sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział XXIX

Rozdział dedykuje Nel :) 


-Zamknij oczy – Harry wyszeptał lekko rozbawionym głosem.

Zrobiłam to o co mnie poprosił, uważnie wsłuchując się w odgłosy otoczenia. Gdzieś w oddali jakieś ptaki śpiewały głośno przekrzykując jedno drugiego. Uśmiechnęłam się nie wiedząc co chłopak kombinował. Słońce świeciło mocno i nawet przy zamkniętych powiekach miałam wrażenia jakby ktoś świecił mi w nie latarką. Nagle poczułam czyjś dotyk na czubku nosa. Wciągnęłam powietrze próbując rozpoznać zapach. Loczek przejechał czymś delikatnie po moich ustach, po czym z powrotem przyłożył mi go do nosa.
-Stokrotka?- zapytałam niepewnie czując, że mogłam palnąć jakaś głupotę. Otworzyłam oczy natychmiast je mrużąc. Chłopak nachylił się nad moją głową  zasłaniając tym samym blask słońca. Jego loki opadły na twarz, pojedyncze zaś zwisały w powietrzu wywijając się na różne strony. Harry podniósł kwiat dając mi możliwość pokwitowania, iż moja odpowiedź była prawidłowa. Wzięłam go do ręki obracają w okół własnej osi.
-Dlaczego to lato musi się już niedługo kończyć…..- westchnęłam obrywając kilka płatków. 
Lekki wietrzyk chwycił je wiodąc na gęstą zieloną trawę.
-Jeszcze trochę czasu zostało- chłopak gładził jedną ze swoich dłoni mój policzek. Jego dotyk sprawiał, że czułam się wyjątkowa. Podciągnęłam się na rekach, opierając o zgięte nogi Harrego, na których jeszcze przed chwilą leżałam. Znajdowaliśmy się nad jeziorem w pobliżu mojego domu. Lubiliśmy tutaj przychodzić. To miejsce było dla nas ostoją, gdzie zawsze mogliśmy odpocząć. To tutaj właśnie przyszliśmy po kinie dosłownie dzień po naszej pierwszej randce. Zawsze odnajdywaliśmy tu ciszę, spokój i mieliśmy prawie stu procentowa pewność, że żaden z fotoreporterów nas nie znajdzie, a ci na szczęście jeszcze nie odkryli gdzie mieszkam albo sprytnie się chowali. Nie widziałam, ani nie słyszałam o żadnych zdjęciach więc silnie trzymałam się pierwszej myśli. 
Chłopak objął mnie ramieniem, całując w tył głowy. Patrzyłam w przestrzeń przed sobą tak jakby to ona miała dać mi pewność, że znalazłam się tutaj z odpowiednim facetem. Para kaczek usiadła na tafli jeziora, rozbryzgując wodę na wszystkie strony. Ich kwakanie obiło się echem o ścianę topoli po drugiej stronie jeziora. W pewnej chwili poczułam wibrującą komórkę w lewej kieszeni spodni. Niechętnie wyciągnęłam ją, obwiniając urządzenie w duchu, że wyrwała mnie ze świata idealnego i przeniosło do rzeczywistości, nie zawsze tak pięknej jak się na pierwszy rzut oka wydawało. Wiadomość pochodziła od Charlotte. Dziewczyna chciała, abym pożyczyła jej moją amarantową sukienkę. Wyczuwałam randkę z Finnem jak nic. Zaśmiałam się do telefonu przykuwając tym samym całą uwagę Harrego.
-Kto wywołał taki uśmiech na twojej buzi? – Loczek zapytał podejrzliwie przysuwając swoje usta do mojego ucha tak blisko, że czułam jego oddech na szyi. Od raz zorientowałam się, że powoli robi się zazdrosny- Chyba nie wysyłałem ci teraz żadnego smsa- zaczął udawać, że obmacuje swoje jeansy w poszukiwaniu telefonu.
-Char napisała, że wpadnie na moment coś ode mnie pożyczyć- wyjaśniłam odwracając głowę, aby móc patrzyć w jego zielone, świecące oczy.
-Powinniśmy się już zbierać?- zapytał przygryzając górną wargę. Pokiwałam twierdząco głową. Chłopak wstał po czym podał mi rękę podciągając mocno do góry. Szliśmy wolnym tempem chcąc choćby przez minutę dłużej poczuć magię lata i miłości. Gdy tylko skręciliśmy w moja ulicę z przeciwka wyskoczył mały ratlerek, hałaśliwie podskakując w okół nas. Harry stanął przede mną chcąc bronić mnie przed nim. Wybuchłam śmiechem. Psina miała brązową plamkę w ogół prawego ślepia, która dodawała mu niesamowitej figlarności. Harry próbował uspokoić go machając rękoma, niestety to jeszcze bardziej zezłościło stworzenie., które teraz zaczęło ciągnąć Styles za nogawkę. Chłopak machał nią próbując pozbyć się małej bestii, ale i przy okazji nic mu nie zrobić. Stałam tuż obok łapiąc się co chwilę za brzuch. Sytuacja wywołała u mnie salwy niepohamowanego śmiechu.
-Aflie!! Dość!!- krótko ostrzyżona blondynka, trochę starsza od nas pojawiła się po drugiej stronie chodnika. To Kate, moja sąsiadka. Dziewczyna była te dość rozbawioną tą sytuacja. Podbiegł do psiaka łapiąc go za obroże. Psina zapiszczała nieświadoma, że ktoś naglę napada ją z drugiej strony.
-Przepraszam za niego. Ale on i tak nic złego by nie zrobił – Kate wzięła Afliego na ręce uważnie mu się przyglądając, jakby oczekiwała od niego, że ten pokwituje jej usprawiedliwienia. Gdy wszystko wróciło do normy, a my oddaliliśmy się na znaczną odległość, tak, aby Kate nas nie miała szans nas usłyszeć, Harry powiedział lekko wkurzonym, lekko roześmianym głosem;
-Dlatego wolę koty…
Zaśmiałam się dając mu kuksańca w bok, po czy złapałam chłopaka za rękę.

Drzwi do domu były otwarte. Weszliśmy do środka czując od razu przeciąg powstały na skutek otwartych najprawdopodobniej balkonowych drzwi w salonie. Ściągnęłam sandały po czym na boso po chłodnych kafelkach poszłam do kuchni. Spojrzałam na Loczka, który dreptał tuż za mną.
-Sok jabłkowy czy bananowy? – zapytałam otwierając lodówkę na szeroko.
-Bananowy – odpowiedział automatycznie. Chwyciłam karton stawiając go po chwili na kuchennym stole. Wyciągnęłam ze zmywarki dwa kubki, jeden czerwony w niebieskie groszki, drugi pełen chińskich napisów. Wypiliśmy po kubku soku. Napój był dość chłodny co przy ciepłym dniu jak dzisiaj robił z niego ideała.
-Twoi rodzice wiedzą, że jestem tu z tobą? –zapytał obijając opuszkami palców o kubek. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym, aby sobie ze mnie nie żartował. Harry przewrócił oczami. Doskonale rozumiałam jego obawy. Wciąż wydawało mu się, że moi rodzice są przeciwko naszemu związkowi. Prawda jednak była taka, że moja mama akceptowałam go, miała nadzieję i wiarę, że nic złego pomiędzy nami już się nie wydarzy, a tata dał mu kredyt zaufania jednak z małym haczykiem polegającym na kontrolowaniu tego z kim spotyka się nawet jeśli to tylko stylistka, mama Lux.
-Chodź na dwór- gestem głowy zachęciłam go do wstania. Wyszliśmy na taras prowadzący na nasz ogród. Mama siedziała na krześle przy ogrodowym stole pijąc coś i czytając gazetę. Gdy nas zauważyła pomachała w naszym kierunku. Styles przywitał się z nią po czym razem usiedliśmy na bujanej ławie, na wprost wejścia do ogrodu.
-Podejrzewam, że Charlotte nie spodziewa się, że dzisiaj cię pozna- powiedziałam lekko podekscytowana na fakt ze moja najlepsza przyjaciółka pozna swojego idola, a mojego chłopaka
-Nie mówiłaś jej że jestem dziś u ciebie? – z dzika satysfakcją potrząsnęłam przecząco głowa. Po czym oparłam ją o ramię chłopaka. Bujaliśmy się spokojnie pogrążeni w swoich myślach. Położyłam dłoń na udzie Harrego, który natychmiast nakrył ją swoja. Cieszyłam się, że wreszcie nie musimy się ukrywać przed nikim. Wiedziałam, że na pewno dla dużej rzeszy fanek jest to przytłaczające, ale musiały się z tym pogodzić. Harry Styles, to także osoba prywatna, normalny nastolatek, który ma prawo kochać. Spojrzałam na mamę, która ukradkiem zerkała na nas co chwile z nad gazety.
-Twoja mama na nas patrzy – Harry jakby czytając w moich myślach wyszeptał mi do ucha.
-Uśmiecha się –odpowiedziała zadowolona. Podniosłam głowę spotykając wzrok Loczka. Objęłam ręką jego policzek przyciągając twarzy bliżej swojej. Nasze usta się spotkały. Jego różowe, soczyste wargi muskały moje. Wcześniej staraliśmy się ukrywać swoje uczucia przy moich rodzicach, jednak teraz zupełnie się tym nie przejmowaliśmy.
-Kocham cię – wyszeptałam
-Ja ciebie też
Z oddali usłyszałam dźwięk naszego dzwonka. Charlotte zapewne właśnie przyszła po sukienkę .
-Zostań na razie tutaj- powiedziałam klepiąc go po udzie. Wstałam z ławki czując lekkie zawroty w głowie. Szybkim krokiem zniknęłam we wnętrzu domu

***PERSPEKTYWA HARREGO***

Siedziałem na ławce, huśtając się spokojnie. Liliana zostawiła mnie w jej ogrodzie z mamą, która gdy tylko zauważyła, że jestem sam wstała z krzesła i teraz kierowała się w moja stronę. Lekko spanikowany spojrzałem na trawę nie wiedząc gdzie podziać wzrok. Złączyłem dłonie na nogach po czym przełknąłem gulę rosnącą w moim gardle.
-Mogę się przysiąść?- zapytała przyjacielskim głosem. Podniosłem wzrok mrużąc oczy, które zabolały mnie lekko pod wpływem promieni słońca. Zatrzymałem ławę pozwalając jej usiąść. Przez chwilę tkwiliśmy w ciszy. Nie wiedziałem czy powinienem coś powiedzieć, czy lepiej zaczekać na jej ruch. Podrapałem się po skroni udając, że coś mnie swędzi. Z wielką nadzieją spojrzałem w stronę wejścia do domu, błagając aby Liliana uwolniła mnie z tej niezręcznej sytuacji. Mama Lili oparła się, wywołując lekki drgania huśtawki.
-Mam wrażenie, że przy tobie rozkwita- powiedziała.
Na początku siedziałem zdezorientowany nie wiedząc czy chodzi jej o Lilianie czy o coś innego – Cieszę się, że do siebie wróciliście. Nie zawiedź mnie Harry- dodała. Uśmiechnąłem się do niej zaszczycony tymi słowami, ale trochę i zmartwiony tym ze podejrzewała, że mógłbym ponownie zranić jej córkę. Nie miałem pojęcia dlaczego mi to mówi, ale poczułem się pewniej w jej towarzystwie. To na pewno pomoże w bliskiej przyszłość.
-Harry? – głos Liliany wyrwał mnie z rozmyślań. Przeniosłem wzrok na dziewczynę machającą do mnie z progu wejścia. Zatrzymałem ławę i przepraszającym wzrokiem opuściłem ogród. Mama Lil uśmiechnęłam się pozwalając zostawić ją samą. Gdy znalazłem się obok Lili chwyciłem ją za rękę splatając nasze palce ze sobą. Lil uśmiechała się do mnie gestem głowy wskazując stojąca przy drzwiach wejściowych blondynkę. Dziewczyna widząc nas razem odwzajemniła uśmiech.
-Charlotte poznaj Harrego, Harry to moja przyjaciółka- dziewczyna potrząsnęła głową, doskonale wiedząc kim jestem. Puściłem na moment dłoń Liliany, aby przywitać się z Char.
-Miło cię poznać. Lil dużo o tobie mówiła – powiedziałem starając się zacząć rozmowę najlepiej jak się da. Śmieszył mnie fakt, że Daniele i Eleonor poznały ją wcześniej ode mnie, ale miały racje. Charlotte wydawała się być sympatyczną dziewczyną. Ponownie zrównałem się z Lili obejmując ją ramię.
-Idziesz gdzieś z Finnem? –zapytała moja dama
Char potrząsała głową przenosząc na sekundę wzrok z przyjaciółki na mnie. Wydawało mi się , ze była zakłopotana ze Lilil  przytacza przy mnie jej miłosne uniesienia. Obdarowałem ją uśmiechem starając tym samym pokazać jej, że przy mnie nie powinna się wstydzić. Nie byłem pewnie, ale podejrzewałem ze Lil pokazała Char list, który napisałem gdy się pokłóciliśmy. Char znała moje uczucia do Lil, więc dlaczego miałaby się obawiać okazania swoich do Finna? Zapanowała cisza przerywana jedynie przez śpiew ptaków i ciche cykanie zegara.
-Chcesz zostać?- zapytała zachęcająco gospodyni
Charlotte zaprzeczyła unosząc do góry materiał, który trzymała w lewej dłoni.
-Nie, nie będę wam przeszkadzać. Idę przymierzyć sukienkę- uśmiechnęła się, po czym obróciła na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Lil ruszyła za nią. Oparłem się o ścianę uważnie im się przypatrując. Ciało Lili z gracją dołączyło do przyjaciółki kręcąc delikatnie biodrami. Nie wiedziałem czy robi to celowo, aby sprawić abym był na nią jeszcze bardziej napalony czy po prostu tak nauczyła się chodzić. Dziewczyny musiały wymienić jakieś uwagi bo równocześnie się z czegoś zaśmiały.
-Na razie Char!- zawołałem
-Do zobaczenia –dopowiedziała lekko roześmianym głosem
Gdy Liliana zamknęła za nią drzwi, oparła się o nie i spojrzała na mnie z zabawną mina. Jej długie brązowe włosy opadły na ramiona zakrywając cienkie ramiączka bluzki. Miałem ochotę przywrzeć do jej obojczyka i całować każdy jego cal.
-Charlotte powiedziała….- przerwała na moment śmiejąc się głośno. Spojrzałem na nią z wciąż oczekującą dalszego rozwinięcia mina.
-Żeeeee? –zacząłem
Liliana odgarnęła do góry włosy. Miała bardzo tajemnicza minę.
Ruszyłem w jej stronę opierając dłonie na drzwiach po obu stronach jej głowy. Lil spojrzała na mnie spod gęstych długich rzęs.
-Niektóre rzeczy niech zostaną pomiędzy przyjaciółkami- dziewczyna ściszyła swój głos, hipnotyzując mnie delikatnym ruchami palca po moich wargach. Chciałem zaprzeczyć, że skoro już zaczęłam mówić niech to dokończy jednak wiedziałem, że tego nie zrobi. Uparty wariat. Mój wariat. W odpowiedzi zacząłem ją łaskotać. Dziewczyna piszczała i śmiała się donośnie. W końcu wziąłem ją do góry przewieszając sobie przez ramię. Lil udając złą, biła mnie delikatnie pięściami po plecach wciąż się przy tym śmiejąc. Zaniosłem ją do salonu i dopiero tam puściłem sadowiąc na moich kolanach. Objąłem jej twarz w dłonie mocno całując w usta. Lil dla odmiany zaczęła mnie teraz łaskotać. Śmiałem się razem z nią. Jej szczupłe palce usilnie próbowały dotykać miejsca, w których miałem największe łaskotki. W pewnym momencie z mojej kieszeni wypady dwa podłużne kawałki papieru. Serce skoczyło mi mocno nie wiedząc jak zareaguje na to co zaraz zobaczy. Lil zauważyła ze patrzę na nie, po czym chwyciła je, nie dając mi szansy ich zabrać. Patrzyłem na jej wyraz twarzy nie wiedząc czego się spodziewać. Gdy przyjrzała się dokładnie, zrozumiała co to jest. Otworzyła ze zdziwienia usta, jednak po chwili je zamknęła. W jej oczach widziałem zbierające się łzy.
-To dla nas?- zapytała przejmującym głosem. Przytaknąłem jej próbując uspokoić walące serce. A jeśli się nie zgodzi? Nie spodoba jej się ten pomył? To miejsce, które wybrałem?
-Chorwacja? - zapytała ściszonym głosem. Usadowiła się w wygodnej pozycji na moich kolanach. Jej oczy powędrowały w miejsce gdzie znajdowała się data - To za sześć dni!!- mieliśmy jechać do Paryża, jednak tamte bilety zostały niezrealizowane przez naszą kłótnie. Szukałem innych miejsc i trafiłem na Chorwację.
-Co o tym myślisz? -zapytałem niepewnie. Zawsze chciałem pojechać do tego kraju, Louis polecił mi tam jedno miejsce, które szczególnie przypadło do gustu Eleanor.
-To jest...- przerwała na moment- .....coś cudownego.  -Liliana zamaszyście potrząsnęła kilka razy głową- Tak zgadzam się. Chętnie bym tam poleciała. Tylko Harry....- przygryzła dolną wargę wzrokiem uciekając na podłogę - Mamy po siedemnaście lat, moi rodzice nie puszczą nas tam samych.
-Musimy coś wymyślić i przede wszystkim porozmawiać o tym z nimi. -Byłem na tyle podekscytowany, że mojej dziewczynie spodobał się ten pomysł, że przez kilka minut zapomniałem o jakichś przeciwnościach losu. 
-Chciałem, abyśmy tam pojechali sami, tym bardziej, że potrzebujemy tego po ostatnich wydarzeniach - powiedziałem wprost nie spuszczając z niej wzroku. Liliana patrzyła na mnie oczami pełnymi miłości. 
-Jak najbardziej jestem za - byłam pewny, że przy wspomnienie o ostatnich wydarzeniach widziałem w jej oczach grymas bólu. To tym bardziej zmotywowało mnie do potrzeby zabliźnienia ran. Niespodziewanie Lil znów zaczęła mnie łaskotać. Wierciła się na moich kolanach, śmiejąc widząc moje głupkowate miny. 
-Dzień dobry Harry - męski głos sprawił, że podskoczyłem lekko obejmując bezpiecznie dziewczynę w ramionach. Zdezorientowany spojrzałem w stronę z której dochodził głos. Tata Lili stał przy schodach prowadzących na górę w ręku trzymając zwinięta w ruronik gazetę.
-Dzień dobry- przywitałem się. Lil oparła głowę o moje ramię i cała ze śmiechu się trzęsła. Próbowałem ją uspokoić, bo samemu chciało mi się śmiać z dziwności zaistniałej sytuacji. Mężczyzna obdarzył nas sceptycznym spojrzeniem mówiącym coś w stylu " ach ta młodzież" po czym zniknął za ścianą prowadzącą do kuchni. 
-Mamy okazję to teraz załatwić- wyszeptała mi do ucha.
Przełknąłem ślinę, czując że serce ponownie przyspieszyło swoje tempo. Lil uśmiechnęła się do mnie widząc moją zdenerwowaną minę. Ostrożnie zsunęła się z moich kolan stajać na podłodze.
-Tato. Musimy z tobą i z mamą o czymś porozmawiać!- zawołała. Po chwili wyszła na dwór prosząc mamę, aby i ta przyszła na moment do domu. Podciągnąłem się na kanapie wygładzając zmiętoszony podkoszulek. Byłem zdenerwowany i niepewny tego co może się wydarzyć. Puszcza ją po ostatnich wydarzeniach? Spocone dłonie wytarłem o spodnie. Tata Lili wszedł do salony rzucając mi zdziwione spojrzenie. Chwilę później dołączyła do nas mama dziewczyny. Obydwoje patrzyli na przemian to na mnie to na Lilianę. Wstałem i złapałem ją za rękę. 
No to zaczynamy prawdziwy rollercoaster emocji. 



Od razu przepraszam jeśli ten rozdział nie jest dobry. Trochę przejęła mnie ta sytuacja z Haylor i jakoś tak dziwnie się go pisało. Proszę o wyrozumiałość, wiecie, mam dzisiaj imieniny więc mam usprawiedliwienie jeśli się nie spodobał xD.  W każdym bądź razie, mam nadzieję, że podobał się. :). 41 obserwatorów bloga, ponad 25 tysięcy wejść. WOW ! Jesteście niesamowici! Dziękuję :) 


19 komentarzy:

  1. czekam na następny <3
    zapraszam do komentowania i czytania -> http://allilove10.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świeetny , czekam na następny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi sie bardzo podoba, nawet sie nie tłumacz, bo nie masz po co ! Kocham to opowiadanie i mam nadzieję, że im sie ułoży :)
    Czekam na nexta <3

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział:D
    czekam na następny z niecierpliwością:)xx

    OdpowiedzUsuń
  5. tak teraz sobie mysle nad tym Twoim blogiem.. ech, musze powiedzieć, że jednak ten jest najlepszy.. :) Jak zwykle świetny rozdział, nie zawiodłaś nas :)

    love, gosia. x

    OdpowiedzUsuń
  6. JAJ! <3 Cudowne to! Jestem ciekawa, czy jej rodzice się zgodzą na wyjazd! czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog jest świetny nie moge sie doczekac nexta mam nadzieje e szybko sie doczekam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity .! ; )
    Czeka na kolejny .! ; )x

    OdpowiedzUsuń
  9. aaa kocham tego bloga ommo czekam na następnyy rozdział ;****

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny *.* Jejkuuu , jak ja kocham tego twojego bloga <3 Jestem bardzo ciekawa co na ich wyjazd powiedzą rodzice Lil , a zwłaszcza jej tata ;D @loves_tommo_xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz, że uwielbiam Twojego bloga prawda? ;D
    A jak nie to mówię to teraz! Uwielbiam goo! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świeeetneee :3 Ale proszę cię.. nigdy więcej nie wspominaj o Haylor :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Osz kurcze ..
    Świetny . !
    Czekam na następny .. ; )

    OdpowiedzUsuń
  14. Aww..
    Czekam na kolejny .. xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham twojego bloga i ten rozdział i wszystkie rozdziały .. Świetny .. ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały blog!
    Masz talent dziewczyno!
    Zapraszam do mnie: http://theydontknowaboutus2.blogspot.com/
    Liczę na mały komentarz i jeśli Ci się spodoba to poleć go swoim znajomym :)
    Czekam na następną notkę
    Pozdrawiam,
    Katie. :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ty wiesz, że ja kocham tego bloga :) Rozdział wyszedł Ci świetny. Ciekawi mnie reakcja Taty Lil na wieści o ich wyjeździe, haha :D Pozdrawiam, Wiku x

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)