mi dech w piersiach. Potrzebowałam chwili, aby wszystkie słowa dotarły do mnie. Czułam, że w oczach mam łzy. Cały świat znikł. Byliśmy tylko my. Wiedziałam,  że po takich słowach mogę zrobić tylko jedno. Złapałam chłopaka za bluzę, którą miał na sobie i mocno przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go w usta. Pocałunek był długi i wolny. 
-Czy to oznacza, że się zgadzasz? -zapytał niepewnie oblizując usta.
-TAK głuptasie!
Uśmiechnął się i wyraźnie odetchnął z ulgą. Ponownie objął moją twarz. Staliśmy na ulicy i całowaliśmy się. 

Dla takich chwil warto żyć.


Mam nadzieję, że rozdział się podobał :). Bardzo cieszy mnie liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Ciesze się, że komentujecie. Wiem dzięki temu, że nie pisze do ściany i ktoś czyta moje wypociny ;D. Na zakończenie dodam, że już uruchomiłam opcję dodawania komentarzy anonimowo. :) 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział VIII

-Kim jest twój przyjaciel!?
-Noo, już ci mówiłam. Harry Styles.
-To ten z lokami?
-Tak...
-Al...al..al..ale jak to się w ogóle stało? Dziecko moje, może jesteś pijana i bredzisz?
-Nie!! Nie jestem pijana. Zagadał do mnie podczas podpisywania płyt, a później jakoś tak wyszło. - nie chciałam wspominać, że wtedy, kiedy rzekomo szłam na dyskotekę z Charlotte tak naprawdę byłam z nim na najlepszej randce w moim życiu. 
-Czyli ten przepiękny bukiet jest od niego?
Dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma go w kuchni.
-Tak.
Mama zamyśliła się na chwilę. Po czym spojrzała na mnie
-Kochanie! Nie chciałam cię tak zdenerwować! Ciesze się, że masz takiego wspaniałego przyjaciela. -mama wstała i objęła mnie - Idź się kładź. Już późno. - pocałowała mnie w czoło, a sama wróciła do stołu i napiła się herbaty. Zostawiłam ją, a sama skierowałam się do łazienki a zaraz po tym prosto do łóżka. 

Następnego dnia w sumie nie miała planów co robić. Tradycyjnie po śniadaniu usiadłam więc do komputera. Na Twitterze rosła mi liczba obserwatorów. Danielle, Liam i Niall również zaczęli mnie śledzić. W południe zgadałam się z Charlotte, że wpadnę do niej. Droga zajęła zaledwie piętnaście minut. Nie mieszkałyśmy daleko od siebie. Jej dom był trochę mniejszy od mojego, ale był piękny. Jej ojciec jest architektem więc jak miałoby nie być pięknie? Zostawiłam rower przy furtce i na wszelki wypadek przypięłam go do ogrodzenia. Drzwi otworzyła mi młodsze siostra Char.
-Hej Kristin !
-O, cześć. Charlotte jest u siebie - mała blond osóbka otworzyła szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Drogę do jej pokoju znałam bardzo dobrze. Sporo czasu spędzałyśmy razem. Zapukałam i gdy usłyszałam odpowiedź weszłam do środka. 
-Cześć! -Charlotte siedziała na łóżku. Na sobie miała szorty i granatową bluzkę na ramiączka.
-Jak u ciebie? -zapytałam siadającć obok niej
-W sumie to po staremu. Lepiej opowiadaj jak wczorajszy wieczór -znacząco uniosła prawą brew. 
-Poznałam Nialla, Liama, Louisa, Zayna, Danielle, Eleanor i Perrie.-wyliczyłam i uśmiechnęłam się na widok miny jaką zrobiła.
-Chyba żartujesz?!- Char opadła szczęka.
-Harry zaproponował mi, że przedstawi mi ich. Niall robił imprezę u siebie i tak wyszło.
Widziałam jak dziewczynie świecą się oczy z podekscytowania. 
-BYŁAŚ W DOMU NIALLERA ?!?!?! Jacy oni są?
Opowiedziałam jej jaki jest każdy z nich. Nawet Eleanor próbowałam jakoś bardziej przyjaźnie przedstawić, niż jak ona sama mnie przywitała. Char nie mogła uwierzyć w to wszystko. Siedziałyśmy tak i gadałyśmy prawie pięć godzin. Gdy wracałam do domu zorientowałam się, że w ogóle nie mam żadnej wiadomości od Harrego. Ale przecież to tylko mój przyjaciel, upominałam się za każdym razem. Tylko jak wyjaśnić pocałunek trzy tygodnie temu? 

Gdy wróciłam do domu pomogłam mamie sadzić kolejne kwiaty w ogrodzie. Cały czas pytała o Harrego. Nie miałam jej tego za złe. Byłam wręcz zdziwiona, w dobrym togo słowa znaczeniu, że tak wiele chce o nim wiedzieć. Widziałam w jej oczach, że jest pod wrażeniem jaki na niej wyparł przynosząc to kwiaty. Śmieszyło mnie to bo nigdy w życiu nie widziała go przecież na oczy.
-Jest wolny?- zapytała 
-M A M OOOOO...
-No co? Chyba nie chcesz powiedzieć, że gra na dwa fronty?
Strzeliłam faceplama. Nie odpowiedziałam jej. Gdy skończyłyśmy robiło się już ciemno. Wróciłyśmy do domu na kolację. Dopiero kiedy usiedliśmy w trójkę do stołu mama się uspokoiła. Odetchnęłam z ulga. Po posiłku wróciłam do pokoju. Próbowałam czytać książkę, ale wciąż irytowało mnie, że nie nic nie napisał. Myślałam, żeby jakoś się z nim spotkać, ale jutrzejszy dzień spędzę na niańczeniu półtora rocznego kuzyna. Pomimo tego, że go lubiłam to jakoś nie miałam ochoty zajmować się nim akurat jutro. Ale nie miałam wyboru. Moi rodzice z jego rodzicami, czyli mojej mamy siostrą i jej mężem idą na wesele do starej znajomej. W tym wszystkim był jedne plus - nie musiałam iść razem z nimi i nudzić się niemiłosiernie w ich towarzystwie. No i oczywiście uniknę pytań dlaczego nie mam osoby towarzyszącej. Przytłoczona myślami i zmęczeniem usnęłam. 

Rodzice z domu wyszli koło 16. Godzinę wcześniej przyjechała Lena, siostra mamy z małym Michaelem. Od razu zajęłam się małym. Dostałam od cioci masę wskazówek jak opiekować się nim. Gdy wreszcie wszyscy wyszli z domu włączyłam malcowi bajkę i zaczęłam z nim ją oglądać. Po godzinie zabawiania małego dostałam smsa od Harrego. Cieszyłam się jak nie wiem, że o mnie nie zapomniał. Otworzyłam wiadomość i przeczytałam;

"Co u ciebie? Przepraszam, ale wczoraj mieliśmy kolejne trzy wywiady. Pomyślałem, że może będziesz miała ochotę pójść na spacer?" 

Wszystko było fajnie dopóki z wyobrażań o spacerze nad jeziorem lub innego romantycznym miejscu wyrwał mnie głośny śmiech Michaela. Mały uśmiechał się do mnie pokazując jakąś niezidentyfikowaną mi postać w odbiorniku. Nie mogłam go zostawić samego. A wyjście z nim i Harrym oznaczałoby masę plotek o tym, że Styles dorobił się dziecka.

"Mam pod opieką kuzyna... Nie mogą nigdy iść :( " - odpisałam. Dwie minuty później dostałam odpowiedź.

"Opiekowałem się już dziećmi. Jakieś doświadczenie mam ;). Mógłbym Ci pomóc"

Na to nie wpadłam. Cieszyło mnie to, że tak chce się ze mną spotkać. Oczywiście się zgodziłam. Pól godziny później usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam Michaela na ręce i poszłam otworzyć. 
-Hej -przywitałam się z nim i wpuściłam go do środka.
-Witaj- pocałował mnie w policzek -Hej maluszku- podał palec małemu.
-Wchodź do salonu- gestem głowy wskazałam kierunek, w którym powinien iść. Dopiero teraz zauważyłam w co był ubrany. Górną część ciała przyodział w białą bluzkę z zawiniętymi rękawkami, które odsłaniały wyrzeźbione ramiona. Do tego czarne spodnie. Wyglądał perfekcyjnie. Poczułam motylki w brzuchu. 
-Siadaj -wskazałam kremową kanapę w salonie. 
W telewizji leciał Tabaluga. Usiadłam obok Harrego, a na swoich kolanach posadziłam Michaela. Mały przyglądał się z ciekawością w oczach Hazzie. Nawet bajka przestała go interesować. Chłopak uśmiechnął się do Michaela i zaczął robić różne śmieszne miny. 
-Mówiłeś, że masz doświadczenie z dziećmi. Czyje dzieci tak niańczyłeś? -spytałam z rozbawieniem wyobrażając sobie Harrego jako niańkę.
-Między innymi małą Lux, córkę naszej stylistki. Pewnie coś o niej słyszałaś.
-Tak, mała jest śliczna.
-Michale tez jest uroczym dzieckiem. Jak jego kuzynka- dodał po chwili patrząc prosto w moje oczy. Zarumieniałam się. Michale zaczął wyrywać mi się z rąk.
-Hej? Chcesz do Harrego?
Mały na swój sposób potwierdził moje przypuszczania. Harry wyciągnął ręce i wziął malca na kolana. Chłopczyk się zaśmiał i zaczął pokazywać Harremu zabawki, które przyszły wraz z nim. 
-Popilnujesz go przez chwilę?
-Jasne
-Zaraz wracam. 
Poszłam do kuchni podgrzać słoiczek z jedzeniem Michaela. Gdy wracałam z powrotem do salonu na moment przystanęłam w drzwiach i obserwowałam jak Harry udaje samolot. 
-Fajnie wyglądasz z  nim. Faktycznie dobrze sobie radzisz z dziećmi. Kiedyś będziesz świetnym ojcem!
-Dzięki - wyszczerzył zęby w zadowoleniu. Harry wziął małego na kolana, a ja zaczęłam go karmić. W końcu malec najedzony i zmęczony wygłupami usnął w objęciach Harrego. Widok tak małej istotki leżącej w ramionach Loczka strasznie mnie rozczulił. Fajnie musiało być tak leżeć wtulonym w niego. Po chwili zorientowałam się, że wyobrażam sobie siebie na miejscu Michaela. Odsunęłam tą myśl. Wzięłam go delikatnie od Harrego i zaniosłam do sypialni tuż obok salonu, aby na wszelki wypadek mieć go na uwadze.
-Masz ochotę na jakiś film? - zapytałam siadając z powrotem na kanapie.
-Nie ma problemu
-Ale najpierw musisz spróbować mojej szarlotki z bitą śmietaną.
-Mmmmmmmmm.... Brzmi smacznie - Harry z aprobata pogładził się po brzuchu-  Już jestem głodny.
-Zaczekaj tu chwilkę. -mrugnęłam do niego a sama poszłam do kuchni. Podgrzałam dwie porcje szarlotki w mikrofali, wyjęłam z lodówki bita śmietanę. Własnie dekorowałam ciasto, kiedy Harry od tyłu zaczął mnie łaskotać. 
-Nie ! Proszę! -dobrze wiedział, że mam łaskotki. Jednak chłopak nie przestawał. Broniąc się złapałam z blatu pojemnik z bita śmietaną i zaczęłam ją pryskać na Stylesa, który wciąż nie dawał za wygraną. Parę sekund później jego włosy, twarzy i górna część bluzki była w śmietanie. 
-Osz ty ! Tak chcesz grać? - wystawił do mnie język i przechwycił pojemnik. Po chwili i ja byłam biała. Przyparta do ściany nie miałam jak uciec. W pewnym momencie Harry odstawił pojemnik, który był prawie pusty i spojrzał z powagą na moją ledwo widoczną twarz. Ja też przestałam się śmiać. Harry prawą dłoń przyłożył do mojego policzka i zaczął zdejmować białą masę. Po chwili jego kciuk spoczął na moich ustach. Delikatnie je pogładził. Spojrzał mi w oczy i nagle nasze usta się złączyły. Objęłam jego twarz i zaczęłam przeczesywać upaćkane loki. Na początku całowaliśmy się niepewnie, później coraz szybciej, zachłanniej. Co chwilę traciliśmy oddech. Harry wziął mnie na ręce, a ja oplotłam nogami jego talię. Wziął mnie do salonu. Wciąż tkwiłam w jego objęciach. Położył mnie na kanapie, a sam znalazł się nade mną. Całował moją szyję, później obojczyk po czym powrócił do ust. Przyciągnęłam go mocno do siebie. W pewnej chwili między jednym pocałunkiem a drugim wyszeptał;
-Lili, nie jesteś mi obojętna.
Chciałam odpowiedzieć, że on też dla mnie wiele znaczy, ale nie zdążyłam bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem.Całowaliśmy się jeszcze parę minut. Wyczerpani odsunęliśmy się na nieznaczną odległość. Przeczesałam palcami jego włosy. Niesforne kosmyki wciąż wpadały mu do oczu. 

                        *** PERSPEKTYWA HARREGO***

To co własnie się stało było niesamowite. Czułem, że ten wieczór nie zakończy się jak każdy poprzedni - zwykłym pocałunkiem w policzek. Patrzyłem  na jej niebieskie oczy. Jej twarz wydawała się być idealna. W życiu nie czułem czegoś takiego do innej dziewczyny. Nagle usłyszałem płacz. Prawdopodobnie Michael się obudził. Delikatnie oswobodziłem Lilianę z objęcia pozwalając normalnie usiąść. Popatrzyła na mnie przepraszająco po czym obciągnęła zadartą sukienkę i ruszyła w stronę sypialni, w której leżał maluch. Zanim zniknęła mi z pola widzenia widziałem jak jej idealne ciało kołysze się lekko. Włosy, które wcześniej miała w idealnym koku teraz całkowicie były rozczochrane. Prosto, ale jak seksownie wyglądała. Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem na koncercie nie mogłem przestać o niej myśleć. Nawet jeśli próbowałem tego nie robić co chwilę coś kojarzyło się z nią. Z zamyśleń wyrwał mnie odgłos przekręcanego zamka w drzwiach. Nie miałem pojęcia kto to. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła wnioskując po podobiźnie mama Liliany i jej ojciec. Nerwowo wstałem i wygładziłem koszulkę. Widząc mnie kobieta wybałuszyła oczy po czym zlustrowała mnie od góry do dołu. 
-Dobry wieczór - przywitałem się zakłopotany
-Dobry wieczór - odpowiedzieli jednocześnie
Chyba nie zdawali sobie sprawy, że nie zamknęli drzwi i wciąż tkwili w pól kroku. Na szczęście wtedy z pokoju wyszła Lil. 

*****

-Przepraszam, ale Michaelowi nie wytłumaczy się, że płacze w złej... - nie dokończyłam widząc w jakiej sytuacji  znalazł się Harry - Mamo? Tato? Co tak wcześnie !? Dopiero 23 !!
- Twój ojciec to stara maruda i nie chciał siedzieć dłużej -spojrzała na tatę. W jej głosie słychać był sarkazm - Widzę, że nie oczekiwałaś nas tak wcześnie. - po chwili spojrzała na Stylesa i dodała - Ty zapewne jesteś Harry?
-Tak proszę pani- odpowiedział chłopak. 
-Miło poznać - odrzucił tata i podał Hazzie rękę. 
Zapanowała niezręczna cisza. 
-Lil, ja będę się zbierał - skierował te słowa do mnie 
Spojrzałam z żalem w jego zielone oczy.
Wyminął moich rodziców, po czym na pożegnanie odparł ;
-Miło było państwa poznać - powiedział to z szacunkiem i uprzejmością- Do zobaczenia Liliana - uśmiechnął się do mnie. Po czym zamknął drzwi. Staliśmy tak moment w milczeniu. W końcu cisze przerwała mama.
-Michael zostanie u nas na noc- po chwili dodała - Przystojny ten Harry - pokiwała z uznaniem głowę. 
Tego się nie spodziewałam. Liczyłam na ochrzan, a tu takie coś mama mi mówi. Niepewna jak zareagować uśmiechnęłam się słabo i poszłam do swojego pokoju. Akurat kiedy otwierałam drzwi moja komórka oznajmiła, że dostałam wiadomość. Spodziewałam się, że to Charlotte. Jednak to był Harry. 

"I tak to był cudowny wieczór :). 
Dobranoc Piękna :* "

Po raz drugi, ktoś przerwał nam pocałunek. Czy wisiała nad nami jakaś klątwa? 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Krótka informacja :)

Wiem, że dużo z Was lubi pisać i czytać blogi. Dlatego z myślą o Was wraz z moją przyjaciółką założyłyśmy stronę na której będą na bieżąco informacje jeśli pojawi się nowy post na waszym blogu. Więcej informacji znajdziecie tutaj : http://www.facebook.com/AktualnosciWOpowiadaniachOOneDirection 

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział VII

Minął tydzień od wyjazdu Harrego. Dotychczasowo wymieniliśmy się kilkoma wiadomościami. Brakowało mi go. Nie wiedziałam jak powinnam traktować pocałunek, którym mnie obdarzył. Nie miał czasu na dłuższe rozmowy. Cały czas koncertowali, udzielali wywiadów. Właśnie robiłam omlety, kiedy w TV stojącym w salonie usłyszałam zapowiedź ich wywiadu udzielanego dla jednej z amerykańskich stacji. 
-Lilianna, twój ulubiony zespól zaraz będzie - tata siedział przy odbiorniku z butelką piwa. Z ciekawością pozostawiłam dotychczasowe zajęcie i usiadłam obok wpatrując się w prezentera, który właśnie przytaczał początku kariery 1D. Po chwili do studia weszła cała piątka. Na widok Harrego uśmiechnęłam się mimowolnie. Dziennikarz zadawał im różne pytania, ale jedno szczególnie zapamiętałam.
-Porozmawiajmy o waszym życiu uczuciowym. Liam, Louis u was po staremu?
-Tak, dalej jestem z Danielle, a Lousi umawia się z Eleanor. Wszystko jest jak w najlepszym porządku.- odpowiedział Liam, a Louis mu przytaknął.
-Zayn, ty spotykasz się z Perrie, prawdaż? 
Zayn lekko się uśmiechnął i przytaknął. Dziennikarz popatrzył na Nialla i Harrego.
-A wy? Co z waszym życiem uczuciowym? Macie kogoś na oku?
Pierwszy odpowiedział Niall
-Ja na razie moja miłość przelewam na jedzenie. -publika w studio zaśmiała się
-Harry? A ty coś nam powiesz?
-Nooo...y.. Niedawno poznałem interesującą dziewczynę-tajemniczo zerknął na reportera- Nic więcej nie powiem- uśmiechnął się i spuścił wzrok.
Dziennikarz na moment zamilkł. Po czym odezwał się;
-No nic! Gratuluje i życzę powodzenia!
Zarumieniłam się. Zakręciło mi się w głowie. Wiedziałam, że to o mnie mówił.
-Ciekawe co to za dziewczyna- mój tata najwyraźniej słuchał ich wypowiedzi. Nic nie odpowiedziałam. Chyba nie chciałby przeżyć szoku. Obejrzałam wywiad do końca i wróciłam do kuchni. Zjadłam omleta z serkiem ananasowym i czekoladą. Uwielbiałam takie danie.

Dwa tygodnie później

Tydzień temu zaczęły się wakacje. Przez ostatnie dwa tygodnie kontakt z Hazzą nieco się ożywił. Gdy nie koncertowali siedział i rozmawiał ze mną przez kamerkę internetową. Nie raz usypiałam przy włączonym komputerze. Ale nie z nudów. Harry śpiewał mi różne piosenki. Jego głos sprawiał, że relaksowałam się od razu. O pocałunku żadne z nas nic nie wspominało. Trochę tego żałowałam, ale wiedziałam, że prędzej czy później któreś z nas będzie chciało wiedzieć na czym stoi. Jutro wreszcie miał być ten tak długo wyczekiwany dzień. Ich samolot zawita do ojczyzny. Cały dzień spędziłam z Cher i dwoma jej koleżankami - Jessicą i Kate. Dziewczyny były bardzo sympatyczne. Dobrze się dogadywałyśmy. Siedziałyśmy własnie u Charlotte i oglądałyśmy stare odcinki Przyjaciół, gdy dostałam smsa od Harrego. 

"Jutro wreszcie powrót! W UK lądujemy o 18. Spotkamy się o 19? Podejdę pod ciebie :* " 

Wyszczerzyłam się do telefonu. Charlotte patrzyła się na mnie. Bez słów wiedziała od kogo była ta wiadomość. Jessica i Kate nie zwróciły na nas uwagi. Odpowiedziałam twierdząco i wróciłam do oglądania.

****

Dochodziła 19. Ubrana w czarne leginsy i białą koszulową bluzkę czekałam na Harrego. Byłam strasznie podekscytowana, że go zobaczę. Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiłam rekord w biegu od mojego pokoju do frontowych drzwi. Gdy je otworzyłam moim oczom ukazał się wielki kosz czerwonych róż, a dopiero później dostrzegłam głowę loczka. Zatkało mnie z wrażenia na widok kwiatów. Harry postawił je na posadzce przed wejściem, a ja wpadłam mu w ramiona. Mocno się przytuliliśmy. On również za mną tęsknił. Czułam to.
-Liliana- sposób w jaki wypowiadał moje imię tak strasznie mi się podobał . Lekko odsunęliśmy sie od siebie, a on podniósł kosz kwiatów.- To dla ciebie
-Harry są cudowne!!- powąchałam je. Pachniały niesamowicie. Pocałowałam go w policzek - Dziękuję - chłopakowi taka reakcja się podobała. Wniosłam bukiet do kuchni i zostawiałam go na stole. Wróciłam do loczka stojącego w drzwiach i ruszyliśmy przed siebie. Harry objął mnie ramieniem. Powoli ruszyliśmy w stronę centrum.
-Stęskniłem się za tobą, wiesz? - wypalił w pewnej chwili
-Ja za tobą również.
Na twarzy chłopaka zagościł satysfakcjonujący uśmiech. 
-Tak sobie myślałem, może masz ochotę osobiście poznać chłopaków? I przy okazji Danielle, Eleanor i Perrie? Wszyscy siedzą w apartamencie Nialla.
Uśmiechnęłam się z zadowolenia i ekscytacji. Zawsze tego pragnęłam .
-O rany Harry, bardzo bym chciała! - po chwili przyszło mi coś do głowy, zatrzymałam się na środku chodnika- Czy mówiłeś w ogóle im o mnie?
-No pewnie, że mówiłem ! Oni też chcieliby cię poznać. 
Popatrzyłam zmieszana w jego oczy.
-Jesteś pewien? 
Harry podszedł do mnie, złapał za dłonie i patrząc prosto w oczy powiedziała;
-Jestem pewien.
Czułam się skrępowana, ale w końcu się zgodziłam. Zatrzymaliśmy się i złapaliśmy taksówkę, która zawiozła nas prosto pod dom Niallera.
-Wow, a więc tak on mieszka- stanęłam na przeciwko wyjścia do wyłożonego cegłą budynku. Frontowe drzwi oświetlane były światłem padającym z wiszących z każdej strony drzwi białych lamp. Budynek robił wrażenie. Na dole w oknach paliły się światła. Góra była całkowicie pogrążona w ciemnościach. Musiałam zrobić głupia minę wpatrując się tak w niego bo stojący obok mnie Harry zaśmiał się głośno.
-Ej!, nie śmiej  się! - dałam mu kuksańca w bok. 
-Gotowa? -zapytał. Złapał mnie za rękę. Moje serce przyspieszyło gdy chłopak nacisnął dzwonek. Parę sekund później drzwi otworzył nam Nialler z paczką chrupków w ręce. 
-Oooo, nie spodziewałem się, że wpadniecie. - wybełkotał z pełnymi ustami. Zlustrował mnie wzrokiem.- Ale cieszę się, że postanowiliście wpaść- wytarł rękę o spodnie i podał mi ją- Witaj, jestem Niall. Hazza dużo o tobie mówił. 
Wyciągnęłam rękę witając się z nim. Moje kolejne marzenie się spełniło. Parę miesięcy temu nawet nie pomyślałabym, że będę tak po prostu bez oporów mogła wejść do jego domu. Weszliśmy do środka. Niall pokierował nas w stronę salonu. Już z oddali słychać było śmiechy. Gdy weszliśmy do przestronnego pomieszczenia moim oczom ukazało się sześć osób siedzących na trzech wiśniowych kanapach. Zayn przytulał się do Perrie, która zajęta była dyskutowaniem o czymś z Danielle. Ta z kolei siedziała na kanapie po turecku w jednej ręce trzymała szklankę z napojem, a drugą splotła z Liama. Liam  śmiał się z czegoś z Eleanor i Lousiem, którzy okupowali ostatnią zajęta kanapę. Nie zauważyli nas. Dopiero gwizd Nialla zaopanował nad nimi. Wszyscy popatrzyli się na nas w milczeniu.
-Mamy gości. To jest Liliana, ta o której Harry tak nawija - mówił z uśmiechem na twarzy. Odstawił chrupki na stół. Zarówno ja jak i Harry zawstydziliśmy się jego słowami.
-Tak, to moja przyjaciółka Lil -przemówił Harry obejmując mnie ramieniem. Wszyscy wstali z kanap i ruszyli w naszym kierunku. Pierwsza powitała mnie Danielle. 
-Witaj kochanie! Cieszę się, że mogę cię poznać - przytuliła mnie. Trochę zadziwiła mnie swoją otwartością, ale już ją polubiłam. Biło od niej ciepło.
 Zaraz po niej podszedł Liam.
-Hej! Pamiętam cię ! - podał mi dłoń -Miło mi
Kolejny był Zayn z Perrie. Podeszli do mnie obejmując się.
-Cześć, wreszcie wiemy o kim On tyle mówi.  
-Zayn.....- Harry był zakłopotany tym co ujawnił zarówno on jak i Niall. 
Eleanor wydawała się trochę dziwna, niepewna jak się zachować. I tylko z oddali pomachała do mnie. 
Na zakończenie podszedł Louis.
-Lila! Jak cudownie poznać cię! -objął mnie. Spojrzałam na stojącą nieopodal Eleanor, która nie była zachwycona tym co robi jej chłopak. Czułam, że mnie nie lubi. 
Gdy szliśmy w stroną kanap za sobą usłyszałam jak Louis szepcze do Harrego
 - P r z y j a c i ó ł k a mówisz? -przeciągał specjalnie pierwsze słowo.
-Louis, zamknij się -Harry wysyczał
-Ja nic nie sugeruję ! - zaśmiała się druga połówka Larrego. 
 Zajęłam z Harrym i Niallem ostatnią kanapę, a reszta usiadła tak jak poprzednio.Wszyscy zadawali mi masę pytań.
-Jak długo mieszkasz w Londynie? - pierwszy zapytał Zayn
-Teraz już prawie półtora miesiąca
Opowiadałam im historię przeprowadzki.Oni w zamian mówili o swoich zainteresowaniach i tym co media nie wiedzą. Niall zamówił pizzę i alkohol. Atmosfera się rozluźniła. Nawet Eleanor obdarzyła mnie uśmiechem. Albo po prostu była pijana. 
Kanapa na której siedziałam była dość wąska. Cały czas moje ciało stykało się z Harrego. Czasem któreś z nas specjalnie wykorzystywało okazję. Innym razem przypadkowo.  Koło północy Louis z Eleanor wyszli z mieszkania pod pretekstem zmęczenia. Myślę, że nikt w to nie uwierzył widząc jak byli na siebie napaleni. Parę minut później Perrie oświadczyła, że i ona z Zaynem będą uciekać.
-My też się zbieramy. Zayn za dużo wypił - popatrzyła na swojego chłopaka, który śmiał się z poduszki leżącej obok niego. 
-Ja za dużo? - zaprzeczał i dalej się śmiał 
-Gadasz do poduszki, kochanie. 
Zayn próbował udawać poważnego po czym znów wybuchł śmiechem. Perrie wzięła go za ręce i zaczęła ciągnąć. Chłopak się nie opierał. 
Razem z Danielle posprzątaliśmy stół i ogarnęłyśmy salon. Poszłyśmy do kuchni zmyć naczynia.
-Pewnie to dziwne uczucie widzieć swoich idoli pijanych -podniosła głowę znad zlewu
-Trochę. No, ale zawsze mogli odwalić coś gorszego.-pocieszyłam się
-Tak, prawda. Ale zacznij się przyzwyczajać. Myślę, że częściej będziemy przebywać razem w ich towarzystwie - mrugnęła do mnie. Zastanawiałam się co miała na myśli. Gdy kuchnia była czysta wróciłyśmy do salonu. Niall usypiał rozwalony na kanapie, a Liam z Harrym o czymś rozmawiali. Na nasz widok uśmiechnęli się do nas.
-Idziemy do siebie? -zapytał Liam
-Tak, zbierajmy się - Danielle ogarnęła wzrokiem pokój.

Wyszliśmy razem z nimi. Zostawiliśmy nie zamknięte drzwi na klucz bo nie chcieliśmy budzić Nialla. Mieliśmy nadzieję, że tylko  nic z jego rzeczy nie zostanie sprzedanych jutro na eBay'u przez fanki. 
Kierowałam się właśnie z Harrym w stronę najbliższego postoju taksówek, które było zaledwie ulicę dalej kiedy Liam nas zatrzymał;
-Hej, podrzucimy was. Wsiadajcie. 
-To po drodze, więc nawet nie odmawiajcie! - poparła jego pomysł Danielle
Popatrzyłam na Hazze. Nie odmówiliśmy im. 
Droga powrotna nie trwała długo. Pierwszą zostawili mnie.
-No i jesteśmy na miejscu - Liam zatrzymał się przed podjazdem mojego domu. 
-Dzięki bardzo za wieczór - wysiadłam z auta 
-Musimy umówić się na kawę!- mrugnęła do mnie Danielle
-Jasne!
Ucieszyłam się propozycją. Zamykając drzwi spojrzałam na lokatego. Bezdźwięcznie przekazał mi, że będziemy w kontakcie. Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi samochodu. 
Odjechali. 

                      ***PERSPEKTYWA HARREGO***

Chciałem ją o coś spytać, ale nie było okazji. Pewnie zrobiłbym to gdyby Danielle tak bardzo nie upierała się, że nas odwiozą. 
-Skromna, spokojna, ale już ja lubię - moje rozmyślania przerwał Liam.
-Myślę, że wszyscy ją polubiliśmy. Może trochę Eleanor była nieobecna i nie sprawiała wrażenia miłej, ale z tego co sobie przypominam to gdy Louis nas sobie przedstawił była podobna. No a teraz jesteśmy przyjaciółkami! - zaśmiała się Danielle- Przywyknie do Lili.
Cieszyłem się, że tak pozytywnie ją oceniają. Dalej jechaliśmy w stronę mojego domu w ciszy. Dopiero po jakiś czasie Liam zapytał.
-Proponowałeś jej już?
Nie musiał mówić o co chodzi bo dyskutowaliśmy o tym od paru tygodni.
-Nie, jeszcze nie.
-Ale zamierzasz? -Liam popatrzył się w lusterko. Nasze oczy się spotkały.
-Jasne, że tak.
Parę minut później byliśmy już pod moim domem. Pożegnałem się z nimi i ruszyłem w kierunku mieszkania. Wciąż miałem jej obraz przed oczami. 

****

W domu paliło się jeszcze światło w kuchni. Otworzyłam frontowe drzwi. Zdjęłam baleriny. Zauważyłam, że w kuchni przy stole siedzi mama z parującym kubkiem herbaty.
-Gdzie byłaś tak długo? -patrzyła na mnie zmartwionym i zdenerwowanym wzrokiem.
-Mój przyjaciel wrócił dzisiaj z trasy koncertowej i chcieliśmy się spotkać.
-Trasy koncertowej? -mama była zdziwiona
Zastanawiałam się jakby to jej wyjaśnić.
-No... Jego kolega zrobił małą imprezę. I trochę się przeciągnęło.- spojrzałam na zegar wiszący nad stołem. Dochodziła druga nad ranem. 
-Poczekaj, poczekaj.... Kto jest twoim przyjacielem?
-Harry Styles z One Direction. Tego zespołu, na którym ostatnio byłam.
- K T O ? ! 




Mam nadzieję, że się podoba. Ja osobiście nie jestem jakoś z niego zadowolona. No ale liczę, że Wam się podoba. Jeśli tak, proszę, komentujcie :)

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział VI

Obudziłam się po dziesiątej. Leżałam tak po prostu parę minut w łózku. Przypomniałam sobie poprzedni wieczór. Widząc stojące na biurku kwiaty upweniłam się, że to nie był sen. Poszłam do łazienki, ogarnęłam swoje włosy wiążąc je wysoko w koka, odbyłam codzienną toaletę i poszłam się przebrać. Ubrana w niebieską pastelową spódniczkę i żółtą bluzkę na ramiączka poszłam na śniadanie. Rodziców nie było w domu. Z tego co wiedziałam to pojechali wczesnym rankiem do znajomych na imprezę. Cieszyłam się, że miałam cały dzień do swojej dyspozycji. Zrobiłam sobie dwie kanapki z szynką i wróciłam z nimi do sypialni. Postanowiłam sprawdzić co dzieje się w sieci. Na Facebooku dostałam miliard zaproszeń do znajomych, wiadomości od fanów Harrego z pytaniami typu "czy to ja jestem tą Lilianą, z którą był widziany". Ignorowałam je wszytskie. Nie chciałam być nigdy sławna i dalej nie zamierzam. Tym bardziej nie chciałam,aby ludzie myśleli, że umawiłam się z Stylesem dla sławy. Dlatego strzegłam swojej prywatności jak tylko mogłam. Zmieniłam stronę na Twittera. Tam nie było lepiej. Liczba followersów wzrosła do 5 tysięcy. Harry nie dodał żadnego tweeta od wczoraj. Wyłączyłam komputer i zaczęłam czytać książkę, którą niedawno kupiłam. Lubiłam czytać książki, szczególnie fantasy. O 12 zaczęłam się powoli zbierać. Miałam nadzieję, że Charlotte przez słowo "park" zrozumie Hyde Park. Wczoraj byłam na tyle rozkojarzona, że nie napisałam jej, o który mi chodzi. Na miejsce dotarłam troche wcześniej - taka już byłam. Wolałam być gdzieś za wcześnie i czekać niż za późno i ten ktoś miałby się denerwować. Szłam spokojnie przez park otulona ciepłym majowym powietrzem, gdy spostrzegłam Char siedzącą na ławce. Na początku mnie nie zauważyła, dopiero gdy stanęłam obok niej podniosła oczy, które zawzięcie wpatrywały się w telefon.
-Hej!!- powitałam ją
- Oooo, opowiadaj mi wsyztsko po kolei!!
-Dobra, ale chodź przyjedźmy się.
Ruszyłyśmy. Szłyśmy wzdłuż jeziora. Opowiedziałam jej z grubsza jak było. Nie wspomniałam o sytuacji w samochodzie, kiedy czułam, że zarówno on jak i ja chcemy pocałunku. Gdy skończyłam Charlotte była strasznie podniecona tym wszystkim. Zauważyłam, że pare dziewczyn, które mijałyśmy zerkało na nas i coś szeptało.  Miałam nadzieję, że mnie nie rozpoznały... Pomimo pięknej, ciepłej pogody znosiło się na deszcz. Udałyśmy się do centrum handlowego pare ulic dalej. Centrum było strasznie zatłoczone przez nastolatki. Zdziwiłam się bardzo co spowodowało, że większość nich miała na sobie bluzki lub coś innego związanego z One Direction.
-Lila, czy ty też zauważyłas te wszystkie dziewczyny mające coś z 1D??- Char jakby czytała mi w myślach. Nie zdążyłam odpowiedzieć bo z głośników ustawionych najprawdopodobniej na parterze dobiegł głos bardzo przypominający Liama.
-Witamy wszystkich na Meet & Greet !!- pisk fanek przeszył cały budynek
-Char, czy ty o tym wcześniej wiedziałaś??!!- podejrzewałam że ona wiedziała o tym i specjalnie mnie tu przyprowadziła. Dziewczyna zaprzeczyła, uwierzyłam jej. Wyszłyśmy ze sklepu, w którym byłyśmy i stanęłyśmy  przy barierce na pierwszym piętrze. Na dole przy długim białym stole siedział Liam, Louis, Zayn, Harry i Niall. Z Charlotte do budynku weszłyśmy wejściem z drugiej strony centrum, dlatego nie widziałyśmy ich wcześniej. Gdy zobaczyłam Harrego serce niebezpiecznie przyspieszyło w mojej klatce piersiowej. Nie widział mnie. Był zajęty podpisywaniem płyt i odpowiadaniem na pytania fanów. Dokoła była ich niezliczona ilość.
 Nagle Char zrobiła coś co niegdy w życiu nie myślałam, że jest w stanie zrobić.
-HARRY !! HARRY !! TUTAJ!!!!!!!!- krzyknęła z całych sił. Jej wrzask przestraszył mnie. Harry zaczął się rozglądać. Podejrzewałam, że o dziwo usłyszał jej wołanie.Nie mógł tylko zlokalizować źródła dźwięku.
-CZY CIEBIE DO CHOLERY POSRAŁO??!!- teraz to ja wydarłam się na nią
- HARRY!- wyszczerzyła się do mnie dając znać, że i tak dokona swego -HARRY!!- krzyczała, skakała, machała rękoma. Probowałam zatkać jej usta. Bezskutecznie. Była ode mnie wyższa. Dziewczyny zgromadzone na tym samym piętrze patrzyły się na nas. Nagle wzrok Hazzy skrzyżował się z moim.

                                           *** PERSPEKTYWA HARREGO***

Dokoła piszczały fanki. Nie było słychać własnych myśli.
 Nagle usłyszałem, że ktoś uporczywie woła  moje imię.
-HARRY !! 
Rozglądałem się wszędzie. Nie mogłem zlokalizować, z której strony jakaś- zapewne szalona - fanka usiłuje zwrócić moją uwagę zapewne tylko po to, żeby mi pomachać lub coś w tym stylu.
-HARRY!!
Tym razem głos był donośniejszy. Spojrzałem w górę. Przy barierce na pierwszym piętrze stała dziewczyna i machała do mnie. Pokazywała gestem dłoni, abym spojrzał na osobę stojącą po jej lewej. Uczyniłem to. Byłem zdziwiony, ale jednocześnie bardzo zadowolony kogo zobaczyłem. To Liliana. Ta sama piękna dziewczyna, która dzień wcześniej dała się namówić na randkę. Zastanawiałem się co tutaj robi. Nie chciałem marnować okazji i pod stołem napisałem do niej wiadomość. Później podniosłem komórkę, aby mogła załapać, że musi sprawdzić Twittera. Chyba zrozumiała bo zaczęła otwierać torebkę.

*****

-Lila, on chce, abyś sprawdziła swoją komórkę- podekscytowana Char chyba uznała, że na widok Hazzy wypaliło mi oczy i nie ogarniałam o co chodzi.
-Char, wiem...
Złapałam torebkę, energicznie odsunęłam zamek i zaczęłam przegrzebywać jej zawartość. W końcu wyciągnęłam komórkę. Zalogowałam się na Twittera, bo tylko taki kontakt do mnie znał i weszłam w prywatne wiadomości.

"M&G kończy się za godzinę. Planowałem zobaczyć ten nowy horror co puszczają w kinie.... Masz ochotę sie do mnie przyłączyć? 

Przeczytałam. Czułam jak trzęsą mi się dłonie.

-Co ci napisał? Co napisał?!?! - wariowała moja towarzyszka
-Proponuje mi kino. Za godzinę.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! To świetnie! Widzisz? Załatwiłam Ci randkę!! Jeśli mu odmówisz zabiję cię.
Popatrzyłam na niego i delikatnie, ale wyraźnie skinęłam głową. On w odpowiedzi uśmiechnłą się i ponownie sięgnła pod stół, pozbawiając tym samym kilka fanek możliowści dostania jego autografu. Pare sekund później ponownie dał znać, żebym sprawdziała pocztę.

"Trzecie piętro, koło wejścia do kina, o 16?


Od razu odpisałam twierdzącą wiadomość. Hazza po chwili przesłała mi promienny uśmiech. Nie było sensu stać tam dłużej bo czułam, że i tak będą plotki. Poszłyśmy coś zjeść. Po posiłku ona poszła szukac jakiś butów, które -jak mówiła- koniecznie musi mieć, a ja zgodnie z umową poszłam na trzecie piętro. Stałam tam parenaście minut zastanaiwając się o czym będzie film. Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył mi oczy dłońmi.
-Zgadnij kto to- głos wyszeptał uwodzicielskim tonem
-Poznałabym twój głos na końcu świata!!
Chłopak zaśmiał się i złożył pocałunek na moim policzku. Poczułam jak moje serce przyspiesza.
Kupiliśmy dwa bilety, popcorn i duże cole i skierowaliśmy się w stronę sali. Do seansu zostało pięć minut. Sala przepełniona była ludźmi. Głownie niewiele starszymi od nas. Zajęliśmy nasze miejsca w ostatanim rzędzie i zaczęliśmy rozmowę.
-Jak było na spotkaniu?
-Dobrze, fani są strasznie sympatyczni i dodają tyle energii. Bez nich bylibyśmy niczym. Wyobraziłam sobie perspektywę bez spotkania Harrego. Szybko odgoniłam te myśli. Podczas filmu więcej przegadaliśmy niż koncentrowaliśmy się na ekranie. Dla nas horror bardziej przypominał komedię. Komentowaliśmy i paradiowaliśmy prawie każdą scenę. Wkurzyliśmy tym ludzi przed nami bo odwracali się i uciszali nas My jednak zbytnio się tym nie przejelismy. Gdy film dobiegł końca ja leżałam ze śmiechu na fotelu. Hazza miał duże poczucie humoru i potrafił rozweselić człowieka. Wychodząc z sali Harrego dorwały fanki. Ja odsunełam sie na bok. 15 minut później puściły go i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Chłopak chciał odprowadzić mnie do domu. Ja nie protestowałam. Doskonale czułam się w jego towarzystwie. Szliśmy i wygłupialiśmy się strasznie. Byłam pewna, że parę osób, które minęliśmy wzięło nad za wstawionych nastolatków. My jednak udowodniliśmy, że na trzeźwo też można się świetnie bawić. W dodatku wszystko się później pamięta. Aby nasz spacer był dłuższy poszliśmy okrężną drogą. Pod pretekstem koniecznego wyjścia na kolejny film Harry podał mi swój numer komórki. Ja w zamian podałam mu swój.Jdąc tak w pewnym momentcie nasze dłonie sie otarły. Harry spótł nasze palce. Nie przeszkadzało mi to. Poczułam motyle w brzuchu. Nie byłam pewna jak to odebrać. Uznalam więc, że to bardziej kumpelski gest niż coś więcej. Zaczynało sie ściemniać.
-Wow, nie wiedziałem, że masz tak blisko domu jezioro!- Harry spostrzegł w oddali duży zbiornik wody otoczony starymi uginającymi sie pod swoim ciężarem topolami.
-Jeśli masz ochotę możemy tam trochę posiedzieć -zaproponowałam
-Jasne!- wyszczerzył się do mnie
Dotarliśmy na miejsce. Nie było tam nikogo oprócz naszej dwójki. Usiedliśmy na pomoście, a nasze nogi zanurzyliśmy w wodzie. Delikatnie odchyliłam głowę do tyłu wdychając wilgotne powietrze. Nad jeziorem widniał księżyc, który odbijał się w wodzie. Świerszcze i żaby swoim śpiewem i kumkaniem dodawały scenerii charakteru i tajemniczości.
-Pięknie tu- Hazza również się rozglądał.
Siedzieliśmy tak w ciszy parę minut ciesząc się nocnym krajobrazem i możliowśćią bycia tu razem. Nie mogłam uwierzyć, że nasza pierwsza randka była zaledwie 24 godziny temu. Ja już czułam jakbym znała go od dawna. Oparłam dłonie na pomoście. Lewa na coś natrafiła. Na coś śliskiego. Odwróciłam się do tyłu, a z moich ust wyrwał się głośny pisk Niechący dotknęłam żaby. Nienawidziałam ich. Były obrzydliwe i obślizłe. Harry błyskawicznie zerwał się z miejsca gotów mnie bronić. Zapewne myślał, że to coś poważnego zakłóciło nasz spokój. Żaba wskoczyła do wody, a ja położyłam się na pomoście. Nie mogłam opanować śmiechu. Reakcja Harrego tak mnie rozbawiła, że już po paru sekundach czułam ból brzucha. Pare minut później chłopak również zaczął się śmiać. Naprawdę zastanaiwałam się czy w tej coli czegoś nam nie dosypali. Harry położył sie na lewym łokciu i spojrzał na mnie ze śmiechem.
-To tylko żaba.
-Wiem, nie lubie ich. Ale chyba horror też pomógł psychice.
Chłopak zaczął mnie łaskotać
-Hazza prosze nie! - minęło pare minut zanim zlitował się nade mną i mnie puścił. Niespodziewanie pochylił się nade mną.

                                          *** PERSPEKTYWA HARREGO ***

Przestaliśmy się śmiać. Zapanował cisza. Zdjąłem z jej twarzy niesforny kosmyk. Pogładziłem jej delikatny policzek. Patrzyła w moje oczy. Pragnąłem jej pełnych różowych ust. Nie wiedziałem jak zareaguje, ale zaryzykowałem i zacząłem zbliżać się tu jej twarzy. Nie odsunełam się. Jej dłoń odgarnęłam moje włosy do tyłu. Nasze usta prawie się złączyły. 
Gdy nagle zadzwonił mój telefon.... 
Odskoczyłem od niej. Wyjąłem urządzenie z kieszeni. Dzwonił Louis. Wygarne mu za to, że zepsuł taki moment, pomyślałem.
-Czego chcesz Lou? - zapytałem ze wściekłością
-Dzwonił nasz menager. Jutro wylatujemy do USA.
-CO ? Na jak długo ?!
-Trzy tygodnie.
-Dlaczego dopiero teraz o tym nam mówi? - nie wiedziałem jak dam rade przeżyć bez Lil. Styles, ona nawet nie jest twoja, ponagliłem się.
-Nie mam pojęcia. Stary wracaj się pakować!
-Aż tylu rzeczy nie będę brał. Ogarnę się szybko. Na razie.
Rozłączyłem się. Lilianna usiadła i z troska zapytała
-Co się stało?
-Dzwonił Louis. Musimy lecieć na trzy tygodnie do USA. 
Przygryzła wargę. Jej twarz posmutniała. 
-Kiedy wylot?
-Jutro...
Zapanowała krótka cisza
-Dobra, zbierajmy się- zdecydowała.
Podałem jej dłoń, aby mogła wstać. Smutni w milczeniu ruszyliśmy w stronę jej domu. Na dodatek zaczynało padać. Nie przejęliśmy się tym zbytnio.

****

Było mi smutno i już tęskniłam za nim. Louis przerwał nam w takiej chwili... Bałam się, że taka okazja może się długo nie powtórzyć. Zatrzymaliśmy się przed furtką mojego domu. Nie chciałam zostawiać go samego. Pragnęłam przedłużyć tą chwilę jak tylko się dało. 
-Cholera... Trzy tygodnie na drugiej półkuli.
-Mam nadzieję, że szybko zleci- pocieszyłam siebie i jego
-Ja też- Harry prawie przemókł. Jego włosy opadały mu na całą twarz. Mokra koszulka uwypuklała mięśnie. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Odsunęłam się nieco. Wciąż byłam blisko niego. Harry założył mi za ucho przemoknięte włosy. Jego dłoń pozostała jednak przy moim policzku. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższa chwilę. Nagle chłopak pochylił się, a nasze usta się złączyły. Założyłam ręce na jego szyi, a on przycisnął mnie mocniej do siebie. Nasze języki tańczyły tylko im znany taniec. Pocałunek stawał się żarliwy. Staliśmy tak w deszczu zapominając o otaczającym nas świecie. Oderwaliśmy się od siebie po dobrej minucie. Jego dłonie obejmowały moją głowę. Uśmiechnął się. Lekko się odsunęłam niepewna co powinno się teraz stać. 
-Będę tęsknić- jego głowa oparła się o moją
-Ja również
Objęliśmy się jeszcze raz.
-Do zobaczenia wkrótce!
Uśmiechnęłam się do niego. W oczach miałam łzy. Weszłam na podwórko. To był najwspanialszy moment w moim życiu. Całowałam się z Harrym Stylem. Oblizałam wargi chcąc poczuć go jeszcze raz znikając we wnętrzu domu. 



Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale nie miałam możliwości dodania go. Nie było mnie w domu, no ale teraz juz jestem i mam nadzieję, że spodobało Wam się to co w nim przeczytaliście :)