Tam gdzie zabierał mnie Harry potrzebny był samochód.
Jechaliśmy autem dobre 20 minut. Przez całą podróż dużo rozmawialiśmy. Hazza
opowiadał o przygodach z trasy, których kamera nie uwieczniła, opisywał każdego
z członków One Direction. Najwięcej ciepłych słów padło pod adresem Louisa. Nie
zdziwiło mnie to bardzo. Pytałam go również czy Larry Stylison naprawdę
istnieje. On tylko się zaśmiał i powiedział;
-Louis jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie
miałem. Czasami mam wrażenie, że rozdzielono nas po porodzie. Ja również powiedziałam mu
nieco o sobie. Pytał o różne rzeczy. Od tego jak tata wygrał w totka po
wrażenia z możliwością kupna czego się chciało. Nagle Styles zatrzymał
samochód.
-Jesteśmy na miejscu –posłał mi tajemniczy uśmiech.
Wyjrzałam przez okno samochodu. W oddali dostrzegłam jezioro. Koło
niego znajdowała się knajpa. Na szyldzie nad wejściem widniała jej nazwa „British Hawai”. Chłopak obszedł samochód dokoła
i otworzył mi drzwi. Tym sposobem załapał kolejnego plusa. Ruszyliśmy w stronę
knajpy. Przy wejściu stał facet na oko koło trzydziestki, który kierował
wszystkich do odpowiednich stolików.
-Czy składali państwo wcześniej rezerwację? – zapytał
uprzejmie
-Tak, na nazwisko Styles
Spojrzałam na niego. Nie spodziewałam się, że tak się
postara. Kelner przejrzał listę z nazwiskami. Szybko odnalazł nazwisko Harrego
i zwrócił się do nas
-Serdecznie zapraszam za mną
Ruszyliśmy. Knajpa była duża. Dokoła porozstawiane były
słomiane parasole, pod którymi znajdowały się stoły z wazonami goździków i
czerwonych świec. Główne lampy były przygaszone. Wszystko razem tworzyło
niepowtarzalny klimat. Był ciepły wieczór, knajpa cieszyła się dużą frekwencją
gości. Głownie młodych zakochanych w sobie ludzi, co nie trudno było zauważyć.
Kelner zatrzymał się przy stoliku ulokowanym nad samym brzegiem jeziora.
-To tutaj. Wrócę do państwa, Gdy będziecie gotowi składać
zamówienie.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie.
-Jak ci się podoba to miejsce?- zapytał mój towarzysz
-Wydaje się być urocze.
Rozejrzałam się dokoła. Na końcu knajpy wyznaczony był
parkiet, na którym w rytm wolnej muzyki tańczyły przytulone do siebie pary. Do
naszego stolika podeszła kelnerka niewiele starsza od nas. Zapalając nam świece
wydawała się być rozkojarzona. Nie rozpoznała Harrego, albo świetnie nad sobą
panowała.
-Na co masz ochotę?- zapytał chłopak, gdy kelnerka oddaliła
się.
Podniosłam swoja kartę menu i zaczęłam ją czytać. Pięc minut
później już wiedziałam co chce.
-Gotowa? -zapytał
Przytaknęłam, a on gestem przywołał kelnera. Ten natychmiast
do nas podszedł. W ręku trzymał długopis i mały stosik karteczek.
-Słucham-uśmiechnął się do mnie
-Poproszę szaszłyki z ananasem, papryką i wołowiną, do tego ziemniaczana
sałatka wasali.
-Dobrze, a dla pana?
-Poproszę szaszłyki Satay i tą samą sałatkę co moja
towarzyszka.
-Doskonały wybór, co do picia? – patrzył się na przemian to
na mnie to na Harrego.
-Sok ananasowy-poprosiłam
-Dla mnie również
-Dziękuję, zaraz przyniosę napoje. Dania będą gotowe za
około dwadzieścia minut.
Zabrał karty menu i oddalił się. Odprowadziliśmy do
wzrokiem. Pierwszy odezwał się Harry.
-Widzę, że mamy podobny gust jeśli chodzi o jedzenie.
W odpowiedzi zaśmiałam się.
Przez cały czas oczekiwań opowiadałam Harremu o moim
„poprzednim życiu”. Był naprawdę dobrym słuchaczem. Im dłużej z nim byłam tego
wieczoru tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że coś do niego czuję. To nie była
tylko fascynacja idolem. Parę minut później dostaliśmy nasze zamówienia.
Podczas posiłku niewiele rozmawialiśmy. Co jakiś czas tylko się uśmiechaliśmy
do siebie i krzyżowaliśmy spojrzenia. Na deser zamówiliśmy lody z szarlotką i
bita śmietaną. Były niesamowicie dobre.
Najedzeni kontynuowaliśmy rozmowę. W
pewnym momencie chłopak zajmujący się muzyką oznajmił
-A teraz zapraszam wszystkich na parkiet. Bez wyjątku!
–Większość gości zaczęła wstawać i kierować w stronę parkietu. Harry spojrzał
mi w oczy, wstał i podał mi rękę.
-Zatańczymy?
-Jasne- złapałam jego dłoń. Czułam jaka jest ciepła i silna.
Stanęliśmy mniej więcej na środku parkietu. Dokoła otaczały
nas inne pary. Z głośników popłynęło „Kiss me” Eda Sheerana. Nieśmiało
położyłam ręce na ramionach chłopaka. Cieszyłam się, że włożyłam szpilki,
dzięki temu nie musiałam podskakiwać przy moich 164 centymetrach .
Zbliżyłam się do jego torsu. Objął mnie w tali. Powoli zaczęliśmy tańczyć. Na
początku unikałam jego wzroku. W końcu spojrzałam mu w zielone oczy. On również
patrzył w moje. Cały świat przestał istnieć. Przyciągnął mnie bliżej do siebie.
Położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Czułam wodę po goleniu. I cudowny
zapach jego perfum.
***PERSPEKTYWA
HARREGO***
Czułem się taki szczęśliwy, gdy zgodziła się ze mną
zatańczyć. Przysunęliśmy się bliżej do siebie. Objąłem jej wąską talię. W moim
objęciu wydawała się być taka drobna i krucha. Nasze oczy się spotkały. Duże
niebieskie. Analizowałem każdy skrawek jej twarzy. Wpadłem po uszy, wiedziałem to.
Położyła głowę na moim ramieniu. Tak pięknie pachniała. Jej włosy delikatnie
łaskotały mój prawy policzek. Przesunąłem dłonie wyżej. Tkwiliśmy tak przez
całą piosenkę. Było wspaniale móc być tutaj z nią. Gdy usłyszałem, że piosenka
dobiega końca byłem wściekły, że Ed nie dodał jeszcze choćby minuty więcej.
****
Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Czy ta chwila nie
mogła trwać wiecznie? Czułam jak Harry przesuwa dłonie na moje plecy. Duże… Mocne…
Silne… Otulona jego objęciem wydawało mi się, że to wszystko sen. Zastanawiałam
się czym sobie na to wszystko zasłużyłam. Muzyka cichła… Odsunęłam się
delikatnie od Harrego. Uśmiechnął się do mnie. Pochylił nade mną i szepnął do
ucha
-Dziękuję za taniec- czułam jego oddech na twarzy.
Nadpobudliwe motyle w moim brzuchu wywijały koziołki. Oddałam mu uśmiech.
Pociągnął mnie za rękę w stronę stolika. Rozmawialiśmy
jeszcze długi czas. Choć trochę bardziej zawstydzeni. Najwidoczniej nie tylko ja wciąż miałam w głowie nasz taniec. W pewnym momencie zerknęłam na zegarek. Dochodziła północ.
-O rany, będę musiała się zbierać – z żalem spojrzałam w
jego oczy- Rodzice myślą, że poszłam na dyskotekę –zarumieniłam się wyznając mu
prawdę.
Zaśmiał się
-Nie ładnie panno Pettyfer.
-Ach ten Twitter - udawałam, że jestem niezadowolona, że
odnalazł mnie tam.
-K O C H A N Y Twitter – lekko pochylił się nad stolikiem
podkreślając pierwsze słowo.
Poczułam jak cała robie się czerwona.
-Dobrze, zbierajmy się. Nie chce, abyś dostała przeze mnie
szlaban czy coś.
Harry zapłacił za nas oboje. Kolejny plus dla niego!
Wsiedliśmy do samochodu. Droga powrotna trwała krócej niż w tamtą stronę. Ulice
były niemal puste. Mało kto był o tej godzinie na zewnątrz. Trochę mnie to
zdziwiło, bo była sobota. Harry uparł się, że odwiezie mnie pod sam dom.
Podałam mu mój adres. W oknach domu nie paliło się już żadne światło. W oddali
słychać było szczekanie psów. Rodzice mieli pokój z drugiej strony domu, więc
było mniejsze ryzyko, że zobaczą nas razem. Z resztą i tak ciężko jest
wyrwać ich ze snu. Harry zatrzymał samochód przed naszą bramą. Zgasił silnik.
Już chciałam wysiadać z samochodu, gdy chłopak mnie zatrzymał.
-Poczekaj- złapała mnie za prawą dłoń. Jego dotyk działa na
mnie jak cukierki na dzieci – z każdym kolejnym chciało się więcej. Usiadł
bokiem na fotelu kierowcy.
-Chciałbym ci podziękować, że zgodziłaś się na spotkanie.
Mam nadzieję, że chociaż trochę zrekompensowałem pierwsze wrażenie. Jego wzrok
tkwił w moim. Na moment się zamyślił po czym po chwili pochylił się niepewnie w moją stronę.
Pocałował mój policzek, ale nie odsunął się od razu.- jeszcze raz dziękuję- wyszeptał mi do ucha.
-Ja też dziękuję za wieczór- uśmiechnęłam się nieśmiało. Nie
byłam pewna czy powinnam dziękować. Nie miałam takich doświadczeń.
-Nie ma za co – zaśmiał się i powrócił do poprzedniej pozy.
Otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę furtki. Otworzyłam ją i
ostatni raz popatrzyłam na Harrego. Pomachał mi. Zamknęłam ją i delikatnie
otworzyłam drzwi do domu. Czułam się szczęśliwa. Wniebowzięta. Los uśmiecha się
do mnie ostatnio dosyć często. W kuchni nalałam do wazonu wodę i wstawiłam do
niego słoneczniki. Dopiero teraz zauważyłam małą karteczkę tkwiącą pomiędzy
kwiatami. Otworzyłam ją i przeczytałam. Koślawym pismem Harry napisał jedno
słowo
„Dziękuję”
Uśmiechnęłam się, wzięłam wazon i poleciałam na górę do
pokoju. Odruchowo włączyłam Twittera w komórce, którego ostatnio
zainstalowałam. Postawiłam kwiaty na biurku i spojrzałam w ekran telefonu. Parę
sekund temu Harry dodał tweeta.
„Jestem taki szczęśliwy!”
Czułam, że na tym spotkaniu się nie skończy. Umyłam się i
wskoczyłam do łóżka. Napisałam smsa do Charlotte
„Jutro w parku o 13”
Odłożyłam telefon i zasnęłam.
Proszę nowy rozdział dodaj jak najszybciej bo jest suuuper :*
OdpowiedzUsuńCzytam Twój blog już od dawna. I non stop nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :33
OdpowiedzUsuńPiszesz to wręcz wspaniale !
Zapraszam do siebie :
http://pleasegivemyyourslove.blogspot.com/ :D
Boże to jest świetne! Czekam na kolejny rozdział!! Jesteś genialna! ♥
OdpowiedzUsuńDALEEEEEEJ. <3
OdpowiedzUsuńMamo mamo mamo świeeetne :D TAKIE MAGICZNE I WGL ! O.O chcę jeszczeee ! zapraszam do mnie http://canloveyoumorethanthisx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChcę następnyyyy.♥
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością.
Zapraszam do mnie: http://karuzela-zwana-zyciem.blogspot.com/
Mam nadzieje, że dzisiaj będzie nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńWspaniałe to jest! ;)
<<<<<<<<<<<<<<<33333333333333
OdpowiedzUsuń