Siedzieliśmy na wzgórzu obserwując nocy krajobraz Londynu.
Świerszcze w gęstych zaroślach dawały swój masowy koncert. Ludzie w dolinie
parku rozchodzili się we własne strony i tylko nieliczni jeszcze spacerowali.
Oparłam głowę o Harrego , który natychmiast objął mnie swoim ramieniem. Zapach
jego perfum tak mocno przypominał mi, że chłopak nie jest mi obojętny.
Jedną rękę położyłam na jego skrzyżowanych nogach. Loczek natychmiast splótł
swoje palce z moimi. Przyglądałam się ruchom jego kciuka, który zataczał koła
na zewnętrznej stronie mojej dłoni. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwila. Z
oddali słychać było klaksony zdenerwowanych kierowców, którzy zapewne utknęli w
jakimś korku.
-Chcesz jeszcze trochę? – zapytał wskazując jednym ze
splątanych palców na mały kartonik orzeszków w miodzie. Opakowanie było prawie
puste. Pomimo tego iż bardzo lubiłam tego rodzaju przekąski dziś w ogóle nie
miałam na nie ochoty.
-Nie, zjedz sam- zapewniłam. Chłopak rozplątał nasze dłonie
wybierając z pudełeczka jedno ziarno. Przy jego długich palach orzech był
mikroskopijnej wielkości. Harry zgiął rękę wsadzając pestkowca do buzi.
Stłumiony trzask zgniatanego orzecha wydał się z jego ust. Zachichotałam lekko
ciesząc się przeciętnością sytuacji.
-Czemu się śmiejesz? - zapytał z pełną buzią. Niewielkie
okruszki przykleiły się do jego warg sprawiając, że wyglądał tak dziecinnie słodko.
Podniosłam dłoń obejmując nią twarz Loczka. Palcem wskazującym delikatnie przejechałam
po linii jego warg, po czym sama nachyliłam się składając na nich pocałunek. Po
chwili odsunęłam się ostrożnie, jednak Harry pochylił się chcąc więcej.
Pokręciłam przecząco głową oznajmiając tym samym, że na więcej musi zasłużyć. Chłopak
przybrał zawiedzioną pozę. Uśmiechnęłam się odsłaniając górny rząd zębów.
Spojrzałam przed siebie przyglądając się równomiernie rozstawionym latarniom.
Ich układ rozplanowany był tak, że nawet przy największym zmroku wciąż dostrzec
było można intensywną zieleń tutejszych drzew.
-Idziemy? – Harry dźwignął się na lewej ręce. Gdy wstał,
otrzepał spodnie z resztek orzechów, po czym wyciągnął swoją dłoń. Jego bujne
loki opadły na twarz po części zakrywając jedno z oczu. Chwyciłam go
podciągając się do góry. Moja dość kusa sukienka zadarła się lekko do góry
odsłaniając praktycznie całe udo. Szybko poprawiłam ją po czym spojrzałam na
Harrego. Uśmiechał się do mnie znacząco. Pokazałam mu język wciąż nie dając za
wygraną. Siedzieliśmy na Primrose Hill ponad dwie godziny i na szczęście żadne
z nas nie poruszyło tematu Cary. Z jednej strony wiedziałam, że muszę na nowo
odbudować do niego zaufanie. Mam nadzieję, że tylko na to zasłuży. Szliśmy
wolno w przeciwną stronę do tej, którędy tutaj weszłam. Park spustoszał i
mogłam się założyć, że oprócz nas nie ma tutaj nikogo.
-Dlaczego tak się dzisiaj wystroiłaś? –zapytał gdy mijaliśmy
którąś z rzędu ławkę ustawiona przy brzegu jeziora. Chwilkę milczałam zastanawiając
się co odpowiedzieć.
-Charlotte chciała, żebym poszła z nią poznać Finna. –gdzieś w oddali usłyszeliśmy gdakanie kaczki.
Coś musiało zakłócić jej sen.
-Finna?- kompletne zapominałam powiedzieć mu o jej – jak
myślę- już chłopaka. Odgarnęłam z prawego ramienia włosy po czym odpowiedziałam;
-To jej chłopak.
Przez parę minut milczeliśmy. Oprócz dźwięku uderzających o
ziemię szpilek i znacznie cichszych kroków Stylesa nie było nic słychać.
-Louis powiedział, że ….- przerwał drapiąc się po lewej
skroni. Zerknęłam na niego zastanawiając się co tym razem Lou wymyślił.
-Co takiego powiedział? – próbowałam nakłonić chłopaka do
rozmowy.
Harry zawahała się jednak wiedząc, że i tak od niego to
wyciągnę powiedział;
-Że spotykasz się możliwe kimś już- te słowa wyleciały z jego ust jak z procy.
Tak jakby chciał najszybciej pozbyć się zażenowania. Myślałam nad odpowiedzią.
Jak na to nie patrzeć, poszłam do Maddoxa bo chciałam mieć pewność, że
Charlotte będzie bezpieczna i nic złego jej się nie stanie, z drugiej jednak
strony Jack miał być chłopakiem, który zdaniem Char zastąpi Harrego. Zacisnęłam
usta wahając się nad odpowiedzią
-Nie, to bzdura- odpowiedziała w końcu. Czułam, że Harremu
wyraźnie spadł kamień z serca. Zacisnęłam mocniej palce złączone z jego
własnymi. Chłopak odwzajemnił uścisk.
Szliśmy jeszcze jakiś czas, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy budynku przy samym brzegu jeziora. W żadnym z okien nie paliło się już światło. Tuż nad brzegiem dryfowały łódki przycumowane do bal. Spojrzałam na Stylesa z pytającym wzrokiem. Chłopak chytrze się uśmiechnął tworząc tym samym dołeczki po obu stronach policzków.
Szliśmy jeszcze jakiś czas, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy budynku przy samym brzegu jeziora. W żadnym z okien nie paliło się już światło. Tuż nad brzegiem dryfowały łódki przycumowane do bal. Spojrzałam na Stylesa z pytającym wzrokiem. Chłopak chytrze się uśmiechnął tworząc tym samym dołeczki po obu stronach policzków.
-Masz ochotę popływać?- zapytał wskazując najbliższą pomostu
łódź. Przełknęłam gulę w gardle zastanawiając się co będzie jeśli ktoś zobaczy, że zabraliśmy łódkę.
Księżyc oświetlał jezioro odbijając w nim cały swój kształt, tak jakby to była latarnia.
-Chcesz ukraść łódź?!- nigdy nie bałam się wody, ani
wycieczek na statkach. W czasach gdy mieszkaliśmy w Dover, a tata otrzymał wyższą pensję i postanowił zabrać nas z mamą na pierwsza w naszym życiu wyprawę
statkiem. Miałam zaledwie pięć lat, ale podróż wryła mi się w pamięć. Wtedy nie
miałam choroby morskiej, ani żadnej innej fobii związanej z wodą. Potrafiłam
również dobrze pływać czego miałam się więc obawiać?
Chłopak podszedł do pierwszej bali rozplątując solidnie zawiązany sznur. Spojrzałam na niego nie wiedząc co jeśli nagle pojawi się właściciel.
Chłopak podszedł do pierwszej bali rozplątując solidnie zawiązany sznur. Spojrzałam na niego nie wiedząc co jeśli nagle pojawi się właściciel.
–Nie ukraść, tylko pożyczyć. Później ją tu odstawimy- Gdy
lina w końcu przerwała walkę z mięśniami Harrego, chłopak gestem głowy zachęcił
mnie do podejścia bliżej. Chwile zawahałam się czując małe ukłucie adrenaliny,
jednak ostatecznie ruszyłam w stronę łodzi.
-Masz wiosła?- zapytałam próbując wgramolić się do łodzi.
Harry podał mi rękę pomagając tym samym zapobiec kąpieli w jeziorze. Łódka
zachybotała mocno, drobne fale rozbiły się o brzeg jeziora. Powoli łapałam
równowagę, szybko siadając na wąskiej ławce w tylnej części łodzi. Loczek na
moment zniknął mi z oczu, jednak już po chwili wrócił niosąc ze sobą dużą parę
wioseł. Sięgnęłam po nie, czując jakie są ciężkie. Ostrożnie odłożyłam je na spód
łodzi obserwując starającego się wejść na pokład Harrego. Gdy całym swym ciężarem
stanął na łodzi, ta zakołysała się niebezpiecznie. Przytrzymałam się rękoma
ławki w myślach błagając, aby ta się nie przewróciła. Chłopak usiadł na drugiej z ławce, twarzą skierowaną w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego. Harry przełożył
jedno z wioseł na prawą stronę, wsadzając jego czubek w taflę wody. Parę sekund
później zrobił to samo z drugą. Następnie podwinął rękawy bluzy i białej, lekko
prześwitującej bluzki po czym zaczął kierować wiosłami.
Powoli wypływaliśmy na pełne jezioro.
Powoli wypływaliśmy na pełne jezioro.
-Skąd wiedziałeś, gdzie szukać wioseł? Przecież wszystkie
powinny być schowane w tym budynku.... –Harry mocno pchnął wiosła, przyspieszając
tempo.
-Zawsze znajdzie się jakiś turysta, który zostawi wiosła za
budynkiem. – wytłumaczył posyłając mi cwaniacki uśmiech. Spod wioseł co jakiś
czas słychać było dźwięk chlupiącej wody. Lekki wietrzyk otulał zimnym
powietrzem moją twarz. Zadygotałam.
-Zimno ci? –zapytał, w jego oczach pomimo iż było ciemno
zauważyłam troskę. Nie czekając na moja odpowiedź, odłożył na moment wiosła
ściągając z siebie ciemną bluzę. Pod wpływem ruchu łańcuszek na jego szyi cicho zabrzęczał. Chłopak podał mi swoją bluzę. Wsadziłam w nią ręce czując jaka jest ciepła. Była znacznie na mnie za duża, jednak to nie miało znaczenia. Pachniała nim. Czułam się bezpieczna, jakby ta bluza mogła uchronić mnie przed wszystkimi złymi rzeczami.
Pływaliśmy ponad pół godziny, kiedy wreszcie zapytałam;
Pływaliśmy ponad pół godziny, kiedy wreszcie zapytałam;
-Co działo się u ciebie przez ten czas- przełknęłam ślinę zastanawiając się czy powinnam kończyć zdanie. Obydwoje wiedzieliśmy dobrze co miałam na myśli. Harry westchnął przygryzając dolną wargę. Spojrzał gdzieś przed siebie, jakby chciała uniknąć mojego wzroku.
-W sumie to niewiele. Głównie to siedziałem w domu lub z chłopakami w studio....
-Nagrywacie coś nowego? - w głębi duszy poczułam ból, że nie było mnie wtedy gdy cała piątka tworzyła coś razem.Nie widziałam, radości jaką to mu sprawiło. Jednak przeszłości nie da się już zmienić. Trzeba zaakceptować to co dostaliśmy od losu.
-Napisaliśmy parę piosenek- uśmiechnął się.
Był z tego dumny, to było widać.
Był z tego dumny, to było widać.
-Zaśpiewasz mi kawałek jakiejś? - poprosiłam. Byłam bardzo ciekawa i naprawdę podekscytowana faktem, że może za chwilkę jako pierwsza z nielicznych osób usłyszę ją przed wydaniem.
-Nie, musisz poczekać jeszcze troszkę- Harry kompletnie mnie zgasił. Zrobiłam obrażoną minę krzyżując na piersiach ręce. Chłopak się zaśmiał
-Powinnam się na ciebie śmiertelnie obrazić!!- powiedziałam nadymając policzki. Harry zabezpieczył wiosła, aby nie wpadły do jeziora, a my nie utknęli na jego środku, po czym wywołując drobne kołysanie, usiadł na ławce obok mnie. Spojrzałam na niego zmrużonymi oczami, wciąż udając obrażoną. Chłopak odgarnął z mej twarzy pojedyncze kosmyki, po czym zmuszając, abym patrzyła mu w oczy powiedziała;
-Skarbie, obiecuję, że usłyszysz ją jako pierwsza.- jego głos tak mnie rozczulił, że nie potrafiłam się na niego gniewać. Widząc, że powoli nie mogę już wymuszać obrażonego wyrazu twarzy pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się przyciągając go mocniej do siebie. Pocałunek był tak bardzo delikatny i czuły.
-I jak ja mam wrócić z powrotem po czymś takim do domu ? -zapytałam chichocząc. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Nie musisz wracać do domu.
Natychmiast podniosłam głowę spoglądając wprost jego świecące oczy.
Natychmiast podniosłam głowę spoglądając wprost jego świecące oczy.
-Co masz na myśli?
Chłopak wyszczerzył zęby sprawiając, że na jego policzkach ponownie pokazały się dołeczki.
-Możesz spać u mnie. Ze mną.- poczułam jak w brzuchu motyle zabijają się o siebie wzajemnie. Pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Był tylko jeden problem;
Rodzice.
Jednak i na to szybko znalazło się rozwiązanie. Sięgnęłam po torebkę, leżącą tuż za moimi plecami. Odszukałam w niej telefon po czym wybrałam numer Charlotte. W czasie oczekiwań na połączenie patrzyłam na to co robi Loczek. Doskonale wiedział, że propozycja została przyjęta i zapowiadała się ciekawa noc. Złączyliśmy nasz dłonie.
Rodzice.
Jednak i na to szybko znalazło się rozwiązanie. Sięgnęłam po torebkę, leżącą tuż za moimi plecami. Odszukałam w niej telefon po czym wybrałam numer Charlotte. W czasie oczekiwań na połączenie patrzyłam na to co robi Loczek. Doskonale wiedział, że propozycja została przyjęta i zapowiadała się ciekawa noc. Złączyliśmy nasz dłonie.
-Halo?- Char krzyknęła wprost do słuchawki. Podskoczyłam zdziwiona szybkością jej reakcji. Zazwyczaj zanim podniesie słuchawkę mija wieczność.
-Cześć, tu Lil- powiedziałam lekko podniesionym głosem. Char musiała wciąż być w klubie bo hałas jaki wydobywał się z telefonu był nie do wytrzymania.
-Oooo, coś się stało? Martwiłam się, tak szybko zniknęłaś- gdzieś wgłębi sali musiał siedzieć Finn. Spojrzałam na Harrego, który chyba bez problemu ogarnął skąd ten hałas.
-Nie, nic się nie stało. Mam do ciebie prośbę. Czy jeśli zadzwonią do ciebie moi rodzice potwierdzisz im, że jestem u ciebie?- zapytałam śmiejąc się do aparatu.
Charlotte przez moment milczała.
-Dlaczego? -zapytała jednak chwilę później dodała- Pogodziłaś się z Harrym!
-Tak- potwierdziłam jej krótko, patrząc jak Harry uśmiecha się do podłogi łodzi. Dziewczyna pisnęła pod wpływem ekscytacji po czym odpowiedziała;
-Jeeeej!! To dobrze, nawet bardzo! Jasne, że będę cię kryć!!- w oddali znów usłyszałam głos Finna- Słuchaj muszę lecieć. Finn czeka- zachichotała- Baw się dobrze!
-Ty też i uważaj na siebie- raptem zdążyłam to powiedzieć, a Char już nie było tam. Rozłączyłam się po czym napisałam krótkiego smsa do mamy
"Idę na noc do Charlotte. Odezwę się jutro!"
Poczekałam aż otrzymam raport doręczenia wiadomości po czym schowałam telefon do torebki.
-Załatwione!- powiedziałam uradowana. Harry pocałował moje czoło po czym przesiadł się z powrotem na drugą ławkę. Przez cały czas kiedy Harry nakręcał łódkę, aby wrócić do miejsca z którego ją wzięliśmy uważnie go obserwowałam. Jego ręce pracowały zachłannie przy wiosłach, włosy co chwila wpadały do oczu. Miałam wrażenie, że pożeram go wzrokiem. Jego klatka piersiowa unosiła się, to opadała uwydatniając idealnie wyrzeźbiony tors tuż pod cienkim materiałem bluzki. Paręnaście minut później niezauważenie dopłynęliśmy do brzegu.
Przez cały powrót do mieszkania Harrego i Louisa, trzymałam chłopaka za rękę. Jadąc autobusem pełnym imprezowiczów czułam na sobie wzrok kilku osób, które wyraźnie plotkowały o naszej dwójce. Wiedziałam, że w ciągu najbliższych kilku dni nie obejdzie się bez choćby jednego komentarza na temat naszego powrotu do siebie. Spojrzałam na Harrego, który prawdopodobnie próbował coś wymyślić.
Gdy wreszcie stanęliśmy przed drzwiami mieszkania chłopaków naprawdę nam ulżyło. Harry wyciągnął pęk kluczy z tylnej kieszeni szukając tego właściwego. Widziałam, że w jednym z okien wciąż pali się światło. Zastanawiałam się jaka będzie reakcja Louisa. Przecież chłopak był u mnie zaledwie kilkanaście godzin temu. Kiedy Harry wreszcie odblokował zamek, otworzył przede mną drzwi zapraszając do środka. Przekroczyłam próg stukając obcasami o kafelkową podłogę korytarza. Z salonu dochodził cichy odgłos włączonego telewizora. Odpięłam pasek butów pozostawiając je przy wejściu. Harry złapała mnie za rękę po czym obydwoje ruszyliśmy w stronę pokoju chłopaka.
Gdy wreszcie stanęliśmy przed drzwiami mieszkania chłopaków naprawdę nam ulżyło. Harry wyciągnął pęk kluczy z tylnej kieszeni szukając tego właściwego. Widziałam, że w jednym z okien wciąż pali się światło. Zastanawiałam się jaka będzie reakcja Louisa. Przecież chłopak był u mnie zaledwie kilkanaście godzin temu. Kiedy Harry wreszcie odblokował zamek, otworzył przede mną drzwi zapraszając do środka. Przekroczyłam próg stukając obcasami o kafelkową podłogę korytarza. Z salonu dochodził cichy odgłos włączonego telewizora. Odpięłam pasek butów pozostawiając je przy wejściu. Harry złapała mnie za rękę po czym obydwoje ruszyliśmy w stronę pokoju chłopaka.
-Harry gdzie...- Louis pojawił się na końcu korytarza. Ubrany w spodnie od dresu i czarną koszulkę wyglądał na zaspanego. Chłopak spojrzał na Hazzę, po czym szybko przeniósł swój zdziwiony wzrok na mnie.Widziałam jak na jego ustach robi się banan. -Wowow, dosyć szybko. Miło widzieć cię ponownie Lil! - Lou zachichotał puszczając do mnie oczko. Zarumieniłam się, po czym spojrzałam na Styles.
-To my idziemy do mnie -zarządził. Wyminęliśmy Louisa po chwili stając w drzwiach prowadzących do sypialni Harrego. Chłopak zatrzymał się na moment podnosząc wskazujący palec.
-Ostrzegam, że jest dosyć zabałaganiony.- obdarzyłam go spojrzeniem mówiącym, że nie dbam o to i popchnęłam go do wnętrza sypialni. Gdy wreszcie stanęłam na granatowym dywanie poczułam intensywny zapach perfum. Rozejrzałam się w okół. Wszędzie walały się ubrania i inne dziwne rzeczy. Na nocnym stoliku stały trzy kubki, a obok nich leżała skarpetka. Harry widząc moje spojrzenie zaczął wszystko po kolei zbierać, kładąc zgromadzone rzeczy na jedną wielką kupkę w kącie pokoju. Czując, że robi mi się gorąco rozpięłam bluzę. Usiadłam na krawędzi miękkiego łóżka uważnie przyglądając się temu co robi Harry.
-Czuj się jak u siebie- oznajmił rzucając czerwona koszulkę na stos. Pokój był mały, ale przytulny. Typowo męski. Na ścianie obok drzwi wisiał plakat jakiegoś samochodu. Na biurku stało parę nagród wygranych przez One Direction. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie jak to musi być miło budzić się rano i widzieć coś na co się tak pracowało. Przeniosłam wzrok na komodę stojącą w drugim końcu pokoju. Na jej blacie stało moje zdjęcie. Nie pamiętam kiedy dokładnie było robione, ale prawdopodobnie było to podczas naszego wyjazdu do Camber. Przyjemnie było widzieć siebie u niego w pokoju.
-Jeśli nie masz nic przeciwko pójdę się umyć- dzisiejszym dniem byłam trochę zmęczona, jednak nie chciałam iść jeszcze spać. Gorący prysznic na pewno postawi mnie na nogi - Tylko, że nie mam w co się przebrać. Znajdziesz mi coś?- zapytałam widząc, że Harry jest zadowolony faktem, iż zaraz będę chodzić w jego rzeczach.
-Jasne, poczekaj sekundę- chłopak zaczął przeszukiwać komodę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. W końcu wyciągnął starannie złożoną koszulę w kratę. Z uśmiechem na twarzy wręczył mi ją- Proszę
Wzięłam cichu po czym poczłapałam na boso do łazienki. Idąc korytarzem spotkałam ponownie Louisa.
Wzięłam cichu po czym poczłapałam na boso do łazienki. Idąc korytarzem spotkałam ponownie Louisa.
-Ciesze się, że pomogłem. Tylko nie hałasujcie zbytnio-chłopak pokazał mi język. Zaśmiałam się obiecując, że się postaramy. Louis zniknął za drzwiami sypiali a ja weszłam do łazienki. Jak się okazało tam również panował wielki bałagan.
Zamknęłam drzwi na klucz.
Zamknęłam drzwi na klucz.
***PERSPEKTYWA HARREGO***
Gdy Lil zniknęłam za drzwiach próbowałem ogarnąć jeszcze trochę pokój. Serce biło mi szybko, w nierównym tempie. Sam nie mogłem uwierzyć, że ona mi wybaczyła. Teraz już tego nie schrzanię. Obiecuje. Rozejrzałem się po pokoju, który ku mojemu zadowoleniu wyglądał nawet nieźle. Wszedłem na łóżko opierając się plecami o zimną ścianę. Czekając, aż Lili wyjdzie z łazienki zajrzałem na Twittera. Jak zwykle masa fanów prosiła o follow back. Bardzo chciałbym im wszystkim go dać, jednak nie byłem w stanie tego zrobić.
W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a za nich ubrana w majtki i moją koszule weszła Lil. Nieśmiało spojrzała na mnie. Natychmiast wyłączyłem Twittera, a zaraz po tym telefon. Przesunąłem się do krawędzi łóżka, opierając nogi o podłogę. Dziewczyna wyglądała diabelnie seksownie. Szczupłe nogi ostrożnie zbliżały się w moją stronę. Ta czerwona koszula idealnie podkreślała fakt, iż Liliana jest znów moja. Uświadomiłem sobie, że wstrzymuję oddech. Wypuściłem powietrze, a z moich ust wydarło się głośne westchnięcie, na które Lil zareagowała śmiechem. Dziewczyna stanęłam na przeciwko mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Wciąż nie spuszczałem z niej wzroku. Odgarnęła włosy na prawe ramię, dłonią dotykając lekko mojego policzka. Przełknąłem ślinę, czując jak serce wali mi jak szalone. Wyciągnąłem ręce przyciągając ją bliżej do siebie. Tak strasznie za nią tęskniłem. Pragnąłem jej jak nigdy przedtem. To uczucie stawało się tak przeraźliwie silne. Liliana oderwała dłoń od mojego policzka wędrując nią od linii ostatniego guzika do tego pierwszego. Doskonale wiedziałem, że sprawdza jak długo wytrzymam i sam nie zerwę z niej tej koszuli. Dziewczyna uśmiechnęła się odsłaniając równy rząd górnych zębów. Powoli zaczęła rozpinać koszulę. Najpierw jeden guzik, potem następy odsłaniał coraz więcej ciała. W końcu materiał całkowicie opadł na podłogę. Wodziłem wzrokiem po jej nagiej skórze. Oddychała płytko i nieregularnie. Nie mogąc dłużej czekać przyciągnąłem ją gwałtownie do siebie. Wstałem równając się z nią na sekundę, po czym położyłem jej ciało na łóżku, a sam ściągnąłem przez głowę bluzkę. Okrakiem usiadłem na niej starając się nie zgnieść jej drobnego ciała. Połączyliśmy nasze usta mocno się do siebie przysysając. Lil mruknęła cicho. Zacząłem zjeżdzając ustami w dół do jej szyi, obdarowując ją milionami pocałunków na minutę. Zapach jej ciała przyciągał mnie jak czekolada dziecko. Przyssałem usta do jej obojczyka delikatnie dotykając go czubkiem mojego języka. Liliana pieściła dłońmi moje plecy czasem nieświadomie wbijając w nie długie paznokcie. Przerwałam na moment spoglądając w jej oczy pragnące kolejnej serii pocałunków. Zjechałem jeszcze niżej zataczając koła na jej piersiach. Dziewczyna wyszeptała coś, czego nie byłem w stanie zrozumieć. Poczułem jak sztywniej mi krocze. Gwałtownie usiadłem na jej biodrach odpinając pasek od spodni. Chwilę później dłonie Lil dołączyły do moich pozbawiając mnie całkowicie spodni. Dziewczyna podciągnęła się na łóżku, wyślizgując z mojego uścisku, aby po chwili samodzielnie ściągając swoje białe majtki. Nie czekając długo zrobiłem to samo ze swoimi. Leżeliśmy kompletnie nadzy, bez jakichkolwiek skrupułów. Zbliżyłem się do niej ponowie łącząc nasze usta
W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a za nich ubrana w majtki i moją koszule weszła Lil. Nieśmiało spojrzała na mnie. Natychmiast wyłączyłem Twittera, a zaraz po tym telefon. Przesunąłem się do krawędzi łóżka, opierając nogi o podłogę. Dziewczyna wyglądała diabelnie seksownie. Szczupłe nogi ostrożnie zbliżały się w moją stronę. Ta czerwona koszula idealnie podkreślała fakt, iż Liliana jest znów moja. Uświadomiłem sobie, że wstrzymuję oddech. Wypuściłem powietrze, a z moich ust wydarło się głośne westchnięcie, na które Lil zareagowała śmiechem. Dziewczyna stanęłam na przeciwko mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Wciąż nie spuszczałem z niej wzroku. Odgarnęła włosy na prawe ramię, dłonią dotykając lekko mojego policzka. Przełknąłem ślinę, czując jak serce wali mi jak szalone. Wyciągnąłem ręce przyciągając ją bliżej do siebie. Tak strasznie za nią tęskniłem. Pragnąłem jej jak nigdy przedtem. To uczucie stawało się tak przeraźliwie silne. Liliana oderwała dłoń od mojego policzka wędrując nią od linii ostatniego guzika do tego pierwszego. Doskonale wiedziałem, że sprawdza jak długo wytrzymam i sam nie zerwę z niej tej koszuli. Dziewczyna uśmiechnęła się odsłaniając równy rząd górnych zębów. Powoli zaczęła rozpinać koszulę. Najpierw jeden guzik, potem następy odsłaniał coraz więcej ciała. W końcu materiał całkowicie opadł na podłogę. Wodziłem wzrokiem po jej nagiej skórze. Oddychała płytko i nieregularnie. Nie mogąc dłużej czekać przyciągnąłem ją gwałtownie do siebie. Wstałem równając się z nią na sekundę, po czym położyłem jej ciało na łóżku, a sam ściągnąłem przez głowę bluzkę. Okrakiem usiadłem na niej starając się nie zgnieść jej drobnego ciała. Połączyliśmy nasze usta mocno się do siebie przysysając. Lil mruknęła cicho. Zacząłem zjeżdzając ustami w dół do jej szyi, obdarowując ją milionami pocałunków na minutę. Zapach jej ciała przyciągał mnie jak czekolada dziecko. Przyssałem usta do jej obojczyka delikatnie dotykając go czubkiem mojego języka. Liliana pieściła dłońmi moje plecy czasem nieświadomie wbijając w nie długie paznokcie. Przerwałam na moment spoglądając w jej oczy pragnące kolejnej serii pocałunków. Zjechałem jeszcze niżej zataczając koła na jej piersiach. Dziewczyna wyszeptała coś, czego nie byłem w stanie zrozumieć. Poczułem jak sztywniej mi krocze. Gwałtownie usiadłem na jej biodrach odpinając pasek od spodni. Chwilę później dłonie Lil dołączyły do moich pozbawiając mnie całkowicie spodni. Dziewczyna podciągnęła się na łóżku, wyślizgując z mojego uścisku, aby po chwili samodzielnie ściągając swoje białe majtki. Nie czekając długo zrobiłem to samo ze swoimi. Leżeliśmy kompletnie nadzy, bez jakichkolwiek skrupułów. Zbliżyłem się do niej ponowie łącząc nasze usta
-Harry- wyszeptała.
Jej głos był tak bardzo delikatny. Czując, że nie dam rady dłużej czekać wyciągnąłem po omacku ze spodni leżących wciąż obok nas portfel, a z niego prezerwatywę. Zakładając ją widziałem, że Lil mnie obserwuje. Rozchyliłem jej nogi bez większego ostrzeżenia wchodząc w nią. Z ust dziewczyny wydarł się jedne głośny okrzyk. Chwile później czułem, że się rozluźnia zacząłem delikatnie poruszać się w górę i w dół. Ciało dziewczyny wiło się, opadając to wznosząc się do góry. Czując, że to już nie wystarcza przyspieszyłem gwałtownie. Kilkanaście minut później poczułem, że dochodzę. Dosłownie parę sekund przede mną to samo zrobiła Lil. Nasze usta łączyły się, co chwilę robiąc tylko przerwę na złapanie powietrza. Zszedłem z niej kładąc się obok. Dziewczyna wodziła za mną swoim wzrokiem. Nakryłem nas kołdrą mocno do siebie przytulając. Nasze nogi oplotły się w nie rozerwalnym uścisku. Liliana oparła policzek o moją klatkę piersiową. Jej oddech powoli normował swoje tempo.
Jej głos był tak bardzo delikatny. Czując, że nie dam rady dłużej czekać wyciągnąłem po omacku ze spodni leżących wciąż obok nas portfel, a z niego prezerwatywę. Zakładając ją widziałem, że Lil mnie obserwuje. Rozchyliłem jej nogi bez większego ostrzeżenia wchodząc w nią. Z ust dziewczyny wydarł się jedne głośny okrzyk. Chwile później czułem, że się rozluźnia zacząłem delikatnie poruszać się w górę i w dół. Ciało dziewczyny wiło się, opadając to wznosząc się do góry. Czując, że to już nie wystarcza przyspieszyłem gwałtownie. Kilkanaście minut później poczułem, że dochodzę. Dosłownie parę sekund przede mną to samo zrobiła Lil. Nasze usta łączyły się, co chwilę robiąc tylko przerwę na złapanie powietrza. Zszedłem z niej kładąc się obok. Dziewczyna wodziła za mną swoim wzrokiem. Nakryłem nas kołdrą mocno do siebie przytulając. Nasze nogi oplotły się w nie rozerwalnym uścisku. Liliana oparła policzek o moją klatkę piersiową. Jej oddech powoli normował swoje tempo.
-Nie pozwolę ci nigdy odejść- wyszeptałem do jej ucha, głaszcząc delikatnie po długich włosach.
Nie wierzę, że napisałam taki rozdział o.O. Mam nadzieję, że podobał się. Spodobało mi się to dobieranie piosenek do rozdziału. Może ta trochę tekstem nie pasuje ale ma idealną melodie. Prawdę mówiąc miało go w ogóle nie być, jednak chciałam, aby jeszcze coś wydarzyło się w Regent's Parku, a dalsza część to już spontan xD. Dziękuję za nominację do Libster Award. :) Ciesze się, że coraz więcej osób, które wcześniej nie komentowało, teraz zaczyna się udzielać. Jestem Wam za to wdzięczna <3
Nie wierzę, że napisałam taki rozdział o.O. Mam nadzieję, że podobał się. Spodobało mi się to dobieranie piosenek do rozdziału. Może ta trochę tekstem nie pasuje ale ma idealną melodie. Prawdę mówiąc miało go w ogóle nie być, jednak chciałam, aby jeszcze coś wydarzyło się w Regent's Parku, a dalsza część to już spontan xD. Dziękuję za nominację do Libster Award. :) Ciesze się, że coraz więcej osób, które wcześniej nie komentowało, teraz zaczyna się udzielać. Jestem Wam za to wdzięczna <3