poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział XXX


Preston. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna chodził w tę i z powrotem. W silnej umięśnionej z widocznymi żyłami dłoni, trzymał komórkę i coś tłumaczył komuś podniesionym głosem. Przez swoją masywną posturę kołysał się lekko na boki, przemierzając kolejnych kilka metrów. Zastanawiałam się jak długo pracował na taką sylwetkę. Spuściłam na moment z niego wzrok, jakby obawiając się, że może coś mi zrobić, gdyby zauważył, że go obserwuję. Chwile później mężczyzna schował urządzenie do kieszeni i rzucając krótkie spojrzenie w lewo, ruszył w naszą stronę. 
-Załatwione – powiedział krótko, głosem, który wciąż mnie przerażał. Był niski i donośny, o wiele bardziej niż Harrego. Loczek uśmiechnął się do niego, wyszczerzając rząd białych zębów. Dołeczki, jak wierna załoga pojawiły się na jego policzkach. Preston odsunął się od nas na niewielką odległość obserwując uważnie fanów, którzy zrobili już małe zamieszanie na lotnisku. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie jak w tak krótkim czasie dowiedzieli się gdzie w danym momencie przebywa jeden z członków 1D. Przecież żadne z nas nie afiszował się przedtem tym wyjazdem publicznie. Najwidoczniej jedna z fanek musiała nas widzieć już wcześniej, a to pociągnęło za sobą cały łańcuch wydarzeń. Nagle przez lotniskowe głośniki jakaś kobieta podała informację o locie do Nowego Jorku. Z niecierpliwością czekałam na ten jeden komunikat odnośnie lotu na południe Europy. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że lecimy do Chorwacji. Tamtego dnia, gdy Harry powiedział mi o weekendzie w tym kraju byłam naprawdę gotowa założyć się o sto funtów, że z tych planów zostaną tylko niespełnione marzenia. Mój tata, ten człowiek, który jeszcze niedawno gotowy wyrzucić Stylesa na zbity pysk, zgodził się na wyjazd. Oczywiście nie od razu. Błagaliśmy go zapewniając, że wrócimy cali i zdrowi ponad dwie godziny. Nie przyjmował do wiadomości w ogóle takiej opcji. Już byłam zmęczona całą tą sytuacją i  miałam powiedzieć Harremu, że trudno, nie polecimy, zostaniemy w Anglii gdy w końcu uległ. Uległ bo genialny Harry nasunął mu jeden bardzo interesujący pomysł. Zapytał tatę, co jeśli poleciałby z nami jedne z ochroniarzy. W chwili, kiedy to powiedział nie wiedziałam kto był bardziej zdziwiony, ja czy mój tata. Przez parę minut siedzieliśmy w milczeniu gapiąc się z Harrym na siebie, podczas gdy mój ojciec wpatrywał się w stół rozmyślając nad stosowną odpowiedzią. Sekundy ciągnęły się minutami, minuty coraz dłużej trzymały nas w niepewności i przyprawiały o szybsze bicie serca. Harry zapewnił go, że nie będzie problemu z przekonaniem jednego z ich ochroniarzy, a dzięki temu moi rodzice będą mieć pewność, że nic złego nam się nie stanie. Chwilę, kiedy mój tata odpowiedziała, że zgadza się nigdy nie zapomnę. Euforię szczęścia jaka zapanowała mogłabym porównać z wygraną meczu jednej z ulubionych drużyn footballowych lub nawet wygranej miliona funtów. Choć pewnie pieniądze nie dałyby takiego szczęścia jak chwila kiedy własny rodzic pozwala na coś co dla jego dziecka jest wielkim marzeniem. Harry wyciągnął swoją dłoń, ściskając po chwili rękę ojca. Potem ja rzuciłam mu się na szyję, dziękując i mówiąc, że właśnie spełniło się jedno z moich marzeń, a on przyczynił się do najlepszego prezentu w jakim mógł mnie obdarować. Leciałam do Chorwacji. Za granice, do miejsca, o którym tak dużo słyszałam a mogłam tylko patrzeć na pocztówki pełne gorącego słońca i błękitnych wód Adriatyku. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, ale teraz jestem tu, na lotnisku w Heathrow w Londynie i czekam z moim chłopakiem i potężnym mężczyzną, który gdy Harry zaproponował mu stawkę w wysokości jego dwóch pensji zgodził się od razu.
-Chodź oddamy bagaże- chłopak wyrwał mnie z wspomnień wyciągając do mnie swoją dłoń. Chwyciłam ją, a drugą złapałam rączkę od walizki, po czym ruszyłam w stronę gdzie udzielano odprawy. Gdy nasze bagaże jadące długą taśmą zniknęły za rogiem, skierowaliśmy się w stronę kontroli biletów. Wszystko poszło po naszej myśli, a hałaśliwe fanki zostały oddzielone od Harrego odetchnęłam z ulga i powoli zaczynałam cieszyć się w pełni podróżą. Miałam co prawda małego pietra, ponieważ był to mój pierwszy lot samolotem, jednak gdy tylko silniki maszyny nabrały na tyle szybkich obrotów aby odbić się od ziemi Harry złapała mnie za dłoń powtarzając abym niczym się nie przejmowała bo na pewno wszystko dobrze się skończy. 
Kiedy lecieliśmy już kilka tysięcy metrów nad ziemią z zafascynowaniem gapiłam się w małe, lekko zabrudzone okno. Chłopak śmiał się ze mnie mówiąc, że przypominam mu jak pewnego razu leciał do USA, a obok niego siedziała Lux i minę miła podobną do mojej. Wystawiłam język przekomarzając się z nim po czym ponownie wróciłam do obserwacji kłębiastych chmur tak szybko płynących po niebie. Daleko w dole dotrzeć było można maleńkie kształty domów i różnych rzek. 
Parę minut po dwugodzinnym locie wylądowaliśmy bezpiecznie na lotnisku w Splicie. Już podczas lądowania mogłam na własne oczy zobaczyć lazur morza przy samych brzegach Adriatyku. Gdy opuszczaliśmy samolot, a ja przekroczyłam próg maszyny, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. Niedaleko wiszący termometr wskazywał 32 stopnie. Wylatując z Londynu było zaledwie 21. Od razu zdjęłam kardigan czując jak promienie słońca ogrzewają moje ramiona. Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już z Prestonem w taksówce. Miejsce, w którym znajdował się wynajęty domek zlokalizowany był zaledwie sześć kilometrów na północ od Splitu. Przez całą drogę zachwycałam się niskimi, ale masywnymi palmami oraz wysuszonymi z niewielką ilością roślin górami. Kierowca taksówki znał jedynie najpotrzebniejsze zwroty po angielsku, a jego akcent za każdym razem gdy o coś pytał wydawał się być groteskowy. 
Kilkanaście minut później wjechaliśmy do zatłoczonego Trogiru przez turystów. Taksówkarz trąbił za każdym razem gdy kolejny podróżnik ładował się na drogę. Spojrzałam na Harrego nieprzyzwyczajona do takich sytuacji w Anglii, a chłopak  w odpowiedzi tylko obdarzył mnie swoim uroczym uśmiechem. 

Przejechaliśmy przez wąski most, przemierzyliśmy kilkadziesiąt wąskich ulic, po czym wreszcie zatrzymaliśmy się u celu.
- To tutaj- Harry nachylił się nade mną wskazując palcem na biały domek. Nacisnęłam klamkę po czym znów poczułam jak szybko robi mi się gorąco. Dom był mały, biały, ale bardzo urzekający. W okół wejścia rosła para wysokich drzew oliwnych, a zaraz obok niezliczona ilość lawendy. 
-Idziemy? - zapytał widząc jak gapię się w budynek. Pokiwałam głową ruszając przed siebie. Szłam wolno wyłapując wszystkie rzeczy jakie mijam. W oddali słyszałam śmiechy beztrosko bawiących się dzieci i szum rozbijających się o brzeg fal. Stając przed drzwiami obserwowałam co robi chłopak. Styles ukucnął odsuwając jeden z suwaków walizki, aby po chwili wyciągając wesoło brzęczącą parę kluczy. Nachyliłam się nad małym pachnącym krzakiem. Gdy potarłam o place jego fakturę poczułam znajomy zapach. Rozmaryn. 
-Ufff, już myślałem że zgubiłem klucz....- Harry przewrócił oczami wypuszczając z płuc powietrze. Po chwili odblokował zamki i puścił mnie przodem. Prosto od wejścia wchodziło się do pomieszczenia przypominającego nie wielkich rozmiarów salon. Mały telewizor, kanapa, stolik i wielkie okno balkonowe, a w oddali morze. Odwróciłam na moment oczy od lazurowej wody i kontynuowałam poznawczą wędrówkę. Na ścianach wisiało kilkanaście zdjęć przedstawiających Chorwację zasypaną śniegiem. Zdziwiłam się, że tutaj w ogóle wiedzą co to śnieg, tym bardziej, że roślinność zupełnie nie przypominała znanej mi tej  z Anglii. Ruszyłam w stronę dwuskrzydłowych białych drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się sypialnia. Dwuosobowe łózko z kutymi ramiami, szafa i komoda stanowiły całość wyposażenia.
 Zarówno salon jak i sypialnia miały wiele wspólnego. Wszędzie panowała biel, błękit i wystrój świadczący, że domek ma już długa historię. Wyszłam z pokoju od razu odnajdując po przeciwnej stronie salonu kuchnię i łazienkę. Dom bardzo przypadł mi do gustu. Ponownie podeszłam do wielkiego okna opierając dłonie o nagrzaną szybę. 
-Podoba ci się?- Harry wymruczał obejmując mnie z zaskoczenia od tyłu. Nie odwracając wzroku od morza pokiwałam głową. Kilka sekund później poczułam jak chłopak całuje mnie po szyi. Zamknęłam oczy nie mogąc oprzeć się jego pieszczotom. 
-Chcesz przywitać się z morzem?-zapytał jeżdżąc wargami po mojej skórze. Jego włosy łaskotały mnie w policzek. Przechyliłam głowę umożliwiając loczkowi na kolejną serię pocałunków.
-No to chodźmy - wyszeptał momentalnie odrywając się od mojej szyi. 
Harry chwycił moją dłoń, drugą zaś zaczął mocował się z klamka od drzwi balkonowych. Ta po kilku sekundach zaskoczyła pozwalając nam wydostać się na zewnątrz.
Szliśmy wąską ścieżką wysypana drobnymi kamyczkami. W okół rosło mnóstwo różnorodnych krzewów i kaktusów imponujących wielkości. Paręnaście metrów dalej po wąskich betonowanych skodach zeszliśmy na wapniowe skały. Zatrzymałam się na moment, aby zdjąć buty. Moje stopy dotknęły gorących skał i ich chropowatej, lekko kującej powierzchni. Ostrożnie, aby się nie przewrócić, podtrzymywana przez Harrego szłam do momentu aż znalazłam się w miejscu, z którego nie groziło mi zamoczenie przez fale rozbijającą się gwałtownie o skały. Ukucnęłam ostrożnie nachylając się do przodu, po czym po raz pierwszy dotknęłam Adriatyku. Woda była przyjemnie ciepła i lekko spieniona. 
-Pięknie tu, no nie? - Harry stał parę kroków za mną. Uśmiechnęłam się do niego chlapiąc go wodą. Chłopak zrobił oburzoną minę po czym sam podszedł do brzegu morza i odwdzięczył się tym samym. Poczułam jak woda spływa mi po twarzy, a pojedyncze krople wpadają do buzi.
-Ej, to nie fair!!- zaśmiałam się wycierając oczy. 

Parę metrów od nas na skalach siedziała młoda kobieta, czujnie obserwując prawdopodobnie swojego synka, który ze śmiechem kręcił się w zielonym kółku przy brzegu. Chłopczyk zawołał do niej w nie zrozumiałym dla mnie języku. Wszystko wydawało się tu takie obce, nieznane, ale piękne i wyjątkowe. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy sprawiając, że czułam się wolna i szczęśliwa. Słońce przygrzewało mocno pozwalając zapomnieć o kapryśnej pogodzie w Anglii.
-Co ty na to, aby teraz pójść coś zjeść, a później zwiedzić okolicę?- Harry wciąż był bardzo rozbawiony moim zachowaniem. Nie gniewałam się za to, bo zdawałam sobie sprawę, że dla niego, osoby, która widziała już tak dużo krajów takie widoki jak te tutaj w Chorwacji są normą. Dochodziła dwunasta, od wyjazdu z Londynu nic nie jadłam i dopiero po jego słowach zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem głodna. Samo wspomnienie o jedzeniu wywołało w moim brzuchu burczenie. Odruchowo przyłożyłam dłoń do miejsca, w którym ulokowany był żołądek. –To chyba znaczy zgodę?  – chłopak ponownie zaśmiał się – Chodź, sprawdźmy co mamy w domku.

Lodówka w domku była pełna najróżniejszych rzeczy. Na początku zastanawiałam się czy może produkty nie zostały jeszcze po poprzednich mieszkańcach, jednak Harry wytłumaczył mi, że właściciel napełnił ją dzień przed naszym przyjazdem, bo taka była umowa, a my nie powinniśmy obawiać się, że pozostało dwie doby spędzimy w łazience po skosztowaniu nieświeżego jedzenia. Siedziałam w małej kuchni, stylem przypominającej marynarską łajbę, podczas gdy Harry robił jajecznicę. Prawdę mówić nie mogłam usiedzieć w miejscu. Ciągnęło mnie do morza, jednak w tej chwili musiałam ograniczyć się tylko do obserwowania go przez okno.
-Przypilnujesz jajecznicy? Muszę podkręcić klimatyzację. Zaraz zwariuje z gorąca...- Natychmiast oderwałam wzrok od lazurowego błękitu morza przenosząc wzrok na chłopaka, który właśnie ściągał przez głowę swoją granatową koszulkę. Po jego torsie płynęły pojedyncze krople potu, jednak wciąż wyglądał jak bóg seksu. – Lil - uśmiechnął się znacząco spoglądając to na mnie, to na jajecznicę. Poczułam nieprzyjemny zapach, orientując się od razu, że zaczęła się przypalać. Zarumieniłam się, energicznie poruszając daniem na patelni. Po kilkunastu minutach usłyszałam charakterystyczny odgłos przełączanych guzików na pilocie od klimatyzatora. A już niedługi czas potem delikatne chłodne powietrze zalało całe pomieszczenie. Harry wrócił zadowolony, że potrafił nastawić to urządzenie po czym klapnął niedbale na krzesło stojące przy stole. Nałożyłam mu jajecznicy, po czym sama usiadłam na przeciw niego.

Niecała godzinę później ruszyliśmy nadmorską panoramą. Szłam patrząc się na wodę, mieniącą się w licznych miejscach od promieni słońca. Powietrze było duszne, jednak nie przeszkadzało nam to w wędrówce. W okół unosił się specyficzny zapach kakaowca, a cykady bez przerwy przekrzykiwały się wzajemnie. Mijający na ludzie mieli znacznie ciemniejszą karnacje od nas, co ewidentnie wskazywało, że są tutaj już dłuższy czas.
-Tak w ogóle gdzie Preston?- zapytałam uświadamiając sobie, że ostatni raz widziałam go w taksówce.
-Jego domek jest parę metrów dalej. Dałem mu wolną rękę – Harry znacząco uniósł brew zadowolony ze swojego niecnego czynu.
-Oj nie ładnie tak oszukiwać mojego tatę…..- pokręciłam z udawanym przerażeniem w oczach głową - Wiesz, że znów cię zabije?
Harry nagle zatrzymał się pociągając mnie za rękę, tak abym przylgnęła do jego torsu. Patrzyłam w jego zielone oczy zastanawiając się co zaraz powie.
-On nie musi nic wiedzieć- wyszeptał mrugając do mnie
-Tak na wszelki wypadek przygotuj swoje kolejne życie w gotowości- zaśmiałam się stajać na palcach aby złożyć pocałunek na jego ustach. Nie był długi, ale wystarczająco czuły i szczery.
- W taki sposób ładujesz w nim akumulatory – Harry założył kosmyk za moje ucho.
Nagle za naszymi plecami pojawił się ciemnoskóry mężczyzna, niosący niebieski pojemnik pełen po brzegi lodu. Oderwałam się od Loczka patrząc ze zdziwieniem na faceta. Miał może dwadzieścia pięć lat góra trzydzieści. Ciemną dłoń zanurzył w lodzie, aby po chwili wyjąc dwa zapakowane w przezroczystą folię lody. Kiwną głową mówiąc coś co najprawdopodobniej było po chorwacku.
-On chyba chce, abyśmy wzięli je od niego – Harry przyglądała mu się uważnie próbując zrozumieć z jego gestów o co chodzi. Facet podał nam lody, Harry wyciągał już portfel, aby zapłacić za nie, jednak nieznajomy potrząsnął głową, po czym szeroko się uśmiechnął wymijając nas. Spojrzałam na Loczka niepewna co zrobić.
-Skoro taki jest hojny- wzruszył ramionami po chwili zabierając się z odpakowywanie loda z foli. Podążyłam jego śladami i już po chwili poczułam waniliowy smak w ustach. Ruszyliśmy dalej zatrzymując się dopiero przy postoju dla ciuchci, która jeździła po całym Trogirze z mnóstwem turystów. Styles zapłacił za nas, po czym usadowiliśmy się w ostatnim wagoniku lokomotywy. Chłopak objął mnie ramieniem i mocno przytulił. Cały pociąg po brzegi zapełniony był ludźmi. Lokomotywa ruszyła, wolnym tempem. Chłopiec siedzący przed nami obrócił się w naszą stronę z ciekawością nam się przyglądając. Harry uśmiechnął się do niego, na co ten, zawstydzony skierował swój wzrok w inną stronę. Jeździliśmy po okolicy ponad trzy godziny. Dzięki temu miałam okazje poznać najbliższe otoczenie i całkowicie zanurzyć się w marzeniach. Jadąc tuż nad brzegiem morza, po nierównej drodze czułam jak wiatr osadza na mych policzkach warstwę soli. Wszystko tutaj wydawało się być takie spokojne, żyjące swoim własnym rytmem, przepełnionym uprzejmością do innych ludzi i nie trzymaniem się określonego schematu godzin.

***PERSPEKTYWA HARREGO***

Wchodzimy tu: --> http://www.youtube.com/watch?v=P31A_SJWA8c  i wracamy do czytania :) 

Przejażdżka dobiegła końca, a ja musiałem wypuścić Lilianę z objęć. Otworzyłem przed nią niewielkie drzwi pomagając wyjść na zewnątrz. Wciąż  nie mogłem nadziwić się, jak bardzo Lil jest szczęśliwa. Dziewczyna uśmiechała się promienie, a jej oczy okrągłe jak dwa okrągłe guziki świeciły się uważnie przyglądając się wszystkiemu w okół. Wstąpiliśmy jeszcze do baru, w którym właśnie odbywał się pokaz chorwackiego tańca. Do domku wracaliśmy wolnym krokiem, wzdłuż morza dopiero w godzinach wieczornych. Wiatr łagodniał, a słońce zachodziło za horyzontem. Gdy tylko znaleźliśmy się naprzeciwko drogi prowadzącej prosto do naszego domku,  Liliana popatrzyła na mnie roześmianymi  oczami. Jej zaczerwienione od słońca i wrażeń policzki dodawały jej figlarności.
-Masz ochotę popływać? –zapytała spuszczając na ziemię wzrok, aby po chwili zamrugać kilkakrotnie patrząc prosto w moje oczy.
-Jasne tylko musimy się przebrać- ani ja ani ona nie mieliśmy na sobie kostiumu. Już miałem zamiar coś powiedzieć gdy niespodziewanie Lil przygryzła dolną wargę, ponownie rzucając jedno z najpiękniejszych swoich spojrzeń. Dziewczyna uśmiechnęła się cwaniacko po czym odwróciła się do mnie plecami, zarzucając włosy do tyłu i rozpędzać się wskoczyła do wody. Wielki plusk odbił się echem od skał rozpryskując wodę na wszystko strony. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Lil po chwili wynurzyła głowę z wody śmiejąc się, gdy tylko spostrzegła moją zdziwioną minę.
-No chodź!!- zachęcała płynąc wolno w głąb morza. Jej włosy jak dywan unosiły się na powierzchni wody. Zacząłem obmacywać spodnie sprawdzając czy mam przy sobie jakieś istotne rzeczy. Liliana śmiała się wciąż patrząc na mnie wyczekującym wzrokiem.
-Haaaaaaaaaaaaaaaaary. No dalej! Woda jest ciepła!!- zachęcała nie dając za wygraną. W końcu zmotywowany, rozpędziłem się o czym wskoczyłem. Przez paręnaście sekund tkwiłem pod wodą czując, jak woda napływa do wszystkich możliwych miejsc, a ubranie luźno faluje na linii mojej talii. Zacząłem ruszać rękoma pędem wynurzając się z wody. Świeże powietrze gwałtownie napełniło moje płuca. Wytarłem oczy  rozglądając się za dziewczyną. Lil pływała w miejscu zaledwie kilkanaście metrów ode mnie. Uspokoiłem oddech, po czym przypominając sobie jak się pływa ruszyłem do niej. Słońce zachodziło pozostawiając nas w półmroku, jeszcze niewielka poświata słońca oświetlała niewielki skrawek nieba.
-Hej- przywitałem się podpływając najbliżej jak się dało. Lil wytarła wodę wciąż lecącą po twarzy z mokrych włosów, po czym zawzięcie utrzymując się na jednej ręce dotykała mojego policzka – To było takie…- zastopowałem zastanawiając się jak to ująć- nie w twoim stylu- dokończyłem oblizując słone usta.
-Czasami warto zaszaleć- Lil przewróciła oczami, zakładając moje włosy za ucho. 
Panowała przyjemna cisza przerywana jedynie przez ciche uderzenia fal o brzeg skał . W okolicy nie było nikogo. Czułem jakby cały kawałek morza należał tylko do nas. Liliana podpłynęła do skały opierając się tyłem o nią, jedną z dłoni wystawiając ponad powierzchnie wody, aby przytrzymać się nierównej powierzchni. Popłynąłem za nią przylegając torsem do jej brzucha. Nie czekając długo odnalazłem jakiś kamień stając na jego śliskiej powierzchni, a Lil obejmując tak, aby sama mogła opleść nogami moją talię. Złączyliśmy nasze ust łapią co chwile równowagę na niestabilnym gruncie. Jej słone wargi całowały moje pozbawiając ich całej soli. Tkwiliśmy sami w wodzie, na drugiej stornie Europy, z dala od szarej rzeczywistości i  zmartwień.
-To jedne z najlepszych dni w moim życiu- wyszeptała opierając swoje czoło o moje. Przytuliłem ją mocno do siebie. Była drobną dziewczyna, a woda sprawiła, że stawała się jeszcze lżejsza. Za nami w oddali płynął statek z naszego punktu widzenia wyglądający jak mała pulsująca choinka. Odwróciłem Lil ,aby i ona mogła lepiej widzieć. Na niebie miliony gwiazd rozstawionych w nierównych odległościach robiły z tego wieczoru magię. Nachyliłem się nad Lili całując delikatnie pól zanurzony obojczyk. Dziewczyna polo zaczynała dygotać z zimna.
-Chodźmy bo zamarzniesz- pozwoliłem jej stanąć na własnych nogach. Dość szybkim tempem, pomimo wciąż ponad dwudziestostopniowego upału, przebyliśmy drogę do naszego domku Ubrania lepiły się na nas zostawiając mokre kałuże słonej wody na całej podłodze.
-Chyba pójdę się myć, wszędzie czuje sól- Lil ściągnęła przez głowę sukienkę zostając w samej bieliźnie. Nie wiem jakim cudem oparłem się takim widokom i nie przyciągnąłem jej mocno do siebie. Gdy zniknęłam za drzwiami, ja zacząłem oglądać telewizję. Jednak to długo nie potrwało bo wszytki kanały były nadawane w języku chorwackim. Z pokoju obok usłyszałem dźwięk telefonu. Z niechęcią ruszyłem zobaczyć kto to. Wciąż mokre włosy pozostawiły mokrą drogę jaka przeszedłem. Gdy podniosłem telefon zamurowało mnie. Wiadomość pochodziła od Cary. Dziewczyna chciała się spotkać. Nie tłumaczyła dlaczego. Poczułem jak złość przepływa w moim ciele. Nie zastanawiając się długo usunąłem smsa. Po co ona wciąż do mnie pisze? Jak śmie? Przecież wszystko zostało już załatwione.
-Ktoś pisał?- Lil z turbanem na głowie wmaszerowała do sypialni. Przełknąłem ślinę, potrząsając przecząco głową Było zbyt dobrze, aby teraz jakaś osoba psuła to wszystko. Lili usiadła na łóżku rozplątując ręcznik i powoli wycierając w niego mokre włosy. Uśmiechnąłem się do niej próbując aby niczego nie zauważyła. Sam wyszedłem do łazienki.

Do sypialni wróciłem dwadzieścia minut później. Myślałem, ze Lil jeszcze nie śpi tym bardziej, że nawet nie dochodziła 21. Jednak gdy tylko stanąłem w drzwiach zauważyłem, że odwrócona na prawy bok leży na łóżku. Jej klatka piersiowa powoli, w umiarkowanym tempie unosi się to opada pod cienką koszulka. Podszedłem bliżej widząc ze ma zamknięte powieki, a przez sen wciąż się uśmiechając. Jak teraz mógłbym jej powiedzieć, że  Cara nagle przypomniała sobie o czymś co dla mnie nie ma już najmniejszego znaczenia? Nie mogłem nie potrafiłem. Zbyt bardzo Liliana była szczęśliwa, mogąc być tutaj i choć na chwile zapomnieć o rzeczywistości. Cara to tylko fatalny skrawek mojego życia, który zostawiam za sobą. Położyłem się na łóżku narywając nas kocem, co w tym kraju robiło za kołdrę. Zgasiłem lampkę nocną pozostawiając pokój w półmroku i blasku padającego na łóżko księżyca. Przysunąłem się blisko Lil obejmując ja od tyłu. Dziewczyna wymamrotała coś przez sen, jednak po chwili zatonęła w śnie. Wydarzenie z dzisiejszego dnia tak ją wykończyły, że teraz jak mały Bambi spała wtulona we mnie. Pocałowałem jej ramie po czym położyłem głowę tuz za jej. Półmrok przywiał do mnie sen szybciej niż myślałem.


Przepraszam za małe opóźnienie, ale przez szkołę nie miałam w ogóle czasu pisać o.O. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Próbowałam jak najlepiej opisywać krajobraz Chorwacji i choćby na parę minut przenieś Was tam. Kolejny rozdział najprawdopodobniej pod koniec tego tygodnia ( po końcu świata he he ). Jeśli chodzi o Prestona, jest to opis całkowicie zmyślony. Nie wiedziałam jak on wygląda, a zdjęć nie mogłam znaleźć -.- No dobra, pomijając to wszystko liczę, że się podobało :* :) 

11 komentarzy:

  1. jaaki słoodki ;3
    niedługo pewnie scena +18 więc szukuj xD hahhaha czekam :*********

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne, romantyczne :). Sama bym chciała przeżyć takie chwile <3.
    Z rozdziału na rozdział, coraz bardziej się wciągam w Twojego bloga, ale tu pojawia się pytanie.. Czy można jeszcze bardziej? ;D
    No cóż, w każdym bądź razie cudowny jest ten rozdział.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonale udało ci się opisać ten piękny kraj <3 Cudowny rozdział. :D zapraszam - http://forever-young-and-crazy-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnee... jestem ciekawa po co Cara pisała do Hazzy tego smsa ale pewnie przekonam się w dalszej części :) Czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny jest ! ♥
    Masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  6. no ba że się podobało to jest piękne i czekam na następny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. W Chorwacji byłam kilka razy i czytając ten rozdział znów sie tam przeniosłam wspomnieniami. Opisałaś to wspaniale, po prostu brak słów. W ogóle uwielbiam to opowiadanie jest takie magiczne. Te uczucia, emocje, wydarzenia składają się w idealną nienaruszoną całość, którą kocham :)
    Chyba sie za bardzo rozpisałam. Czekam na nexta <3

    Prz okazji zapraszam na mojego nowego bloga ;)
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. kurde.. jak ja uwielbiam czytać to Twoje opowiadanie.. ech, uzależniłam sie

    love, gosia.x

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział:D
    Coś cudownego Chorwacja:3
    czekam na następny:)x

    OdpowiedzUsuń
  10. dżizys krajst. świetnie opisałaś Chorwację, leżąc pod moją cieplutką kołderką poczułam się jakbym była tam z Lil i Harrym :o
    omg cudny rozdział. mam przez Ciebie kompleksy, jak czytam Twoje rozdziały to mam ochotę swojego bloga usunąć, wykasować wszystkie rozdziały i nigdy więcej już nic nie pisać, serio :c dlaczego musisz być taka zajebista? c':
    omg czekam na następny :c mam nadzieję, że będzie jeszcze w tym roku! :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Aww.. oo tez bym tam chciała być .. ; (
    Świetny .. ; )

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Tobie właśnie jakaś panda dostała jedzenie ;) Taki joke. Dziękuję za komentarz :)