czwartek, 19 lipca 2012

Imagine #3


Sobotni wakacyjny poranek. Przez uchylone okno wpadały ciepłe podmuchy wiatru, które delikatnie łaskotały twoja skórę. Otworzyłaś zaspane oczy. Jednak promienie słońca boleśnie raniły je zmuszając cię tym samym do zmrużenia powiek. Rozciągnęłaś się na całej długości łózka i uśmiechnęłaś do siebie. Spojrzałaś na kalendarz widniejący na przeciwległej do ciebie ścianie. Był 6 lipca. To właśnie dzisiaj zaczynają się dla ciebie prawdziwe wakacje. O godzinie 11 lecisz do Kalifornii. To było twoje marzenie. Które urzeczywistniło się w dniu twoich 16 urodzin, kiedy to rodzice oznajmili iż zabiorą cie tam w najbliższe wakacje. Otworzyłaś ogromną szafę w kolorze kości słoniowej. Delikatnie przesuwałaś palcami kolejne ubrania szukając odpowiedniego stroju na dzisiaj. W końcu wybrałaś beżową sukienkę pokrytą czerwonymi różami. Szybko ubrałaś się w nią, pościeliłaś łózko i ruszyłaś do łazienki, aby odbyć codzienną toaletę. 15 minut później byłaś już na parterze.
-Cześć mamuś! -powiedziałaś widząc swoja rodzicielkę pakującą ostatnie rzeczy do walizki.
-Witaj kochanie, gotowa na podróż?
-I to jeszcze jak!- w twoim głosie słychać było podekscytowanie.
Minęłaś mamę, ruszyłaś do kuchni. Właśnie kończyłaś jeść drugiego tosta, kiedy zorientowałaś się, że jest już 9.
-Dziewczyny, czas wychodzić, musimy już jechać na lotnisko! - tata powoli zaczynał wynosić walizki do samochodu wujka, który zgodził się zawieść was na lotnisko.
Lotnisko nie było daleko, dzięki czemu już po 20 minutach byliście we wnętrzu budynku. Podróż miała trwać 9 godzin. Trochę się bałaś ponieważ był to twój pierwszy lot samolotem, ale gdy tylko znalazłaś się na przeznaczonym dla ciebie miejscu, a w twojej mp4 zaczynały brzmieć tak dobrze znane już ci akordy „ Stole my heart” odprężyłaś się. Ledwo się obejrzałaś, a już lądowaliście na lotnisku w Los Angeles. Odbiór bagażu zajął wam pól godziny po czym udaliście się do specjalnego autokaru, który miał was zawieść do hotelu. Hotel w którym mieliście spędzić najbliższe dwa tygodnie wart był sumy jaką zapłacili twoi rodzice. Na przodzie budynku znajdował się wielki basen otoczony wysokimi palmami, które nie dając zbyt dużo cienia ukazywały jak malowniczo wygląda pośród nich czteropiętrowy budynek zbudowany ze starych cegieł. Ośrodek wywarł na tobie ogromne wrażenie. Po odebraniu kluczyków z recepcji poszliście prosto do pokoju mieszczącego się na trzecim piętrze. Jego wnętrze urządzone było w różnych odcieniach beżu i zieleni. Na wprost wejście znajdował się balkon, z którego ukazywał się widok na bezkresne wody Pacyfiku. Byłaś szczęśliwa mogąc tutaj być. Po paru minutach wpatrywania się w panoramę Kalifornii wróciłaś do pokoju, rozpakowałaś swoje rzeczy i padłaś zmęczona na łózko pokryte zieloną kapa. 
-Co wy na to, żeby teraz odpocząć a za jakieś 4 godziny wybrać się na zwiedzanie okolic? - twoja mama wydawałaś się równie szczęśliwa mogąc tu być co ty. Zarówno ty jak i twój tata zgodziliście się bez dłuższego wahania. Byłaś bardziej zmęczona niż ci się to wcześniej wydawało dzięki czemu sen przyszedł od razu.
Gdy się obudziłaś zauważyłaś swoich rodziców stojących na balkonie. Leniwie podniosłaś się z łóżka i dołączyłaś do nich. Zaczerpnęłaś parę wdechów Kalifornijskiego powietrza, wróciłaś do pokoju, szybko odszukałaś wzrokiem swoją walizkę, w której pozostało jeszcze parę nierozpakowanych rzeczy, otworzyłaś ją i przez moment zastanawiałaś się w co się ubrać. Po dłuższym wahaniu zdecydowałaś się na luźną sukienkę w kolorze starego różu. Poszłaś do łazienki znajdującej się tuż obok. Przebierając się zastanawiałaś się czy kogoś tutaj poznasz. Pamiętałaś jak w zeszłe wakacje poznałaś Jessice, blondynkę o dużych zielonych oczach. Uwielbiałaś ją. Do dzisiaj utrzymujecie kontakt pomimo dużej różnicy kilometrów jakie was dzieliły. Opłukałaś twarz zimną wodą, aby się przebudzić, przeczesałaś brązowe falujące włosy palcami i wyszłaś z łazienki.
-Gotowa do poznawania okolic? -twój tata jak na 46 latka wydawał się o wiele młodszy, jedynie kilka siwych włosów zdradzało, że 20 lat już miał sporo czasu temu.
Zamknęliście drzwi pokoju i teraz kierowaliście się w stronę hotelowego basenu długim korytarzem na ścianach którego widniały obrazy przedstawiające prawdopodobnie okolice Kalifornii. Gdy tylko przeszliście przez obrotowe drzwi hotelu usłyszeliście śmiechy i piski dzieci bawiących się w najlepsze w basenie. Dokoła niego rozstawione były leżaki i białe parasole. Tylko nieliczne były teraz wolne. Przejechałaś wzrokiem po wszystkich znajdujących się tam gościach. Nagle twój wzrok przykuł chłopak siedzący po drugiej stronie basenu w ciemnych RayBanach. Miał dosyć jasną karnację jak na ten klimat więc pomyślałaś , że prawdopodobnie dopiero co przyleciał. Sięgnął dłonią po zielony kubek stojący tuż obok jego leżaka i powoli upił z niego trochę napoju. Przez moment wydawał ci się dość znajomy, ale nie mogłaś go z nikim skojarzyć. 
-Marika!! -czyjś głos wyrwał cię z rozmyślań. -kochanie chodź zobaczyć trochę więcej niż hotelowy basen- To twoja mama. Uśmiechając się do ciebie podeszła, objęła cię ramieniem zachęcając do dalszej wycieczki.
Po długim spacerze wróciłaś do hotelu. Byłaś wykończona, od razu poszłaś się umyć po czym skierowałaś się do łózka i zasnęłaś.
O 8:30 obudził cię budzik. Ponieważ za 30 minut było śniadanie nie zostało ci wiele czasu na szykowanie się. Zauważyłaś, że tata już nie spał leżał na swoim łóżku i oglądał telewizję, w której akurat leciała pogoda
[...] W zachodniej części stanu Kalifornia spodziewana jest umiarkowana temperatura wahająca się między 23 a 25 stopniami. Dalej już nie słuchałaś, na dzisiejszy dzień postanowiłaś wybrać turkusową spódnicę i białą bluzkę na ramiączka. Pod spód założyłaś bikini wiedząc iż po śniadaniu od razu udasz się na basen.
Już godzinę później leżałaś nad basenem, Pomimo, że nie było dużych upałów już po 15 minutach wskoczyłaś do basenu, aby się ochłodzić. Położyłaś się na plecach, pływałaś kraulem, gdy nagle poczułaś, że w coś uderzyłaś. Stanęłaś na nogach i odwróciłaś się. Te oczy. Nie wierzyłaś w to kogo właśnie zobaczyłaś. Nie miał nałożonych okularów dzięki czemu mogłaś teraz dokładnie przyjrzeć się jego twarzy. Przed tobą stał pól nagi Harry Styles. Stałaś w oszołomieniu jeszcze parę sekund, gdy dotarło do ciebie, że powinnaś coś powiedzieć.
- Ja...y.... ...przepraszam!. Nie zauważyłam, że na kogoś płynę- czułaś jak serce wali ci w klatce piersiowej
-Spoko, nic się nie stało – Harry uśmiechał się do ciebie próbując powstrzymać śmiech widząc jak bardzo zakłopotana jesteś.
Powoli zaczęłaś odpływać w przeciwnym kierunku, gdy znowu usłyszałaś jego głos.
-Ej, zaczekaj !! Jestem Harry, nie chciałem cię przestraszyć- lokaty wyciągnął do ciebie mokra rękę. Na jego twarzy dalej gościł uśmiech. Niepewnie ruszyłaś z powortem w jego kierunku.
-Marika- odwzajemniłaś uścisk-Miliony fanek zastanawia się gdzie się ukrywasz!!
-Nie chce być ciągle oblegany przez fanki. Jestem normalnym nastolatkiem, potrzebuję trochę swobody- byłaś teraz taka szczęśliwa, że masz okazję w ogóle go spotkać, że nie do końca docierały do ciebie jego słowa. W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłaś- Słuchasz One Direction? Wydaje mi się, że trochę o nas wiesz – Harry usiłował cię zagadać.
-Tak słucham. Macie niesamowite głosy
-Cieszę się że ci się podobają- Harry wydawał się jakby troche zawstydzony słysząc te słowa. Przez parę sekund staliście tak w basenie w krępującej ciszy. Pierwsza odezwałaś się ty.
-Ja będę lecieć, do zobaczenia kolejnym razem-podpłynęłaś do brzegu basenu próbując się wydostać bez wchodzenia po schodach. Czułaś jak trochę z podekscytowania, trochę z nerwów trzęsą ci się ręce przez co prawdopodobnie wyglądałaś jak kaleka.
-Poczekaj, pomogę ci!- loczek zaoferował ci swoją pomoc. Błyskawicznie zjawił sie obok ciebie lekko podciągając cię do góry. Czułaś jego silny uścisk na swoich nogach.
-Dziękuje, nie musiałeś- teraz stojąc już na własnych nogach owinęłaś sie ręcznikiem i oddaliłaś w stronę hotelu. Całą drogę miałaś przed oczami tą sytuację. Harry Styles jest w tym samym hotelu co ty, na drugim końcu świata, rozmawiałaś z nim, czułaś jego dotyk na swoich nogach. Koniec rozmyślań, czas wrócić do rzeczywistości, nie ma co marzyć o koeljnej takiej okazji, to była zwykła koleżeńska pomoc, jestem tylko jedną z niezliczonej liczy fanek – próbowałaś kontrolować swoje myśli. Byłaś sama w pokoju. Rodzice poszli już na obiad, myślałaś. Wzięłaś szybki prysznic i ruszyłas do stołówki. Hotelowa stołówka mieściła się w tylnej częsci hotelu. Była duża i jasna. Po lewej stronie od wejścia znajdowały się stoliki przykryte niebieskimi obrusami, po prawej zaś wielki blat, na którym znależć było można wiele potraw. Wciąż myśląc o wydarzenia z dzisiejszego ranka chwyciłaś talerz i nałożyłaś sobie makaron, kurczaka i surówkę. Swoich rodziców nie musiałaś długo szukać. Twoja mama uporczywie machała do ciebie z drugiego konca stołówki. Przy stole wybrałaś miejsce, z którego mogłas obserwować wszytskich gości wchodzących do stołówki. Nie minęło 10 minut, a zobaczyłaś Jego. Ubrany był w luźną białą bluzkę i ¾ granatowe spodenki. Kroczył powoli w stronę miejsca, w którym znajdowały się talerze. Nagle wasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się do ciebie. Szybko spuściłaś wzrok. Nie wiedziałaś jak masz zareagować. Powróciłaś spojrzenie z powrotem, ale jego już nie było. Obiad dokończyłas w jeszcze większym zamysleniu. Z pełnym brzuchem miałaś już tylko ochotę walnąć się na łózko. Opuściłas stołówkę i skierowałaś się prosto do hotelowego pokoju. Nie czekałaś na rodziców, którzy poznali jakąś pare i tak się zagadali, że ty kończąc swój posiłek zostawiłas ich daleko w tyle. Droga do pokoju zajeła ci pare minut. Hotel był bardzo duży, a wasz pokój był po drugiej stronie. Gdy dotarłaś pod drzwi zobaczyłaś wciśniętą w futrynę kopertę zadresowaną na twoje imię. Otworzyłaś ja niepewnie. W środku znajdowała się mała karteczka z wiadomością 

„Masz ochotę na spacer? Będę czekać pod recepcją o 21.00 


Harry”


Twoje serce przyspieszyło. Nie spodziewałaś się wiadomości od niego, w ogole nie wiedziałas ska znał numer twojego pokju. Rozejrzałas sie dokoła, ale nikogo nie zauwazyłas. Korytarz był pusty. Otworzyłas drzwi, weszłas do środka. Parę minut siedziałaś w bezruchu na łózku. Stojący na pułce obok ciebie zegarek wskazywał 16.58 . Ledwo się obejrzałas a była już 20.10. Powoli zaczełas się denerwować. Wykąpałaś się, przebrałaś w krótką brązową sukienkę, która podkreślała twoją karnację. Postanowiłaś nie robić zbytnio makijażu. Mascara, błyszczyk i to wszystko. Włosy związałas w niedbały kok. Na ręke załozyłas trzy niebieskie bransoletki. Wyszłas z toalety i zauwazyłaś, że już jest 20.45. Twoje serce znowu przyspieszyło.
-Mamo, za pare minut idę z kolegą na spacer. Wrócę pewnie późno. Nie martw się, jakby co będę pod telefonem. -twoja mama była bardzo zdziwiona tym co usłyszała. Otwierała i zamykała spowrotem usta usiłując coś powiedzieć, ale w ostateczności przytaknęła ci.
Droga pod recepcję dłużyła ci sie niemiłosiernie. Gdy dotarłaś wreszcie na miejsce zauważyłaś Hazze siedzącego w ciemnych okularach, bawiącego się komórką. Miał na sobie beżową bluzkę, czarną marynarkę i czarne jeansy. Strasznie się wystroił jak na spacer, pomyślałaś. Podeszłaś do niego bliżej. Lokaty podniósł głowę,czując, że ktoś się zbliża. Na jego ustach zagościł usmiech.
-Hej, ślicznie wyglądasz
-Dziękuję, ty też nie najgorzej -zażartowałaś
-To jak? Spacer brzegiem morza ?
-Pewnie !- byłaś zaskoczona propozycją.
Spacer zajął wam około 2 godzin. Mogłaś dzięki temu bliżej poznać Harrego. Akurat przechodziliście koło ławek ustawionych na molo. Postanowiliście usiąść i trochę odpocząć.
-A więc mówisz, że masz 17 lat i mieszkasz pod Londynem.
-Dokładnie-uśmiechnełaś się i delikatnie obróciłaś głowę w stronę lokatego, aby lepiej móc przyjrzeć się jego zielonym oczom.
Siedzieliście tak jeszcze troche czasu, ludzi na plaży było coraz mniej. Fale delikatnie odbijały sie o brzeg morza
-Zbieramy się? Zrobiło się dosyć chłodno- musiałas pocierać dłońmi swoje ramiona, które lekko ci już zmarzły. Harry nie czekająć ani chwili dłużej podał ci swoja marynarkę. Czułaś jak cudownie pachnie jabłkami.
-Dzięki
-Proszę bardzo- Harry spojrzał w twoje oczy. Staliście wpatrzeni w siebie. Nagle poczułas jak odległośc między wami się stopniowo zmniejsza. Poznawałaś każdą ryse jog twarzy. Jego głębokie zielone oczy wpatrywały się na przemian na twoje usta i oczy. Był wysokim facetem. Przy twoim wzroście Harry musiał się schylić, aby dosięgnąć twoich ust. Wasze usta się złączyły. Twoje małe tonęły w jego dużych, miękkich wargach. Loczek objął cię w talii, przyciągając delikatnie do siebie. Ręce położył na twoich plecach. Ty swoimi palcami przeczesywałaś jego gęste loki. Byłaś szczęśliwa jak nigdy. Oderwaliście się od siebie. Jeszcze parę sekund wasze spojrzenia pochłaniały się nawzajem. 
-Wracamy- Na twarzy Hazzy ukazały się dołeczki. Złapał cię za rękę i objął ramieniem.
Wiedziałaś, że to będą najlepsze wakacje w twoim życiu.




Wielka prośba! Jeśli już to czytacie, proszę komentujcie. Bo czuję się jakbym pisała do ściany. Nawet nie wiem czy wam się podobają moje imaginy.
Z góry dziękuję :) 

3 komentarze:

  1. Ja też jak piszę swojego bloga czuję się jakbym pisała do ściany -,- imaginy zarąbiste/ Łobuzka z Kocham cię jak Louis Harrego.

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się ;D
    dodaj opcję obserwacji ; )
    http://wyobraznia1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lilianna Twoje imaginy są świetne. Jesteś świetna w tym co robisz, proszę pisz dalej . :D

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)