sobota, 6 października 2012

Rozdział XVIII

Następne trzy doby wyglądały prawie tak samo. Danielle- nasza mistrzyni gotowania przyrządziła wyśmienite śniadanie, po którym ja, ona i Louis wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w stronę szpitala. Nie było sensu, aby Eleanor z Niallem jechali z nami. Tylko by się tam wynudzili, a tutaj w domku też ktoś musiał załatwić parę spraw. Wśród nich była prasa, która jakimś sposobem dowiedziała się o wypadku i teraz wypisywała bzdury, że głowa mała. Nie sądzimy, że szpital złamał daną nam obietnicę. Prawdopodobnie ktoś musiał widzieć wypadek. Byliśmy źli, ale nie mogliśmy zmienić rzeczywistości. Musieliśmy poradzić sobie z tym co przyniósł nam los. Niall robił za naszą sekretarkę. Odbierał telefony od różnych stacji radiowych proszących go o udzielenie wywiadu i wytłumaczenie co się stało. Ustaliliśmy granice, których nie mogliśmy przekroczyć. Gdyby tak się stało managerowie, którzy wcale nie dowiedzieli się o całym zajściu jako pierwsi urwaliby nam głowy. 
Blondyn opowiadał nam któregoś razu, że gdy Paul zadzwonił nigdy nie słyszał go bardziej przerażonego. Dwie godziny później mężczyzna stał już przy szpitalnych łóżkach Liama i Harrego. Harry powoli odzyskiwał siły i robił pierwsze kroki, które jak zapewniał jest wstanie zrobić bez niczyjej pomocy, ja jednak czuwałam nad nim nie pozwalając mu upaść. Najgorsze były pożegnania, gdy musiałam zostawić go tam samego. Jednak jak na XXI wiek przystało smsów  nie było końca. 
Perrie opuściła szpitalne mury po dobie od wypadku, lecz jej i Zayna urlop w Camber dobiegł końca i wrócili do Londynu. Perrie nie była szczęśliwa zostawiając nas tutaj, jednak Zayn twierdził, że lepiej jej będzie we własnym domu, w którym będzie miała ciszę i spokój. Zayn był bardzo opiekuńczym facetem, dlatego nie spuszczał jej z oczu ani na sekundę. Wynajął samochód i wrócili razem, bezpiecznie do domu. Któregoś dnia weszłam z ciekawości na Twittera. Hasła związane z chłopakami nie schodziły ze światowych trendów. Ktoś puścił głupią plotkę jakby ktoś umarł. Bardzo mnie to zdumiało jak w ogóle ktoś może coś takiego wymyślać. Powiedziałam o tym reszcie, z którą uzgodniliśmy, że fani zasłużyli poznania prawdy i już po dziesięciu minutach Niall zaprzeczył tym bzdurom uspokajając fanów, że wszyscy żyją i czują się lepiej. Oczywiście rodzice także bombardowali nas wiadomościami. Moja mama była przerażona, po dwudziestu minutach przekonywania jej, że na pewno wszystko jest dobrze uspokoiła się. Jednak najbardziej zdziwiłam się gdy oberałam telefon od nieznanegomi dotąd numeru.
-Liliana?- zapytał żeński głos w słuchawce
-Taaaak? -przeciągnęłam samogłoskę starając się skojarzyć skąd znam ten głos
-Mówi mama Harrego, Anne.
-Dzień dobry- przywitałam się grzecznie chodząc nerwowo po sypialni. Nie rozmawiałam z nią nigdy wcześniej. Nawet nie widziałam jej na oczy. Jej sylwetkę znałam jedynie ze zdjęć krążących po internecie.
-Słyszałam o wypadku. Próbowałam się wcześniej z wami skontaktować, ale nie odbierałaś telefonu.. Kochanie, powiedz mi czy wszystko jest teraz w porządku?
Opowiedziałam kobiecie wszystko czego dowiedziałam się od lekarzy, jak również o własnych obserwacjach stanu zdrowia jej syna. Zastanawiałam się skąd zna mój numer. Czyżby Harry dał jej go jakiś czas temu? A może zadzwoniła do któregoś z chłopaków, lecz czy wtedy dzwoniłaby jeszcze do mnie? Rozluźniłam się trochę słysząc od Anne klika ciepłych słów pod moim adresem. 
-Lilana wiem, że kochasz Harrego. Wierze, że dobrze się nim opiekujesz. Mój syn może na ciebie liczyć
-Dziękuję- uznałam, że powinnam podziękować za te słowa.
-Nie masz za co kochanie. Harry trafił na wspaniałą dziewczynę.
Te słowa dodały mi pewności, że mama Stylesa akceptuje nasz związek i mogę jej ufać. Sądzę, że dla każdej dziewczyny takie słowa stanowią prawdziwą wartość. Rozmawiałam z nią jeszcze parę minut zapewniając, że nie musi się o nic martwić i niedługo wrócimy do Londynu. Odłożyłam telefon na półkę i dopiero teraz zauważyłam, że cała koszulkę mam mokrą. Na dworze temperatura sięgała 27 stopni, a w domu było jeszcze goręcej. Chcąc trochę ochłonąć wyszłam na taras przy głównym wejściu domu, gdzie zastałam siedzącego na wiklinowej kanapie Niallera. Chłopak miał spuszczoną głowę. Całą uwagę poświęcił na czytanie jakiejś gazety. Podeszłam bliżej po czym klapnęłam na miejscu na przeciwko niego.
-O czym czytasz? -zapytałam
Niall podniósł głowę, a gazetę obrócił w moją stronę, abym sama mogła zobaczyć. Na dwóch stronach opisany był wypadek. Nie chciałam nawet tego czytać wiedząc, że zdenerwowałabym się jeszcze bardziej czytając jakie bzdury piszą tym razem.
-Nie psuj sobie humoru-poradziłam mu
-Masz rację, to bez sensu. Ci co mają znać prawdę już ją znają- blondyn rzucił gazetę na stołek stojący przy barierce tarasu. - Zagrasz w karty?
-Nie umiem- ile razy nie uczyłabym się w nie grać za każdym razem przegrywałam i zapominałam co dalej robić. Karty mnie nie lubią.
-Nie szkodzi. Nauczę cię- patrząc na minę chłopaka byłam pewna, że w jego oczach dostrzegłam nutkę satysfakcji, że będzie mógł mi wytłumaczyć zasady gry. Chciałam zaprzeczyć, że to bez sensu, że i tak zaraz go wkurzę swoim zapominalstwem jednak on nie dał mi nawet dojść do głosu. -Zaraz wracam.
Chłopak zniknął we wnętrzu domu pozostawiając mnie samą. Rozkoszowałam się widokiem zielonych, szumiących na wietrze drzew. W oddali słychać było rozbijające się o brzeg morza fale. Było mi smutno, że Harry nie może być tutaj teraz ze mną. Jednak pocieszałam się, że już jutro wypuszczają go ze szpitala. Niestety pobyt w Camber także dobiegnie końca. Nie było sensu zostawać tu z dwoma kalekami, którym lepiej będzie we własnym domu.
-Jestem.- z rozmyślań wyrwał mnie głos Niallera. -Louisa dałem rade nauczyć to i ciebie dam- mrugnął do mnie swoimi lazurowymi oczami. Chłopak spokojnie zaczął wyjaśniać reguły gry. Byłam pewna, że odnalazłby się w roli nauczyciela.
 Dwadzieścia minut później wygrałam z nim w trzech partiach. Zastanawiałam się czy może robi to specjalnie, pozwalając takiej ciemnej masie jak ja wygrać, jednak on twierdził, że to tylko moja zasługa i że potrafię grać w karty.
-Hahahahaha i niby "Niall"oznacza zwycięstwo -zażartował
-Czasami mistrz musi dać wygrać swoim uczniom - uśmiechnęłam się do niego wciąż w głębi duszy przekonana, że robi to specjalnie. Niall był bardzo przyjaznym chłopakiem. Cieszyłam się, że Harry ma tak wyjątkowych przyjaciół. Nialler miał w sobie coś wyjątkowego, że stawało się dla mnie dziwne, iż wciąż był sam. Z tego co słyszałam od Hazzy swoją dziewczynę nosiłby na rękach.
-Co z Demi- wypaliłam w pewnej chwil
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
-To tylko przyjaciółka
-I dlatego tak się zarumieniłeś?
Niall po tych słowach spalił jeszcze większego buraka.
-A nikt cię teraz nie interesuje? -ciągnęłam dalej
Chłopak spoważniał,  rumieńce powoli znikały.
-Na razie wole zając się muzyką. To nie jest czas na miłość. Na to przyjdzie odpowiednia chwila.
Przygryzłam dolną wargę. Nie wiem czy mówił prawdę, czy może jednak czuł coś do Demi. Zeszłam z tematu.
-Chyba będziecie musieli przesunąć trasę.
-Tak, to prawda. Wczoraj rozmawiałem o tym z managerami. Nie ma wyjścia. Bez Harrego i Liama  nigdzie nie pojedziemy. 
Rozmawialiśmy o wszystkim. Niall był wesołym i towarzyskim chłopakiem. 
Jakiś czas później do domku obok wchodził Tanner, jednak gdy nas zauważył zamknął drzwi i skierował się w naszą stronę. Gdy stanął na tarasowych schodach zauważyłam, że jest zaniepokojony.
-Hej. Jak oni się czują?
-No heej- Niall obrócił się w jego stronę. Miałam wrażenie, że nie tylko Harry jest uprzedzony do tego chłopaka. Nie rozumiałam z czego to wynikało. Westchnęłam i po raz kolejny opowiedziała historię wypadku.

                   ***PERSPEKTYWA HARREGO***

Obudziłem się pod wpływem hałasu dochodzącego z korytarza szpitalu. Szpitalne łózko nie należało do najwygodniejszych. Poruszyłem palcami u stóp sprawdzając czy czuje w nich jeszcze ból. Wydawało mi się, że dolna cześć ciała jest w lepszej kondycji niż górna. Miałem już dosyć przebywania w samotności. Pragnąłem wrócić do Liliany. Wyszła ode mnie parę godzin temu, a ja już tęskniłem za nią jak diabli. Gdy jej tu nie było przez moją salę przemierzały jedynie pielęgniarki robiąc mi badania lub przynosząc to niesmaczne jedzenie, które nawet psu żal było dawać. Na dworze była piękna pogoda, słońce oświetlało całą powierzchnię mojego łózką sprawiając, że byłem mokry od potu. Sprawną ręką wyciągnąłem z szafki komórkę i wszedłem na Twittera. Wiadomości z pytaniami o stan mojego zdrowia ciągnęły się kilometrami. Nie miałem ochoty odpisywać wszystkim po kolei dlatego wstukałem jedynie

"Wszystko ze mną dobrze"


Fala nowych wiadomości zalała Twittera powodując, że moja komórka zaczęła się zawieszać. Wyszedłem ze strony. Na pulpicie ustawione miałem zdjęcie Liliany. Spała słodko. To było tego wieczoru gdy świat dowiedział się o  nas. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia. Wiedziałem, że gdybym napisał do niej z prośbą przyjazdu do szpitala na pewno by to zrobiła, jednak uznałem ,że  nie będę robił z siebie małej dzidzi potrzebującej towarzystwa 24 h na dobę.  Nagle do głowy przyszedł mi pomysł. Skoro obie nogi mam sprawne to czemu nie odwiedzić Liama? Ostrożnie wysunąłem się z łóżka stawiając nogi na zimnej podłodze. Wsunąłem na stopy buty i powoli dźwignąłem się w górę. Ostrożnie przeszedłem drogę prowadząca do wyjścia zastanawiając się czy pamiętam w którym pokoju leży mój przyjaciel. Niestety nie dane mi było tego dokonać bo w drzwiach stanęła pielęgniarka wybałuszając na mnie swoje piwne oczy. 
-Panie Styles! Co pan u licha robi? 
-Ja....yyy.. Chciałem iść zobaczyć Liama Payna.
-Wie pan, że nie jest pan na tyle zdrowy, aby samemu urządzać takie wycieczki?
Spuściłem głowę nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie zmienia to faktu, że chciałbym zobaczyć przyjaciela. Nie widzieliśmy się od wypadku-uparcie walczyłem o swoje.
Pielęgniarka zlustrowała moją twarz. 
-No dobrze, pomogę panu.
Droga na inne piętro gdzie obecnie leżał Liam była dość irytująca. Mijający nas ludzie dziwnie patrzyli się na mnie i starsza kobietę prowadzącą mnie przez korytarz. Zdecydowanie przyjemniej chodziło się będąc podtrzymywanym przez Lilianę. Nawet nie można było tego porównywać! Pielęgniarka otworzyła drzwi do pokoju Liama. Chłopak oglądał własnie mecz i głośno komentował zagrania drużyn. Gdy mnie zauważył całkowicie oderwał się od ekranu i uśmiechem przywitał moją osobę.
-Harry!
-Cześc stary.
Usiadłem na krześle obok łóżka. Pielęgniarka opuściła salę nakazując mi przycisnąć specjalny guzik jeśli zechcę wrócić już do swojego pokoju. 
-Jak się czujesz?-zagadnąłem
-Obolały, ale coraz lepiej, a ty? Uroczo wyglądasz w tym stroju. - Liam parsknął śmiechem lustrując mój strój, którym była długa koszula łudząco przypominająca sukienkę. Moje owłosione łydki i conversy dopełniały garderobę. 
-Dużo lepiej. Jutro wychodzimy, wiesz?
-Danielle wspominała, że niedługo nas wypuszczą, ale nie wiedziałem ze to już jutro!- ta wiadomość poprawiła mu humor.
-Najważniejsze, że wszystko jest prawie w porządku.
Zamikliśmy na parę sekund
-Wiesz, że nie dam ci już prowadzić, prawda? -ostrzegł Payne
Przytaknąłem głową. Spuściłem wzrok czując się winny całej tej sytuacji.
-Tak, bez prawka na pewno nie wsiądę
-Bedę cię obserwował- mrugnął okiem pokazując mi, że nie jest zły
-Przepraszam
-Stało się. Nie myślmy już o tym.
Spojrzałem na telewizor. Mecz dobiegł końca i teraz transmitowano relację ze studia. 
Nagle drzwi do sali otworzyły się z impetem, sprawiając, że podskoczyłem ze strachu na krześle. 
-Niespodzianka!
W drzwiach stała Liliana, Niall i Danielle
-Pielęgniarka powiedziała nam, że jesteście tu razem. - wytłumaczył Niall- Nudziło nam się w domu więc wpadliśmy.
Widok Liliany sprawił, że poczułem już tak doskonale mi znane motyle w brzuchu. Dziewczyna podeszła do mnie składając pocałunek na moich ustach.
-Tęskniłem - wyszpetałem jej do ucha.
Lil podniosła prawą brew przygryzając dolną wargę. Jej spojrzenie stało się zalotne, a ja poczułem, że pragnę być teraz tylko z nią. - Wracamy do mojego pokoju?
Dziewczyna zaśmiała się cicho nie pozwalając, aby reszta wiedziała co planujemy.
-Chodźmy!



11 komentarzy:

  1. eejjj ! no świetny! xd.

    http://69-dni-z-1d.blogspot.com/
    http://story-about-me-and-1d.blogspot.com/
    http://truestorybynattandpina.blogspot.com/

    Buziakiii!
    Natt xX.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajaja wspaniały jest ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahahaha:3
    świetny rozdział:D
    czekam:)x

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział :)
    bardzo mnie wciągnął.
    czekam na następny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, świetny rozdział ! < 3 czekam na kolejny *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się normalnie opanować, czytam twojego bloga na okrągło!
    Zapraszam do nie^^ Dopiero zaczynam:)
    http://illtakeyoutoanotherworldimaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. *-* jaki świetny!! Ja chcę następny!!:D Super piszesz i mam ochotę czytać więcej i więcej;D I daję linka na mojego bloga everyday1d.blogspot.com - imaginy + opowiadanie + jakieś tam okazyjne zdjęcia/wywiady/filmiki/ciekawostki... jak będziesz miała czas i ochotę to proszę zajrzyj:) PS Nie mogę się doczekać kolejnego;D - B

    OdpowiedzUsuń
  8. juhuuu, jestem! opuściłam się w komentowaniu, bo szkołaszkołaszkoła :c ale no cóż. wiem, jak bardzo komentarze pomagają, więc piszę! :D
    cudny, świetny, idealny, piękny, i mogłabym tak wymieniać do końca świata gdyby nie moje lenistwo XD uwielbiam Twój styl pisania i Twoją wyobraźnię i tą historię *-* omg, nawet nie chce myśleć że kiedyś się skończy...:c ale o tym póki co nie myslę :D
    awwwww teraz zobaczyłam że dodałaś mnie do "blogów, które czytasz" no jaaaaaaaaaaaa, kocham Cię! <3 :************ i już nie mogę się doczekać następnego, oby był jak najszybciej :* xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski ... dlaczego ty tak zajebiście piszesz ??/ no powiedz me no ... będę czekać aż odpowiesz mi na moje cholerne pytanie . Nie mogę sie doczekać następnego i kolejnego i kolejnego !!! I zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga ... powiedzmy że niedawno go założyłam <3 -->> http://diediemydarlling.blogspot.com/ mam nadzieję że jest choć w połowie tak dobry jak twój !! /Luna Xxx

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)