czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział XI

Rozdział z dedykacją dla Ady. :) 
<3 

Gdy ja zniknęłam za drzwiami pokoju Harry w tym czasie do kogoś zadzwonił. Nie słyszałam rozmowy bo Styles nie należał do osób, które krzyczą jak z kimś rozmawiają przed komórkę. Za przykład mogłabym podać moją mamę, która chyba nie zdaje sobie z  tego nawet sprawy. Ruszyłam najpierw do garderoby. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet gdzie idziemy. Jaki więc stój powinnam wybrać? Dres party to nie będzie na pewno. Sukienki też nie chciałam jakoś specjalnie wkładać.  Stanęłam przed szafą, w której znajdowały się moje ubrania i zaczęłam przegrzebywać jej zawartość. W końcu postawiłam na klasyczne jasne, lekko starte jeansy, a do tego biało beżową bluzkę w paski, która opadała luźno na biodrach. Odszukałam jeszcze brązową torebkę, która leżała po drugiej stronie garderoby i ruszyłam do łazienki. Przechodząc przez pokój Harry rzucił mi zaciekawione spojrzenie. Parę miesięcy temu nawet nie pomyślałabym, że ktoś taki jak Harry Styles będzie leżał na moim łóżku. Chwile potem zniknęłam we wnętrzu łazienki. Szybko założyłam wybrany strój po czym zaczęłam się malować. Jak zawsze nałożyłam ciemny cień i tusz do rzęs. Usta przejechałam błyszczykiem. Włosy rozczesałam i nadałam lokom wyraźnego kształtu. Ostatni raz spojrzałam w lustro po czym wróciłam do Harrego, który wciąż leżał rozwalony na moim łóżku. Na brzuchu położył białą poduszkę. Z oddali przypominał małego chłopca, który tuli do siebie misia. Na mój widok szeroko się uśmiechnął i zlustrował mnie od góry do dołu.
-No, no. Czy ty potrafisz choć raz źle się ubrać?
-Podoba ci się rozumiem?- zalotnie spojrzałam na niego
Harry wstał i podszedł do mnie.
-Oczywiście, że tak.
Delikatnie się pocałowaliśmy. Zabrałam torebkę i wyszliśmy. Przed moim domem stała taksówka. Spojrzałam wymownie na Harrego prosząc, aby wytłumaczył mi dlaczego nie mogliśmy po prostu wsiąść w autobus.
-Już trochę zamieszania się w okół nas zrobiło - przypomniał mi - poza tym taksówką będzie o wiele szybciej.
Weszliśmy do środka. Kierowca obdarzył  nas przyjacielskim uśmiechem. Harry podał mu małą karteczkę, na której zapewne widniała nazwa miejsca do którego mnie zabierał. Taksówkarz przytaknął głowa i ruszył. Podróż nie trwał bardzo długo. Próbowałam rozpoznać mijane budynki, jednak Harry wciąż zagadywał mnie zmuszając, abym patrzyła na niego, a nie na to co znajduje się na zewnątrz. W pewnym momencie taksówka zwolniła. Zatrzymaliśmy się przed parkiem, którego na początku nie rozpoznałam. Harry zapłacił za przejazd, po czym wziął mnie za rękę i oboje ruszyliśmy alejką otoczoną liściastymi drzewami. Próbowałam nie zwracać uwagi na mijających nas ludzi, którzy bez wątpienia rozpoznali Stylesa. Zatrzymaliśmy się dopiero na wzgórzu. Widok zaparł mi dech w piersiach. Wcześniej nigdy tu nie byłam. Teraz rozpoznawałam to miejsce. Słyszałam o nim wcześniej. To Primrose Hill. Usiedliśmy na trawie. W oddali dostrzec było można London Eye i inne budynki centrum Londynu. Zbliżał się wieczór. Park powoli pustoszał. Ptaki przestawały ćwierkać, a na ich miejsce wkraczały świerszcze i inne owady.
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam wciąż rozglądając się w okół
-Bo to miejsce ma dla mnie pewne sentymentalne znaczenie.
Spojrzałam na niego zachęcając do dalszych zwierzeń.
-To tutaj przychodziłem kiedy było mi źle. - Harry oparł ręce na rozstawionych kolanach. Głowę spuścił jakby wstydził się, że przyznaje się komuś do czegoś bardzo prywatnego -Pierwszy raz przyszedłem tutaj z rodzicami. Jak jeszcze byli razem. Kochałem grać w piłkę z tatą w tamtym miejscu - ręką wskazał rosnące w małej odległości od siebie cztery drzewa.- Służyły nam jako bramki. Mieliśmy taką małą tradycję, że zawsze w niedziele przychodziliśmy tutaj i spędzaliśmy razem czas. Parę razy udało mi się nawet namówić ojca na pójście do ZOO. On nie przepadał za zwierzętami tak jak ja, ale wiedział jaką radość mi sprawia zgadzając się. - Harry na moment zamilkł. Po jego minie wyraźnie widać było, że wspomina tamte czasy całym sobą- To właśnie tutaj przyszedłem gdy dowiedziałem się o rozwodzie rodziców. Wcześniej słuchałem nie raz jak się ze sobą kłócą, ale z Gemmą wierzyliśmy ,że zawsze będziemy razem w czwórkę. Pamiętam, że siedziałem mniej więcej w tym samym miejscu co my teraz i długo płakałem.
Przez moment zastanawiałam się czy czegoś nie powiedzieć, jednak Harry kontynuował;
 - Mieszkaliśmy jeszcze w Londynie. Dlatego jako siedmiolatek potrafiłem odnaleźć samemu to miejsce. Tamtego dnia prawie po ośmiu godzinach szukania mnie po całym Londynie znalazła mnie mama. Tata wtedy jak się później dowiedziałem nie chciał pogarszać sprawy i na parę dni wyniósł się do hotelu. Po rozwodzie tata zabrał mieszkanie, a my z mamą wyprowadziliśmy się do Holmes Chapel. Pamiętam jakby to było dziś. Tutaj jest jakaś energia, która mobilizuje do życia i walczenia o swoje szczęście. Obiecałem sobie, że będę dzielny i będę robił wszystko, aby osiągnąć to o czym zawsze marzyłem. Niezależnie jak będzie trudno. Wiesz.... Trochę ciężko wychowywać się w żeńskim gronie. Parę dni później umarł mój dziadek. Świat mi się zawalił po całości. Boże.... miałem zaledwie siedem lat.- w oczach Harrego dostrzegłam napływające łzy. Nie miałam pojęcia jak wyglądała jego przeszłość. Dłonią objęłam jego policzek, zmuszając, aby spojrzał mi w oczy. 
-Nie martw się. Teraz jest wszystko dobrze. Jedno z marzeń już spełniłeś. Jesteś niesamowicie utalentowanym wokalistą.
-Nie jedno marzenie. Dwa.
Przez moment próbowałam zrozumieć o co chodzi, ale na szczęście chłopak mnie wyręczył.
-Drugie to ty.
Zarumieniłam się.
Harry podniósł głowę do góry, aby zahamować tkwiące w oczach łzy. Zaczerpnął powietrza po czym spojrzał na moją rękę gdzie znajdowały się blizny.
-Opowiesz mi o swojej przeszłości? To znaczy trochę mi opowiadałaś już, ale temat blizn nigdy nie poruszaliśmy.
Zaczerpnęłam powietrza do płuc. Nie lubiłam o tym mówić, ale wiedziałam, że muszę.
-Dwa lata temu przeżyliśmy z rodzicami wielki kryzys finansowy. Brakowało nam na chleb, na najpotrzebniejsze produkty. Mój dom paradoksalnie znajdował się w bogatszej części Dover. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to się stało, że tam zamieszkaliśmy. Do mojej starej szkoły chodziło dużo bogatych i zadufanych w sobie osób. Często znęcali się nas słabszymi i biedniejszymi. Wśród nich byłam i ja- spojrzałam ukradkiem na chłopaka. Jego twarz wyrażała zdenerwowanie - Pewnego dnia znęcali się nade mną psychicznie do takiego stopnia, że po powrocie do domu postanowiłam ze sobą skończyć- potrząsnęłam głową nie mogąc uwierzyć, że na prawdę chciałam to uczynić- O ile dobrze pamiętam był to czternasty lutego. Wiem, to walentynki. Prawie wszyscy w szkole kogoś mieli. Ja zawsze byłam szarą myszką, która wolała siedzieć w domu, a nie tak jak oni dla fanu pić i palić trawkę. To też jeszcze mocniej umocniło mnie w przekonaniu, że chcę zakończyć moje życie.- gdyby nie płynąca łza po prawym policzku nie zorientowałabym się, że płacze.- Tego dnia nikogo nie było w domu. Rodzice pracowali do późna. Poszłam do kuchni po nóż. Nie pamiętam za bardzo co było dalej. Obudziłam się w swoim pokoju. Z ręki leciała mi krew. Podejrzewam, że ból spowodował omdlenie. Zrozumiałam, że nawet do samobójstwa jestem za słaba. Czułam się beznadziejnie. Jakby nikt na tym świecie mnie nie potrzebował. Rodzice więcej pracowali, aby jakoś przeżyć nić zajmowali się mną. Przywykłam do samotności. 
Zamilkłam. Nie wiedziałam co jeszcze powinnam powiedzieć. Harry chyba zrozumiał to bo przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem.
-Nigdy więcej tego nie rób.
-Wiem...
Wolną ręką obrócił moją twarz ku swojej. 
-Jesteś zbyt inteligentna, zbyt piękna, aby marnować swoje życie na przejmowanie się krytyką beznadziejnych dupków. Jak długo będę żyć, tak długo będę przy tobie. Pamiętaj o tym. Nie pozwolę ci na nic głupiego.
-Kocham Cię Harry- zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy mówię mu o tym. Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział czule
-Ja też cię kocham.
Połączyliśmy nasze usta w krótkim, ale bardzo przyjemnym pocałunku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ktoś może znów robić nam zdjęcia, ale zlekceważyliśmy to. Gdy nasz pocałunek się skończył wtuliłam się w jego objęcia i mocno przylgnęłam do jego ciepłego torsu. Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu wpatrując się w światła Londynu, który tak pięknie wyglądał o zmierzchu. Myślałam nad jego słowami. Obiecał mi coś czego pragnęłam. Być z nim do końca naszych dni. On miał zaledwie 17 lat, ja za parę dni również skończę siedemnaście. Byliśmy zbyt młodzi na myślenie o przyszłości jako rodzina. 

                     ***PERSPEKTYWA HARREGO***

Długo analizowałem jej słowa. Jak ona mogła sobie coś takiego zrobić? Jak bardzo złych ludzi musiała spotkać, aby wyżywali się na niej. Czym ona zawiniła? Gdybym tylko mógł odnalazłbym ich wszystkich i zabił. Nie żałowałem, że złożyłem jej obietnicę. Chciałbym z nią być już zawsze. Pogładziłem jej długie pachnące brzoskwiniowym szamponem włosy i pocałowałem ją w głowę. Postanowiłem trochę zmienić temat, aby przestała myśleć o swojej przeszłości z Dover. 
-W tym parku również lepiej poznaliśmy się z Louisem, Liamem, Niallem i Zaynem. Trochę dalej znajduje się fontanna do której wrzuciliśmy Nialla dla zabawy. Trochę się wkurzył bo jak to Niall wpadł do fontanny z jedzeniem. Nie odzywał się do nas pół dnia. Ale w końcu mu przeszło i sam żartował z tej sytuacji. 
Lil zaśmiała się.
-Myślę, że życie wreszcie wypłaca mi odszkodowanie za to co musiałam przejść.
Przytaknąłem jej. Tez tak uważałem. Zresztą sam widziałem w swoim życiu zmiany na lepsze.
-Los uśmiechnął się do nas obojga. Wygrana w totka, przeprowadzka, możliowość pójścia na wasz koncert, no i przede wszystkim - wyszczerzyłem się w zadowoleniu bo wiedziałem co zaraz powie- mam ciebie.
-Mimo przytłaczającej przeszłości nie zmieniłbym teraźniejszości za nic.
-Ja to samo.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, trochę wspominaliśmy. Opowiedziałem jej również o tym jak trudno było Paulowi zapanować nad nami. Miał i w sumie wciąż ma z nami niezłe przedszkole. Ledwo się obejrzeliśmy a już dochodziła 22. Szum uliczny nieco przygasł. Park odwiedzało mało osób. Poczułem jak w moich ramionach Lil delikatnie dygocze. 
-Zmarzłaś?
-Troszeczkę
Pocierałem dłonią jej ramię, aby choć trochę ją rozgrzać.
-Wracajmy bo całkiem mi tu zamarzniesz. 
Wstaliśmy z trawy i jeszcze przez moment cieszyliśmy się widokiem miasta.

*****

-Kiedy konkretnie wyjeżdżamy do Camber Sands?- zapytałam gdy wolnym krokiem zmierzaliśmy ku wyjściu z parku
-Za cztery dni.
-Okej. Jakieś uwagi do tego co powinnam koniecznie wziąć?
-Kostium kąpielowy - Harry obdarzył mnie cwanym uśmiechem, który wyeksponował jego idealnie białe zęby i dołeczki w policzkach. Dałam mu kuksańca w bok. Nie chcieliśmy jeszcze wracać do domu więc skierowaliśmy się w stronę kawiarni, aby coś zjeść. Wybraliśmy małą, ulokowaną na uboczu cukiernię. Pomalowane w jasne odcienie żółci ściany, na których wisiały zdjęcia różnych miejsc świata sprawiały, że można było przenieść się w jedno z nich. Zapomnieć choćby przez sekundę o szarej rzeczywistości. Zajęliśmy stolik w połowie pomieszczenia. Gdy kelner do na podszedł zamówiliśmy dwa kawałki ciasta czekoladowego. 
-Zawsze chciałeś być piosenkarzem? -zapytałam w pewnej chwili
-O ile dobrze pamiętam to zawsze ciągnęło mnie do śpiewu. To moja mama odkryła, że może być z tego coś więcej niż tylko hobby. 
-I to ona namówiła cię, abyś spróbował swoich sił w X-Factorze?
Harry przełknął kawałek ciasta, który miał w buzi po czym odpowiedział ;
-Tak to ona. Strasznie się bałem tego jak wypadnę. Nie byłem pewny czy mam talent.
-Taki głos jak twój mało kto ma.
Harry spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się
-Dzięki. A ty planujesz już coś?
-To znaczy?
-No, masz już pomysł na siebie?
Prawdę mówiąc nigdy wcześniej o tym nie myślałam w sposób poważny. Moje zainteresowania zmieniały się jak pogoda w Londynie. Choć jedno pozostało niezmienne
-Możliwe, że będzie to coś z architekturą wnętrz. 
-Ciekawe, naprawdę. Mój kumpel zajmuje się projektowaniem. Myślę, że nie miał by nic przeciwko pomocy tobie przy rozkręceniu większego interes- mrugnął do mnie. 
-Nie męczy cię sława?
-Czasami chciałbym wyjść gdzieś i zostać anonimowy. Choć posiadanie fanów i świadomość, że komuś podoba się to co robię, a przede wszystkim ja robię to co kocham jest ogromnie satysfakcjonujące i można się przyzwyczaić.
Zjedliśmy do końca po czym zamówiliśmy taksówkę. Wyszliśmy z cukierni i na dworze czekaliśmy na taksówkę. Oczywiście Directionerki są wszędzie i Harry musiał pozować do zdjęć. Zdziwiło mnie bardzo, że jedna z nich chciała zrobić sobie zdjęcie także ze mną. Na to pytanie tylko zaśmiałam się i grzecznie odmówiłam. Taksówka przyjechała parę minut po tym wydarzeniu, a my wsiedliśmy do środka. Pod moim domem nie wiem ile czasu później byliśmy  Przez całą podróż nie mogłam oderwać wzroku od Stylesa. Miał w sobie coś tak bardzo intrygującego. Mając takie widoki czas nie grał roli. Wysiedliśmy z taksówki oboje. Chciałam zaprotestować, żeby jechał już dalej, ale on się uparł, że musi koniecznie odprowadzić mnie do samej furtki. 
-Co robisz jutro? - zapytałam idąc żółwim tempem.
-Praca, praca, praca...- skrzywił się
Posmutniałam.
-No dobra. W takim razie będziemy pod kontaktem telefonicznym - pocałowałam go w policzek. Już miałam ruszać kiedy Harry popchnął mnie na płot i przycisnął mocna do niego. Ledwo zdołałam złapać oddech kiedy nasze usta się złączyły. Hazza długo nie chciał mnie wypuścić z objęć. Palcami przeczesałam jego gęste loki. W końcu nasze wargi oderwały się od siebie.
-Teraz możesz już iść- wyszczerzył się w satysfakcjonującym go uśmiechu.
-Wariat
-Ale twój
-No pewnie - uwielbiałam nazywać go moim wariatem.
-Dobranoc Lil.
-Dobranoc



Mam nadzieję, że podoba Wam się. :) Prawdę mówiąc ten i poprzedni rozdział w ogóle nie miał istnieć, ale zdecydowałam się, że jednak nie pominę go :). Jeśli jesteście z niego zadowoleni zostawiajcie komentarze. Dla Was to dwie minuty dla mnie satysfakcja, że czytacie to i podoba Wam się. 

16 komentarzy:

  1. KOCHAM TEGO BLOGA DZIEWCZYNO!!! <3
    ŚCISKAM :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z osobą wyżej :D
    Dobrze, że ten rozdział się pojawił ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. TAK jest super!Kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam go od nie dawna i serio chyba sie uzalezniłam o.O pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog :)) dobrze że dodałaś ten rozdział < 333

    OdpowiedzUsuń
  6. nooo, i jestem! teraz nie zapomnę przełączyć na anonimka! :D

    więc omg omgomomgomgomg. taki mój komentarz, u know <3 nie mogę się doczekać, aż oni pojadą do Camber Sands! :3 + napadłabym Cię w nocy z siekierą, jakbyś nie dodała tych rozdziałów, wiesz? i ogólnie to zrobiłaś mi smaka na coś słodkiego :< już nie mogę doczekać się następnego <333333
    + kocham Cię bo kochasz LP <333333 mamy coś wspólnego :3

    czekająca na następny rozdział Ada, xx <3

    OdpowiedzUsuń
  7. tak mnie wciągnęło że cho cho :P <3
    pisz więcej i szybciej bo mnie ciekawość zeżre :D
    Zgadzam się z Adą :**
    wgl masz talent <3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział:)
    omomomo<3
    czekam na więcej:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Git :)
    Super, pisz dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na nowy <3
    Boskii :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam to opowiadanie .... ; )
    Rozdział świetny .... ; )x

    OdpowiedzUsuń
  12. kuźde kobieto ale ty masz talent! pis dalej na prawde tak się w to wcągnęłam że już myślę, że jestem lilianą^^ piękne opowiadanie nawet gdyby nie było tam 1D to tak czy tak bym czytała <3 po prostu zajebiste! to w jaki sposób opisujesz ich przezycia, ich rozowy i wydarzenia wydaje się jakbyś je sama przeżyła na prawde zwaliło mnie z nóg i jak przestaniesz pisać to ja cię znajdę i ci uduszę ;) pisz,pisz asz talent nie marnuj go Kochana! buziaki xoxo
    PS byłoby mi miło gdybyś zadedykowała jeden rozdział dla mnie^^ jakby co to dla Kingi jakbyś się zdecydowała :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, napisz mi na tt jak będzie nowy rozdział, co? @tusia647

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie piszesz . MAsz talent kocham twojego bloga !

    OdpowiedzUsuń
  15. Pomimo drobnych błędów fantastycznie piszesz:)Nie mogę się doczekać następnego rozdziału;)Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)