Preston. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna chodził w tę i z
powrotem. W silnej umięśnionej z widocznymi żyłami dłoni, trzymał komórkę i coś
tłumaczył komuś podniesionym głosem. Przez swoją masywną posturę kołysał się
lekko na boki, przemierzając kolejnych kilka metrów. Zastanawiałam się jak długo
pracował na taką sylwetkę. Spuściłam na moment z niego wzrok, jakby obawiając
się, że może coś mi zrobić, gdyby zauważył, że go obserwuję. Chwile później
mężczyzna schował urządzenie do kieszeni i rzucając krótkie spojrzenie w lewo, ruszył w naszą stronę.
-Załatwione – powiedział krótko, głosem, który wciąż mnie
przerażał. Był niski i donośny, o wiele bardziej niż Harrego. Loczek
uśmiechnął się do niego, wyszczerzając rząd białych zębów. Dołeczki, jak wierna
załoga pojawiły się na jego policzkach. Preston odsunął się od nas na niewielką
odległość obserwując uważnie fanów, którzy zrobili już małe zamieszanie na
lotnisku. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie jak w tak krótkim czasie dowiedzieli
się gdzie w danym momencie przebywa jeden z członków 1D. Przecież żadne z nas nie
afiszował się przedtem tym wyjazdem publicznie. Najwidoczniej jedna z fanek
musiała nas widzieć już wcześniej, a to pociągnęło za sobą cały łańcuch
wydarzeń. Nagle przez lotniskowe głośniki jakaś kobieta podała informację o
locie do Nowego Jorku. Z niecierpliwością czekałam na ten jeden komunikat
odnośnie lotu na południe Europy. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że lecimy do
Chorwacji. Tamtego dnia, gdy Harry powiedział mi o weekendzie w tym kraju byłam
naprawdę gotowa założyć się o sto funtów, że z tych planów zostaną tylko
niespełnione marzenia. Mój tata, ten człowiek, który jeszcze niedawno gotowy
wyrzucić Stylesa na zbity pysk, zgodził się na wyjazd. Oczywiście nie od
razu. Błagaliśmy go zapewniając, że wrócimy cali i zdrowi ponad dwie godziny.
Nie przyjmował do wiadomości w ogóle takiej opcji. Już byłam zmęczona całą tą
sytuacją i miałam powiedzieć Harremu, że trudno, nie polecimy, zostaniemy w
Anglii gdy w końcu uległ. Uległ bo genialny Harry nasunął mu jeden bardzo
interesujący pomysł. Zapytał tatę, co jeśli poleciałby z nami jedne z
ochroniarzy. W chwili, kiedy to powiedział nie wiedziałam kto był bardziej
zdziwiony, ja czy mój tata. Przez parę minut siedzieliśmy w milczeniu gapiąc
się z Harrym na siebie, podczas gdy mój ojciec wpatrywał się w stół rozmyślając
nad stosowną odpowiedzią. Sekundy ciągnęły się minutami, minuty coraz dłużej
trzymały nas w niepewności i przyprawiały o szybsze bicie serca. Harry zapewnił
go, że nie będzie problemu z przekonaniem jednego z ich ochroniarzy, a dzięki
temu moi rodzice będą mieć pewność, że nic złego nam się nie stanie. Chwilę,
kiedy mój tata odpowiedziała, że zgadza się nigdy nie zapomnę. Euforię
szczęścia jaka zapanowała mogłabym porównać z wygraną meczu jednej z ulubionych drużyn footballowych lub nawet wygranej miliona funtów. Choć pewnie
pieniądze nie dałyby takiego szczęścia jak chwila kiedy własny rodzic pozwala
na coś co dla jego dziecka jest wielkim marzeniem. Harry wyciągnął swoją dłoń,
ściskając po chwili rękę ojca. Potem ja rzuciłam mu się na szyję, dziękując i mówiąc, że właśnie spełniło się jedno z moich marzeń, a on
przyczynił się do najlepszego prezentu w jakim mógł mnie obdarować. Leciałam do Chorwacji. Za
granice, do miejsca, o którym tak dużo słyszałam a mogłam tylko patrzeć na
pocztówki pełne gorącego słońca i błękitnych wód Adriatyku. Wciąż nie mogłam w
to uwierzyć, ale teraz jestem tu, na lotnisku w Heathrow w Londynie i czekam z
moim chłopakiem i potężnym mężczyzną, który gdy Harry zaproponował mu stawkę w
wysokości jego dwóch pensji zgodził się od razu.
-Chodź oddamy bagaże- chłopak wyrwał mnie z wspomnień
wyciągając do mnie swoją dłoń. Chwyciłam ją, a drugą złapałam rączkę od walizki, po czym ruszyłam w stronę gdzie udzielano odprawy. Gdy nasze bagaże jadące długą
taśmą zniknęły za rogiem, skierowaliśmy się w stronę kontroli biletów. Wszystko
poszło po naszej myśli, a hałaśliwe fanki zostały oddzielone od Harrego
odetchnęłam z ulga i powoli zaczynałam cieszyć się w pełni podróżą. Miałam co
prawda małego pietra, ponieważ był to mój pierwszy lot samolotem, jednak gdy
tylko silniki maszyny nabrały na tyle szybkich obrotów aby odbić się od ziemi
Harry złapała mnie za dłoń powtarzając abym niczym się nie przejmowała bo na
pewno wszystko dobrze się skończy.
Kiedy lecieliśmy już kilka tysięcy metrów nad ziemią z zafascynowaniem gapiłam się w małe, lekko zabrudzone okno. Chłopak śmiał się ze mnie mówiąc, że przypominam mu jak pewnego razu leciał do USA, a obok niego siedziała Lux i minę miła podobną do mojej. Wystawiłam język przekomarzając się z nim po czym ponownie wróciłam do obserwacji kłębiastych chmur tak szybko płynących po niebie. Daleko w dole dotrzeć było można maleńkie kształty domów i różnych rzek.
Parę minut po dwugodzinnym locie wylądowaliśmy bezpiecznie na lotnisku w Splicie. Już podczas lądowania mogłam na własne oczy zobaczyć lazur morza przy samych brzegach Adriatyku. Gdy opuszczaliśmy samolot, a ja przekroczyłam próg maszyny, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. Niedaleko wiszący termometr wskazywał 32 stopnie. Wylatując z Londynu było zaledwie 21. Od razu zdjęłam kardigan czując jak promienie słońca ogrzewają moje ramiona. Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już z Prestonem w taksówce. Miejsce, w którym znajdował się wynajęty domek zlokalizowany był zaledwie sześć kilometrów na północ od Splitu. Przez całą drogę zachwycałam się niskimi, ale masywnymi palmami oraz wysuszonymi z niewielką ilością roślin górami. Kierowca taksówki znał jedynie najpotrzebniejsze zwroty po angielsku, a jego akcent za każdym razem gdy o coś pytał wydawał się być groteskowy.
Kilkanaście minut później wjechaliśmy do zatłoczonego Trogiru przez turystów. Taksówkarz trąbił za każdym razem gdy kolejny podróżnik ładował się na drogę. Spojrzałam na Harrego nieprzyzwyczajona do takich sytuacji w Anglii, a chłopak w odpowiedzi tylko obdarzył mnie swoim uroczym uśmiechem.
Przejechaliśmy przez wąski most, przemierzyliśmy kilkadziesiąt wąskich ulic, po czym wreszcie zatrzymaliśmy się u celu.
Kiedy lecieliśmy już kilka tysięcy metrów nad ziemią z zafascynowaniem gapiłam się w małe, lekko zabrudzone okno. Chłopak śmiał się ze mnie mówiąc, że przypominam mu jak pewnego razu leciał do USA, a obok niego siedziała Lux i minę miła podobną do mojej. Wystawiłam język przekomarzając się z nim po czym ponownie wróciłam do obserwacji kłębiastych chmur tak szybko płynących po niebie. Daleko w dole dotrzeć było można maleńkie kształty domów i różnych rzek.
Parę minut po dwugodzinnym locie wylądowaliśmy bezpiecznie na lotnisku w Splicie. Już podczas lądowania mogłam na własne oczy zobaczyć lazur morza przy samych brzegach Adriatyku. Gdy opuszczaliśmy samolot, a ja przekroczyłam próg maszyny, uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. Niedaleko wiszący termometr wskazywał 32 stopnie. Wylatując z Londynu było zaledwie 21. Od razu zdjęłam kardigan czując jak promienie słońca ogrzewają moje ramiona. Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już z Prestonem w taksówce. Miejsce, w którym znajdował się wynajęty domek zlokalizowany był zaledwie sześć kilometrów na północ od Splitu. Przez całą drogę zachwycałam się niskimi, ale masywnymi palmami oraz wysuszonymi z niewielką ilością roślin górami. Kierowca taksówki znał jedynie najpotrzebniejsze zwroty po angielsku, a jego akcent za każdym razem gdy o coś pytał wydawał się być groteskowy.
Kilkanaście minut później wjechaliśmy do zatłoczonego Trogiru przez turystów. Taksówkarz trąbił za każdym razem gdy kolejny podróżnik ładował się na drogę. Spojrzałam na Harrego nieprzyzwyczajona do takich sytuacji w Anglii, a chłopak w odpowiedzi tylko obdarzył mnie swoim uroczym uśmiechem.
Przejechaliśmy przez wąski most, przemierzyliśmy kilkadziesiąt wąskich ulic, po czym wreszcie zatrzymaliśmy się u celu.
- To tutaj- Harry nachylił się nade mną wskazując palcem na biały domek. Nacisnęłam klamkę po czym znów poczułam jak szybko robi mi się gorąco. Dom był mały, biały, ale bardzo urzekający. W okół wejścia rosła para wysokich drzew oliwnych, a zaraz obok niezliczona ilość lawendy.
-Idziemy? - zapytał widząc jak gapię się w budynek. Pokiwałam głową ruszając przed siebie. Szłam wolno wyłapując wszystkie rzeczy jakie mijam. W oddali słyszałam śmiechy beztrosko bawiących się dzieci i szum rozbijających się o brzeg fal. Stając przed drzwiami obserwowałam co robi chłopak. Styles ukucnął odsuwając jeden z suwaków walizki, aby po chwili wyciągając wesoło brzęczącą parę kluczy. Nachyliłam się nad małym pachnącym krzakiem. Gdy potarłam o place jego fakturę poczułam znajomy zapach. Rozmaryn.
-Ufff, już myślałem że zgubiłem klucz....- Harry przewrócił oczami wypuszczając z płuc powietrze. Po chwili odblokował zamki i puścił mnie przodem. Prosto od wejścia wchodziło się do pomieszczenia przypominającego nie wielkich rozmiarów salon. Mały telewizor, kanapa, stolik i wielkie okno balkonowe, a w oddali morze. Odwróciłam na moment oczy od lazurowej wody i kontynuowałam poznawczą wędrówkę. Na ścianach wisiało kilkanaście zdjęć przedstawiających Chorwację zasypaną śniegiem. Zdziwiłam się, że tutaj w ogóle wiedzą co to śnieg, tym bardziej, że roślinność zupełnie nie przypominała znanej mi tej z Anglii. Ruszyłam w stronę dwuskrzydłowych białych drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się sypialnia. Dwuosobowe łózko z kutymi ramiami, szafa i komoda stanowiły całość wyposażenia.
Zarówno salon jak i sypialnia miały wiele wspólnego. Wszędzie panowała biel, błękit i wystrój świadczący, że domek ma już długa historię. Wyszłam z pokoju od razu odnajdując po przeciwnej stronie salonu kuchnię i łazienkę. Dom bardzo przypadł mi do gustu. Ponownie podeszłam do wielkiego okna opierając dłonie o nagrzaną szybę.
Zarówno salon jak i sypialnia miały wiele wspólnego. Wszędzie panowała biel, błękit i wystrój świadczący, że domek ma już długa historię. Wyszłam z pokoju od razu odnajdując po przeciwnej stronie salonu kuchnię i łazienkę. Dom bardzo przypadł mi do gustu. Ponownie podeszłam do wielkiego okna opierając dłonie o nagrzaną szybę.
-Podoba ci się?- Harry wymruczał obejmując mnie z zaskoczenia od tyłu. Nie odwracając wzroku od morza pokiwałam głową. Kilka sekund później poczułam jak chłopak całuje mnie po szyi. Zamknęłam oczy nie mogąc oprzeć się jego pieszczotom.
-Chcesz przywitać się z morzem?-zapytał jeżdżąc wargami po mojej skórze. Jego włosy łaskotały mnie w policzek. Przechyliłam głowę umożliwiając loczkowi na kolejną serię pocałunków.
-No to chodźmy - wyszeptał momentalnie odrywając się od mojej szyi.
Harry chwycił moją dłoń, drugą zaś zaczął mocował się z klamka od drzwi balkonowych. Ta po kilku sekundach zaskoczyła pozwalając nam wydostać się na zewnątrz.
Szliśmy wąską ścieżką wysypana drobnymi kamyczkami. W okół rosło mnóstwo różnorodnych krzewów i kaktusów imponujących wielkości. Paręnaście metrów dalej po wąskich betonowanych skodach zeszliśmy na wapniowe skały. Zatrzymałam się na moment, aby zdjąć buty. Moje stopy dotknęły gorących skał i ich chropowatej, lekko kującej powierzchni. Ostrożnie, aby się nie przewrócić, podtrzymywana przez Harrego szłam do momentu aż znalazłam się w miejscu, z którego nie groziło mi zamoczenie przez fale rozbijającą się gwałtownie o skały. Ukucnęłam ostrożnie nachylając się do przodu, po czym po raz pierwszy dotknęłam Adriatyku. Woda była przyjemnie ciepła i lekko spieniona.
Szliśmy wąską ścieżką wysypana drobnymi kamyczkami. W okół rosło mnóstwo różnorodnych krzewów i kaktusów imponujących wielkości. Paręnaście metrów dalej po wąskich betonowanych skodach zeszliśmy na wapniowe skały. Zatrzymałam się na moment, aby zdjąć buty. Moje stopy dotknęły gorących skał i ich chropowatej, lekko kującej powierzchni. Ostrożnie, aby się nie przewrócić, podtrzymywana przez Harrego szłam do momentu aż znalazłam się w miejscu, z którego nie groziło mi zamoczenie przez fale rozbijającą się gwałtownie o skały. Ukucnęłam ostrożnie nachylając się do przodu, po czym po raz pierwszy dotknęłam Adriatyku. Woda była przyjemnie ciepła i lekko spieniona.
-Pięknie tu, no nie? - Harry stał parę kroków za mną. Uśmiechnęłam się do niego chlapiąc go wodą. Chłopak zrobił oburzoną minę po czym sam podszedł do brzegu morza i odwdzięczył się tym samym. Poczułam jak woda spływa mi po twarzy, a pojedyncze krople wpadają do buzi.
-Ej, to nie fair!!- zaśmiałam się wycierając oczy.
Wchodzimy tu: --> http://www.youtube.com/watch?v=P31A_SJWA8c i wracamy do czytania :)
Parę metrów od nas na skalach siedziała młoda kobieta,
czujnie obserwując prawdopodobnie swojego synka, który ze śmiechem kręcił się
w zielonym kółku przy brzegu. Chłopczyk zawołał do niej w nie zrozumiałym dla mnie
języku. Wszystko wydawało się tu takie obce, nieznane, ale piękne i wyjątkowe.
Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy sprawiając, że czułam się wolna i szczęśliwa.
Słońce przygrzewało mocno pozwalając zapomnieć o kapryśnej pogodzie w Anglii.
-Co ty na to, aby teraz pójść coś zjeść, a później zwiedzić okolicę?-
Harry wciąż był bardzo rozbawiony moim zachowaniem. Nie gniewałam się za to, bo zdawałam sobie sprawę, że dla niego, osoby, która widziała już tak
dużo krajów takie widoki jak te tutaj w Chorwacji są normą. Dochodziła dwunasta,
od wyjazdu z Londynu nic nie jadłam i dopiero po jego słowach zdałam sobie
sprawę jak bardzo jestem głodna. Samo wspomnienie o jedzeniu wywołało w moim
brzuchu burczenie. Odruchowo przyłożyłam dłoń do miejsca, w którym ulokowany
był żołądek. –To chyba znaczy zgodę? – chłopak ponownie zaśmiał się – Chodź,
sprawdźmy co mamy w domku.
Lodówka w domku była pełna najróżniejszych rzeczy. Na
początku zastanawiałam się czy może produkty nie zostały jeszcze po poprzednich
mieszkańcach, jednak Harry wytłumaczył mi, że właściciel napełnił ją dzień
przed naszym przyjazdem, bo taka była umowa, a my nie powinniśmy obawiać się,
że pozostało dwie doby spędzimy w łazience po skosztowaniu nieświeżego
jedzenia. Siedziałam w małej kuchni, stylem przypominającej marynarską łajbę,
podczas gdy Harry robił jajecznicę. Prawdę mówić nie mogłam usiedzieć w
miejscu. Ciągnęło mnie do morza, jednak w tej chwili musiałam ograniczyć się
tylko do obserwowania go przez okno.
-Przypilnujesz jajecznicy? Muszę podkręcić klimatyzację.
Zaraz zwariuje z gorąca...- Natychmiast oderwałam wzrok od lazurowego błękitu
morza przenosząc wzrok na chłopaka, który właśnie ściągał przez głowę swoją
granatową koszulkę. Po jego torsie płynęły pojedyncze krople potu, jednak wciąż wyglądał
jak bóg seksu. – Lil - uśmiechnął się znacząco spoglądając to na mnie, to na
jajecznicę. Poczułam nieprzyjemny zapach, orientując się od razu, że zaczęła
się przypalać. Zarumieniłam się, energicznie poruszając daniem na patelni. Po
kilkunastu minutach usłyszałam charakterystyczny odgłos przełączanych guzików
na pilocie od klimatyzatora. A już niedługi czas potem delikatne chłodne
powietrze zalało całe pomieszczenie. Harry wrócił zadowolony, że potrafił
nastawić to urządzenie po czym klapnął niedbale na krzesło stojące przy stole.
Nałożyłam mu jajecznicy, po czym sama usiadłam na przeciw niego.
Niecała godzinę później ruszyliśmy nadmorską panoramą. Szłam
patrząc się na wodę, mieniącą się w licznych miejscach od promieni słońca.
Powietrze było duszne, jednak nie przeszkadzało nam to w wędrówce. W okół
unosił się specyficzny zapach kakaowca, a cykady bez przerwy przekrzykiwały się
wzajemnie. Mijający na ludzie mieli znacznie ciemniejszą karnacje od nas, co
ewidentnie wskazywało, że są tutaj już dłuższy czas.
-Tak w ogóle gdzie Preston?- zapytałam uświadamiając sobie,
że ostatni raz widziałam go w taksówce.
-Jego domek jest parę metrów dalej. Dałem mu wolną rękę –
Harry znacząco uniósł brew zadowolony ze swojego niecnego czynu.
-Oj nie ładnie tak oszukiwać mojego tatę…..- pokręciłam z
udawanym przerażeniem w oczach głową - Wiesz, że znów cię zabije?
Harry nagle zatrzymał się pociągając mnie za rękę, tak abym
przylgnęła do jego torsu. Patrzyłam w jego zielone oczy zastanawiając się co
zaraz powie.
-On nie musi nic wiedzieć- wyszeptał mrugając do mnie
-Tak na wszelki wypadek przygotuj swoje kolejne życie w
gotowości- zaśmiałam się stajać na palcach aby złożyć pocałunek na jego ustach.
Nie był długi, ale wystarczająco czuły i szczery.
- W taki sposób ładujesz w nim akumulatory – Harry założył
kosmyk za moje ucho.
Nagle za naszymi plecami pojawił się ciemnoskóry mężczyzna,
niosący niebieski pojemnik pełen po brzegi lodu. Oderwałam się od Loczka patrząc
ze zdziwieniem na faceta. Miał może dwadzieścia pięć lat góra trzydzieści.
Ciemną dłoń zanurzył w lodzie, aby po chwili wyjąc dwa zapakowane w
przezroczystą folię lody. Kiwną głową mówiąc coś co najprawdopodobniej było po
chorwacku.
-On chyba chce, abyśmy wzięli je od niego – Harry
przyglądała mu się uważnie próbując zrozumieć z jego gestów o co chodzi. Facet
podał nam lody, Harry wyciągał już portfel, aby zapłacić za nie, jednak
nieznajomy potrząsnął głową, po czym szeroko się uśmiechnął wymijając nas.
Spojrzałam na Loczka niepewna co zrobić.
-Skoro taki jest hojny- wzruszył ramionami po chwili
zabierając się z odpakowywanie loda z foli. Podążyłam jego śladami i już po
chwili poczułam waniliowy smak w ustach. Ruszyliśmy dalej zatrzymując się
dopiero przy postoju dla ciuchci, która jeździła po całym Trogirze z mnóstwem
turystów. Styles zapłacił za nas, po czym usadowiliśmy się w ostatnim wagoniku
lokomotywy. Chłopak objął mnie ramieniem i mocno przytulił. Cały pociąg po
brzegi zapełniony był ludźmi. Lokomotywa ruszyła, wolnym tempem. Chłopiec
siedzący przed nami obrócił się w naszą stronę z ciekawością nam się
przyglądając. Harry uśmiechnął się do niego, na co ten, zawstydzony skierował
swój wzrok w inną stronę. Jeździliśmy po okolicy ponad trzy godziny. Dzięki
temu miałam okazje poznać najbliższe otoczenie i całkowicie zanurzyć się w
marzeniach. Jadąc tuż nad brzegiem morza, po nierównej drodze czułam jak wiatr
osadza na mych policzkach warstwę soli. Wszystko tutaj wydawało się być takie
spokojne, żyjące swoim własnym rytmem, przepełnionym uprzejmością do innych
ludzi i nie trzymaniem się określonego
schematu godzin.
***PERSPEKTYWA HARREGO***
Przejażdżka dobiegła końca, a ja musiałem wypuścić Lilianę z
objęć. Otworzyłem przed nią niewielkie drzwi pomagając wyjść na zewnątrz.
Wciąż nie mogłem nadziwić się, jak bardzo
Lil jest szczęśliwa. Dziewczyna uśmiechała się promienie, a jej oczy okrągłe
jak dwa okrągłe guziki świeciły się uważnie przyglądając się wszystkiemu w okół.
Wstąpiliśmy jeszcze do baru, w którym właśnie odbywał się pokaz chorwackiego
tańca. Do domku wracaliśmy wolnym krokiem, wzdłuż morza dopiero w godzinach
wieczornych. Wiatr łagodniał, a słońce zachodziło za horyzontem. Gdy tylko
znaleźliśmy się naprzeciwko drogi prowadzącej prosto do naszego domku, Liliana popatrzyła na mnie roześmianymi oczami. Jej zaczerwienione od słońca i wrażeń
policzki dodawały jej figlarności.
-Masz ochotę popływać? –zapytała spuszczając na ziemię
wzrok, aby po chwili zamrugać kilkakrotnie patrząc prosto w moje oczy.
-Jasne tylko musimy się przebrać- ani ja ani ona nie
mieliśmy na sobie kostiumu. Już miałem zamiar coś powiedzieć gdy niespodziewanie
Lil przygryzła dolną wargę, ponownie rzucając jedno z najpiękniejszych swoich
spojrzeń. Dziewczyna uśmiechnęła się cwaniacko po czym odwróciła się do mnie
plecami, zarzucając włosy do tyłu i rozpędzać się wskoczyła do wody. Wielki
plusk odbił się echem od skał rozpryskując wodę na wszystko strony. Patrzyłem na
nią z niedowierzaniem. Lil po chwili wynurzyła głowę z wody śmiejąc się, gdy
tylko spostrzegła moją zdziwioną minę.
-No chodź!!- zachęcała płynąc wolno w głąb morza. Jej włosy
jak dywan unosiły się na powierzchni wody. Zacząłem obmacywać spodnie
sprawdzając czy mam przy sobie jakieś istotne rzeczy. Liliana śmiała się wciąż
patrząc na mnie wyczekującym wzrokiem.
-Haaaaaaaaaaaaaaaaary. No dalej! Woda jest ciepła!!-
zachęcała nie dając za wygraną. W końcu zmotywowany, rozpędziłem się o czym
wskoczyłem. Przez paręnaście sekund tkwiłem pod wodą czując, jak woda napływa
do wszystkich możliwych miejsc, a ubranie luźno faluje na linii mojej talii.
Zacząłem ruszać rękoma pędem wynurzając się z wody. Świeże powietrze gwałtownie
napełniło moje płuca. Wytarłem oczy
rozglądając się za dziewczyną. Lil pływała w miejscu zaledwie kilkanaście
metrów ode mnie. Uspokoiłem oddech, po czym przypominając sobie jak się pływa
ruszyłem do niej. Słońce zachodziło pozostawiając nas w półmroku, jeszcze
niewielka poświata słońca oświetlała niewielki skrawek nieba.
-Hej- przywitałem się podpływając najbliżej jak się dało.
Lil wytarła wodę wciąż lecącą po twarzy z mokrych włosów, po czym zawzięcie
utrzymując się na jednej ręce dotykała mojego policzka – To było takie…-
zastopowałem zastanawiając się jak to ująć- nie w twoim stylu- dokończyłem
oblizując słone usta.
-Czasami warto zaszaleć- Lil przewróciła oczami, zakładając
moje włosy za ucho.
Panowała przyjemna cisza przerywana jedynie przez ciche
uderzenia fal o brzeg skał . W okolicy nie było nikogo. Czułem jakby cały
kawałek morza należał tylko do nas. Liliana podpłynęła do skały opierając się
tyłem o nią, jedną z dłoni wystawiając ponad powierzchnie wody, aby przytrzymać
się nierównej powierzchni. Popłynąłem za nią przylegając torsem do jej brzucha.
Nie czekając długo odnalazłem jakiś kamień stając na jego śliskiej powierzchni,
a Lil obejmując tak, aby sama mogła opleść nogami moją talię. Złączyliśmy
nasze ust łapią co chwile równowagę na niestabilnym gruncie. Jej słone wargi
całowały moje pozbawiając ich całej soli. Tkwiliśmy sami w wodzie, na
drugiej stornie Europy, z dala od szarej rzeczywistości i zmartwień.
-To jedne z najlepszych dni w moim życiu- wyszeptała
opierając swoje czoło o moje. Przytuliłem ją mocno do siebie. Była drobną
dziewczyna, a woda sprawiła, że stawała się jeszcze lżejsza. Za nami w oddali
płynął statek z naszego punktu widzenia wyglądający jak mała pulsująca choinka. Odwróciłem
Lil ,aby i ona mogła lepiej widzieć. Na niebie miliony gwiazd rozstawionych w
nierównych odległościach robiły z tego wieczoru magię. Nachyliłem się nad Lili
całując delikatnie pól zanurzony obojczyk. Dziewczyna polo zaczynała dygotać z
zimna.
-Chodźmy bo zamarzniesz- pozwoliłem jej stanąć na własnych
nogach. Dość szybkim tempem, pomimo wciąż ponad dwudziestostopniowego upału, przebyliśmy drogę do naszego domku Ubrania lepiły się na nas zostawiając mokre
kałuże słonej wody na całej podłodze.
-Chyba pójdę się myć, wszędzie czuje sól- Lil ściągnęła
przez głowę sukienkę zostając w samej bieliźnie. Nie wiem jakim cudem oparłem
się takim widokom i nie przyciągnąłem jej mocno do siebie. Gdy zniknęłam za
drzwiami, ja zacząłem oglądać telewizję. Jednak to długo nie potrwało bo
wszytki kanały były nadawane w języku chorwackim. Z pokoju obok usłyszałem dźwięk telefonu. Z niechęcią ruszyłem zobaczyć kto to. Wciąż mokre włosy pozostawiły
mokrą drogę jaka przeszedłem. Gdy podniosłem telefon zamurowało mnie. Wiadomość
pochodziła od Cary. Dziewczyna chciała się spotkać. Nie tłumaczyła dlaczego.
Poczułem jak złość przepływa w moim ciele. Nie zastanawiając się długo usunąłem
smsa. Po co ona wciąż do mnie pisze? Jak śmie? Przecież wszystko zostało już
załatwione.
-Ktoś pisał?- Lil z turbanem na głowie wmaszerowała do
sypialni. Przełknąłem ślinę, potrząsając przecząco głową Było zbyt dobrze, aby
teraz jakaś osoba psuła to wszystko. Lili usiadła na łóżku rozplątując ręcznik i powoli wycierając w niego mokre włosy. Uśmiechnąłem się do niej
próbując aby niczego nie zauważyła. Sam wyszedłem do łazienki.
Do sypialni wróciłem dwadzieścia minut później. Myślałem,
ze Lil jeszcze nie śpi tym bardziej, że nawet nie dochodziła 21. Jednak gdy
tylko stanąłem w drzwiach zauważyłem, że odwrócona na prawy bok leży na łóżku.
Jej klatka piersiowa powoli, w umiarkowanym tempie unosi się to opada pod cienką
koszulka. Podszedłem bliżej widząc ze ma zamknięte powieki, a przez sen wciąż
się uśmiechając. Jak teraz mógłbym jej powiedzieć, że Cara nagle przypomniała sobie o czymś co dla
mnie nie ma już najmniejszego znaczenia? Nie mogłem nie potrafiłem. Zbyt bardzo
Liliana była szczęśliwa, mogąc być tutaj i choć na chwile zapomnieć o
rzeczywistości. Cara to tylko fatalny skrawek mojego życia, który zostawiam za
sobą. Położyłem się na łóżku narywając nas kocem, co w tym kraju robiło za kołdrę.
Zgasiłem lampkę nocną pozostawiając pokój w półmroku i blasku padającego na
łóżko księżyca. Przysunąłem się blisko Lil obejmując ja od tyłu. Dziewczyna
wymamrotała coś przez sen, jednak po chwili zatonęła w śnie. Wydarzenie z
dzisiejszego dnia tak ją wykończyły, że teraz jak mały Bambi spała wtulona we
mnie. Pocałowałem jej ramie po czym położyłem głowę tuz za jej. Półmrok
przywiał do mnie sen szybciej niż myślałem.
Przepraszam za małe opóźnienie, ale przez szkołę nie miałam w ogóle czasu pisać o.O. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Próbowałam jak najlepiej opisywać krajobraz Chorwacji i choćby na parę minut przenieś Was tam. Kolejny rozdział najprawdopodobniej pod koniec tego tygodnia ( po końcu świata he he ). Jeśli chodzi o Prestona, jest to opis całkowicie zmyślony. Nie wiedziałam jak on wygląda, a zdjęć nie mogłam znaleźć -.- No dobra, pomijając to wszystko liczę, że się podobało :* :)
jaaki słoodki ;3
OdpowiedzUsuńniedługo pewnie scena +18 więc szukuj xD hahhaha czekam :*********
Piękne, romantyczne :). Sama bym chciała przeżyć takie chwile <3.
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział, coraz bardziej się wciągam w Twojego bloga, ale tu pojawia się pytanie.. Czy można jeszcze bardziej? ;D
No cóż, w każdym bądź razie cudowny jest ten rozdział.
Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*
Doskonale udało ci się opisać ten piękny kraj <3 Cudowny rozdział. :D zapraszam - http://forever-young-and-crazy-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietnee... jestem ciekawa po co Cara pisała do Hazzy tego smsa ale pewnie przekonam się w dalszej części :) Czekam nn :D
OdpowiedzUsuńŚliczny jest ! ♥
OdpowiedzUsuńMasz talent :D
no ba że się podobało to jest piękne i czekam na następny !! <3
OdpowiedzUsuńW Chorwacji byłam kilka razy i czytając ten rozdział znów sie tam przeniosłam wspomnieniami. Opisałaś to wspaniale, po prostu brak słów. W ogóle uwielbiam to opowiadanie jest takie magiczne. Te uczucia, emocje, wydarzenia składają się w idealną nienaruszoną całość, którą kocham :)
OdpowiedzUsuńChyba sie za bardzo rozpisałam. Czekam na nexta <3
Prz okazji zapraszam na mojego nowego bloga ;)
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
kurde.. jak ja uwielbiam czytać to Twoje opowiadanie.. ech, uzależniłam sie
OdpowiedzUsuńlove, gosia.x
Świetny rozdział:D
OdpowiedzUsuńCoś cudownego Chorwacja:3
czekam na następny:)x
dżizys krajst. świetnie opisałaś Chorwację, leżąc pod moją cieplutką kołderką poczułam się jakbym była tam z Lil i Harrym :o
OdpowiedzUsuńomg cudny rozdział. mam przez Ciebie kompleksy, jak czytam Twoje rozdziały to mam ochotę swojego bloga usunąć, wykasować wszystkie rozdziały i nigdy więcej już nic nie pisać, serio :c dlaczego musisz być taka zajebista? c':
omg czekam na następny :c mam nadzieję, że będzie jeszcze w tym roku! :3
Aww.. oo tez bym tam chciała być .. ; (
OdpowiedzUsuńŚwietny .. ; )