środa, 17 października 2012

Rozdział XX

-Ed Sheeran tez tam był ?! - zdumiona Charlotte wybałuszyła na mnie swoje piwne oczy.
Przytaknęłam jej, zapewniając, że mówię śmiertelnie poważnie. Od powrotu z Camber minęło zaledwie kilka dni, a my dopiero teraz mogłyśmy spokojnie wybrać się na shake'a do pobliskiego centrum handlowego w Londynie.
-A jak Harry się teraz czuje? - zapytała głośno siorbiąc resztki malinowego napoju. Skrzywiłam się na sam odgłos.
-Chodzi już znacznie lepiej, ale i tak staram się go pilnować.
-Szkoda, że nie mieszka sam przynajmniej mogłabyś mieć go na oku dwadzieścia cztery godziny na dobre - Charlotte mocno podkreśliła ostatnie słowa pozwalając mi samej zrozumieć co ma na myśli.
-Wariatka- pokazałam jej język - A jak tobie mijał ten czas jak nas nie było?
Na twarzy dziewczyny zagościł szeroki uśmiech. Wiedziałam, że coś się święci.
-Poznałam pewnego chłopaka.- Char wzruszyła ramionami udając, że to nic  wielkiego.
-Chcesz mi coś powiedzieć? - nachyliłam się nad stołem próbując zmusić ją do dalszych zwierzeń
Dziewczyna bawiła się słomką od napoju co chwile to spoglądając to na mnie to na stół.
-Nooo, w sumie to wiesz.... Nie widziałam go w realu. Pisaliśmy ze sobą przez internet, później przez komórkę...
-Związek przez internet?!- oburzyłam się - A jak twój książę okaże się grubym owłosionym pięćdziesięciolatkiem? -Nie byłam szczęśliwa z bezmyślności mojej przyjaciółki. Zaczęłam się również zastanawiać, czy to może raczej nie złość zważając na fakt, że planowałam zapoznać ją z Niallerem. 
-Lil wyluzuj. Na razie nie mamy zamiaru spotykać się w rzeczywistości -dziewczyna położyła swoja długą szczupłą dłoń na mojej - A jak na to przyjdzie czas, obiecuje ci, że dowiesz się jako pierwsza. Okej?
Odetchnęłam z ulgą. Nigdy w życiu nie chciałabym, aby coś złego jej się stało.Przeniosłam wzrok na tłum ludzi mijających się w galerii, zajętych własnymi sprawami.W pewnym momencie moja uwagę przykuły dwie dziewczyny idące w naszą stronę. Śmiały się, wyraźnie o czymś plotkowały.
-Charlotte, chciałabyś poznać Danielle i Eleanor? -zapytałam dziewczynę wciąż wpatrzona w zbliżające się do kasy kobiety. Char energicznie zaczęła rozglądać się na boki wychwytując to na co tak patrzyłam.
-Jasne, że tak. One tu są?!-zapytała podekscytowana. Jej blond włosy opadły na twarz zakrywając wielkie jak orzechy oczy. Danielle zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu wolnego stolika w zatłoczonym pomieszczeniu, kiedy jej wzrok padł na mnie. Dziewczyna uśmiechnęłam się ciepło. Pomachałam jej ręką wskazując, aby dołączyły się do nas. Zgarnęłam torbę, robiąc tym samym dla nich miejsce.
-Hej Lil!- Danielle przywitała się ze mną całusem w policzek- Miło cię widzieć.- Zaraz po niej powitałam Eleanor, która ku mej uciesze przekonała się do mnie i teraz stała się otwartą, przyjazną dziewczyną.
-To jest Charlotte, moja przyjaciółka. Char poznaj Danielle i Eleanor- gestykulowałam dłońmi przedstawiając je sobie. Widziałam, że Charlotte, aż cała chodzi z radości jaką sprawiło jej spotkanie Dani i Ell. Nasz dosyć wąski stolik zapełniony był teraz czterema tacami pełnymi fastfoodów. Z początku panowała niezręczna atmosfera, jednak po jakimś czasie śmiałyśmy się z byle czego.

                      ***PERSPEKTYWA HARREGO***

Ostatni łyk zimnej coli i już byłem gotowy do wyjścia. Idąc przez zagracony korytarz w stronę drzwi frontowych naszego - to znaczy mojego i Louisa mieszkania uzmysłowiłem sobie, że nie zabrałem komórki.
-Shit!!- z niezadowoleniem tupnąłem nogą. Odwróciłem się w stronę salonu natrafiając tam na mojego współlokatora.
-Harry, uspokój się. Przecież Lili ci nie ucieknie!- Louis nabijał się ze mnie widząc moje poszukiwania - Czego właściwie szukasz?- zainteresował się prostując na kanapie
-Komórki. Widziałeś ją gdzieś może??- podniosłem po kolei poduszki. Louis zaczął się ze mnie głośno śmiać.-No co?!!- zdenerwowałem się, że ta oferma nawet nie ruszy dupska, aby mi pomóc.
-Leży przy telewizorze- gestem głowy wskazał kierunek, w którym powinienem pójść. Moja zguba faktycznie leżała obok odbiornika. Podniosłem ją umieszczając w lewej kieszeni i z powrotem ruszyłem w stronę drzwi, krzycząc za siebie iż wrócę późno. Do domu Lili miałem dosyć spory kawałek, jednak zamiast taksówki wybrałem transport miejski. Powinienem oszczędzać siły zważając na fakt, że jakiś czas temu miałem wypadek, jednak byłem zbyt upartym człowiekiem, aby martwić się o takie rzeczy. Czekając na autobus założyłem okulary przeciwsłoneczne z nadzieją iż uniknę spotkania z fanami. Nie to , że ich nie lubiłem, wręcz przeciwnie, kochałem ich, jednak dzisiaj nie miałem ochoty odpowiadać na różne niezręczne pytania. W tej chwili chciałem być zwykłym nastolatkiem spędzającym wolny czas jak tylko mu się podoba. Podróż minęła szybko i ledwo się obejrzałem już stałem przed furtką jej domu. Nacisnąłem srebrny dzwonek. Czekając na odpowiedź bawiłem się troczkami od bluzy, którą miałem dzisiaj na sobie.
-Halo?- przez domofon odezwał się żeński głos
-Dzień dobry pani Pettyfer.
-Ach!! Harry! Liliany nie ma w domu
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Myślałem, że Lil siedzi dzisiaj w domu. Zrezygnowany odpowiedziałem;
-Emmm... to może przyjdę później.
Kobieta bez chwili wahania odpowiedziała ożywionym głosem.
-Nie!! Wchodź, zaczekasz na nią w środku. Powinna niedługo być z powrotem. 
Furtka wydała charakterystyczny odgłos oznajmujący iż blokada jest zwolniona. Popchnąłem zimne pręty furtki zamykając ją z głośnym brzdękiem za sobą. Mama mojej dziewczyny rozpronieniona stała już w otwartych na szeroko drzwiach.
-Wchodź
Minąłem ją zatrzymując się, aby zdjąć buty. Nie bardzo wiedziałem czy mam tak po prostu iśc do pokoju Lil, czy może raczej zaczekać na pozwolenie jej mamy. Zdecydowałem ze lepsza jest druga z opcji.
-Widzę,że już z tobą lepiej- z troską w swoich niebieskich jak Liliany oczach spojrzała na moją zagipsowaną rękę- Kiedy zdejmują ci gips?
Jak typowy mężczyzna, nie miałem pamięci do dat, ani nawet do informacji o przyszłych ważnych wydarzeniach.
-Za około trzy tygodnie.-podrapałem się sprawną ręką po głowie niepewny czy dobrze mówię.
-Rozumiem. Dobrze, nie będę cię zanudzać. Możesz iść do jej pokoju. Zaraz do niej zadzwonię, aby pospieszyła się z powrotem.
Przytaknąłem głową i pamiętając drogę ruszyłem w stronę schodów. Gdy wreszcie znalazłem się w jego wnętrz od razu poczułem charakterystyczny zapach perfum Lili, które tak bardzo lubiłem. Zaczerpnąłem głęboko powietrza do płuc próbując jak najdłużej odczuwać go póki moje komórki węchowe nie przyzwyczają się do jej zapachu. Nie wiedziałem co powinienem robić, dlatego podszedłem do dużej tablicy korkowej, na której wisiała masa zdjęć z różnych okazji. Wśród nich odnalazłem też to z ogniska w Camber. Uśmiech natychmiast zagościł na mojej twarzy.

*****

Eleanor własnie opowiadała o Louisie, który jak się dowiedziałam kupił drużynę footballową w Doncaster i teraz sponsoruje ją. Miałam już zadać pytanie, kiedy poczułam wibrujący telefon w mojej kieszeni. Nie patrząc na wyświetlacz sprawdzając kto dzwoni przyłożyłam aparat do ucha.
-Halo?-
-Skarbie, Harry czekan na ciebie- zdziwiłam się, że moja mama informuje mnie o takich rzeczach.
-Jak to? Gdzie? - Hazza był z moja mamą?, pomyślałam
-U nas w domu. Przyjechał parę minut temu.
Popatrzyłam po dziewczynach przysłuchujących się z zainteresowaniem moim słowom.
-Dobra, zaraz wracam.
Rozłaczyłam się.
-Przepraszam muszę się zbierać. Harry jest u mnie- dziewczyny wydały z siebie głośne "uuuu". Zaczęłam pakować do torby swoje rzeczy, jakie leżały na stoliku.
-Ja też będę się zbierać-oznajmiła Charlotte.
Pożegnałyśmy się z Danielle i Eleanor i razem wyszłyśmy z centrum. 
-Nie chciałaś z nimi zostać?-zapytałam jakiś czas potem.
-To by było niezręczne... Wiesz... O czym miałabym z nimi rozmawiać? Jeszcze by pomyślały, że jestem szaloną fanką ich chłopaków...
Parsknęłam śmiechem.
Rozdzieliłyśmy się kilka przystanków przez moim domem. Wchodząc przez drzwi domu od razu spostrzegałam tak dobrze już mi znane stare białe tenisówki.
-Jestem!!- oznajmiłam odkładając kluczyki na półki w przedpokoju. Chwilę później pędziłam już po schodach nie mogąc doczekać się, aby wreszcie zobaczyć Harrego.
 Otworzyłam drzwi. Od razu zauważyłam go przy moim łóżku. Uśmiechał się do mnie. Jego słodkie dołeczki pojawiły się na twarzy.
-Witaj skarbie- podeszłam bliżej obejmując jego twarz w dłonie. Nasze usta połączyły się w krótkim pocałunku. Hazza objął mnie w tali przyciągając mocniej do siebie.
-Gdzie ty mi tu uciekasz?- zapytał z minął obrażonego pięcioletniego chłopca.
-Przepraszam. Musiałam spotkać się z Charlotte. Wiesz, że poznała przy okazji Danielle i Eleanor? -tłumaczyłam się bawiąc jego gęstymi lokami. 
Chłopak szeroko się do mnie uśmiechnął.
-O to powinienem być zadowolony, że zrezygnowałaś z babskich pogaduszek dla mnie.
Zaśmiałam się pokazując mu język. Loczek nachylił się delikatnie przygryzając płatek mojego ucha.
-Co robimy?- zapytałam lekko odsuwajać go od siebie
-A czy my musimy coś robić?Po prostu pobądźmy i nie róbmy nic- Harry sprawną ręką pociągnął mnie na łóżko. Leżeliśmy na dosyć wąskim jak na dwie osoby materacu obejmując się ramieniem.
-Jak tu dotarłeś?
Chłopak masował moje ramię.
-Autobusem
-Ej, nie za szybko tak samemu?
-Jestem prawie dorosły
-Dorosły nie oznacza odpowiedzialny-zmarszczyłam nos drażniąc się z nim.
Położyłam rękę na jego brzuchu, on natychmiast przykrył ją swoją wielką dłonią. Bacznie obserwowała jak delikatnie porusza kciukiem pieszcząc moją, taką malutką przy jego. Rany i zadrapania powoli  już znikały pozostawiając jedynie niewielkie ślady na jego skórze.
-Twoja mama jest bardzo uprzejma.
-Lubi cię, mówiłam już ci to.
-Dobrze wiedzieć.
Loczek obrócił się ostrożnie na niesprawnej ręce, tak, aby leżeć twarzą w twarz ze mną. Zaledwie kilka centymetrów dzieliło nas od siebie. Czułam jego oddech. Zielone oczy wciąż wpatrywały się w moje. Podniosłam dłoń, palcem zataczając koła na jego ustach. Harry przymknął oczy. Lubiłam dotykać jego twarzy. Palcami wodziłam wzdłuż kości policzkowej, aż do włosów. Część z nich odgarnęłam, za wiecznie chowane przez niego ucho.
-Poleżmy tak jeszcze jakaś wieczność...- wymruczał niskim głosem.
- Z miłą chęcią
Loczek sięgnął do kieszeni po telefon. Zastanawiałam się co zamierza z  nim zrobić. Obrócił go ekranem w przeciwną do nas stronę.
-Co robisz?-zapytałam
-Przysuń się do mnie jeszcze bliżej, proszę- zrobiłam to co chciał
Jego komórka wydała charakterystyczny jak podczas robienia zdjęc sygnał. Chłopak obrócił telefon, aby zobaczyć zdjęcie, które własnie nam zrobił. Jedną ręką szybko wpisał coś na klawiaturze po czym podał mi go. Nasze wspólne zdjecie z podpisem
"tak jesteśmy razem!"   wstawił kilkanaście sekund temu na Twittera.
-W sumie chyba jeszcze oficjalnie nie potwierdziliśmy tego, no nie?-zapytał z zadziornym uśmieszkiem wtulając swój nos w okolice mojej szyi, całując ją na koniec.- Niech świat się dowie od nas -wyszeptał
Byłam szczęśliwa, że to już tak oficjalnie. Wcześniej zostaliśmy jedynie przyłapani na pocałunkach.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Usiadłam na łóżku szybkim ruchem przeczesując włosy.
-Proszę!!
Do pokoju weszła mama niosąc tace z dwoma szklankami soku pomarańczowego.
-Nie chciałam wam przeszkadzać, ale pomyślałam, ze może jesteście spragnieni. 
Popatrzyłam na Harrego, który dusił w sobie śmiech.
-Oooo tak, Harry na pewno jest spragniony- tylko czego innego, dodałam w myślach. Mama nie zrozumiała sarkazmu. Zbierając się do wyjścia oznajmiła jeszcze;
-Harry, tak sobie pomyślałam.... może w ciągu najbliższych kilku dni wpadniesz do nas ze swoja mamą na kolację?
Zerknęłam na chłopaka. Styles był lekko zdziwiony jednak po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Bardzo miło słyszeć taka propozycje. Przekaże ją mamie.
Mama rozpromieniła się i z ożywieniem pokiwała głową.
-Wspaniale! W takim razie nie mogę się już doczekać-powiedziała i wyszła z uśmiechem od ucha do ucha z pokoju. Przez moment panowała grobowa cisza, jednak po chwili wybuchliśmy śmiechem...


A więc, niespodziewanie w środku tygodnia pojawił się rozdział :D !   Mam nadzieję, że pomimo tego iż jest trochę nudny to wam się podobał. :) Jeśli czytacie mojego bloga, proszę, zagłosujcie w ankiecie znajdującej się po prawej stronie. Chciałabym wiedzieć ile Was czyta moje opowiadanie :) 

11 komentarzy:

  1. pisze z telefonu wiec bede anonimkiem ale to ja, Ada. Hahhahahaha ale polalam z tego 'spragnionego' hahha! XD kocham CIe normalnie! Potrafisz mi poprawic humor i to bardzo..idealnie wybralas moment na dodanie tego rozdzialu...:) czekam na 21, i jeszcze raz kocham Cie :* xx

    OdpowiedzUsuń
  2. suuuuuuuuuuuuuuper :D
    nie mogę się doczekać kolejnego :)
    pisz jak najszybciej :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha , świetny! :) Ten sarkazm jest boski. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny.
    Sorki, że nie komentowałam wcześniej, ale tak jakoś wyszło. Czekam na twoje kolejne rozdziały.
    Zapraszam do mnie:
    www.1d-is-my-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.facebook.com/OneDirectionPolska?ref=tn_tnmn

    gdybyś mogła informować nas/mnie o nowych rozdziałach na stronce na fb? Z góry wielkie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcie na tablicy + Twitter + spragniony i mama Lil... Boże, jakie to jest super! Kocham twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!! A i prawie padłam trupem, jak zobaczyłam, że polubiłaś mój blog... - uśmiechnięta od ucha do ucha - B:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty mówisz że ten rozdział jst nudny ? On jest świetnyy <333 czekam na nastęony ;3 Jak ja bym chciała być na miejscu Lil ;* zapraszam do siebie http://onedirectionthexfactor2010.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest godzina czwarta, a ją siedzę i czytam jeszcze raz od początku twojego bloga - napisze tak, uwielbiam cb, uwielbiam bloga i coraz bardziej lubię Harrego! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)