Godziny do powrotu chłopaków mijały w błyskawicznym tempie. Prawdopodobnie wynikało to z wielkiej tęsknoty za nimi. Ledwo się obejrzałam, a już siedziałam wtulona w te silne ramiona w samochodzie Louisa. Harry sprawną dłonią gładził delikatnie moje włosy, całując co chwile to inne partie mojej głowy. W tle z głośników leciała spokojna muzyka. Danielle siedząca tuż obok mnie nachylała się do przodu słuchając z zainteresowaniem jak Liam opowiada jakie to nudne są szpitale. Ukradkiem spostrzegłam, że ręka chłopaka pieściła dłoń Danielle. Louis pochłonięty myślami wpatrzony był w drogę przed sobą. Podniosłam głowę spoglądając w oczy Harrego. Chłopak natychmiast nachylił się obdarzając mnie najpogodniejszym ze swoich uśmiechów. Wolno przejechałam palcami po jego lekko zarośniętym już policzku, dotykając wgłębień powstałych na skutek uśmiechu. Każda chwila, każdy dotyk sprawiał, że życie stawało się piękniejsze. Z ruchu warg wyczytałam jak Hazza mówi kocham cię. Zachichotałam i w odpowiedzi pocałowałam jego czerwone, miękkie usta.
-Dojechaliśmy!- radośnie poinformował nas Louis patrząc w
lusterko na środku przedniej szyby. Zarumieniłam się nieprzyzwyczajona do
okazywania uczuć w miejscu publicznym. Louis wysiadł z samochodu i otworzył
drzwi od strony Stylesa.
-Pomogę ci- wyciągnął do Loczka swoją dłoń. Harry przez
moment się zawahał zastanawiając się zapewne, czy nie udowodnić przyjacielowi,
iż sam jest w stanie to zrobić. Jednak po chwili złączył dłoń z Louisem i lekko
stękając z wysiłku wysunął się z samochodu. Zaraz po nim ja sama wygramoliłam
się z auta.
-Heeej! – przywitał się Nialler idąc szybkim krokiem po
żwirze w naszą stronę.
Uśmiechnęłam się do niego. Przez ostatnie kilka dni bardzo
polepszyły się moje relacje koleżeńskie z nim. Cieszyło mnie to bardzo. Czułam
się dzięki temu pewna iż oprócz Harrego mam także w przyjaciela w Niallerze.
-Cześć, jak leci? –zagadał Harry opierając się o mnie lekko.
-W porządku, a ty? Jak się masz?- blondyn wskazał głową na złamaną
rękę Stylesa.
-Coraz lepiej- Loczek dumnie podniósł głowę pokazując, że
daje rade przejść parę kroków bez pomocy innych. Niall przytulił go mocno
klepiąc parę razy po plecach, po czym zwrócił swoją uwagę na Danielle, która
najwyraźniej nie była wstanie sama poradzić sobie z Liamem. Louis natychmiast pośpieszył jej z pomocą. Otaczając ramieniem
przyjaciela skierował się wolnym tempem w stronę domku. Ponownie objęłam w
pasie Harrego, który jak to miał już w zwyczaju uparcie chciał udowodnić, że
potrafi normalnie chodzić. Ruszyliśmy za nimi.
-Eleanor upiekła tort- poinformował Niall idąc tuż za nami z
wielką torbą, którą Hazza potrzebował będąc w szpitalu. Zważając na fakt, że
prawie cały czas chodził w piżamie lub szpitalnym stroju trudno się było nie
dziwić patrząc na rozmiary pakunku. Szliśmy ponad pięć minut z daleka
wyglądając zapewne jak parada połamańców. Na tarasie przed wejściem w długiej
alabastrowej sukience stała Eleonor. Zauważywszy nas pomachała energicznie w
naszą stronę po czym przybiegła witając się z niewidzianymi od dawna Liamem i
Harrym.
-Tak dobrze was widzieć – powiedziała parę sekund później.
Dziewczyna ruszyła przodem kierując naszym karawanem.- Mam dla was małą
niespodziankę.
Zastanawiałam się czy mówi o torcie, jednak nie zdążyłam
nawet znacząco spojrzeć na Niella, który zapewne by się wygadał, kiedy w
drzwiach naszego domku stanął mężczyzna w pomarańczowej bluzie. Dosłownie kilka
sekund zajęło mi zrozumienie kim on jest.
-O rany! – zaśmiał się Harry wciąż podtrzymywany przeze
mnie- Co ty tu robisz!? -zapytał stajać kilka kroków od chłopaka.
-Louis dzwonił do mnie wczoraj w pewnej sprawie i akurat
złożyło się tak, że byłem dosyć blisko Camber. – Zaróżowione policzki chłopaka
dodawały mu jeszcze większego uroku jaki miał w sobie. Przyglądałam mu się z
zainteresowaniem, wciąż nie mogąc uwierzyć kogo los sprowadził do Camber. A właściwie
Louis. Przyjaciel Hazzy skierował teraz twarz w moją stronę uśmiechając się
przyjaźnie.
-Harry, to twoja dama, prawda?- zapytał Stylesa. Nie
czekając na odpowiedź wyciągnął do mnie
swoją dłoń – Jestem Ed. Stałam jak sparaliżowana, dosłownie jak wtedy gdy po
raz pierwszy poznałam całe One Direction.
-Liliana- odwzajemniłam uścisk –Ciebie również miło poznać.
Ed znacznie lepiej wyglądał w rzeczywistości niż na
zdjęciach w internecie. Na ogół rozczochrane rude włosy teraz starannie ułożone
były na jego głowie, niebieskie oczy prawie tak błękitne jak Niella przyglądały
nam się z zaciekawienie.
-Wchodźcie do domu! Jeszcze będzie dużo czasu na pogawędki-
stojąca kilka metrów za mną Eleonor uświadomiła mi, że reszta wciąż nie weszła
do środka. Gdy wreszcie wszyscy zajęliśmy wygodne miejsca w salonie Eelanor
wniosła tort, a tuż za nią dreptał Louis niosąc tacę z kielichami. Ostrożnie
postawił ją na stole. Zadowolony że niczego nie zbił usiadł obok swojej dziewczyny.
-Trzeba oblać powrót do zdrowia! Szatyn podniósł w górę
szampana. Rozdał każdemu po kielichu pełnym żółtawego musującego płynu. Jako
pierwszy toast wniósł Niall.
-Za powrót do zdrowia!
-Za naszych przyjaciół – dołączył Ed
Powoli wlałam do gardła zawartość kielicha. Szampan to jedno
z nielicznych trunków, za którymi przepadam. Gdy wszyscy postawili opróżnione
kielichy na stół Eleonor usadowiła się
na dywanie podnosząc długi czarny nóż, który wbiła w środek tortu starannie
wydzielając porcję dla każdego.
-Pierwsza porcja dla naszego poszkodowanego numer jedne-
podała siedzącemu obok na kanapie Liamowi. –Porcja numer dwa – mówiła wciąż
rozdając pełne talerzyki.
-Dzięki- Harry położył talerz na swoich kolanach, aby
sprawną ręką móc operować łyżką. Leniwie przejechał łyżką po górnej powierzchni
ciasta nabierając na nią bitą śmietanę z wiórkami kokosowymi. Jednak zamiast
wsadzić ją do swoich ust, skierował łyżeczkę do moich. Słodki smak śmietany
rozpłynął się po wnętrzu mojej buzi.
-Dobry? –zapytał wyszczerzając swoje białe zęby
Zlizałam delikatnie słodką masę z warg przytakując w odpowiedzi
głową. Harry nabrał kolejną porcję na sztuciec i zwinnym ruchem umieścił ją w
swych ustach automatycznie się przy tym uśmiechając. Gdy w końcu i ja dostałam
swój talerzyk co chwile karmiłam nim Hazzę. Chłopak za każdym razem obdarzał
mnie swoim cudownym uśmiechem. Loczek skończył jeść pierwszy pozostawiając mnie
daleko w tyle. Ed zaczął opowiadać co działo się, kiedy chłopaki byli w trasie.
Ja jednak nie mogłam się na tym skupić bo Harry co chwilę szeptał mi do ucha
rzeczy, które niekoniecznie chciałam, aby ujrzały światło dzienne. Każde jego
słowo i oddech przy moim uchu sprawiały, że pragnęłam go tak samo bardzo jak
dzień poprzedni w szpitalu. Nie chciałam przegapić takiej okazji i nie czekając
zbyt długo szepnęłam mu do ucha, iż idę na górę się odświeżyć. Jednak obydwoje wiedzieliśmy
co tak naprawdę ma to znaczyć. Niezauważalnie wymknęłam się z salonu w
momencie, gdy reszta pochłonięta była
opowieściami rudzielca. Nie zdążyłam
nawet zamknął za sobą drzwi od naszej sypialni, gdy nagle ktoś gwałtownie
popchnął mnie na ścianę. Z początku przestraszyłam się nieco, jednak widząc nad
sobą bezczelnie uwodzicielskie zielone oczy natychmiast się rozluźniłam, a
rządza przeszyła moje ciało. Harry jakby zapomniał, że jeszcze parę godzin temu
kulał, teraz jedną ręką otoczył mój policzek przyciągając nasze usta do siebie.
Swoją klatkę piersiową oparł o moją, która zachłannie łapała kolejne oddechy.
Zimna ściana za mną drapała moje plecy. Byłam na tyle mocno uwięziona między
nią, a chłopakiem, że spokojnie mogłam opleść jego biodra nogami. Hazza
podłożył swoją dłoń pod moją pupę bezpiecznie zamykając mnie w objęciach.
-Komoda- wysapałam między jednym pocałunkiem, a drugim. To
jedno słowo wystarczyło, aby Loczek zrozumiał co mam na myśli. Już po chwili
siedziałam na niej stabilnie nie obciążając tym samym chłopaka. Harry oderwał
się od moich ust żarliwie całując mój
obojczyk i szyje. Odchyliłam głowę do tyłu pozwalając jego ustom wędrować
wszędzie gdzie tylko chciały. Zanurzyłam dłonie w puszystych lokach Stylesa rozczochrując je w każdą możliwą stronę. Gips
na jego ręce utrudniał nam sprawność, jednak nie przeszkadzał na tyle, aby
zrezygnować z takiej przyjemności. Dłoń chłopaka wędrowała po moich plecach
wywołując na mojej skórze gęsią skórkę. Hazza próbował zdjąć moją bluzkę,
jednak jedną ręką nie mógł tego uczynić. Oderwaliśmy się od siebie. Patrząc w
pragnące mnie oczy Stylesa zwinnym ruchem ściągnęłam bluzkę zostając w
biustonoszu. Jego oczy powędrowały po moich piersiach dając mi znać, że podoba
mu się to co zrobiłam. Chwile później pomagałam mu przy jego bluzce. Jego
muskularna klatka piersiowa to unosiła się, to opadała w przyspieszonym tempie.
Przejechałam placami przez środek zatrzymując się dopiero na jego spodniach.
Obydwiema rękoma przyciągnęłam go za szlufki od spodni. Ponieważ do łóżka nie
było daleko, zsunęłam się ostrożnie z komody i z wciąż połączonymi ustami
pociągnęłam chłopaka za sobą. Harry opadł na pościel. Aby go nie uszkodzić
ostrożnie usiadłam na nim okrakiem. Na moment oderwałam się od jego ust
spoglądając ponownie w niezaspokojone miłości oczy. Wiedziałam, że chce więcej.
Teraz role się odwróciły i to ja obdarzałam pocałunkami jego ciało. Moje usta
krążyły w okolicach tatuażu, ponad jego lewą piersią, a ręce w okolicach
spodni. Harry nie miał na sobie paska co ułatwiło mi rozpięcie guzika i
zsunięcie ich w dół. Wyprostowałam się i rękoma sięgnęłam do moich pleców,
wciąż mając ciągły kontakt wzrokowy z chłopakiem. Kilka sekund później
siedziałam przed nim półnaga. Nie miałam skrępowania. Ufałam mu, wiedziałam, że
nie mam się czego wstydzić. Parę naście minut później leżeliśmy kompletnie
nadzy, oddając się ciągłym pieszczotom. Gdy Harry wreszcie we mnie wszedł fala
przyjemności zalała moje ciało. Próbowałam nie krzyczeć głośno ,zaważając na
fakt, iż nie jesteśmy sami w domu. Nachyliłam się nad nim opierając na dłoniach
po obu stornach jego głowy.
-Kocham cię –wydyszałam pozwalać naszym ustom ponownie się
spotkać.
Harry doszedł znacznie wcześniej niż ja, jednak nie musiał
na mnie długo czekać. Kiedy kilkanaście minut później chłopak opuścił moje
ciało, leżeliśmy jeszcze trochę w objęciach. Położyłam głowę na jego nagiej
piersi kreśląc palcami różne wzorki na spoconym torsie. Cisza w jakiej
trwaliśmy wcale nie była krępująca. Nic co robiliśmy razem nie było złe.
Doskonale mogłam usłyszeć bicie jego serca. Zapach jego skóry przypominał mi,
że znajdowałam się w odpowiednim miejscu.
-I pomyśleć, że jutro będziemy leżeć już we własnych
łóżkach…..-westchnęłam smutno. Nie chciałam wyjeżdżać jednak nie było już
odwrotu. Zaczęłam wspominać wszystkie przygody jakie nas tu spotkały. Pierwszy
spacer nad morze, moje urodziny, nasz pierwszy raz, wypad na plażę tylko we
dwoje, uciekanie przed burzą…
-Pamiętasz tamtą burzę? -Harry także myślał o tym. Czasami
miałam wrażenie, że jakaś siła pozwala nam kontaktować się ze sobą
telepatycznie.
-Tak, bałam się i to na serio- odpowiedziała wtulając się w
jego nagrzane ciało.
-Ja także –wyszeptał cicho- Ale nie o siebie, o ciebie.
Podniosłam głowę spoglądając w jego oczy.
-Niebezpieczeństwo zagrażało nam obojgu, a nie tylko mi,
Harry.
-Wolałbym, aby to mi się coś stało niż tobie- chłopak złożył
delikatny pocałunek na moim czole.
-Bez ciebie życie nie miałoby sensu.
Oparłam głowę na poduszce tuż obok jego samej. Leżeliśmy
jakiś czas w ciszy pogrążeni we własnych wspomnieniach. Doskonale zdawaliśmy sobie
sprawę, że zaraz po tej burzy stał się wypadek. Leżałam wsłuchując się w oddech
chłopaka. Wydawało mi się ze słyszę czyjś głos i chyba grę na gitarze.
-Słyszysz to? –zapytałam Harrego podnosząc głowę próbując
rozpoznać muzykę
-Założę się ,że to Ed gra na gitarze.
Wyczołgałam się z łóżka, okrywając ręcznikiem leżącym tuż
obok na podłodze, pozostawiając chłopaka w niezadowoleniu z faktu iż nie leżę
wciąż przy jego boku.. Podeszłam do okna rozglądając się po podwórku przepełnionym
prawie całkowicie w ciemnościach. W oddali dostrzegłam poświatę ognia.
-Chyba zrobili ognisko –stwierdziłam spoglądając na
Harrego., który teraz siedział oparty o miękkie poduszki i bawił się rogiem kołdry.
-Aż tak głośno byliśmy? –zaśmiał się odsłaniając swoje
śnieżnobiałe zęby.
-Oby nie- Nawet nie chciałam wyobrażać sobie sceny, kiedy to
w środku ich rozmowy ktoś z górnego piętra krzyczy jednoznaczne słowa
-Masz ochotę dołączyć do nich? –zapytał po krótkiej chwili
-Czemu nie? To ostatni dzień tutaj. Żyjmy póki jesteśmy
młodzi!!
Ogarnęliśmy pokój, wzięliśmy prysznic i już po dwudziestu
paru minutach gotowi ruszyliśmy przez wąską ścieżkę podążając za łuną światła.
Wieczór nie był chłodny, ale bez bluz się nie obyło. Po krótkiej wędrówce
wreszcie znaleźliśmy się wśród przyjaciół.
-Ooooo, fajnie, że postanowiliście dołączyć. Cokolwiek
byście tam nie robili postanowiliśmy pozwolić wam na trochę prywatności i
ulotniliśmy się z domu- Louis z wrednym uśmieszkiem mrugnął do Harrego.
Usiedliśmy na drewnianej ławce. Harry objął mnie ramieniem przyciągając blisko
siebie, jakby chciał ochronić mnie przed ciemnościami panującymi na dworze. Ogień
oświetlał wszystkim twarze, zostawiając ciepło na naszych policzkach. Ed
siedział naprzeciwko mnie z gitarą na kolanach. Właśnie przymierzał się do zagrania
kolejnej piosenki nastawiając struny gitary. Danielle z Liamem po mimo jego
niepełnosprawności otuliła go własnymi ramionami. Tuż przed wyjściem ze
szpitala zdjęto mu kołnierz dzięki czemu pocałunek w głowę swojej dziewczyny nie
sprawił mu większych problemów. Eleonor położyła się na kolanach Louisa, który
gładził ją delikatnie po włosach. Niall natomiast z wielkim zainteresowaniem wpatrywał
się jak Sheeran majstruje przy
instrumencie. Ed odchrząknął dając znać, że zaczyna. Muzyka popłynęła , a tuż
za nią chłopak zaczął śpiewać pierwsze słowa.
- Settle down with me….
Słowa natychmiast uzmysłowiły mi skąd znam ten utwór.
Poczułam jak do mej głowy napływają wspomnienia sprzed kilku miesięcy.
-Pamiętasz? – Harry wyszeptał tuż nad moim uchem
Podniosłam głowę spoglądając w jego oczy.
-Oczywiście!
-Nasza pierwsza randka
Pokiwałam głową wtulając się jeszcze bardziej w chłopaka.
Przeniosłam wzrok w stronę Eda, który śpiewał właśnie zwrotkę tej pięknej
piosenki. Przez głowę przeszedł mi obraz tamtego dnia. Słoneczniki, British
Hawai- restauracja do której zabrał mnie chłopak, taniec, niepewność uczuć,
tamten wyjątkowy moment w samochodzie, kiedy wydawało mi się, że Loczek pragnie
mnie pocałować. Westchnęłam głęboko. Muzyka cichła. Ed mrugnął znacząco w nasza
stronę. Podejrzewam, że Harry opowiedział mu nieco o symbolice jaką ma dla nas
jego utwór. Przy ognisku siedzieliśmy do późnej nocy. Rudzielec zagrał
wszystkie piosenki ze swojego albumu i parę nowych, które dopiero jak sam
powiedział jeszcze ulepsza. Niall przejął gitarę parę godzin później i wraz z
resztą chłopaków, choć niestety bez Malika śpiewali własne piosenki. Wśród nich
pojawił się również cover „Wonderwall” i „I’m Yours”. Na niebie pojawiała się
coraz więcej gwiazd. W oddali słychać było stłumiony przed drzewa szum morza.
Jakaś zagubiona mewa zaskrzeczała nam nad głowami znikając po chwili w gęstym
lesie. Na koniec spotkania zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, które zapewne
któreś z nas wstawi na Twittera prędzej czy później. Ed nie chciał zostawać na noc. Pojechał
zostawiając nas w przyrzeczeniu iż odwiedzi chłopaków niedługo. Pomimo różnych
i nie zawsze dobrych przygód jakie spotkały nas w Camber ten wyjazd bardzo nas
do siebie zbliżył.
Zmęczona po całym bogatym w przygody dniu zasnęłam
bezpiecznie w objęciach Harrego…
Podobał Wam się :)?
Niektórzy pytali mnie czy już kończę pisać ten blog. Nie, nie kończę go jeszcze :). Nie martwcie się o to :D !
Jeśli ktoś chciałby, abym informowała go w jakiś sposób o nowych rozdziałach (przez Twittera, gg lub inaczej jakoś) napiszcie mi w komentarzu lub własnie na Twitterze. Dziękuję za wciąż rosnącą liczbę obserwatorów. To motywuje do pisania.
Niektórzy pytali mnie czy już kończę pisać ten blog. Nie, nie kończę go jeszcze :). Nie martwcie się o to :D !
Jeśli ktoś chciałby, abym informowała go w jakiś sposób o nowych rozdziałach (przez Twittera, gg lub inaczej jakoś) napiszcie mi w komentarzu lub własnie na Twitterze. Dziękuję za wciąż rosnącą liczbę obserwatorów. To motywuje do pisania.
Jeżeli macie do mnie pytania możecie je zadać o tutaj -----> http://ask.fm/Mary102666 .
Jeśli ktoś nie widział, to w środku tygodnia dodałam krótką notkę, na odpowiedzi której zależy mi od Was bardzo, więc proszę, luknijcie poniżej :) . To chyba wszystko co chciałam Wam napisać. Dziękuję, że wciąż tu jesteście.
o mamo !
OdpowiedzUsuńten rozdział mnie powalił :)
jest cudowny ! :D
czekam na kolejny i zapraszam do mnie :)
Jejciu, wiesz jak uwielbiam Twojego bloga, jest śliczny ♥
OdpowiedzUsuńMasz talent, gigantyczny talent. Rozdział jak zawsze świetny :D
Nic dodać nic ująć.. :*
Marta ;)
Nareszcie rozdział ! jest cudowny ! < 3 czekam na kolejny xD jak byś mogła to informuj mnie na tt o nowym rozdziale : )) @Natalka1oo
OdpowiedzUsuńomomom<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
czekam:)xx
Super :) czekam na kolejny <3 i jak mozesz to informuj mnie na tt: real_ania_xoxo ;)
OdpowiedzUsuńGenialny, świetny, super, zajebisty, przepiękny (słów mi zaczyna brakować) rozdział. I fajnie że jest +18 :)
OdpowiedzUsuńZapraszam cię też do mnie, pojawił się nowy imagin z Liamem :) Jeśli możesz, informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu :
http://illtakeyoutoanotherworldimaginy.blogspot.com/
ten rozdział jest cuuudowny i ta scena +18 super czekam na następny rozdział *___*
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie już było najlepszym jakie miałam okazję czytać, a i myślałam, że nie może być lepiej... ale ty dodałaś Eda!! AAAAAAAAAAAA!!!!! Świetne, świetne, świetne!! - B
OdpowiedzUsuńPS Mam nadzieję, że odwiedziłaś mojego bloga:)
Świetny jest ! Nie mogę doczekać się kolejnego :))x
OdpowiedzUsuńzacne ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do imaginów o 1D swojego autorstwa:
http://live-while-were-young-people.blogspot.com/
JEZUU TEN BLOG JRST NIESAMOWITY .
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE KOBIETO XD HAH : 3 BOSKO PISZESZ I PISZ WIĘCEJ I CZĘŚCIEJ ;-** < 3O
świetny :)
OdpowiedzUsuńSUPER! <3
OdpowiedzUsuń