piątek, 12 października 2012

Rozdział XIX

+18

Godziny do powrotu chłopaków mijały w błyskawicznym tempie. Prawdopodobnie wynikało to z wielkiej tęsknoty za nimi. Ledwo się obejrzałam, a już siedziałam wtulona w te silne ramiona w samochodzie Louisa. Harry sprawną dłonią gładził delikatnie moje włosy, całując co chwile to inne partie mojej głowy. W tle z głośników leciała spokojna muzyka. Danielle siedząca tuż obok mnie nachylała się do przodu słuchając z zainteresowaniem jak Liam opowiada jakie to nudne są szpitale. Ukradkiem spostrzegłam, że ręka chłopaka pieściła dłoń Danielle. Louis pochłonięty myślami wpatrzony był w drogę przed sobą. Podniosłam głowę spoglądając w oczy Harrego. Chłopak natychmiast nachylił się obdarzając mnie najpogodniejszym ze swoich uśmiechów. Wolno przejechałam palcami po jego lekko zarośniętym już policzku, dotykając wgłębień powstałych na skutek uśmiechu. Każda chwila, każdy dotyk sprawiał, że życie stawało się piękniejsze. Z ruchu warg wyczytałam jak Hazza mówi kocham cię. Zachichotałam i w odpowiedzi pocałowałam jego czerwone, miękkie usta.
-Dojechaliśmy!- radośnie poinformował nas Louis patrząc w lusterko na środku przedniej szyby. Zarumieniłam się nieprzyzwyczajona do okazywania uczuć w miejscu publicznym. Louis wysiadł z samochodu i otworzył drzwi od strony Stylesa.
-Pomogę ci- wyciągnął do Loczka swoją dłoń. Harry przez moment się zawahał zastanawiając się zapewne, czy nie udowodnić przyjacielowi, iż sam jest w stanie to zrobić. Jednak po chwili złączył dłoń z Louisem i lekko stękając z wysiłku wysunął się z samochodu. Zaraz po nim ja sama wygramoliłam się z auta.
-Heeej! – przywitał się Nialler idąc szybkim krokiem po żwirze w naszą stronę.
Uśmiechnęłam się do niego. Przez ostatnie kilka dni bardzo polepszyły się moje relacje koleżeńskie z nim. Cieszyło mnie to bardzo. Czułam się dzięki temu pewna iż oprócz Harrego mam także w przyjaciela w Niallerze.
-Cześć, jak leci? –zagadał Harry opierając się o mnie lekko.
-W porządku, a ty? Jak się masz?- blondyn wskazał głową na złamaną rękę Stylesa.
-Coraz lepiej- Loczek dumnie podniósł głowę pokazując, że daje rade przejść parę kroków bez pomocy innych. Niall przytulił go mocno klepiąc parę razy po plecach, po czym zwrócił swoją uwagę na Danielle, która najwyraźniej nie była wstanie sama poradzić sobie z Liamem. Louis natychmiast  pośpieszył jej z pomocą. Otaczając ramieniem przyjaciela skierował się wolnym tempem w stronę domku. Ponownie objęłam w pasie Harrego, który jak to miał już w zwyczaju uparcie chciał udowodnić, że potrafi normalnie chodzić. Ruszyliśmy za nimi.
-Eleanor upiekła tort- poinformował Niall idąc tuż za nami z wielką torbą, którą Hazza potrzebował będąc w szpitalu. Zważając na fakt, że prawie cały czas chodził w piżamie lub szpitalnym stroju trudno się było nie dziwić patrząc na rozmiary pakunku. Szliśmy ponad pięć minut z daleka wyglądając zapewne jak parada połamańców. Na tarasie przed wejściem w długiej alabastrowej sukience stała Eleonor. Zauważywszy nas pomachała energicznie w naszą stronę po czym przybiegła witając się z niewidzianymi od dawna Liamem i Harrym.
-Tak dobrze was widzieć – powiedziała parę sekund później. Dziewczyna ruszyła przodem kierując naszym karawanem.- Mam dla was małą niespodziankę.
Zastanawiałam się czy mówi o torcie, jednak nie zdążyłam nawet znacząco spojrzeć na Niella, który zapewne by się wygadał, kiedy w drzwiach naszego domku stanął mężczyzna w pomarańczowej bluzie. Dosłownie kilka sekund zajęło mi zrozumienie kim on jest.
-O rany! – zaśmiał się Harry wciąż podtrzymywany przeze mnie- Co ty tu robisz!? -zapytał stajać kilka kroków od  chłopaka.
-Louis dzwonił do mnie wczoraj w pewnej sprawie i akurat złożyło się tak, że byłem dosyć blisko Camber. – Zaróżowione policzki chłopaka dodawały mu jeszcze większego uroku jaki miał w sobie. Przyglądałam mu się z zainteresowaniem, wciąż nie mogąc uwierzyć kogo los sprowadził do Camber. A właściwie Louis. Przyjaciel Hazzy skierował teraz twarz w moją stronę uśmiechając się przyjaźnie.
-Harry, to twoja dama, prawda?- zapytał Stylesa. Nie czekając na odpowiedź  wyciągnął do mnie swoją dłoń – Jestem Ed. Stałam jak sparaliżowana, dosłownie jak wtedy gdy po raz pierwszy poznałam całe One Direction.
-Liliana- odwzajemniłam uścisk –Ciebie również miło poznać.
Ed znacznie lepiej wyglądał w rzeczywistości niż na zdjęciach w internecie. Na ogół rozczochrane rude włosy teraz starannie ułożone były na jego głowie, niebieskie oczy prawie tak błękitne jak Niella przyglądały nam się z zaciekawienie.
-Wchodźcie do domu! Jeszcze będzie dużo czasu na pogawędki- stojąca kilka metrów za mną Eleonor uświadomiła mi, że reszta wciąż nie weszła do środka. Gdy wreszcie wszyscy zajęliśmy wygodne miejsca w salonie Eelanor wniosła tort, a tuż za nią dreptał Louis niosąc tacę z kielichami. Ostrożnie postawił ją na stole. Zadowolony że niczego nie zbił usiadł obok swojej dziewczyny.
-Trzeba oblać powrót do zdrowia! Szatyn podniósł w górę szampana. Rozdał każdemu po kielichu pełnym żółtawego musującego płynu. Jako pierwszy toast wniósł Niall.
-Za powrót do zdrowia!
-Za naszych przyjaciół – dołączył  Ed
Powoli wlałam do gardła zawartość kielicha. Szampan to jedno z nielicznych trunków, za którymi przepadam. Gdy wszyscy postawili opróżnione kielichy na stół Eleonor  usadowiła się na dywanie podnosząc długi czarny nóż, który wbiła w środek tortu starannie wydzielając porcję dla każdego.
-Pierwsza porcja dla naszego poszkodowanego numer jedne- podała siedzącemu obok na kanapie Liamowi. –Porcja numer dwa – mówiła wciąż rozdając pełne talerzyki.
-Dzięki- Harry położył talerz na swoich kolanach, aby sprawną ręką móc operować łyżką. Leniwie przejechał łyżką po górnej powierzchni ciasta nabierając na nią bitą śmietanę z wiórkami kokosowymi. Jednak zamiast wsadzić ją do swoich ust, skierował łyżeczkę do moich. Słodki smak śmietany rozpłynął się po wnętrzu mojej buzi.
-Dobry? –zapytał wyszczerzając swoje białe zęby
Zlizałam delikatnie słodką masę z warg przytakując w odpowiedzi głową. Harry nabrał kolejną porcję na sztuciec i zwinnym ruchem umieścił ją w swych ustach automatycznie się przy tym uśmiechając. Gdy w końcu i ja dostałam swój talerzyk co chwile karmiłam nim Hazzę. Chłopak za każdym razem obdarzał mnie swoim cudownym uśmiechem. Loczek skończył jeść pierwszy pozostawiając mnie daleko w tyle. Ed zaczął opowiadać co działo się, kiedy chłopaki byli w trasie. Ja jednak nie mogłam się na tym skupić bo Harry co chwilę szeptał mi do ucha rzeczy, które niekoniecznie chciałam, aby ujrzały światło dzienne. Każde jego słowo i oddech przy moim uchu sprawiały, że pragnęłam go tak samo bardzo jak dzień poprzedni w szpitalu. Nie chciałam przegapić takiej okazji i nie czekając zbyt długo szepnęłam mu do ucha, iż idę na górę się odświeżyć. Jednak obydwoje wiedzieliśmy co tak naprawdę ma to znaczyć. Niezauważalnie wymknęłam się z salonu w momencie, gdy  reszta pochłonięta była opowieściami rudzielca.  Nie zdążyłam nawet zamknął za sobą drzwi od naszej sypialni, gdy nagle ktoś gwałtownie popchnął mnie na ścianę. Z początku przestraszyłam się nieco, jednak widząc nad sobą bezczelnie uwodzicielskie zielone oczy natychmiast się rozluźniłam, a rządza przeszyła moje ciało. Harry jakby zapomniał, że jeszcze parę godzin temu kulał, teraz jedną ręką otoczył mój policzek przyciągając nasze usta do siebie. Swoją klatkę piersiową oparł o moją, która zachłannie łapała kolejne oddechy. Zimna ściana za mną drapała moje plecy. Byłam na tyle mocno uwięziona między nią, a chłopakiem, że spokojnie mogłam opleść jego biodra nogami. Hazza podłożył swoją dłoń pod moją pupę bezpiecznie zamykając mnie w objęciach.
-Komoda- wysapałam między jednym pocałunkiem, a drugim. To jedno słowo wystarczyło, aby Loczek zrozumiał co mam na myśli. Już po chwili siedziałam na niej stabilnie nie obciążając tym samym chłopaka. Harry oderwał się od moich ust  żarliwie całując mój obojczyk i szyje. Odchyliłam głowę do tyłu pozwalając jego ustom wędrować wszędzie gdzie tylko chciały. Zanurzyłam dłonie w puszystych lokach Stylesa  rozczochrując je w każdą możliwą stronę. Gips na jego ręce utrudniał nam sprawność, jednak nie przeszkadzał na tyle, aby zrezygnować z takiej przyjemności. Dłoń chłopaka wędrowała po moich plecach wywołując na mojej skórze gęsią skórkę. Hazza próbował zdjąć moją bluzkę, jednak jedną ręką nie mógł tego uczynić. Oderwaliśmy się od siebie. Patrząc w pragnące mnie oczy Stylesa zwinnym ruchem ściągnęłam bluzkę zostając w biustonoszu. Jego oczy powędrowały po moich piersiach dając mi znać, że podoba mu się to co zrobiłam. Chwile później pomagałam mu przy jego bluzce. Jego muskularna klatka piersiowa to unosiła się, to opadała w przyspieszonym tempie. Przejechałam placami przez środek zatrzymując się dopiero na jego spodniach. Obydwiema rękoma przyciągnęłam go za szlufki od spodni. Ponieważ do łóżka nie było daleko, zsunęłam się ostrożnie z komody i z wciąż połączonymi ustami pociągnęłam chłopaka za sobą. Harry opadł na pościel. Aby go nie uszkodzić ostrożnie usiadłam na nim okrakiem. Na moment oderwałam się od jego ust spoglądając ponownie w niezaspokojone miłości oczy. Wiedziałam, że chce więcej. Teraz role się odwróciły i to ja obdarzałam pocałunkami jego ciało. Moje usta krążyły w okolicach tatuażu, ponad jego lewą piersią, a ręce w okolicach spodni. Harry nie miał na sobie paska co ułatwiło mi rozpięcie guzika i zsunięcie ich w dół. Wyprostowałam się i rękoma sięgnęłam do moich pleców, wciąż mając ciągły kontakt wzrokowy z chłopakiem. Kilka sekund później siedziałam przed nim półnaga. Nie miałam skrępowania. Ufałam mu, wiedziałam, że nie mam się czego wstydzić. Parę naście minut później leżeliśmy kompletnie nadzy, oddając się ciągłym pieszczotom. Gdy Harry wreszcie we mnie wszedł fala przyjemności zalała moje ciało. Próbowałam nie krzyczeć głośno ,zaważając na fakt, iż nie jesteśmy sami w domu. Nachyliłam się nad nim opierając na dłoniach po obu stornach jego głowy.
-Kocham cię –wydyszałam pozwalać naszym ustom ponownie się spotkać.
Harry doszedł znacznie wcześniej niż ja, jednak nie musiał na mnie długo czekać. Kiedy kilkanaście minut później chłopak opuścił moje ciało, leżeliśmy jeszcze trochę w objęciach. Położyłam głowę na jego nagiej piersi kreśląc palcami różne wzorki na spoconym torsie. Cisza w jakiej trwaliśmy wcale nie była krępująca. Nic co robiliśmy razem nie było złe. Doskonale mogłam usłyszeć bicie jego serca. Zapach jego skóry przypominał mi, że znajdowałam się w odpowiednim miejscu.
-I pomyśleć, że jutro będziemy leżeć już we własnych łóżkach…..-westchnęłam smutno. Nie chciałam wyjeżdżać jednak nie było już odwrotu. Zaczęłam wspominać wszystkie przygody jakie nas tu spotkały. Pierwszy spacer nad morze, moje urodziny, nasz pierwszy raz, wypad na plażę tylko we dwoje, uciekanie przed burzą…
-Pamiętasz tamtą burzę? -Harry także myślał o tym. Czasami miałam wrażenie, że jakaś siła pozwala nam kontaktować się ze sobą telepatycznie.
-Tak, bałam się i to na serio- odpowiedziała wtulając się w jego nagrzane ciało.
-Ja także –wyszeptał cicho- Ale nie o siebie, o ciebie.
Podniosłam głowę spoglądając w jego oczy.
-Niebezpieczeństwo zagrażało nam obojgu, a nie tylko mi, Harry.
-Wolałbym, aby to mi się coś stało niż tobie- chłopak złożył delikatny pocałunek na moim czole.
-Bez ciebie życie nie miałoby sensu.
Oparłam głowę na poduszce tuż obok jego samej. Leżeliśmy jakiś czas w ciszy pogrążeni we własnych wspomnieniach. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że zaraz po tej burzy stał się wypadek. Leżałam wsłuchując się w oddech chłopaka. Wydawało mi się ze słyszę czyjś głos i chyba grę na gitarze.
-Słyszysz to? –zapytałam Harrego podnosząc głowę próbując rozpoznać muzykę
-Założę się ,że to Ed gra na gitarze.
Wyczołgałam się z łóżka, okrywając ręcznikiem leżącym tuż obok na podłodze, pozostawiając chłopaka w niezadowoleniu z faktu iż nie leżę wciąż przy jego boku.. Podeszłam do okna rozglądając się po podwórku przepełnionym prawie całkowicie w ciemnościach. W oddali dostrzegłam poświatę ognia.
-Chyba zrobili ognisko –stwierdziłam spoglądając na Harrego., który teraz siedział oparty o miękkie poduszki i bawił się rogiem kołdry.
-Aż tak głośno byliśmy? –zaśmiał się odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.
-Oby nie- Nawet nie chciałam wyobrażać sobie sceny, kiedy to w środku ich rozmowy ktoś z górnego piętra krzyczy jednoznaczne słowa
-Masz ochotę dołączyć do nich? –zapytał po krótkiej chwili
-Czemu nie? To ostatni dzień tutaj. Żyjmy póki jesteśmy młodzi!!


Ogarnęliśmy pokój, wzięliśmy prysznic i już po dwudziestu paru minutach gotowi ruszyliśmy przez wąską ścieżkę podążając za łuną światła. Wieczór nie był chłodny, ale bez bluz się nie obyło. Po krótkiej wędrówce wreszcie znaleźliśmy się wśród przyjaciół.
-Ooooo, fajnie, że postanowiliście dołączyć. Cokolwiek byście tam nie robili postanowiliśmy pozwolić wam na trochę prywatności i ulotniliśmy się z domu- Louis z wrednym uśmieszkiem mrugnął do Harrego. Usiedliśmy na drewnianej ławce. Harry objął mnie ramieniem przyciągając blisko siebie, jakby chciał ochronić mnie przed ciemnościami panującymi na dworze. Ogień oświetlał wszystkim twarze, zostawiając ciepło na naszych policzkach. Ed siedział naprzeciwko mnie z gitarą na kolanach. Właśnie przymierzał się do zagrania kolejnej piosenki nastawiając struny gitary. Danielle z Liamem po mimo jego niepełnosprawności otuliła go własnymi ramionami. Tuż przed wyjściem ze szpitala zdjęto mu kołnierz dzięki czemu pocałunek w głowę swojej dziewczyny nie sprawił mu większych problemów. Eleonor położyła się na kolanach Louisa, który gładził ją delikatnie po włosach. Niall natomiast z wielkim zainteresowaniem wpatrywał się jak Sheeran  majstruje przy instrumencie. Ed odchrząknął dając znać, że zaczyna. Muzyka popłynęła , a tuż za nią chłopak zaczął śpiewać pierwsze słowa.
- Settle down with me….
Słowa natychmiast uzmysłowiły mi skąd znam ten utwór. Poczułam jak do mej głowy napływają wspomnienia sprzed kilku miesięcy.
-Pamiętasz? – Harry wyszeptał tuż nad moim uchem
Podniosłam głowę spoglądając w jego oczy.
-Oczywiście!
-Nasza pierwsza randka
Pokiwałam głową wtulając się jeszcze bardziej w chłopaka. Przeniosłam wzrok w stronę Eda, który śpiewał właśnie zwrotkę tej pięknej piosenki. Przez głowę przeszedł mi obraz tamtego dnia. Słoneczniki, British Hawai- restauracja do której zabrał mnie chłopak, taniec, niepewność uczuć, tamten wyjątkowy moment w samochodzie, kiedy wydawało mi się, że Loczek pragnie mnie pocałować. Westchnęłam głęboko. Muzyka cichła. Ed mrugnął znacząco w nasza stronę. Podejrzewam, że Harry opowiedział mu nieco o symbolice jaką ma dla nas jego utwór. Przy ognisku siedzieliśmy do późnej nocy. Rudzielec zagrał wszystkie piosenki ze swojego albumu i parę nowych, które dopiero jak sam powiedział jeszcze ulepsza. Niall przejął gitarę parę godzin później i wraz z resztą chłopaków, choć niestety bez Malika śpiewali własne piosenki. Wśród nich pojawił się również cover „Wonderwall” i „I’m Yours”. Na niebie pojawiała się coraz więcej gwiazd. W oddali słychać było stłumiony przed drzewa szum morza. Jakaś zagubiona mewa zaskrzeczała nam nad głowami znikając po chwili w gęstym lesie. Na koniec spotkania zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, które zapewne któreś z nas wstawi na Twittera prędzej czy później.  Ed nie chciał zostawać na noc. Pojechał zostawiając nas w przyrzeczeniu iż odwiedzi chłopaków niedługo. Pomimo różnych i nie zawsze dobrych przygód jakie spotkały nas w Camber ten wyjazd bardzo nas do siebie zbliżył.
 Zmęczona po całym bogatym w przygody dniu zasnęłam bezpiecznie w objęciach Harrego… 


Podobał Wam się :)?
Niektórzy pytali mnie czy już kończę pisać ten blog. Nie, nie kończę go jeszcze :). Nie martwcie się o to :D !
Jeśli ktoś chciałby, abym informowała go w jakiś sposób o nowych rozdziałach (przez Twittera, gg lub inaczej jakoś) napiszcie mi w komentarzu lub własnie na Twitterze. Dziękuję za wciąż rosnącą liczbę obserwatorów. To motywuje do pisania. 
Jeżeli macie do mnie pytania możecie je zadać o tutaj -----> http://ask.fm/Mary102666 .  
Jeśli ktoś nie widział, to w środku tygodnia dodałam krótką notkę, na odpowiedzi której zależy mi od Was bardzo, więc proszę, luknijcie poniżej :) . To chyba wszystko co chciałam Wam napisać. Dziękuję, że wciąż  tu jesteście.

13 komentarzy:

  1. o mamo !
    ten rozdział mnie powalił :)
    jest cudowny ! :D
    czekam na kolejny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, wiesz jak uwielbiam Twojego bloga, jest śliczny ♥
    Masz talent, gigantyczny talent. Rozdział jak zawsze świetny :D
    Nic dodać nic ująć.. :*
    Marta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie rozdział ! jest cudowny ! < 3 czekam na kolejny xD jak byś mogła to informuj mnie na tt o nowym rozdziale : )) @Natalka1oo

    OdpowiedzUsuń
  4. omomom<3
    Świetny rozdział :D
    czekam:)xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :) czekam na kolejny <3 i jak mozesz to informuj mnie na tt: real_ania_xoxo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny, świetny, super, zajebisty, przepiękny (słów mi zaczyna brakować) rozdział. I fajnie że jest +18 :)

    Zapraszam cię też do mnie, pojawił się nowy imagin z Liamem :) Jeśli możesz, informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu :
    http://illtakeyoutoanotherworldimaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ten rozdział jest cuuudowny i ta scena +18 super czekam na następny rozdział *___*

    OdpowiedzUsuń
  8. To opowiadanie już było najlepszym jakie miałam okazję czytać, a i myślałam, że nie może być lepiej... ale ty dodałaś Eda!! AAAAAAAAAAAA!!!!! Świetne, świetne, świetne!! - B
    PS Mam nadzieję, że odwiedziłaś mojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny jest ! Nie mogę doczekać się kolejnego :))x

    OdpowiedzUsuń
  10. zacne ^^
    zapraszam do imaginów o 1D swojego autorstwa:
    http://live-while-were-young-people.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. JEZUU TEN BLOG JRST NIESAMOWITY .
    KOCHAM CIE KOBIETO XD HAH : 3 BOSKO PISZESZ I PISZ WIĘCEJ I CZĘŚCIEJ ;-** < 3O

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)