sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział XXXIII


W pośpiechu zbierałem swoje rzeczy. Dochodziła jedenasta, a my mieliśmy niewiele czasu do wylotu. Nerwowo rozglądałem się po swoim dość zabałaganionym łóżku szukając pod kilkoma warstwami ciuchów paszportu. Odgarnąłem wszystko na bok, nie zważając na to czy coś się pogniecie czy nie. Zdenerwowany kląłem cicho pod nosem, palcami dotykając kolejnego materiału. Całe łóżko przewróciłem do góry nogami, a paszportu wciąż nie było.
-Cholera- wysyczałem pod nosem przenosząc swoje przeszukiwania do walizki. Tym razem ostrożnie zanurzyłem dłonie w jej wnętrzu. Za zamkniętych drzwi pokoju słyszałem głos Louisa i Eleonor. Jedno z nich ciągnęło walizkę po kafelkowej podłodze korytarza. Było niewiele czasu, a paszportu wciąż jak nie było tak nie ma. Pięścią uderzyłem mocno o pokrywę walizki, wywołując stłumiony dźwięk. Odsunąłem suwaki wszystkich przegród szukając jednej małej książeczki bez której nie dam razy wylecieć z kraju. Z jednej kieszeni wypadła paczka drażetek. Z powrotem wcisnąłem ją na poprzednie miejsce wciąż czując że robię się coraz bardziej zdenerwowany. Przeszukałem całą walizkę wciąż bez oczekiwanego rezultatu. W końcu usiadłem na krawędzi zagraconego łóżka, uspokajając nerwy i próbując przypomnieć sobie gdzie go po raz ostatni widziałem. Kilka minut intensywnego myślenia nic nie dało, a czas leciał. Opadłem na materac, kładąc się na wciąż nie spakowanych rzeczach. Coś twardego uwierało mnie w tylnej kieszeni spodni. Przez moment leżałem nieruchomo, jednak po chwili lewą ręką powędrowałem w stronę danego miejsca. Podniosłem lekko biodra ułatwiając do niej dostęp. Po chwili z tylnej kieszeni wyciągnąłem mój zagubiony paszport.
-Styles, ty ciapo- skarciłem się , potrząsając ze śmiechem głową. Niedługo zacznę zapisywać sobie gdzie co kładę bo sam zginę.
Chwilę później drzwi do mojego pokoju otworzyły się,a osoba stojąca za nimi nie czekała nawet na zgodę wstępu.
-Harry co ty do cholery robisz?! Przecież zaraz musimy jechać!!- pomimo, że nie widziałem Louisa wyczuwałem w jego głosie złość- Poleżysz sobie w samolocie. Pokój się, za prę minut powinni tu być Zayn, Liam, Niall i Liliana. – Chłopak bez dania mi możliwość odpowiedzi zamknął za sobą drzwi, pozostawiając mnie sobie samemu. Przez miesiąc nie będę widział Liliany. To było ciężkie nawet do pomyślenia. Mam zamiar dać jej mały prezent, gdy będziemy już na lotnisku, albo przynajmniej będzie jakaś sytuacja gdy będziemy sami. To tylko miesiąc rozłąki. Dla mnie to miesiąc. Tak jakby ktoś znikał z mojego życia na zawsze. Boże, Styles ogarnij się, powtarzałem sobie. Nikt nie umiera, za miesiąc wszystko będzie dobrze. Mamy do siebie zaufanie, dlaczego skazujesz się na najgorszą z możliwych wizji? Cara milczy, przez ostatnie dwa tygodnie ani słowem się nie odezwała. Może wreszcie dała sobie spokój. Odgoniłem myśli wstając z łóżka i ponownie pakując resztę rzeczy do walizki. Niecałe piętnaście minut później byłem gotowy fizycznie zostawić UK i jechać na promowanie płyty. Psychicznie najbardziej pragnąłem zostać tu przy Lili i nigdzie więcej nie wyjeżdżać. Jednak to moja praca, marzenia. Wszystko ma swoją cenę... 
Nachyliłem się nad walizką próbując uspokoić myśli, godząc się z rzeczywistością. Zaciśnięte wargi bolały, przygryzione od wewnętrznej strony. Robiłem to nieświadomie, choćby przez chwile pragnąc poczuć się lepiej.

Wchodzimy TU i wracamy czytać xD 


-Harry?- cichy, delikatny głos, który poznałbym na końcu świata dobiegł moich uszu. Podniosłem głowę patrząc na stojącą przy drzwiach Lilianę. Dziewczyna równie smutna jak ja patrzyła na mnie przygnębionym wzrokiem. Wyprostowałem się szeroko otwierając ramiona. Lil podbiegła do mnie wpadając w objęcia. Przyciągnąłem ją mocno do siebie słysząc, że zaczyna płakać. Zanurzyłem dłonie w jej włosach choć jeszcze przez chwile spróbować zapamiętać tak dobrze już mi znany dotyk. Zamknąłem na chwile oczy chcą tym samym opanować łzy zbierające się nachalnie w moich oczach. 
-Ciiiii, wszystko szybko wróci do normy- gładziłem jej plecy próbując uspokoić nas obydwoje.
-Louis kazał ci przekazać, że masz już z chodzić na dół- Lil połykała łzy, mówiła zdławionymi oddechami.
-Nie wypuszczałbym cię najchętniej nigdy, przenigdy- powiedziałem lekko nami kołysząc otulając nas, jak małe dziecko gdy śpi w wózeczku. 

***PERSPEKTYWA LILIANY***

Stałam wtulona w Harrego, otoczona jego zapachem i ciepłem.
-Lil, muszę ci coś dać- Harry odsunął się na chwilę ode mnie, sięgając dłońmi do kieszeni kurtki. Moment później wyciągnął  stamtąd płytę zapakowaną w plastikową oprawę. Spojrzałam w jego oczy nie rozumiejąc o co chodzi i co tam może być.
-Co to?- zapytałam przenosząc wzrok z powrotem na płytę. Harry podniósł ją wyżej.
-Otwórz to jak wrócisz do domu, albo kiedy będzie ci smutno i będziesz za mną tęsknić.
Chłopak podał mi płytę, po czym nachylił się całując moje czoło. Nie wiedząc co powiedzieć schowałam prezent do torebki, którą miałam przewieszoną przez ramię.
-Dziękuję, choć nie wiem co to- powiedziałam śmiejąc się słabo.
-Nie dziękuj- Harry patrzył prosto w moje oczy szukając w nich jakich nieznanych jeszcze dla niego zakamarków. Stanęłam na palcach, przyciągając jego usta do swoich. Nie chcieliśmy się od siebie oderwać jednak nie mieliśmy wyjścia. Czas biegł.
-Chodź, bo zaraz wylecą bez ciebie- zażartowałam, próbując rozluźnić grobową atmosferę.

Wszyscy zapakowaliśmy się do dość pojemnego samochodu wiozącego nas na lotnisko. Wszyscy byli  przybici, pogrążeni we  własnych myślach. Oparłam głowę o ramię Harrego splatając nasze dłonie ze sobą. Na przeciwko siedział Liam wpatrzony w mijające  budynki. Nie było z nami Daniele. Nie lubiła rozstawać się z Liamem na lotnisku, bo wiedziała, że to jest jeszcze trudniejsze niż pożegnanie w domu. Niall siedział pomiędzy Liamem, a Zaynem. Blondyn próbował opowiadać jakieś dowcipy jednak widząc,  że nikogo one nie bawią zamilkł. Zayn podobnie jak Liam patrzył na coś za oknem cicho stukając palcami o kolana. Perrie była w trasie w Ameryce i nie miała możliwości nawet pożegnania się z chłopakiem. Obok mnie siedziała Eleanor wtulona w Louisa. Odkąd jestem z Harrym nie przypominałam sobie takich sytuacji jak ta teraz. Nie wyjeżdżali na tak długo i tak daleko. 
Zatrzymaliśmy się przed głównym wejściem na lotnisku znów otoczeni przez fanów. Wychodząc z samochodu Harry otoczył mnie ramieniem nie pozwalając, aby coś złego się stało. Ochroniarze natychmiast wygrodzili miejsce fanom, pozwalając nam spokojnie przedostać się do środka. Harry zatrzymał się tylko dwa razy robiąc zdjęcia z przyklejonym uśmiechem na twarzy. Reszta robiła podobnie, wiedząc, że do odlotu pozostało już mało czasu. 

Dalej akcja potoczyła się za szybko.
-Macie pięć minut i widzę was na odprawie- Paul próbował kontrolować wszystko co się dzieje. Przełknęłam ogromną gulę w gardle odchrząkując, aby nie zacząć płakać. Czułam jak krew pulsuje mi w kończynach, a serce bije w oszalałym tempie. Przez kilka minut staliśmy blisko siebie nie chcąc pożegnań. Harry objął mnie, mocno całując w usta. Zaczęłam płakać nie mogąc ponownie chować emocji.
-Kocham Cię i zawsze o tym  pamiętaj- Loczek objął moją twarz dłońmi. Przytuliłam się mocno po raz ostatni całując. Pożegnałam się z resztą chłopaków i ponownie wróciłam do Stylesa.
-Też cię kocham- wyszeptałam do chowanego przez gęsta czuprynę ucha. Chłopak ruszył w stronę Paula, odwracając się jeszcze klika razy. Każdy miał poważną minę, niechętny do wyjazdu z kraju. El objęła mnie ramieniem. Stałyśmy tak patrząc jak odchodzą, po czym całkowicie znikną za grubą ściana. Powoli opanowywałam emocje pocieszając się, że przecież oni wrócą niedługo i znów wszystko będzie tak jak dawniej. Nie obchodziło mnie czy inni ludzie patrzą się na nas czy nie. To nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Eleanor wolną ręką wyciągnęła z kieszeni paczkę chusteczek i wręczyła mi jedną. 
-To takie dziwne, przecież oni wrócą niedługo- El wycierała oczy i próbowała pocieszać nas obie- A mam wrażenie jakbym już nigdy miała ich nie zobaczyć…. 
Uśmiechnęłam się do niej, ciesząc, że nie tylko ja miałam podobne myśli.
-Jadę z Charlotte do galerii na zakupy, masz ochotę jechać z nami?- zapytałam przyjacielsko. Eleanor pomimo iż kiedyś nie za bardzo za mną przepadała teraz kompletnie zmieniała swoje podejście do mojej osoby. Patrzyła na mnie wciąż lekko zaczerwienionymi oczami, które teraz wydawały się jeszcze głębsze niż poprzednio
-A nie będę wam przeszkadzać?- zapytała niepewnie. Potrząsnęłam przecząco głową, zachęcając do wspólnych zakupów.  Wiedziałam, że uwielbia shopping i nie będę musiała długo jej przekonywać. Poza tym, obydwu nam przydałoby się jakieś odreagowanie po wyjeździe chłopaków, a siedzenie w domu i użalanie się nad tym nie miało żadnego sensu. Napisałam smsa do Charlotte pytając za ile będzie. Dziewczyna miała przyjechać pod lotnisko i stąd razem miałyśmy ruszyć do centrum handlowego. Chwilkę później Char odpisała, wyjaśniając, że już czeka w wyznaczonym miejscu.
-Char jest przed wejściem do lotniska, chodźmy do niej- powiedziałam do Eleonor. Jeszcze przez chwilkę patrzyłyśmy w stronę, gdzie po raz ostatni widziałyśmy chłopaków tak , jakby licząc, że może jednak wrócą do nas i krzykną, że to był tylko żart i nigdzie nie wyjeżdżają. Jednak nic podobnego się nie stało.
Ruszyłyśmy do Charlotte.


Najpierw, żeby trochę się rozbudzić, pomimo ze była już prawie trzynasta poszłyśmy do Starbucksa na kawę i ciastko. Siedziałyśmy, śmiałyśmy się, choć w głębi duszy wciąż myślami uciekałam do Harrego, zastanawiając się gdzie teraz jest i co  właśnie robi. Odkąd wróciliśmy z Chorwacji prawie codziennie przesiadaliśmy u siebie nawzajem. Wiedziałam, że po raz kolejny nasz związek został wystawiony na próbę, jednak wierzyłam, że tym razem nic nie zepsuje nam szczęścia. Nagle przypomniałam sobie o płycie, którą od niego dostałam. Co mogło na niej być? Korciło mnie, aby szybko wyrwać się  do domu i sprawdzić jej zawartość, jednak postanowiłam z tym zaczekać. Spojrzałam na siedzące po drugiej stronie stołu Charlotte i Eleonor. Dziewczyny śmiały się z czegoś i mogłabym przysiąc, że El szybciej zakolegowała się z Char niż ze mną. Wydawały się być podobne do siebie charakterem jak mało kto, bo wygląd zupełnie nie wskazywał na to, że zostały rozdzielone przy porodzie.
-Myślałam, żeby zobaczyć czy mają już jesienną kolekcję w Zarze.  El oblizała usta, kilka kosmyków z wysokiego koka wysunęło się, opadając swobodnie na twarz .
-Nie ma problemu, idziemy?- Char upiła ostatni łyk kawy po czym wstając założyła na siebie brązowy kardigan. Zapłaciłyśmy za nasze przekąski i wolnym krokiem ruszyłyśmy do Zary. 
Wchodząc do sklepu spostrzegłam jak wiele ludzi jest w środku. Długa kolejka ciągnęła się prawie przez pół sklepu.
-Oj chyba jeszcze nie ma jesiennej kolekcji, no ale są przeceny, może co znajdziemy dla siebie? – Ell ruszyła przodem gestem głowy prosząc, abyśmy się nie zniechęcały. Po kilku minutach rozdzieliłyśmy się i każda poszła w inną stronę w poszukiwaniu czegoś innego. 
Zaczęłam szukać małej czarnej wiedząc dobrze iż już niedługo urodziny Nialla, a ja nic nie mam na imprezę niespodziankę, którą szykuje dla blondyna Harry z Louisem. Nikt na razie oprócz naszej trójki i może Eleanor o tym nie wiedział. 
Nie byłam wybredna jeśli chodzi o ubrania i dużo rzeczy z Zary trafiało w mój gust dlatego szybko znalazłam moją idealna sukienkę. Widząc, że mała czarna, którą trzymam w ręku jest o kilka numerów za duża, zabrałam się za poszukiwania właściwego rozmiaru. W pewnym momencie w tej samej chwili czyjaś dłoń wyciągnęła spośród kilkunastu sukienek tą samą za która ciągnęłam ja. Zdziwiona spojrzałam na wyższą ode mnie dziewczynę o długich blond włosach. Miała bladą twarz i duże niebieskie oczy patrzące na mnie z lekka odraza.
-No proszę, kogo ja tu widzę...- blondynka wciąż trzymała sukienkę mierząc mnie przenikliwym wzrokiem. Nie wiedziałam o co jej chodzi i kim ona jest- Spodziewałam się tego, że prędzej czy później wpadnę na ciebie lub twojego chłoptasia – przedostatnie słowo zaakcentowała mocno przewracając przy tym oczami. Skąd ona cokolwiek o mnie wiedziała? Skoncentrowałam cała swoją uwagę na niej przyglądając się każdej najmniejszej rysie na jej nieumalowanej twarzy. Nagle klepka zapadła, a serce uderzyło gwałtowie w klatce piersiowej.
-Cara?- wyszeptałam bardziej próbując przekonać siebie niż zapytać ją o to.
-No gratulację złotko- powiedziała szarpiąc mocno sukienkę wyrywając mi ją z rąk. Czułam jak krew zaczyna mi buzować, a oddechy stają się szybsze i nierówne.- Ach zapomniałabym, powiedz Harremu, żeby wreszcie do mnie oddzwonił.- jeszcze chwilkę i byłam gotowa rzucić się na nią i wyrwać te krzaczaste brwi i włosy. Cara wydęła usta lustrując moją osobę zimnym wzrokiem.
-Odwal się od niego, nie widzisz, że on ma cię gdzieś?- do rozmowy włączyła się Eleanor. Spojrzałam na brunetkę, która niosła masę ciuchów. El zbliżyła się do nas stając po mojej lewej stronie.
-Oh, Ellaaaaaa, już mnie nie lubisz?- Cara udawała zmartwioną, jednak po chwili parsknęłam głośno śmiechem, kładąc dłonie na biodrach. Czarną sukienką miotała jak szmatą.
-Lubiłam cię zanim stałaś się taka dwulicowa- głos Elki wskazywał ze dziewczyna stawała się równie wkurzona co ja. Nigdy wcześniej jej takiej nie widziałam.
-To był tylko pocałunek. Czysta zabawa- Cara patrzyła na nas na przemian, zdziwiona, traktując wszystko jak atrakcję.
-Ty go do tego nakłoniłaś. To nie była zabawa. On jest moim facetem, odwal się od niego!- wrzasnęłam nie zważając na to czy ktoś nas słyszy czy nie.
-Może i ja, może i sam tego chciał. Tego się nie dowiesz- Cara zbliżyła się do nas stając na przeciw mnie- Jeszcze jedno Lili- powiedziała wyszczerzając się szyderczo- Harry bardzo dobrze całuje, wiesz?- to było jak bomba z minutnikiem. Na zegarze uciekały minuty, powoli zmierzając do wybuchu. Cała złość skumulowała się w mojej prawej ręce, nagle uderzając policzek Cary. Głośny plask odbił się stłumionym echem. Cara otworzyła usta ze zdziwienie i szybkim krokiem uszyła ponownie w moją stronę. Miałam ochotę ją zabić.
-Doyśc- Charlotte stanęła pomiędzy nami. – Uspokójcie się- dziewczyna patrzyła na nas próbując zapobiec ewentualnej bitwie.
-To jeszcze nie koniec Liliano. Media i tak uwierzą w każde moje słowo, nie twoje kochana.
-Nie masz za grosz szacunku do innych? Harry był kiedyś twoim przyjacielem, pamiętaj o tym- Eleonor wrócił bardziej normalny głos, jednak po oczach można było poznać, że wciąż nie może uwierzyć w to co zrobiłam. Zresztą nie ona jedna. Cara położyła sukienkę na stos z innymi rzeczami i z gracją obróciła się w stronę wyjścia.
-Jeszcze się policzymy- wymierzyła w moją stronę palec mrużąc przy tym oczy. Czekałam aż zniknie mi z pola widzenia.
-Co ona tu robi?- zapytał Charlotte.
Wzruszyłam ramionami, wiedząc, że w oddali przygląda nam się kilkoro ludzi. Widząc, że pochwyciłam ich wzrok wrócili do poprzednio wykonywanej czynności.
Eleanor podeszła do mnie bliżej, obejmując ramieniem, po czym pocałowała w policzek.
-Jestem z ciebie dumna.
-Wreszcie dałam upust tym emocjom- powiedziałam, wzdychając z ulgą. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę - Wiecie co? Poczułam się wolna, tak jakby to zamazało winy i niedowierzania w to co mówił Harry. 
Charlotte i Eleonor patrzyły na mnie na początku ze zdziwieniem później na ich twarzach pojawił się uśmiech. Zaśmiałam się widząc, że Harry mówił prawdę. To ona go namówiła do pocałunku. Wszystko na to wskazywało. Poczuła, że własnie po długim czasie wreszcie odzyskałam szczęście i wiarę w nasza dwójkę. I tak jakbym zaczęła nowy pełen blasku rozdział w swoim życiu. Z perspektywy El i Char musiałam wyglądać jak wariatka, jednak w tej chwili miałam ochotę zrobić coś szalonego.
-Wiecie co?  zapytałam ponownie
Dziewczyny uśmiechnęły się do oczekując odpowiedzi
-Chcę iść do fryzjera- podniosłam do góry włosy, przeglądając się w lustrze wiszącym na przeciwległej ścianie pomiędzy dziewczynami - Chcę obciąć włosy.
Charlotte i Eleonor spoważniały momentalnie.


Do domu wróciłam pod wieczór. Obcięłam włosy i zamiast długich prawie do pępka teraz sięgały do biustu, a nawet wyżej. Podobała mi się taka zmiana. Od dawna chciałam to zrobić, jednak wciąż czułam, że to jeszcze nie ten moment. Zrobiłam sobie kakao i powoli ogrzewając ręce o ciepły kubek, ruszyłam do swojego pokoju. Postawiłam napój na biurku, a z torebki wyciągnęłam płytę. Przez chwilę zastanawiałam się czy już na pewno chcę to teraz otworzyć. W końcu wsadziłam ją do laptopa i w niecierpliwości czekałam aż otworzy się jej zawartość. 
Na początku była ciemność, jednak już chwilę zobaczyłam Harrego. Wyglądało to na amatorski filmik w głównej roli ze Stylem.
-Heeeej- przeciągnął samogłoskę uśmiechając się szeroko. Zaśmiałam się zastanawiając kiedy go kręcił. Przyciągnęłam nogi  pod brodę co rusz popijając kakao.
-Oglądasz to więc zapewne jestem w Australii, albo wciąż w samolocie, bo znając twoją cierpliwość zaraz gdy tylko go dostałaś poleciałaś go obejrzeć.
Zaśmiałam się głośno wystawiając do niego język.
-Nie pokazuj języka
Wybuchałam rozbawiona jak dobrze mnie zna.
Harry z komputera patrzył prosto w kamerkę, co jakiś czas roztrzepując włosy jak to miał w zwyczaju.
-Lili, chcę, żebyś wiedziała jak bardzo cię uwielbiam...- przygryzłam dolną wargę nieśmiało patrząc w ekran. – ...uwielbiam, kocham i w ogóle nie wiem już jak to opisać. Słyszysz?...- Harry gestykulował cały czas patrząc w kamerkę -.... za każdym razem gdy będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości co do tego puść sobie ten filmik. Kocham Cię, kocham kocham kocham. Tęsknie już za tobą i nie mogę doczekać się kiedy znów będę miał okazję cię zobaczyć.... – Po policzkach zaczęły płynąc mi łzy. -... na koniec chciałbym zaśpiewać ci pewną piosenkę, abyś mogła puszczać ją gdy nie będę mógł zasypiać przy tobie.- Harry odchrząknął. Za chwilę popłynęło "Little Things" w wykonaniu Stylesa….


Może tekst piosenki nie jest o tyle dopasowany co sama muzyka, która moim zdaniem doskonale określa emocje. 
A więc koniec jest bardzo blisko. Nawet nie wiecie jak bardzo byłam zdziwiona, ale również zadowolona widząc jak pod poprzednim rozdziałem przybywa komentarzy. To było dla mnie strasznie motywujące, że mam dla kogo pisać. Dziękuję za nie wszystkie :). Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to zachęcam do przeczytania poprzedniej notki pod tym rozdziałem. To chyba by było na tyle :). Mam nadzieję, że rozdział się podobał. I tak jak ostatnio + 14 komentarzy i zaczynam pisać kolejny rozdział.

22 komentarze:

  1. piękny , świetny cudowny ;3
    czekam na kolejny ;D
    pewnie teraz Cara się zemśći i Lil będzie miała kłopoty .. no cóż...okaże się ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże!, kocham tego bloga!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże dziewczyno co Ty ze mną robisz? Siedzę jak głupia, ze łzami w oczach.Ten rozdział jest taki piękny, poruszający. Nawet nie wiem jakie słowa dobrać by go opisać dokładnie takim jakim jest, ale wiem jedno. Kocham tego bloga i to jak piszesz :). Kurde, przez takie opowiadania zaczynam wierzyć, że miłość chyba jednak istnieje :D
    Dziękować Ci za to dobra kobieto! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. o. mój. dobry. Boże.
    dlaczego to jest takie... ngfjdkbbdfsbjkfdns? *______________* Ty piszesz tak pięknie że jejku. omg. a ta końcówka w ogóle jest taka słodka, że awwwwwwwwwww! <3 a to jak Lili przywaliła Carze... bardzo jej dobrze! ahahah.:3
    dlaczego zbliżamy się do końca? kto na to pozwolił? mam nadzieję chociaż na happy end..
    boję się, w jaki sposób zemści się Cara... NIE ZABIJE LIL, NO NIE?! :O
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham tego blloooga!!!!! masz talet jak mało kto :D pisz dalej bo nie moge sie doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny. Poprostu cudowny. Innych słów nie znam. Gratuluję! I dziękuję, za to, że piszesz tego bloga. Jesteś moją idolką <3 Szkoda, że to już końcówka... :c
    mam złe przeczucia, że coś się stanie. Jeszcze te słowa El, że ma wrażenie, jakby miała ich nigdy więcej nie zobaczyć.. Boję się, że ktoś umrze. I przeczuwam wypadek samolotowy. Mam nadzieję, że to się nie stanie oczywiście. Nie chcę tego ani ja, ani czytelniczki, prawda? No ale cóż. Czekam dalej. Pozdrawiam, sciskam mocno i przesyłam buziaki. Xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Popłakałam się. Oni są dla siebie stworzeni ! Ciągle się boję, że Harry znów coś odwali, albo nie daj boże Lili. Czytałam ten rozdział z wielkim strachem. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że kogoś uśmiercisz. Oby nie ! Jeszcze jak wycedziłaś z tym, że czują się jakby widziały ich ostatni raz to już wgl. Boże błagam cię, nie uśmiercaj ich ! Normalnie jestem gotowa klęknąć przed tobą i prosić. Wiem, że jeszcze nic takiego nie napisałaś, ale się boję i już błagam.
    Ale się rozpisałam.... Czekam na ciąg dalszy i już nie mogę się doczekać <333

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko o matko! Świetne!! <3
    Oj biedna Lil, Harry tak daleko a ta cała Cara blisko...za blisko
    czekam z niecierpliwością kochana :)xx

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM !!


    Love, gosia. x

    OdpowiedzUsuń
  10. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny .. Czekam na nastepny .. ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. "A więc koniec jest bardzo blisko." - Ja nie chcę końca!! ;(

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział!!! Proszę cię dodaj szybko nowy! ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Całe święta czekałam, aż się doczekałam.. Roździał jak zawsze boski.. Szkoda, że to już końcówka.. Ale to nic. Czekam na polejny ! :* Zuza

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten ostatni rozdział ostudził moje uczucia...hmm nie wiem tak jakoś mi ta cała Cara nie pod pasowała! wracając do sedna sprawy zawaliłam cały weekend na czytaniu tego co tworzysz, cieszę się, że go kończysz..że masz plan, a nie ciągniesz w nieskończoność, gdzie koniec jest nieunikniony. a więc nie żałuję, że odkryłam Twojego bloga dopiero teraz, bo lepiej się czyta jak się ma połowę treści. Dzięki tobie schudłam ze dwa kilo bo nie jadłam nic, nie podjadałam, byłam tak pochłonięta tym co tworzysz, że głowa mała, przynajmniej trzymam się swojego postanowienia noworocznego. Ale jest druga strona medalu, mianowicie mam jutro egzamin i chyba go zawalę, bo nauka w weekend poszła z wiatrem. Kurde nie znalazłam jeszcze tak dobrego bloga z opowiadaniem o One Direction. Kurczę coś w Tobie jest takiego, że nawet wyłączając komputer wciąż myślę i przypominam sobie co czytałam, wyobrażam sobie jak to wyglądało, nie ma się co martwić ostatnio troszkę się pogubiłam, można powiedzieć, że za cofałam się w rozwoju, bo zamiast wziąć się w garść to ja czytam takie głupotki na necie.
    Naprawdę należysz do bardzo małego grona w necie gdzie można wręcz zatonąć w czytaniu. Ciekawi mnie jak zakończysz tą historię..czy może zostawisz otwarty koniec by móc wracać tu w nieskończoność, bo niektóre historie muszą trwać wiecznie...
    ten komentarz uratował życie jednej, uroczej i najedzonej pandzie.
    mam nadzieję, że kolejny rozdział nas powali na kolana..!! Pam xx

    OdpowiedzUsuń
  16. kocham twojego bloga! jesteś niesamowita. Xx

    zapraszam do mnie -> http://allilove10.blogspot.com/ również akcja zbliża się do końca, zachęcam więc do czytania, szczególnie, iż również występują nasi kochani chłopcy <3

    OdpowiedzUsuń
  17. o jeju jeju jejeu, kolejny códownyrozdział, płakałam na ich rozstaniu C': nie moge sie doczekac i ciekawa jestem czy mnie posóuchałaś ? jak tam twoja ksiażka :DD
    pozdraiwam

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawy rozdział zapraszam do mnie http://theydontknowaboutus20.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG ten rozdział jest BOSKI <3

    OdpowiedzUsuń
  20. http://yesiwantyouharry.blogspot.com/ Z A P R A S Z A M < 3 !

    OdpowiedzUsuń
  21. jasjdhklajshdkasdh, zajebiste! *_*

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)