Kolejne parę godzin pamiętam jak przez mgłę.
Zaraz po odebraniu telefonu straciłam przytomność. Pamiętam jak Louis cucił mnie klepiąc po policzkach. Danielle przejęła telefon i zaczęła rozmawiać z lekarzem. Z tego co dałam rade zrozumieć Liam, Harry i Perrie mieli wypadek. Na szczęście nie śmiertelny. Wszyscy trafili do szpitala. Jak doszło do tego wypadku nikt nie chciał mi powiedzieć. Nie byłam również przekonana, czy aby na pewno któreś z nas pytało o to. Pamiętam jak Eleanor stojąca obok Danielle zapisywała jakieś informację na na kartce. W miarę odzyskiwałam pełną świadomość. Zayn na komendę Louisa odszukał kluczyki do samochodu. Jakimś cudem dałam radę wstać i dojść do niego na własnych nogach. Następną scenę jaką kojarzę był krzyk zdenerwowanej Danielle pod adresem Louisa, który zdaniem dziewczyny zbyt wolno prowadził samochód. Danielle panikowała. Bała się o Liama. To było oczywiste. Nie wiem skąd spokój na mojej twarzy. Bardzo możliwe, że wciąż byłam w szoku. Nie docierało do mnie co się stało. Nie chciałam w to uwierzyć, choć paradoksalnie wiedziałam, że to prawda. Nie mam pojęcia ile trwała podróż. Nie płakałam. Byłam tam tylko ciałem, moja dusza odfrunęła w momencie odebrania telefonu. Przez całą drogę tkwiłam w objęciach Eleanor, którą pocieszała mnie i mówiła, że wszystko na pewno będzie dobrze.
Wciąż czując zawroty głowy wyszłam z samochodu. Wielki gmach szpitala pojawił się przed naszymi oczami. Ktoś pociągnął mnie za rękę. Zayn. Tak, na pewno to był on. Wpadliśmy z impetem do środka. Louis, który zachował największą kontrole nad sobą zapytał pierwszego lepszego lekarza o informację o przyjaciołach. Doktor popatrzył na nas z poważną miną wywołując tym samym u mnie zawroty głowy, które oznajmiły, że informację wcale nie będą dobre.
-Tak. Pan Styles, pan Payne i panna Edwards trafili dzisiaj do nas- doktor starał się dobierać słowa, które nie potraktujemy jak najgorszy omen - Nikt nie zginął. Nie wiemy co spowodowało, że skręcili w lewo wpadając prosto w drzewo- jego wzrok wędrował po każdym z nas.
-Dddddd drzewo?- zapytałam. Serce podskoczyło mi do gardła na samo wyobrażenie sobie tego zdarzenia.
-Proszę się uspokoić. Mieli dużo szczęścia. Samochód został zniszczony, a oni nie odnieśli znacznych obrażeń oprócz...- lekarz przerwał pozostawiając nas z niekończącymi domysłami.
-Niech pan mówi- zdenerwował się Nialler
-Pan Payne miał zanik akcji serca- Danielle przytrzymała się mnie - Jednak teraz wszystko wraca do normy. Nic nie zagraża jego życiu. Ma złamaną lewą nogę i trzy żebra.
- A co z resztą?!-dopytywał Niall
- Pan Styles ma złamaną prawą rękę, miednicę i doznał niegroźnego na ten moment wstrząśnienia mózgu -zamknęłam oczy nie mogąc powstrzymać płynących łez- To właśnie on prowadził samochód. Wiecie, że to nie do końca legalne? Jednak sprawa dotycząca tego kto zasiadł za kierownicą nie ujrzy światła dziennego i nie wyjdzie poza konieczne kręgi. Prasa się nie dowie.
-A co z Perrie Edwards?- głos Zayna drżał
-Siedziała w tylnej części auta. Ona może się nazwać prawdziwą szczęściarą. Złamała jedynie trzy palce i nabiła mnóstwa siniaków. Powinna wyjść jutro po obserwacji.
Dobrze, że chociaż o nią nie musieliśmy się martwić, pomyślałam.
-Możemy iść się z nimi zobaczyć? -zapytała Danielle
-Tak, tylko proszę zachowujcie się ostrożnie i nie siedźcie za długo. - otworzył jakąś kartę i po krótkiej ciszy odpowiedział- Pan Payne sala numer 270, pan Styles 204, pani Edwards 5.
Podziękowaliśmy lekarzowi za informację i uzgodniliśmy, że najpierw ja, Danielle i Zayn pójdziemy do nich, a Niall, Louis i Eleanor zostaną na korytarzu i będą czekać na informację od nas.
Biegiem ruszyłam w stronę pokoju numer 204. Ta liczba odbijała się w mojej głowie jak gumowa piłeczka. Przemierzyłam dwa piętra szpitala, aż w końcu stanęłam pod drzwiami z tabliczką na której wygrawerowano trzy liczb. Dwa. Zero. Cztery.Przekręciłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam był parawan zasłaniający łóżko. Obeszłam go dookoła i ujrzałam Harrego. Na sam jego widok rozryczałam się na dobre. Nogi ugięły mi się w kolanach. Miał zamknięte oczy. Poharatana twarz przysłonięta była w niektórych miejscach opatrunkami. Złamaną rękę położył na brzuchu przykryty białą kołdrą. Pogładziłam delikatnie jego policzek dotykając go tak ostrożnie jakby choćby najmniejszy kontakt mógł sprawić mu ból. Usiadłam na krześle tuż obok łózka chwytając jego zdrową dłoń. Obdarzyłam ją pocałunkami, a głowę ułożyłam na materacu. Szok dopuścił do mojej świadomości co tak naprawdę się wydarzyło. Jak dałabym radę żyć gdybym go straciła? Czarne myśli kłębiły się po mojej głowie. Jak on w ogóle mógł prowadzić ten samochód? Dlaczego na to pozwoliliśmy? Płakałam w cichym pokoju nie mogąc opanować swoich emocji.
*** PERSPEKTYWA HARREGO***
Czyjś szloch wybudził mnie ze snu. Czułem straszliwy ból w kończynach. Każdy oddech sprawiał mi ból w prawej części ciała. Nie mogłem otworzyć oczu. Jestem w niebie? Nie.... Zdecydowanie nie. Tam przecież nikt nie płacze,a ból nie istnieje. Skoro nie niebo to może piekło? Przecież nie zawsze byłem dobrym człowiekiem. Jednak czy zasłużyłem sobie aż na taki los? Coś poruszyło się przy moim boku. Czy ja w ogóle umarłem?
-Harry..... Nie rób mi nic głupiego. Nie przeżyje bez ciebie.
Ten szept. Ten głos. Nie byłem w piekle. Wciąż żyłem. Tak, byłem tego pewien. Oczy powoli uniosłem do góry. Światło zmusiło mnie do ich zmrużenia. Byłem w szpitalu. Tak, pamiętam! Miałem wypadek. Nie jechałem jednak sam.... Liam...Perrie... Tak, to z nimi byłem wtedy. Co się z nimi stało? Czy zrobiłem coś złego? Spojrzałem na dziewczynę, która położyła głowę tuż obok mnie na materacu. Nie dałem rady podnieść dłoni, aby przeczesać palcami jej włosy. Nie miałem siły. Mruknąłem cicho próbując dać jej jakiś znak, że jestem tu.
Lil delikatnie podniosła głowę. Miała czerwone oczy od płaczu.
-Harry! Skarbie!- wyszeptała
Uśmiechnąłem się blado nie mogąc zmusić mięśni do pracy. Liliana pocałowała mnie w czoło
-Jak się czujesz?
-Słabo- ledwo zdołałem wypowiedzieć te słowa bez wysiłku- Co z Liaa....
-Nie martw się o nich. Liam ma parę obrażeń więcej od ciebie, lecz wszystko jest dobrze. Tak mówią lekarze. Perrie wyszła z tego prawie bez szwanku.
Ulżyło mi. Cieszyłem się że żyją. Parę sekund później do pokoju weszła znajoma mi para
-Hej stary!- przywitał się Louis stając z Eleanor w nogach łóżka- Zabraniam ci wywijania takich numerów!!
Louis się o mnie martwił. Znałem go już na tyle długo,aby widzieć to po jego oczach. Eleanor podeszła do Lil wręczając jej kubek z jakimś napojem.
-Napij się. To woda
Dziewczyna podziękowała przyjacielskim uśmiechem i powróciła spojrzeniem w moją stronę.
-Pamiętasz co się stało?-zapytała spokojnie
Zamknąłem oczy próbując przywołać wspomnienia.
Rozmowa.
Śmiech.
Spadająca komórką pod fotel.
Krzyk Perrie.
Pisk opon.
Huk.
Ból.
Jedynie tyle zostało mi w pamięci.
-Nie do końca- odpowiedziałem przełykając ślinę w suchym gardle
-Wpadliście na drzewo- Louis próbował mi pomóc- Samochód nieźle skasowaliście, ale dobrze, że wy sami żyjecie- Tommo pokręcił głową. Do pokoju weszła nowa osoba zwracając całą uwagę na siebie.
Blondyn o błękitnych oczach. Niall
-Boże, Harry na śmierć nas przestraszyłeś!! -Eleanor zbeształa go za te słowa, które nie do końca były dobrym określeniem patrząc na sytuację.- Dobrze, że jest ok
-Byłeś u Liama i Perrie? -zapytała Lil.
Nialler przytaknął głową
-Liam się jeszcze nie obudził. Perrie jest przytomna i czuje się dobrze. Prawdopodobnie wyjdzie jutro ze szpitala.
Myśl, że dziewczyna czuje się dobrze dodała mi optymistycznej wizji przyszłości. Spojrzałem w oczy Liliany. Było w nich tyle miłości i nadziei.
-No to my będziemy się zbierać.... Zobaczymy co u Liama- Louis zapewne zauważył to, że pragniemy być sam na sam z Lil. Wszyscy oprócz dziewczyny opuścili pokój. Kilka sekund siedzieliśmy w ciszy.
-Martwiłam się o ciebie
-Przepraszam
Lil pokręciła głową.
-Nie masz za co mnie przepraszać. Najważniejsze, że nic gorszego się nie stało. - dziewczyna spuściła wzrok przygryzając wargę. Poczułem ból w sercu. Każde jej słowo było tak szczere. Czułem, że naprawdę jej na mnie zależy. Wiedziałem, że zrobiłem wielki błąd wsiadając do tego samochodu. A gdyby to się stało tamtego dnia w jej urodziny ? Poczułem ściskanie w żołądku. Gdybym jechał akurat z nią? Jakby to się wydarzyło nie mógłbym sobie wybaczyć, że coś jej zrobiłem....
***
Udawałam, że podłoga jest niezwykle interesująca byle tylko nie pokazać Harremu jak bardzo moje myśli mnie przytłaczają. Gdy wreszcie uspokoiłam się na tyle, aby nie płakać podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Chłopak miał szklane oczy.
-Heeeeej- otoczyłam dłońmi jego twarz. Po raz drugi w życiu widzę jak Styles płacze. Wytarłam palcami spływające łzy. Harry delikatnie, choć widać było zaangażowanie jakie włożył w próbę przesunięcia się na łóżku. Nie wiedziałam co zamierzał zrobić
- Co robisz? Nie powinieneś się jeszcze ruszać.
-Robię ci trochę miejsca -popatrzyłam się na niego z troską i miłością. Usiadłam na materacu opierając się o poduszkę. Pomimo wąskiego łóżka nieźle sobie poradziliśmy. Każdy choćby najmniejszy ruch wykonywałam z dużą ostrożnością. Położyłam głowę na jego ramieniu. Od wypadku minęło zaledwie kilka godzin , a byłam wyczerpana jak po całodziennej wycieczce w góry. Złączyliśmy nasze dłonie. Bacznie obserwowałam jego zachowanie, tak jakby mogło się coś niebezpiecznego stać. Jednak czułam, że najgorsze mamy już za sobą. Zamknęłam oczy czując się bezpiecznie będą tutaj z nim. Jego cichy oddech uspokajał mnie dogłębnie.
-Przepraszam? -otworzyłam oczy. Obok łóżka stała starsza kobieta w stroju pielęgniarki. Nawet nie słyszałam jak wchodzi do pokoju. - Nie powinna pani leżeć z nim na łóżku. Pan Styles musi się trochę zdrzemnąć. Niech pani przyjdzie jutro.
Wstałam z łóżka czując zawroty głowy.. Przesunęłam się na bok dopuszczając pielęgniarkę do Harrego. Kobieta zbadała chłopaka i na odchodne powtórzyła jeszcze raz, abym się już zbierała. Pocałowałam Harrego w usta.
-Wrócę jutro-zmierzwiłam dłońmi jego włosy
-Kocham Cię
-Ja ciebie też. Śpij dobrze
Uśmiechnął się do mnie. Wychodząc z pokoju czułam na sobie jego wzrok. Zanim wyszłam ze szpitala wstąpiłam jeszcze do Liama. Jego sala znajdowała się piętro wyżej. Wchodząc do pokoju nie wiedziałam czego się spodziewać. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka odważniej niż jak do Stylesa.
Sala była mniejsza od tej, w której leżał Harry. Najpierw zobaczyłam wpatrzoną w Liama Danielle, a dopiero później chłopaka. Uśmiechał się do niej choć po jego twarzy widać było, że nie czuje się najlepiej. Szyję otuloną miał specjalnym kołnierzem, dlatego musiałam podjeść bliżej aby i mnie zobaczył.
-Hej- przywitałam się - Jak się masz?
-W miarę okej. Co z Harrym?
-Czuje się nie najgorzej. Teraz śpi.
-To dobrze. Niezłe wakacje, co? -zażartował
-Chyba już mi tyle przygód na jeden rok wystarczy- skwitowała Danielle.
-Tak w ogóle wiecie kiedy nas wypuszczą?
Pokręciłam przecząco głową.
-Perrie zostaje na noc na obserwacji jutro możliwe, że wyjdzie. Ty z Harrym trochę sobie poleżycie tutaj.
-Ile dokładnie?
-Liam. Mało nie straciłeś życia. To zależy od waszego zdrowia- tłumaczyła mu Danielle
Zapanowała cisza, która przerwał Liam
-Wracajcie do domu. Jesteście zmęczone. Widzę to. Ja też powinienem wziąć przykład z Harrego i się przespać -Liam jak zwykle nawet w takim stanie matkował nam bez przerwy. Danielle pożegnała się z nim i razem wyszłyśmy z sali. Na koniec odwiedziłyśmy Perrie. Dziewczyna siedziała na łóżku uśmiechając się do każdego ze swoich gości. Pomimo drobnych złamań była o wiele razy bardziej poharatana niż chłopcy. Posiedzieliśmy u niej z dziesięć minut po czym w milczeniu i wyraźnej uldze wróciliśmy do samochodu. Zayn uparł się, że zostanie z Perrie i przy okazji będzie czuwał nad Liamem i Harrym.
Louis prowadził samochód znacznie wolniej niż zwykle. Nie rozmawialiśmy dużo. Każdy przezywał to na swój indywidualny sposób. Nie patrząc nawet na zegarek poszłam od razu się myć. Gorące strumienie wody relaksowały mnie i oczyszczały myśli z niepożądanych obrazów. Wracając do pokoju czułam obca pustkę. Dawno nie było w nim tak cicho. Nie wspominając już o całym domu. Harry nie czekał na mnie rozlegniżowany na łóżku. Zapragnęłam wrócić do niego tam do szpitala. Gdy położyłam się już do łózka dostałam mmsa. Zdjęcie ładowało się parę sekund aż wreszcie moim oczom ukazał się Harry przykryty po samą szyje kołdrą. Oczy miał zamknięte i najwyraźniej nie wiedział, że ktoś go fotografował. Ta wiadomość pochodziła od Zayna. Zjechałam niżej czytając jej treść.
"Twój anioł śpi słodko. Wszystko jest w porządku xxxx"
Uspokoiłam się trochę. Nie wiem jak długo patrzyłam na zdjęcie na wyświetlaczu.
Byle jak najszybciej wszystko wróciło do normy....
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i podzielicie się ze mną własną opinią pod tym rozdziałem :). Trochę nagięłam przepisy dotyczące wieku po skończeniu którego można usiąść za kierownicą w Anglii, ale nie patrzcie na to ;)
Tak trochę z innej beczki.... Zapraszam do polubienia tej oto strony na Facebooku --> http://www.facebook.com/AktualnosciWOpowiadaniachOOneDirection Stworzona z myślą, o osobach które piszą i lubią czytać opowiadania o 1D :). Więcej informacji na stronie ;)
Suuuper :-*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga : )
Cieszę się ,że przeżyli i mam nadzieję że wróci nimi wszystko do normy ; )
OMG ŚWIEETNYY :) XXXX
OdpowiedzUsuńfajny rozdział i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
Śliczny ♥
OdpowiedzUsuńNie wiem, który raz to pisze, ale naprawdę masz wielki talent ♥
O matko!!! Świetny rozdział:3
OdpowiedzUsuńkocham,kocham,kocham<3
Nareszcie pojawił się ten rozdział *_* jest świetny ! < 3 czekam oczywiście na kolejny :))
OdpowiedzUsuńOMG jak zawsze rozdział cudo i cieszę się że przeżyli i wszystko jest ok JA JUŻ CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ *____*
OdpowiedzUsuńmraaaauuu :* kocham twojego bloga i masz go nie kończyć bo przyjadę i zatłukę ;3 dobrze, że nikomu nic się az takiego nie stało :* Kinga twoja stała czytelniczka <3
OdpowiedzUsuńajaja , świetny jest . Tyle się w nim dzieje ciekawego !
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, masz ogromny talent tylko.. więcej Nialla!
OdpowiedzUsuń#moreNiall
Zapraszam też do siebie, u mnie za darmo rozpromujesz swój blog w zakładce "Reklamy blogów" !
www.ho-run.blogspot.com
xx
Swietny blog i rozdzial tez :) ♥ jutro dokoncze :) /rachel.
OdpowiedzUsuń