poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział II

W Londynie mieszkamy od trzech tygodni, a ja jeszcze nie zdążyłam poznać okolic. Przez cały ten okres pomagałam rodzicom kupować rzeczy codziennego użytku no i oczywiście nie obeszło się od zakupów nowych ubrań! Moja część garderoby wypełniona jest ciuchami, na które wcześniej nie mogłam sobie pozwolić. Od ciuchów z Zary po torebkę Chanel i buty Guccie'go. Pewnie myślicie, że stałam się pustą laską, której kasa uderzyła do głowy. Wcale tak nie jest. Charakter wciąż mam ten sam. Wciąż jestem dosyć nieśmiała i wcale nie szpanuje tym w jakim domu mieszkam. 
Siedziałam własnie w pokoju i próbowałam rozkminić instrukcję wieży stereo, ponieważ kupiłam płytę One Direction. Słuchałam ich tak często, że po dwóch tygodniach znałam teksty piosenek z albumu. W końcu udało mi się rozpracować wieże, a z głośników popłynęło "What Makes You Beautiful". Śpiewałam ją pod nosem i w tym samym czasie weszłam na ich oficjalną stronę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była informacja, że 1D zagra za 2 tygodnie w Londynie i własnie rusza sprzedaż biletów. Ponieważ wiedziałam w jakim tempie rozchodzą się bilety bez namysłu co na to rodzice zabukowałam jeden bilet. Gdy doszła informacja,że własnie go kupiłam szczęściu nie było końca. 
-Co się stało? Z czego tak się cieszysz? -mama patrzyła na mnie jak na wariatkę.
-One Direction, ten zespół, o którym ci mówiłam zagra za dwa tygodnie w Londynie!! Kupiłam bilet!!- skakałam z radości
-Kochanie, wiem, że teraz stać nas na więcej, ale proszę pamiętaj, aby nie wydać wszystkich naszych pieniędzy. Ile kosztował w ogóle bilet? -dodała po chwili
Spojrzałam na ekran komputera. Troche głupio się czułam bo zamiast najpierw zobaczyć ile kosztował od razu nacisnęłam "kupuj". 
- 45 funtów
-No dobra, przeżyję. Za pól godziny obiad- oznajmiła i wyszła z pokoju. 
Zaczęłam zastanawiać się ile czasu wcześniej powinnam wyjść z domu, aby zająć jak najlepsze miejsce. Może to trochę dziwne, ale jak powinnam się ubrać też myślałam.To nie jest randka!-skarciłam się.

Kolejne dwa tygodnie minęły bardzo szybko. Chodziłam jak nakręcona. Cały czas myślałam, żeby wreszcie spotkać 1D. Mój korepetytor od matematyki nawet coś wspominał mojemu tacie, że nie mogę się na niczym skupić. Oj tam, oj tam... Taka szansa może się już więcej nie powtórzyć. 
Ledno się obejrzałam a nadszedł ten długo wyczekiwany dzień koncertu. Wstałam o dziesiątej. Tak, tak. Należałam do osób kochających długo spać. Wreszcie miałam w czym przebierać jeśli chodzi o ubrania. Postanowiłam, że nie będę przesadzać z eleganckimi strojami, ale też nie założę dresów rzecz jasna! Wyszłam z pokoju w szlafroku w misie i udałam się do garderoby umiejscowionej obok sypialni rodziców. Zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się w stronę wielkiego pomieszczenia. Odszukałam białą jedwabną bluzkę z długim rękawem do tego dobrałam ciemne jeansy i szare baleriny. Wzięłam ciuchy i wróciłam do pokoju, aby się przebrać. Następnie poszłam do łazienki odbyć codzienną toaletę. Przemyłam twarz chłodną wodą, a sięgające prawie do pasa brązowe włosy związałam w warkocz. Nałożyłam mascarę i wyszłam z łazienki. Dochodziła 11, koncert miał rozpocząć się o 14, ale już o 13 wpuszczali fanki. Chciałam być przy samej scenie więc gdy tylko zjadłam śniadanie wyszła z domu i ruszyłam w kierunku miejsca gdzie chłopcy koncertowali. Oczywiście nie na piechotę, nie było na to czasu. Niedaleko naszego domu znajdował się przystanek autobusowy. Według rozkładu najbliższy autobus miał być za 3 minuty. Czekałam jakieś 10 zanim coś przyjechało. Trochę zaczęłam się denerwować czy uda mi się zdążyć. N szczęście obawy były niepotrzebne. Bez trudu odnalazłam hale, a przed nią około 100 fanek koczujących przed wejściem. Wmieszałam się w ich tłum i jakby na komendę drzwi zostały otwarte i zaczęto sprawdzać bilety. Przed wyjściem z domu sprawdzałam trzy razy czy na pewno mam bilet. W kolejce do kontroli biletów byłam jakaś osiemdziesiąta. Gdy wreszcie przekroczyłam bramki ruszyłam pędem. Co prawda pierwszy rząd był już całkowicie obstawiony, ale z czwartego, w którym byłam też było świetnie widać. Spojrzałam na zegarek. Była 13.30. Nagle zaczepiła mnie jakaś dziewczyna stojąca obok mnie.
-Hej. Nie stresuj się tak! Zobaczysz, chłopcy są niesamowici!-uśmiechnęła się pogodnie do mnie
-Jesteś już chyba nie po raz pierwszy na ich koncercie, no nie?-zapytałam
-Tak, to mój trzeci. Tak przy okazji jestem Charlotte-dziewczyna wyciągnęła rękę
-Liliana, ale Lila też może być. 
Dziewczyna okazała się bardzo miła. Też mieszkała w Londynie i była w tym samym wieku co ja (17 lat). Przegadałyśmy pól godziny po czym nagle zgasły światła. Fani wiedzieli, że nadeszła ta chwila kiedy wreszcie zobaczą swoich idoli.
-Zaczyna się!!!-zachichotała Charlotte
Na scenę weszli Josh, Sandy, Jon i Dan . Z głośników poleciała muzyka "One Thing" i po chwili na wbiegli po kolei: Harry w ciemnych spodniach, czerwonej bluzce i granatowej marynarce - mówię Wam, on był moim ulubieńcem i mało się nie popłakałam ze szczęścia widząc go. Kolejny był Liam i Niall. Obydwaj w beżowych spodniach z tą różnicą w ubiorze, że ten pierwszy miał koszulę w kratę, a Niall zielone polo. Na końcu wszedł Zayn z Louisem. Zayn w czarnych spodniach, białej bluzce i kurtce jeansowej. Louis w czerwonych spodniach i bluzce w paski. Wyglądał bosko! Co ja mówię! Oni wszyscy wyglądali nieziemsko- bez wyjątku. 
Koncert się rozpoczął. Wraz z innymi Directionerkami skakałyśmy i śpiewałyśmy. Czas leciał makabrycznie szybko. Na zakończenie Hazza przemówił:
-Słuchajcie! Było nam bardzo miło móc zaśpiewać dla was. Chciałbym teraz zaprosić was na spotkanie w mniejszej halce, znajdującej się obok tej. Zaraz po koncercie. Będziecie mogli zrobić sobie z nami zdjęcia, wziąć autograf i trochę porozmawiać. Serdecznie zapraszamy!!
Na hali dało się odczuć ożywienie fanów. Gdy tylko chłopcy zeszli ze sceny wszyscy ruszyliśmy na spotkanie. To co się tam działo mogę porównać tylko z otwarciem IKEI z wyprzedażą. Gdy dotarłam (cała!) na miejsce spotkania, odnalazłam Charlotte. Trocę musiałyśmy poczekać na chłopców. Zdążyłysmy w tym czasie wymienić się Twitterami i numerami komórek. 
Wreszcie otworzyły się drzwi, a za nimi pojawiła się cała piątka. Wyznaczona została długa kolejka. Mogłam przez czas oczekiwania przyglądać się tym pięciu cudom świata. 
W pomieszczeniu było duszno przez co musiałam podwinąć rękawy bluzki, a co za tym szło odsłonić blizny na lewej ręce. Z perspektywy czasu dobrze wiedziałam, że ciecie się było błędem. Nigdy więcej tego nie zrobię. 
Wreszcie nadeszła moja kolej. Przy stoliku siedzieli  Zayn, Liam, Niall i Larry. Podchodziłam do każdego po kolei. Każdy podpisał mi płytę. 
Gdy podałam ją Harremy chłopak niespodziewanie złapał mnie za rękę......


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się spodobał :) Z racji tego, iż czuję się jakbym pisała do ściany i nikt nie czytał mojego bloga kolejny rozdział opublikuje jak pod tym będzie minimum 7 komentarzy :) 

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział I

       26 kwietnia 2011 roku. To właśnie wtedy nastąpił przełom w moim życiu. 

           Obudziłam się o siódmej rano. Była sobota, mimo to sen uciekł i nie mogłam dłużej spać. Spojrzałam w okno znajdującej się na przeciwległej do łóżka ścianie. Pogoda nie zapowiadała nic dobrego. Nie było słońca. Pomimo trwającej już ponad miesiąc wiosny ptaki jakby o tym zapomniały i nie ćwierkały. W pokoju czuć było chłód. To przez stare okna, które od dawna prosiły się o wymianę. Wstałam z łóżka i założyłam wełniany sweter, do tego lekko przetarte jeansy. Przeczuwałam, że pomimo beznadziejnej pogody w naszym domu coś nastąpi niezwykłego. Nie miałam pojęcia tylko co. Zeszłam na dół do kuchni. Tata gdzieś pojechał nie zostawiając nawet kartki z informacją. Mama miała dzisiaj wolne i jeszcze spała. Kończyłam jeść jajecznicę gdy do domu wpadł rozpromieniony tata.
-Agnieszka, Liliana muszę wam coś powiedzieć!! Chodźcie tutaj!-
Zostawiłam niedokończone śniadanie i poszłam do holu umiejscowionego tuż obok kuchni. W oddali słyszałam jak mama zbiega ze schodów. Oparłam się o ścianę i ze skrzyżowanymi rękoma czekałam aż tata oznajmi nam nie cierpiącą zwłoki sprawę. Po chwili mama ubrana w szlafrok stanęła obok mnie z tak samą zdziwioną miną jak moja. 
-Co się takiego stało? -zapytała z lekkim przerażeniem w głosie
Tata aż kipiał z radości.
-Wygrałem w totka!! Rozumiecie to? Wygrałem w totka!! Okrągłe 6 milionów funtów!! - na dowód pokazał kartkę, na której były skreślone numery przez niego i te które padły w losowaniu. Mama rzuciła się mu na szyję. Wszyscy zaczęliśmy płakać ze szczęścia. 
-Będziemy mogli wreszcie wyprowadzić się z tej rudery- chlipiała mama- Wreszcie nie będzie nam zimno w zimę! Starczy nam na jedzenie.-Teraz już kompletnie ryczała. No dobra, ja też. Nie mogłam uwierzyć w nasze szczęście. Wreszcie i nam przydarzyło się coś dobrego.
         Gdy już doszliśmy do siebie usiedliśmy w salonie na kanapie i zaczęliśmy planować nasze "nowe życie". Postanowiliśmy przeprowadzić się do Londynu. Wybór domu przy obecnym stanie konta nie był łatwy. Każdemu z nas podobał się inny. Mama wolała dom w centrum Londynu. Tata z każdą minutą miał inne wymagania co do domu. Jedynie przy jednym doszliśmy do porozumienia. Umiejscowiony 3 kilometry od Londynu. Był to wielki apartament w wiktoriańskim stylu. Uzgodniliśmy z właścicielem, że jutro rano pojedziemy obejrzeć go. Był przepiękny. Gdy otworzyliśmy frontowe drzwi naszym oczom ukazał się wielki hol z marmurową posadzką i kremowymi ścianami. Brązowe meble nadawały wnętrzu szyku. Podczas gdy rodzice oglądali parter domu, ja pobiegłam po drewnianych schodach na górę. Na pierwszym piętrze znajdowały się trzy sypialnie, dwie łazienki i garderoba wielkości największego pokoju jaki mieliśmy w Dover.  Weszłam do pierwszego pokoju po lewej stronie korytarza. I już wiedziałam, że ten pokój będzie mój. Na wprost drzwi znajdował się wykusz z oknami wychodzącymi na jezioro położone nieopodal domu. Ściany pokoju miały kolor ciemnej czerwieni. Starannie dobrane jasne meble perfekcyjnie podkreślały charakter sypialni. Ucieszyłam się bardzo otwierając jeszcze jedne drzwi wychodzące z tego pomieszczenia. Za nimi znajdowała się łazienka. Moja własna łazienka. O takim pokoju wcześniej nie mogłam nawet marzyć. 
Nagle ktoś zapukał w drzwi, a po chwili moim oczom ukazała się mama. Cała promieniała ze szczęścia. 
-Lila, i jak? Podoba ci się tu?
-To najpiękniejszy dom jakikolwiek widziałam!
-To świetnie! Właśnie tata podpisuje papiery na jego kupno. 
W tym momencie poczułam, że życie zaczyna pokazywać mi swoją lepszą stronę. Obejrzałam jeszcze inne pomieszczenia i wróciliśmy do Dover spakować swoje rzeczy. 

        Dzień później jechaliśmy już do naszego nowego domu. Nie żałowałam, że zostawiam tamten. Wiązały się z nim złe wspomnienia, o których tak bardzo chciałam zapomnieć. Aby nie dojeżdżać spory kawałek do szkoły rodzice załatwili mi indywidualne nauczanie, a po zakończeniu roku szkolnego przenieśli do szkoły w Londynie. To był kolejny powód do zadowolenia. Czarna przeszłość powiązana była również ze szkołą. Po wygranej taty w szkole byłam tylko dwa razy. Rówieśnicy już wiedzieli o co się stało. O dziwno nawet przestali się do mnie odzywać, co bardzo mnie ucieszyło. Przecież to było lepsze niż ciągłe słuchanie krytyki pod moim adresem. 

        Któregoś ranka nudząc się postanowiłam sprawdzić nowości  w internecie. Uruchomiłam nowego laptopa stojącego na biurku w moim pokoju i zaczęłam przeglądać poszczególne strony. Cały internet huczał o boysbandzie "One Direction". Weszłam na You Tuba i wpisałam nazwę zespołu. Wyskoczyło mi dosyć sporo filmików z ich udziałem. Włączyłam pierwsza pozycję. Była to piosenka " More than this". Słuchałam ją wpatrując się w pięciu kolesi, którzy głosami i urodą własnie nieświadomie podbijali moje serce. Siedziałam tak przed komputerem z dwie godziny. Przesłuchałam wszystkie ich piosenki, obejrzałam parę wywiadów, przeczytałam historię powstania ich grupy i już wiedziałam, że długo się od ich muzyki nie oderwę. Nawet założyłam Twittera, aby mieć pod kontrolą co robią i gdzie są. 

Nie byłam świadoma, że na słuchaniu ich muzyki się nie skończy......


piątek, 27 lipca 2012

Prolog

A więc, na wstępie chciałabym napisać, że to będzie moje pierwsze opowiadanie. Może nie mam wprawy w  pisaniu, ale mam ogromną nadzieję, że to co z niego wyjdzie będzie dla was przyjemne do czytania i chętnie będziecie komentować i czekać na kolejny rozdział :D .  No to zaczynam !


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                         
                                               Prolog 

                Właśnie znalazłam zdjęcie przedstawiające nasz stary dom, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w Dover. Na starej ławce przy domu siedzi nastolatka. W jej oczach dostrzec można ból. Ta nastolatka to ja. Miałam wtedy jakieś 15 lat. Niby niedużo, ale życie zdążyło pokazać mi, że nie zawsze bywa usłane różami. W szkole nie byłam tolerowana. Rówieśnicy śmiali się, że jestem biedna... gorsza.... Nie mówiłam o tym nikomu, ale przez to zaczęłam się ciąć. Do dzisiaj mam blizny na lewej ręce. Na zdjęciu za mną widać mały dom, ewidentnie nadający się do remontu. Ze starych okiennic odpada brązowa farba. Dokoła rośnie niezliczona liczba kwiatów. To dzięki mamie, która każdą wolną chwilę poświęcała na pielęgnowanie ich. Pracowała w kwiaciarni, dzięki czemu za zgodą szefowej mogła zabierać do domu niewyprzedane torebki z nasionami.  Pensja z tego mała, ale to zawsze lepsze niż nic. Tata zarabiał niewiele więcej. Jakoś dawaliśmy rade do tak zwanego pierwszego. Wspominając tamten okres mogę mówić o szczęściu jakie mnie spotkało niedługi czas po tym. Wszystko zmieniło się gdy Tato niespodziewanie wygrał w totka. Wreszcie zaczęło nas stać na luksusy. Po wyprowadzce z Dover do Londynu poczułam, że zaczynam żyć. Zostawiłam przeszłość za sobą. Moje szczęście dopełniło się, gdy poznałam Jego. Powinnam dziękować losowi. Uwierzcie, mam za co.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


No to co? Będziecie czytać ? :) Mam pisać dalej ;D?

środa, 25 lipca 2012

Imagine #7

Był środek maja. W twojej szkole niedługo miały zacząć się egzaminy. Ponieważ wcześniej nie za bardzo się do nich uczyłaś, teraz musiałaś to wszystko nadrobić. Pomimo tego, iż byłaś jedną z lepszych uczennic w klasie uczyłaś się z obawą czy na pewno uda ci się  zaliczyć. Odkąd poznałaś Harrego zdecydowanie mniej czasu poświęcałaś na naukę. Twoje myśli krążyły tylko wokół jego osoby. Czułaś między wami chemię. I nie myliłaś się. Od dwóch miesięcy jesteś jego dziewczyną. Odbiło się to bardzo na twoich stopniach. Dostałaś nawet szlaban na widywanie się z nim, aż do zakończenia egzaminów. Siedziałaś własnie w swoim pokoju, próbując zrozumieć coś z poezji Szekspira. Gdy nagle usłyszałaś jak coś uderza w okno. Odruchowo zamarłaś. Spojrzałaś na zegarek. Dochodziła 11 w nocy. Byłaś zbyt tchórzliwa, aby sprawdzić co spowodowało hałas. Jak nic oglądanie horrorów mocno wpłynęło na twoją psychikę. Nie minęło 5 minut, gdy znów coś uderzyło w okno. Zaryzykowałaś i wyjrzałaś. Na początku twoje oczy nieprzystosowane do ciemności nie zauważyły niczego. Zmrużyłaś je i dopiero teraz zauważyłaś Harrego. Stał pod drzewem znajdującym się na wprost twojego okna. Uśmiechnęłaś się do niego. Gestem oznajmiłaś, aby chłopak wspiął się na drzewo po którym bez problemu mógł wejść do Twojego pokoju. Odkąd dostałaś szlaban każdego dnia kombinowaliście jak się spotkać. Smsy wam już nie wystarczały. Potrzebowaliście bliskości, siebie nawzajem. Otworzyłaś okno na szeroko i złapałaś Stylesa za rękę pomagając mu wejść do środka. Harry otrzepał jeansy z resztek kory, a włosy zmierzwił dłońmi. Podeszłaś do drzwi swojej sypialni i przekręciłaś zamek, aby żadne z rodziców nie przyłapało was. Po chwili z powrotem wróciłaś do Harrego wyjmując mały listek z jego gęstych włosów.
-Tęskniłem. Nie mogłem dłużej czekać- wymruczał, obejmując cię w talii i delikatnie zaczął całować twoją szyję.
-Ja też nie mogłam doczekać się, gdy cię znów zobaczę.
Wasze usta się złączyły i długo nie mogliście oderwać ich od siebie. Gdy już skończyliście się całować Harry z ciekawością popatrzył na książki leżące na twoim łóżku.
-Co robiłaś?-zapytał
-Uczyłam się do egzaminu z angielskiego. Wiesz, Romeo i Julia, takie tam...
-Yhyum... Chciałbym, aby było już po egzaminach. Przynajmniej mielibyśmy więcej czasu dla siebie, a twój szlaban byłby nieważny.-spojrzał na ciebie tymi swoimi zielonymi oczami. Pocałował twój policzek po czym skierował się w stronę łózka. Rozłożył sę na nim. Usiadłaś obok niego wpatrując w jego oczy. Podniosłaś książkę Szekspira do góry.
-Dlaczego poeci nie mogli zachować tych książek dla siebie i nie zmuszać kolejnych pokoleń do interpretowania ich sztuki?! - ojczysty język nie był twoim ulubionym przedmiotem
-Kochanie, Szekspir to sama poetycka miłość!! -Hazza próbował zmotywować cię do nauki
-No niby tak, ale jestem zmęczona już tym "co autor miał na myśli"....
-"Czy miłość jest delikatna? Nie, raczej brutalna i ostra, kłuje jak oset"-zacytował fragment z "Romea i Julii".
Wybałuszyłaś na niego oczy. Nie wiedziałaś, że na tyle dobrze zna sztukę Szekspira, aby rzucać jego cytaty.
-To Szekspir!!!- palnęłaś.-Harry nie poznaję cię!-odwróciłaś się w jego stronę, aby lepiej mu się przyjrzeć.
-Tak, znam parę fragmentów o miłości-Harry dźwignął się na przedramionach. Spojrzał z uśmiechem w twoje oczy.
-Znasz coś jeszcze?- zapytałaś z zaciekawieniem mając nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. Twój chłopak ześliznął się z łóżka, aby teraz móc ukucnąć przed tobą.
-"Moja miłość nie ma dna, jak ocean...." -powiedział to z taka powagą w głosie. Zakręciło ci się w głowie. Styles podniósł twoje ręce do swoich ust. Pocałował każdą z dłoni-Kocham Cię-wyszeptał wciąż patrząc prosto w twoje oczy.

wtorek, 24 lipca 2012

Imagine #6

- Liam pośpiesz się !! - poganiałaś swojego chłopaka- już piętnasta, za godzinę masz próbę!
-Chwila! Mam Mały problem z krawatem.
Pośpiesznym krokiem przemierzyłaś korytarz kierując się w stronę łazienki, w której siedział Liam. Stukot purpurowych szpilek wypełnił cały korytarz. Otworzyłaś drzwi łazienki, a twoim oczom ukazał się Liam. Ubrany w spodnie od garnituru i biała koszulę bezskutecznie mocował się z krawatem. Jego dosyć już długie włosy podwijały się na końcach tworząc artystyczny nieład, który dodawał Liamowi jeszcze więcej uroku. Słysząc, że weszłaś do łazienki odwrócił się do Ciebie z wdzięcznością w piwnych oczach.
-Daj mi to głuptasie -złapałaś go za końce od krawata i pocałowałaś w usta, po czym powróciłaś do wiązania.
- O  i proszę gotowe!
-Dziękuję Skarbie- Liamowi najwyraźniej ulżyło, że ten problem ma już z głowy.
Opuściłaś łazienkę i skierowałaś się do korytarza, gdzie nałożyłaś beżowy długi płaszcz. Liam po chwili wyszedł z łazienki i narzucił marynarkę. Spojrzałaś na niego. Był bardzo przystojny. Garnitur doskonale podkreślał wysportowaną sylwetkę, na którą tak długo pracował.
-Gotowy ?-zapytałaś
-Jak nigdy

Wyszliście z Waszego apartamentu położonego 20 kilometrów na północ od Birmingham. Chłopak wyłączył alarm swojego BMWx6 po czym otworzył drzwi ze strony pasażera, abyś mogła wejść do auta. Dzisiejszy koncert miał się odbyć w Sheffield. Droga na miejsce zajęła wam mniej więcej 45 minut. Przez cała podróż Liam nie okazywał oznak presji pod jaką tak na prawdę był.

Gdy dotarliście do hali koncertowej musieliście się rozdzielić. Pocałowaliście się na pożegnanie. Dopiero Niall wołający Liama przerwał Wam tą magiczną chwilę.
-Liam!! Chodź!! Za pięć minut zaczynamy!! -pomimo tego, że zostało im tak niewiele czasu blondyn znalazł czas na pochłonięcie hamburgera. Cały Niall.
-Powodzenia kochanie-życzyłaś swojemu chłopakowi, po czym sama udałaś się do pobliskiej restauracji, w której czekały już na Ciebie Eleanor z Perrie.

-Danielle!!-długowłosa piękność jaką była Eleanor wołała do Ciebie.
Ruszyłaś do stolika, w którym siedziały. W restauracji nie było wielu gości, ale pare osob wydawało się rozpoznawać kim jesteście. Nie zważając na to przywitałaś się z dziewczynami ignorując tym samym spojrzenia gapiów.
-Długo Wam się zeszło. Daddy Directioner po raz pierwszy się spóźnił- Eleanor spojrzała na Perrie znacząco-Louis był w szoku, że Liam odebrał mu tytuł spóźnialskiego-dziewczyna była bardzo rozbawiona tą sytuacją. W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłaś.
Wspólny posiłek minął wam bardzo szybko. Do koncertu waszych chłopaków zostało jeszcze 20 minut, ale postanowiłyście udać się od razu na halę. Zapłaciłyście za dania i z podekscytowaniem wyszłyście z restauracji.
Gdy tylko tam weszłyście waszym oczom ukazała się wielka arena z tysiącami miejsc, które teraz tylko nieliczne były wolne. Jeden z ochroniarzy zaprowadził was do pierwszego rzędu gdzie znajdowały się wasze miejsca. Zajęłaś miejsce pomiędzy przyjaciółkami. Perrie była podekscytowana jak koliberek na kofeinie. Wcale jej sie nie dziwiłaś. To był jej pierwszy koncert, na którym jest oficjalną dziewczyną Zayna. Rozejrzałaś się dokoła. Wszędzie były nastolatki. Niewiele młodsze od ciebie samej. Dużo z nich trzymało karteczki z różnymi tekstami skierowanymi do chłopaków. Zaśmiałaś się głośno widząc napis na niebieskim brystolu   "Liam!! I also don't like spoons!!!"    Przypomniało ci to śmieszną przygodę Liama z łyżkami.

Nagle światła zgasły pozostawiając publiczność w ciemnościach. Fanki na moment zamilkły.
-WE LIKE NA NA NA....- Światła rozbłysły, a na scenę wbiegła cała piątka z One Direction. Fanki zaczęły piszczeć z podekscytowania, niektóre płakały, a inne prosiły towarzyszki, aby je uszczypnęły nie wierząc, że widzą swoich idoli na żywo. Zaczęłaś podskakiwać i śpiewać tekst piosenek razem z chłopakami, którzy stali się dla Ciebie niema rodziną. Eleanor i Perri nie czekając długo dołączyły do ciebie. Liam szukał wzrokiem twojej osoby. Gdy już odnalazł Cię, ciepło uśmiechnął się do ciebie dając ci w ten sposób znać iż cały stres był niepotrzebny.

Tuż przed piosenką "Moments" Liam zabrał głos:
-Słuchajcie. Wśród nas jest jedna bardzo ważna dla mnie osoba, która uczyniła moje życie lepszym, cieplejszym.
-Och, Liam, kochanie! Dziękuje, dziękuję! Ja też widząc ciebie płonę z miłości - Louis wydurniał się na scenie, wywołując salwy śmiechu ze strony publiczności. Liam wzrokiem przekazał Louisowi, że zamorduje go po koncercie za to że mu przerwał.
-Powracając... Danielle, Kochanie, mogłabyś powstać?
Na sali dało się słyszeć ciche szepty. Wszyscy rozglądali się szukając Cie. Powstałaś. Liam podszedł do ciebie i uklęknął. Zadrżałaś. Chłopak wyją z kieszeni małe, granatowe pudełeczko. Gdy go otworzył zobaczyłaś brylantowy pierścionek. W twoich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
-Danielle, wyjdziesz za mnie ? - patrzył na ciebie oczami pełnymi obaw, że go odrzucisz. Z publiki ktoś krzyknął "tak", reszta czekała z niecierpliwością na twoją odpowiedź.
-TAK!!- płakałaś, nie mogłaś powstrzymać łez. Liam wciągnął cię na scenę i mocno pocałował w usta. Publika zaczęła klaskać. Gdy już się od siebie oderwaliście twój przyszły mażłonek przemówił.
-Ta piosenka jest Kochanie zadedykowana tylko tobie najdroższa.
Powróciłaś na miejsce. Liam podszedł na środek sceny i patrząc Ci się prosto w oczy śpiewał swoją solówkę. Z Głośników dało się słyszeć pierwsze słowa " Moments"
Perrie objęła Cię ramieniem, Eleanor położyła prawą rękę na twoim kolanie gratulując ci zaręczyn. W tym momencie byłaś najszczęśsliwszą osobą na świecie.

poniedziałek, 23 lipca 2012

2 rocznica

Louis, Harry ,Zayn, Niall, Liam !

 Wiem, że i tak nie ma najmniejszej szansy żebyście to przeczytali, ale mimo wszystko napisze to. Odkąd po raz pierwszy usłyszałam Was moje życie wywróciło się do góry nogami. Pomimo tego, że nie byłam z Wami od samego początku , teraz kiedy za dwa dni minie równo pól roku jak słucham was , nie potrafię oderwać się od waszej muzyki. Nie raz myślałam, że po maksymalnie trzech miesiącach znudzicie mi się - wy tego nie zrobiliście. Codziennie śledzę wasze życie na One Direction Polska, nie wyobrażam sobie ani jednego dnia bez wieści o waszych poczynaniach. Myślę, że to właśnie dzięki  wam przetrwałam najcięższe chwile w nowej  szkole.. Dziękuje Wam, że dajecie mi radość z każdego dnia widząc jak zyskujecie nowych fanów i odnosicie kolejne sukcesy. A, i jeszcze jedno. Jestem szczęśliwa mając tak wspaniałą drugą rodzinę jaką są Directionerki. Pamiętajcie! Każda z Was jest wspaniała i piękna. To chyba tyle co chciałam przekazać :) 



niedziela, 22 lipca 2012

Imagine #5

Na początku chciałabym zadedykować tego imagina mojej Kochanej Przyjaciółce. DZIĘKUJĘ :* Ty wiesz za co ;)

To był jeden z najpiękniejszych dni w Twoim życiu. To właśnie dzisiaj wasza nowo narodzona córeczka, Anna po raz pierwszy spędzi noc w domu. W domu, który Louis kupił z okazji waszej pierwszej rocznicy ślubu. Wybierał tak, aby dziecięcy pokój, w którym właśnie usypiał dwójkę waszych pociech, znajdował się tuż obok waszej wielkiej, ale jakże przytulnej sypialni. Louis nie mógł się już doczekać, aby uśpić noworodka. Dzięki temu zmęczona po całym dniu opieki nad dzieciątkiem mogłaś iść się położyć. Leżałaś w waszym wielkim łożu ze słuchawkami w uszach. Słuchałaś właśnie jednej z twoich ulubionych piosenek zespołu, w którym śpiewa Louis. Otulona ciepłą kołdrą odpływałaś słysząc anielski głos Tomlinsona. Nie słyszałaś kroków. Dopiero ugięcie się łózka pod czyimś ciężarem poinformowało Cię, że w pokoju nie jesteś sama. Nie musiałaś się nawet odwracać. Od razu wiedziałaś kto to był. Jego charakterystyczny zapach, który sama mu wybrałaś zdemaskował Louisa. Mimowolnie uśmiech zagościł na twojej twarzy. Chwile potem poczułaś jak przytula się do Twoich pleców swoim umięśnionym torsem. Objął Cię delikatnie silnymi ramionami. W takich chwilach zawsze czułaś się bezpieczna i kochana. Lou ostrożnie wyjął ci jedną ze słuchawek i włożył do swojego ucha. Bez trudu poznał piosenkę. W końcu sam ją tyle razy śpiewał przed tysiącami ludzi. Sięgnął po Twoją mp4 i wyłączył ją, odkładając na klonową szafkę nocną znajdującą się tuż obok łózka. Chwilę później powrócił do poprzedniej pozy, a Twoim uszom dało się słyszeć cichy śpiew płynący prost z Louisa ust. Zaczął stopniowo ściszać głos. Każde jego słowo działało na ciebie relaksująco. Teraz już powoli zaczęłaś odpływać w sen.
-Dobranoc, kocham Cię -wyszeptał do twojego ucha. Delikatnie pocałował Cie w czubek głowy po czym i on zasnął.

sobota, 21 lipca 2012

Imagine #4


Pi pip pii piiiip wibrująca komórka dawała znać, że doszedł sms. Nicole siedziała w drugim końcu swojego pokoju czytając „Stokrotki w śniegu” Evansa. Odłożyła książkę, wstała z wielkiego, miękkiego łóżka i podeszła do mahoniowego biurka, na którym zostawiła swój telefon.


„ Wejdziesz na facebooka? Mam trochę wolnego czasu :) Czekam xxxx”


Czytając sms'a delikatnie się uśmiechnęła. To chłopak, z którym od ponad 3 miesięcy korespondowała. Poznali się na jednym z forów o komiksach, zaczęli pisać po czym okazało się, że mają ze sobą więcej wspólnego niż myśleli. „BadBoy” jak się podpisywał nigdy nie chciał zdradzać swojego prawdziwego imienia. Nicole wiedziała jedynie, że pochodzi z Wielkiej Brytanii i ma 19 lat. Dotychczasowo nie przeszkadzało jej to, ale czuła, że z tego może być coś więcej niż tylko zwykła znajomość internetowa. Otworzyła swojego laptopa i włączyła go. Aby zabić czas kontynuowała czytanie książki, która tak bardzo ją wciągnęła . Gdy laptop wreszcie się otworzył i był gotowy do pracy Nicole odszukała ikonkę prowadzącą do internetu i szybko wstukała adres potrzebnej strony. Gdy tylko pokazał się nagłówek Facebooka zauważyła, że „BadBoy” już jest online.


Witaj :* Jak ci mija dzień? 


Nie najgorzej ;) - wstukałaś szybko- Pracujesz dziś? 


Tak, ale jeszcze 3 godziny i będę wolny 


Pomyślałam, że może czas się wreszcie spotkać w rzeczywistości...


Naprawdę chciałabyś? - zdziwiło ją to pytanie, był bardzo tajemniczy, ale na tyle poznała jego charakter, że myślała iż i on chciałby posunąć się o krok dalej w tej znajomości.


Tak, oczywiście. O ile Tobie też na tym zależy? - Nicole przez moment poczuła przypływ niepewności


Za 3 dni będę miał dzień wolny. Może wtedy się spotkamy ? - Zaproponował BadBoy


Dziewczyna poczuła jak serce zaczęło jej przyspieszać. Powoli ekscytacja brała górę.


Dobra! Czy moglibyśmy się spotkać w Londynie pod London Eye? 


Myślę, że tak :) Tylko na pewno tego chcesz? - BabBoy'a wyraźnie coś niepokoiło.


Jasne, że chcę! - szybko zakomunikowała


Na jego odpowiedź musiała czekać parę minut. Najwyraźniej się wahał.


No dobra. Mam nadzieję, że nie przestraszysz się ani nic z tych rzeczy. Będę pod London Eye o 12 :). Do zobaczenia :*** 


Po mimo tego iż byli bardzo blisko, dużo wiedziała o jego zainteresowaniach, życiu, ale nigdy nie udało jej się wymusić na nim, aby wyznał jakie imię posiada i gdzie pracuje. Nicole trochę się speszyła ostatnimi słowami jakie BadBoy użył. Żeby tylko nie okazał się jakimś zboczeńcem, myślała. Wylogowała się z facebooka i wyłączyła laptopa.


Następne trzy dni minęły błyskawicznie. Od tamtego momentu nie pisali ze sobą. Z racji, że Nicki mieszkała w samym centrum stolicy UK, podróż do umówionego miejsca nie zajęła jej dużo czasu. Ubrana w ciemne jeansy i czerwoną bluzkę w białe groszki i beżowe trampki ruszyła na spotkanie. Swoje kasztanowe włosy pozostawiła rozpuszczone. Z domu wyszła 30 minut przed czasem. Całą drogę czuła ogromny stres a jeśli okaże się pedofilem?, głowiła się. Gdy dotarła w wyznaczone miejsce nie było nikogo przypominającego osobę czekającą na kogoś. Spojrzała na zegarek. Była 11.54. Serce Nicole dało znać, że istnieje w jej klatce piersiowej i zadudniło mocniej. Stała tak jeszcze z 10 minut, kiedy nagle zauważyła idącego chłopaka w okularach przeciwsłonecznych. Miał ciemną karnację. Mulat. Ubrany był w luźne czarne spodnie i czerwoną koszulę w kratę. Na głowie powiewały mu czarne włosy. Widać, że o nie dbał. Zauważył, że się na niego patrzy i pomachał w stronę Nicole. Gdy stanął obok Nicki, zdjął okulary. Dziewczyna przeżyła szok. To Zayn Malik z One Direction. Pomimo, że sama nie słuchała tego zespołu, jej przyjaciólka Noel była na tyle zafascynowana, że opowiadała jej trochę o nich. Sama Nicole nigdy nie wyparła się iż są diabelnie seksowni. 


- Cześć, jestem Zayn – wyciągnął do dziewczyny rękę, która stała teraz zastanawiając się czy nie śni. Szybko jednak chwyciła jego dłoń i przedstawiła się
- Nicole. Teraz już chyba rozumiem dlaczego nie chciałeś przyznać się jak się nazywasz!
Chłopak podrapał się po głowie jakby nie miał odwagi do czegoś się przyznać. W końcu oznajmił: 
- Jesteś piękniejsza niż na zdjęciach.
-Dziękuję -wymamrotała, bo tylko na tyle pozwalała jej ilość powietrza w płucach. Dalej trwała w szoku, a serce nie zwalniało na obrotach.
Nagle Zayn objął twarz Nicole dłońmi i przyciągnął jej usta do swoich. Ona sama nie zastanawiając się dłużej.
 Odwzajemniła pocałunek. 

czwartek, 19 lipca 2012

Imagine #3


Sobotni wakacyjny poranek. Przez uchylone okno wpadały ciepłe podmuchy wiatru, które delikatnie łaskotały twoja skórę. Otworzyłaś zaspane oczy. Jednak promienie słońca boleśnie raniły je zmuszając cię tym samym do zmrużenia powiek. Rozciągnęłaś się na całej długości łózka i uśmiechnęłaś do siebie. Spojrzałaś na kalendarz widniejący na przeciwległej do ciebie ścianie. Był 6 lipca. To właśnie dzisiaj zaczynają się dla ciebie prawdziwe wakacje. O godzinie 11 lecisz do Kalifornii. To było twoje marzenie. Które urzeczywistniło się w dniu twoich 16 urodzin, kiedy to rodzice oznajmili iż zabiorą cie tam w najbliższe wakacje. Otworzyłaś ogromną szafę w kolorze kości słoniowej. Delikatnie przesuwałaś palcami kolejne ubrania szukając odpowiedniego stroju na dzisiaj. W końcu wybrałaś beżową sukienkę pokrytą czerwonymi różami. Szybko ubrałaś się w nią, pościeliłaś łózko i ruszyłaś do łazienki, aby odbyć codzienną toaletę. 15 minut później byłaś już na parterze.
-Cześć mamuś! -powiedziałaś widząc swoja rodzicielkę pakującą ostatnie rzeczy do walizki.
-Witaj kochanie, gotowa na podróż?
-I to jeszcze jak!- w twoim głosie słychać było podekscytowanie.
Minęłaś mamę, ruszyłaś do kuchni. Właśnie kończyłaś jeść drugiego tosta, kiedy zorientowałaś się, że jest już 9.
-Dziewczyny, czas wychodzić, musimy już jechać na lotnisko! - tata powoli zaczynał wynosić walizki do samochodu wujka, który zgodził się zawieść was na lotnisko.
Lotnisko nie było daleko, dzięki czemu już po 20 minutach byliście we wnętrzu budynku. Podróż miała trwać 9 godzin. Trochę się bałaś ponieważ był to twój pierwszy lot samolotem, ale gdy tylko znalazłaś się na przeznaczonym dla ciebie miejscu, a w twojej mp4 zaczynały brzmieć tak dobrze znane już ci akordy „ Stole my heart” odprężyłaś się. Ledwo się obejrzałaś, a już lądowaliście na lotnisku w Los Angeles. Odbiór bagażu zajął wam pól godziny po czym udaliście się do specjalnego autokaru, który miał was zawieść do hotelu. Hotel w którym mieliście spędzić najbliższe dwa tygodnie wart był sumy jaką zapłacili twoi rodzice. Na przodzie budynku znajdował się wielki basen otoczony wysokimi palmami, które nie dając zbyt dużo cienia ukazywały jak malowniczo wygląda pośród nich czteropiętrowy budynek zbudowany ze starych cegieł. Ośrodek wywarł na tobie ogromne wrażenie. Po odebraniu kluczyków z recepcji poszliście prosto do pokoju mieszczącego się na trzecim piętrze. Jego wnętrze urządzone było w różnych odcieniach beżu i zieleni. Na wprost wejście znajdował się balkon, z którego ukazywał się widok na bezkresne wody Pacyfiku. Byłaś szczęśliwa mogąc tutaj być. Po paru minutach wpatrywania się w panoramę Kalifornii wróciłaś do pokoju, rozpakowałaś swoje rzeczy i padłaś zmęczona na łózko pokryte zieloną kapa. 
-Co wy na to, żeby teraz odpocząć a za jakieś 4 godziny wybrać się na zwiedzanie okolic? - twoja mama wydawałaś się równie szczęśliwa mogąc tu być co ty. Zarówno ty jak i twój tata zgodziliście się bez dłuższego wahania. Byłaś bardziej zmęczona niż ci się to wcześniej wydawało dzięki czemu sen przyszedł od razu.
Gdy się obudziłaś zauważyłaś swoich rodziców stojących na balkonie. Leniwie podniosłaś się z łóżka i dołączyłaś do nich. Zaczerpnęłaś parę wdechów Kalifornijskiego powietrza, wróciłaś do pokoju, szybko odszukałaś wzrokiem swoją walizkę, w której pozostało jeszcze parę nierozpakowanych rzeczy, otworzyłaś ją i przez moment zastanawiałaś się w co się ubrać. Po dłuższym wahaniu zdecydowałaś się na luźną sukienkę w kolorze starego różu. Poszłaś do łazienki znajdującej się tuż obok. Przebierając się zastanawiałaś się czy kogoś tutaj poznasz. Pamiętałaś jak w zeszłe wakacje poznałaś Jessice, blondynkę o dużych zielonych oczach. Uwielbiałaś ją. Do dzisiaj utrzymujecie kontakt pomimo dużej różnicy kilometrów jakie was dzieliły. Opłukałaś twarz zimną wodą, aby się przebudzić, przeczesałaś brązowe falujące włosy palcami i wyszłaś z łazienki.
-Gotowa do poznawania okolic? -twój tata jak na 46 latka wydawał się o wiele młodszy, jedynie kilka siwych włosów zdradzało, że 20 lat już miał sporo czasu temu.
Zamknęliście drzwi pokoju i teraz kierowaliście się w stronę hotelowego basenu długim korytarzem na ścianach którego widniały obrazy przedstawiające prawdopodobnie okolice Kalifornii. Gdy tylko przeszliście przez obrotowe drzwi hotelu usłyszeliście śmiechy i piski dzieci bawiących się w najlepsze w basenie. Dokoła niego rozstawione były leżaki i białe parasole. Tylko nieliczne były teraz wolne. Przejechałaś wzrokiem po wszystkich znajdujących się tam gościach. Nagle twój wzrok przykuł chłopak siedzący po drugiej stronie basenu w ciemnych RayBanach. Miał dosyć jasną karnację jak na ten klimat więc pomyślałaś , że prawdopodobnie dopiero co przyleciał. Sięgnął dłonią po zielony kubek stojący tuż obok jego leżaka i powoli upił z niego trochę napoju. Przez moment wydawał ci się dość znajomy, ale nie mogłaś go z nikim skojarzyć. 
-Marika!! -czyjś głos wyrwał cię z rozmyślań. -kochanie chodź zobaczyć trochę więcej niż hotelowy basen- To twoja mama. Uśmiechając się do ciebie podeszła, objęła cię ramieniem zachęcając do dalszej wycieczki.
Po długim spacerze wróciłaś do hotelu. Byłaś wykończona, od razu poszłaś się umyć po czym skierowałaś się do łózka i zasnęłaś.
O 8:30 obudził cię budzik. Ponieważ za 30 minut było śniadanie nie zostało ci wiele czasu na szykowanie się. Zauważyłaś, że tata już nie spał leżał na swoim łóżku i oglądał telewizję, w której akurat leciała pogoda
[...] W zachodniej części stanu Kalifornia spodziewana jest umiarkowana temperatura wahająca się między 23 a 25 stopniami. Dalej już nie słuchałaś, na dzisiejszy dzień postanowiłaś wybrać turkusową spódnicę i białą bluzkę na ramiączka. Pod spód założyłaś bikini wiedząc iż po śniadaniu od razu udasz się na basen.
Już godzinę później leżałaś nad basenem, Pomimo, że nie było dużych upałów już po 15 minutach wskoczyłaś do basenu, aby się ochłodzić. Położyłaś się na plecach, pływałaś kraulem, gdy nagle poczułaś, że w coś uderzyłaś. Stanęłaś na nogach i odwróciłaś się. Te oczy. Nie wierzyłaś w to kogo właśnie zobaczyłaś. Nie miał nałożonych okularów dzięki czemu mogłaś teraz dokładnie przyjrzeć się jego twarzy. Przed tobą stał pól nagi Harry Styles. Stałaś w oszołomieniu jeszcze parę sekund, gdy dotarło do ciebie, że powinnaś coś powiedzieć.
- Ja...y.... ...przepraszam!. Nie zauważyłam, że na kogoś płynę- czułaś jak serce wali ci w klatce piersiowej
-Spoko, nic się nie stało – Harry uśmiechał się do ciebie próbując powstrzymać śmiech widząc jak bardzo zakłopotana jesteś.
Powoli zaczęłaś odpływać w przeciwnym kierunku, gdy znowu usłyszałaś jego głos.
-Ej, zaczekaj !! Jestem Harry, nie chciałem cię przestraszyć- lokaty wyciągnął do ciebie mokra rękę. Na jego twarzy dalej gościł uśmiech. Niepewnie ruszyłaś z powortem w jego kierunku.
-Marika- odwzajemniłaś uścisk-Miliony fanek zastanawia się gdzie się ukrywasz!!
-Nie chce być ciągle oblegany przez fanki. Jestem normalnym nastolatkiem, potrzebuję trochę swobody- byłaś teraz taka szczęśliwa, że masz okazję w ogóle go spotkać, że nie do końca docierały do ciebie jego słowa. W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłaś- Słuchasz One Direction? Wydaje mi się, że trochę o nas wiesz – Harry usiłował cię zagadać.
-Tak słucham. Macie niesamowite głosy
-Cieszę się że ci się podobają- Harry wydawał się jakby troche zawstydzony słysząc te słowa. Przez parę sekund staliście tak w basenie w krępującej ciszy. Pierwsza odezwałaś się ty.
-Ja będę lecieć, do zobaczenia kolejnym razem-podpłynęłaś do brzegu basenu próbując się wydostać bez wchodzenia po schodach. Czułaś jak trochę z podekscytowania, trochę z nerwów trzęsą ci się ręce przez co prawdopodobnie wyglądałaś jak kaleka.
-Poczekaj, pomogę ci!- loczek zaoferował ci swoją pomoc. Błyskawicznie zjawił sie obok ciebie lekko podciągając cię do góry. Czułaś jego silny uścisk na swoich nogach.
-Dziękuje, nie musiałeś- teraz stojąc już na własnych nogach owinęłaś sie ręcznikiem i oddaliłaś w stronę hotelu. Całą drogę miałaś przed oczami tą sytuację. Harry Styles jest w tym samym hotelu co ty, na drugim końcu świata, rozmawiałaś z nim, czułaś jego dotyk na swoich nogach. Koniec rozmyślań, czas wrócić do rzeczywistości, nie ma co marzyć o koeljnej takiej okazji, to była zwykła koleżeńska pomoc, jestem tylko jedną z niezliczonej liczy fanek – próbowałaś kontrolować swoje myśli. Byłaś sama w pokoju. Rodzice poszli już na obiad, myślałaś. Wzięłaś szybki prysznic i ruszyłas do stołówki. Hotelowa stołówka mieściła się w tylnej częsci hotelu. Była duża i jasna. Po lewej stronie od wejścia znajdowały się stoliki przykryte niebieskimi obrusami, po prawej zaś wielki blat, na którym znależć było można wiele potraw. Wciąż myśląc o wydarzenia z dzisiejszego ranka chwyciłaś talerz i nałożyłaś sobie makaron, kurczaka i surówkę. Swoich rodziców nie musiałaś długo szukać. Twoja mama uporczywie machała do ciebie z drugiego konca stołówki. Przy stole wybrałaś miejsce, z którego mogłas obserwować wszytskich gości wchodzących do stołówki. Nie minęło 10 minut, a zobaczyłaś Jego. Ubrany był w luźną białą bluzkę i ¾ granatowe spodenki. Kroczył powoli w stronę miejsca, w którym znajdowały się talerze. Nagle wasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się do ciebie. Szybko spuściłaś wzrok. Nie wiedziałaś jak masz zareagować. Powróciłaś spojrzenie z powrotem, ale jego już nie było. Obiad dokończyłas w jeszcze większym zamysleniu. Z pełnym brzuchem miałaś już tylko ochotę walnąć się na łózko. Opuściłas stołówkę i skierowałaś się prosto do hotelowego pokoju. Nie czekałaś na rodziców, którzy poznali jakąś pare i tak się zagadali, że ty kończąc swój posiłek zostawiłas ich daleko w tyle. Droga do pokoju zajeła ci pare minut. Hotel był bardzo duży, a wasz pokój był po drugiej stronie. Gdy dotarłaś pod drzwi zobaczyłaś wciśniętą w futrynę kopertę zadresowaną na twoje imię. Otworzyłaś ja niepewnie. W środku znajdowała się mała karteczka z wiadomością 

„Masz ochotę na spacer? Będę czekać pod recepcją o 21.00 


Harry”


Twoje serce przyspieszyło. Nie spodziewałaś się wiadomości od niego, w ogole nie wiedziałas ska znał numer twojego pokju. Rozejrzałas sie dokoła, ale nikogo nie zauwazyłas. Korytarz był pusty. Otworzyłas drzwi, weszłas do środka. Parę minut siedziałaś w bezruchu na łózku. Stojący na pułce obok ciebie zegarek wskazywał 16.58 . Ledwo się obejrzałas a była już 20.10. Powoli zaczełas się denerwować. Wykąpałaś się, przebrałaś w krótką brązową sukienkę, która podkreślała twoją karnację. Postanowiłaś nie robić zbytnio makijażu. Mascara, błyszczyk i to wszystko. Włosy związałas w niedbały kok. Na ręke załozyłas trzy niebieskie bransoletki. Wyszłas z toalety i zauwazyłaś, że już jest 20.45. Twoje serce znowu przyspieszyło.
-Mamo, za pare minut idę z kolegą na spacer. Wrócę pewnie późno. Nie martw się, jakby co będę pod telefonem. -twoja mama była bardzo zdziwiona tym co usłyszała. Otwierała i zamykała spowrotem usta usiłując coś powiedzieć, ale w ostateczności przytaknęła ci.
Droga pod recepcję dłużyła ci sie niemiłosiernie. Gdy dotarłaś wreszcie na miejsce zauważyłaś Hazze siedzącego w ciemnych okularach, bawiącego się komórką. Miał na sobie beżową bluzkę, czarną marynarkę i czarne jeansy. Strasznie się wystroił jak na spacer, pomyślałaś. Podeszłaś do niego bliżej. Lokaty podniósł głowę,czując, że ktoś się zbliża. Na jego ustach zagościł usmiech.
-Hej, ślicznie wyglądasz
-Dziękuję, ty też nie najgorzej -zażartowałaś
-To jak? Spacer brzegiem morza ?
-Pewnie !- byłaś zaskoczona propozycją.
Spacer zajął wam około 2 godzin. Mogłaś dzięki temu bliżej poznać Harrego. Akurat przechodziliście koło ławek ustawionych na molo. Postanowiliście usiąść i trochę odpocząć.
-A więc mówisz, że masz 17 lat i mieszkasz pod Londynem.
-Dokładnie-uśmiechnełaś się i delikatnie obróciłaś głowę w stronę lokatego, aby lepiej móc przyjrzeć się jego zielonym oczom.
Siedzieliście tak jeszcze troche czasu, ludzi na plaży było coraz mniej. Fale delikatnie odbijały sie o brzeg morza
-Zbieramy się? Zrobiło się dosyć chłodno- musiałas pocierać dłońmi swoje ramiona, które lekko ci już zmarzły. Harry nie czekająć ani chwili dłużej podał ci swoja marynarkę. Czułaś jak cudownie pachnie jabłkami.
-Dzięki
-Proszę bardzo- Harry spojrzał w twoje oczy. Staliście wpatrzeni w siebie. Nagle poczułas jak odległośc między wami się stopniowo zmniejsza. Poznawałaś każdą ryse jog twarzy. Jego głębokie zielone oczy wpatrywały się na przemian na twoje usta i oczy. Był wysokim facetem. Przy twoim wzroście Harry musiał się schylić, aby dosięgnąć twoich ust. Wasze usta się złączyły. Twoje małe tonęły w jego dużych, miękkich wargach. Loczek objął cię w talii, przyciągając delikatnie do siebie. Ręce położył na twoich plecach. Ty swoimi palcami przeczesywałaś jego gęste loki. Byłaś szczęśliwa jak nigdy. Oderwaliście się od siebie. Jeszcze parę sekund wasze spojrzenia pochłaniały się nawzajem. 
-Wracamy- Na twarzy Hazzy ukazały się dołeczki. Złapał cię za rękę i objął ramieniem.
Wiedziałaś, że to będą najlepsze wakacje w twoim życiu.




Wielka prośba! Jeśli już to czytacie, proszę komentujcie. Bo czuję się jakbym pisała do ściany. Nawet nie wiem czy wam się podobają moje imaginy.
Z góry dziękuję :)